Fabuła Wiedźmina - jednak liniowa, czyli ułuda wielowątkowości (Spoiler!)
Witam wszystkich świątecznieNa początku chciałem podziękować twórcom gry za ładnych parę godzin dobrej rozrywki - skończyłem grę wczoraj, a w zasadzie dzisiaj o 3 nad ranem. Moje ogólne zdanie jest bardzo pozytywne, więc szczere gratki - trzymam kciuki za sukces za granicą.Jak pisałem, generalnie gra jest super, ma oczywiście swoje powszechne znane i wielokrotnie opisane wady (np. długie wczytywanie lokacji, troszkę poprawione przez patcha). Ja zdecydowałem się napisać swojego pierwszego posta na tym forum, aby opisać swego rodzaju rozczarowanie jakie miałem po ukończeniu gry.Czekając na grę obejrzałem ten filmik (swoją drogą, jak zmieniła się fabuła, bo nic z tego demo nie zachowało się w finalnej wersji gry)http://www.youtube.com/watch?v=d62L6RLpjIcTwórcy gry podkreślali, ze fabuła wiedźmina będzie multiwątkowa, a podejmowane decyzje będą miały wpływ na fabułę, a skutki wydawałoby się prostych decyzji będą widoczne dopiero po wielu godzinach graniach i nie będzie można prosto wrócić do zapisanej gry i rozegrać scenę inaczej. Dodatkowo podjecie decyzji będzie utrudnione, bo wybory nie będą proste - nie będziemy wybierać miedzy "dobrem" a "złem" a raczej między "złem" i "złem" i sami będziemy musieli zdecydować jaki wybór jest "złem" mniejszym.Takie podejście miało wyróżniać "Wiedźmina" spośród innych gier i być jedną z ważniejszych, jeśli nie najważniejszą zalet gry ("pinnacle of storytelling"). Umówmy się, fabuła to główny powód dla którego chciałem w tę grę zagrać, bo mój komp i karta ledwie ciągnęły na najniższych nawet detalach.Aby być całkowicie uczciwym, samą fabułę oceniłbym dobrze (choć finał trochę zawiódł), ale rozbudzone oczekiwania dotyczące rozbudowanych skutków podejmowanych decyzji pozostały niestety niespełnione Ja wybrałem drogę neutralną, i widziałem tylko jedno tzw. zakończenie (które wyglądało tak http://www.youtube.com/watch?v=IQ7yLs4avtc, czy mógłby ktoś być tak miły i podrzucić pozostałe dwa? Będę bardzo wdzięczny), więc jeśli się mylę to proszę poprawcie mnie - to są moje wrażenia na gorąco po skończeniu jednej z wersji, wiec nie wykluczam, że sie mylę.Moja smutna teza z tytułu posta brzmi niestety następująco: fabuła Wiedźmina, choć dobra, to jest w gruncie rzeczy LINIOWA. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, czyli finałowej walki z Wielkim Mistrzem/Alvinem. Po drodze wszyscy musieliśmy:- pokonać Salamandry w Kaer Morhen- pokonać Bestię- pokonać Golema- otworzyć Wieżę Maga- wejść do banku opanowanego przez Wiewiórki- Pokonać królową kikikmor (oj, namęczyłem się z nią)- spotkać Berangara- rozwiązać sprawę Celiny i Aliny- rozwiązać sprawę zakładników we wsi- spotkać sie z Królem- zmierzyć sie ze strzygą- udać sie do Dworzyszcza i pokonać Kościeja- Pokonać Azara Javeda- dostać sie do siedziby Zakonu i stoczyć walkę z Wielkim MistrzemWszystkie nasze "trudne" decyzje dotyczą w gruncie rzeczy mało istotnych dla fabuły. Zabijemy Abigail - w odmętach pojawi inna guślarka, a w epilogu będziemy musieli z nia walczyć, Odczarujemy strzygę - pomoże nam w finale. Damy Alvina Shani - spedzimy z nią noc, będzie naszym przewodnikiem w finale, który przecież sie nie zmieni.Nawet wydawałoby sie tak ważkie decyzje jak opowiedzenie sie po jednej ze stron konfliktu lub pozostanie neutralnym, czyli wejście na szumnie zwaną "ścieżkę" Zakonu, Elfów, czy neutralną skutkuje zaledwie: możliwością otrzymania innej zbroi, nocą z inną partnerka, koniecznością walki z Yeavinem lub Zygfrydem lub oboma w finale (który, jak już mówiliśmy pozostaje bez zmian).Kształtowanie opinii Alvina, skutkuje zmianą kilku zdań wypowiedzianych przez WM finale (który pozostaje..)Grając nie przeżywałem też zbytnio dylematów moralnych - w gruncie rzeczy decyzje były proste jeśli podejmowało sie je konsekwentnie. na początku gry postanowiłem postępować zgonie z zasadą Jeremiego Przybory "Jeśli nie wiesz jak masz sie zachować, na wszelki wypadek zachowaj sie przyzwoicie". Zgodnie z tym Abigail raczej powinienem uratować przed linczem, strzyge raczej uratować, Berengera raczej nie zabijać. Odnosząc sie do wspomnianego demo, wybór byłby prosty - puszczamy więźnia wolno, na pewno go nie torturujemy i na pewno nie zabijamy bez przesłuchania (bo się nie godzi)Podsumowując, spodziewałem się rożnych historii po dokonaniu rożnych wyborów, tak jak było kiedys w filmie Kieslowskiego "Przypadek" z Lindą, kiedy jeszcze potrawfił grać. Tam bohater albo wsiadał do odjeżającego pociągu i współpracował z władzą i jego życie toczyło się zupełnie inaczej lub nie zdązał i walczył w opozycji. Gdyby to był "wiedźmin", bohater jeśli by nie wsiadł do pociągu musiałby poszukać taksówki, dojechałby do Warszawy i podjął współpracę z władza. Opcji walki w opozycji w ogóle by nie było.Zdaję sobie sprawę, ze przygotowanie tylu opcji, czyli w zasadzie odrębnych gier byłoby czaso- i kosztochłonne. Mam jednak trochę wrażenie rozczarowania z dobrej przecież gry, a wszystko to przez pochopny "overpromise" utalentowanych twórców.Pozdrawiamz0rr0
Witam wszystkich świątecznieNa początku chciałem podziękować twórcom gry za ładnych parę godzin dobrej rozrywki - skończyłem grę wczoraj, a w zasadzie dzisiaj o 3 nad ranem. Moje ogólne zdanie jest bardzo pozytywne, więc szczere gratki - trzymam kciuki za sukces za granicą.Jak pisałem, generalnie gra jest super, ma oczywiście swoje powszechne znane i wielokrotnie opisane wady (np. długie wczytywanie lokacji, troszkę poprawione przez patcha). Ja zdecydowałem się napisać swojego pierwszego posta na tym forum, aby opisać swego rodzaju rozczarowanie jakie miałem po ukończeniu gry.Czekając na grę obejrzałem ten filmik (swoją drogą, jak zmieniła się fabuła, bo nic z tego demo nie zachowało się w finalnej wersji gry)http://www.youtube.com/watch?v=d62L6RLpjIcTwórcy gry podkreślali, ze fabuła wiedźmina będzie multiwątkowa, a podejmowane decyzje będą miały wpływ na fabułę, a skutki wydawałoby się prostych decyzji będą widoczne dopiero po wielu godzinach graniach i nie będzie można prosto wrócić do zapisanej gry i rozegrać scenę inaczej. Dodatkowo podjecie decyzji będzie utrudnione, bo wybory nie będą proste - nie będziemy wybierać miedzy "dobrem" a "złem" a raczej między "złem" i "złem" i sami będziemy musieli zdecydować jaki wybór jest "złem" mniejszym.Takie podejście miało wyróżniać "Wiedźmina" spośród innych gier i być jedną z ważniejszych, jeśli nie najważniejszą zalet gry ("pinnacle of storytelling"). Umówmy się, fabuła to główny powód dla którego chciałem w tę grę zagrać, bo mój komp i karta ledwie ciągnęły na najniższych nawet detalach.Aby być całkowicie uczciwym, samą fabułę oceniłbym dobrze (choć finał trochę zawiódł), ale rozbudzone oczekiwania dotyczące rozbudowanych skutków podejmowanych decyzji pozostały niestety niespełnione Ja wybrałem drogę neutralną, i widziałem tylko jedno tzw. zakończenie (które wyglądało tak http://www.youtube.com/watch?v=IQ7yLs4avtc, czy mógłby ktoś być tak miły i podrzucić pozostałe dwa? Będę bardzo wdzięczny), więc jeśli się mylę to proszę poprawcie mnie - to są moje wrażenia na gorąco po skończeniu jednej z wersji, wiec nie wykluczam, że sie mylę.Moja smutna teza z tytułu posta brzmi niestety następująco: fabuła Wiedźmina, choć dobra, to jest w gruncie rzeczy LINIOWA. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, czyli finałowej walki z Wielkim Mistrzem/Alvinem. Po drodze wszyscy musieliśmy:- pokonać Salamandry w Kaer Morhen- pokonać Bestię- pokonać Golema- otworzyć Wieżę Maga- wejść do banku opanowanego przez Wiewiórki- Pokonać królową kikikmor (oj, namęczyłem się z nią)- spotkać Berangara- rozwiązać sprawę Celiny i Aliny- rozwiązać sprawę zakładników we wsi- spotkać sie z Królem- zmierzyć sie ze strzygą- udać sie do Dworzyszcza i pokonać Kościeja- Pokonać Azara Javeda- dostać sie do siedziby Zakonu i stoczyć walkę z Wielkim MistrzemWszystkie nasze "trudne" decyzje dotyczą w gruncie rzeczy mało istotnych dla fabuły. Zabijemy Abigail - w odmętach pojawi inna guślarka, a w epilogu będziemy musieli z nia walczyć, Odczarujemy strzygę - pomoże nam w finale. Damy Alvina Shani - spedzimy z nią noc, będzie naszym przewodnikiem w finale, który przecież sie nie zmieni.Nawet wydawałoby sie tak ważkie decyzje jak opowiedzenie sie po jednej ze stron konfliktu lub pozostanie neutralnym, czyli wejście na szumnie zwaną "ścieżkę" Zakonu, Elfów, czy neutralną skutkuje zaledwie: możliwością otrzymania innej zbroi, nocą z inną partnerka, koniecznością walki z Yeavinem lub Zygfrydem lub oboma w finale (który, jak już mówiliśmy pozostaje bez zmian).Kształtowanie opinii Alvina, skutkuje zmianą kilku zdań wypowiedzianych przez WM finale (który pozostaje..)Grając nie przeżywałem też zbytnio dylematów moralnych - w gruncie rzeczy decyzje były proste jeśli podejmowało sie je konsekwentnie. na początku gry postanowiłem postępować zgonie z zasadą Jeremiego Przybory "Jeśli nie wiesz jak masz sie zachować, na wszelki wypadek zachowaj sie przyzwoicie". Zgodnie z tym Abigail raczej powinienem uratować przed linczem, strzyge raczej uratować, Berengera raczej nie zabijać. Odnosząc sie do wspomnianego demo, wybór byłby prosty - puszczamy więźnia wolno, na pewno go nie torturujemy i na pewno nie zabijamy bez przesłuchania (bo się nie godzi)Podsumowując, spodziewałem się rożnych historii po dokonaniu rożnych wyborów, tak jak było kiedys w filmie Kieslowskiego "Przypadek" z Lindą, kiedy jeszcze potrawfił grać. Tam bohater albo wsiadał do odjeżającego pociągu i współpracował z władzą i jego życie toczyło się zupełnie inaczej lub nie zdązał i walczył w opozycji. Gdyby to był "wiedźmin", bohater jeśli by nie wsiadł do pociągu musiałby poszukać taksówki, dojechałby do Warszawy i podjął współpracę z władza. Opcji walki w opozycji w ogóle by nie było.Zdaję sobie sprawę, ze przygotowanie tylu opcji, czyli w zasadzie odrębnych gier byłoby czaso- i kosztochłonne. Mam jednak trochę wrażenie rozczarowania z dobrej przecież gry, a wszystko to przez pochopny "overpromise" utalentowanych twórców.Pozdrawiamz0rr0