Gry komputerowe

+
ale jakie faktyczne znaczenie ma też hiperrealistyczna grafika?
Takie, że branża zdaje się mieć fioła na jej punkcie, głównie nią reklamując każdy nowszy tytuł, chwaląc się next genami i nowymi możliwościami technologicznymi. Słowem, takie powierzchowne przedstawianie progresu, za to od razu widoczne. No i wokół tego trendu jest cała masa ludzi z nurtu pc master race mających manię posiadać sprzęt generujący jak najlepszą jakość z jak największą ilością klatek itd.
Imo doszliśmy do takiego poziomu realizmu w grach w oddaniu ludzkich postaci, który już ciężko jest sukcesywnie przebijać.
Nie powiedziałbym. Dopóki nie dojdziemy do takiego momentu, że ludzi w grach nie będzie się dało rozróżnić od tych rzeczywistych, to taki poziom nie zostanie osiągnięty.
więcej fps itd para idzie w si i technologie generujące klatki, czy proceduralnie wypełniające mapy wysokiej jakości asetami, które są potem tylko modyfikowane przez ludzi, a nie tworzone od zera.
Zobaczymy, byłoby spoko jakby tak to poszło.
polegające na śledzeniu promieni zapewne streamowane do tv/monitora, a nie obliczane na lokalnej maszynie.
To na czym będzie to obliczane? Na jakimś firmowym serwerze jak w google stadia, które okazało się niewypałem?
mnie bardzo boli ubijanie z biegem lat elementów grafiki bądź fizyki w grach, które były mocno pompowane marketingowo w starszych tytułach i mnie osobiście bardzo się podobały.
że w pewnym okresie tworzenia gier istotne było (co często podkreślano np. w ówczesnych recenzjach), mozliwość wplywania na otoczenie zwłaszcza przez niszczenie go.
Ech, no tak, jeszcze to. Nie ma to jak wprowadzać elementy, które wydawać by się mogło, staną się podstawowym rozwiązaniem wszystkich kolejnych gier, po czym z nich rezygnować na rzecz innych rozwiązań, w i w efekcie zamiast progresu mamy w zasadzie stanie w miejscu.

Niesiony falą asasynów i otwartych światów, postanowiłem wypróbować Rycerzy Gotham
Autentycznie, jedynym elementem, który zapamiętałem z tej gry był
Tyłek Batgirl w jej startowym kostiumie
I nic poza tym. Normalnie kolejne Batman Arkham Origins, tylko z czterema sterowanymi postaciami i zrobione nawet gorzej.
 
Takie, że branża zdaje się mieć fioła na jej punkcie, głównie nią reklamując każdy nowszy tytuł, chwaląc się next genami i nowymi możliwościami technologicznymi. Słowem, takie powierzchowne przedstawianie progresu, za to od razu widoczne. No i wokół tego trendu jest cała masa ludzi z nurtu pc master race mających manię posiadać sprzęt generujący jak najlepszą jakość z jak największą ilością klatek itd.
Ależ ja temu nie zaprzeczam. Tylko kwestionuję tę obsesje. W sensie dla mnie to nie ma znaczenia, zwłaszcza w kontekście mało widocznego, a zżerającego zasoby progresu.
Nie powiedziałbym.
Ale nie powiedziałbyś czego? Sam zauważyłeś, że ten progres w grafice jest przy dążeniu do realizmu coraz mniej widoczny i to zaznaczam - nie mówię, że go zupełnie nie ma, tylko że trudno jest go konsekwentnie przebijać w taki sposób, by był bardzo zauważalny. Dlatego rzuciłem przykład Uncharted 4, które jest przecież grą z końca poprzedniej generacji, a nie potrzebuje współczesnych bajerów, by dalej być graficzną topką.
 
To na czym będzie to obliczane? Na jakimś firmowym serwerze jak w google stadia, które okazało się niewypałem?

Tak. Tak jak to działało, na każdej platformie, która zajmuje się streamingiem. I choć historia streamingu gier usłana jest grobami usług, które spektakularnie nie wypaliły i zostały zamknięte, twierdzenie, że żadna się nie przyjęła, jest zwyczajnym mijaniem się z prawda, bo mamy choćby dobrze prosperujące Gefroce Now, czy Xbox cloud. Zresztą, o całej technologii napisałem w kontekście "endgame", więc jest to coś do czego branża powili zmierza, ale czekają nas jeszcze lata, a raczej dekady, zanim się na tyle upowszechni, by wygrać z tradycyjnym modelem. Zwyczajnie, wizja grania kiedy się chce, na czym się chce, gdzie się chce, natychmiast, gdzie jedynym wymaganiem jest posiadanie ekranu i internetu, do tego w szalenie atrakcyjnej dla korpo formie subskrypcji, jest zbyt pociągająca i realna, by z niej zrezygnować.
 
Zwyczajnie, wizja grania kiedy się chce, na czym się chce, gdzie się chce, natychmiast, gdzie jedynym wymaganiem jest posiadanie ekranu i internetu, do tego w szalenie atrakcyjnej dla korpo formie subskrypcji, jest zbyt pociągająca i realna, by z niej zrezygnować.
Jako iż od kilku miesięcy korzystam z GeForce Now, to pozwolę sobie dorzucić swoje dwa grosze.

Z mojej perspektywy - czysto konsumenckiej - jest to dobre, elastyczne rozwiązanie, także bardzo się cieszę, że żyjemy w czasach, gdy taka opcja w ogóle istnieje. Wychowałem się na PC-tach i po ćwierć wieku obcowania z nimi nadal jestem dumnym przedstawicielem PC Master Race. Kiedyś gdy jakaś gra nie chodziła, bo nie spełniała wymagań, to jedynym sposobem, by zagrać, była wymiana kompa. Podobnie w przypadku, gdy chciało się coś odpalić w wyższych detalach, a nie miało się odpowiedniej karty graficznej. Dzisiaj wystarczy dobre połączenie sieciowe i GFN, by ominąć tego typu problemy. Nie ma takiej presji na wymianę kompa, można to sobie zrobić na luzie, tak by nie kolidowało z innymi większymi wydatkami. Cena subskrypcji to malutki ułamek tego, co trzeba wydać na sprzęt, a na dodatek subskrypcję można sobie zawieszać, gdy nie jest potrzebna.

Powyższe to jednak tylko jedna z zalet. Równie ważna jest wg mnie zapewniana przez GFN "mobilność". Nie mam gamingowego laptopa i nigdy nie wydawał się na tyle potrzebny, bym w niego zainwestował (lapka używam do pracy). Natomiast czasem mnie to ograniczało, gdyż ilekroć nie miałem dostępu do PC-ta, to w nic bardziej wymagającego nie dało się zagrać. Mogły to być np. okresy świąteczne, które spędzałem z rodziną, czy jakieś inne wyjazdy. Teraz mogę zagrać nawet na ziemniaku w CP2077 z path tracingiem, o ile tylko jest dobra sieć. Wszystko jest przypisane do jednego konta, więc swobodnie można sobie żonglować urządzeniami bez utraty postępów w grze.

Kolejna rzecz - brak konieczności pobierania gier na dysk. W ogóle nie trzeba się przejmować tym, że gry zabierają coraz więcej miejsca, a aktualizacje wymagają ściągania kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu GB plików. Klikasz "graj" i sprawa załatwiona.

Usługa jest na tyle wygodna, że łatwo się przyzwyczaić do dobrego i stać się wybrednym. Z czasem pomniejsze mankamenty zaczynają irytować. Przykładowo - kiepska jest integracja z GOG-iem. W gry CDPR - Cyberpunka czy Wiedźmina 3 - da się zagrać, ale w masę innych tytułów już nie, podczas gdy te same gry zakupione na Steamie czy Epicu są dostępne w GFN. Zależnie od tytułu, czasem wybór języka jest ograniczony wyłącznie do systemowego. No i nie każda gra jest dostępna w GFN. Jestem jednak przekonany, że te aspekty z czasem będą ulepszane.

Generalnie to po kilkumiesięcznych testach nie chciałbym już powrotu do funkcjonowania bez tej formy streamingu.
 
Jako iż od kilku miesięcy korzystam z GeForce Now, to pozwolę sobie dorzucić swoje dwa grosze.

Z mojej perspektywy - czysto konsumenckiej - jest to dobre, elastyczne rozwiązanie, także bardzo się cieszę, że żyjemy w czasach, gdy taka opcja w ogóle istnieje. Wychowałem się na PC-tach i po ćwierć wieku obcowania z nimi nadal jestem dumnym przedstawicielem PC Master Race. Kiedyś gdy jakaś gra nie chodziła, bo nie spełniała wymagań, to jedynym sposobem, by zagrać, była wymiana kompa. Podobnie w przypadku, gdy chciało się coś odpalić w wyższych detalach, a nie miało się odpowiedniej karty graficznej. Dzisiaj wystarczy dobre połączenie sieciowe i GFN, by ominąć tego typu problemy. Nie ma takiej presji na wymianę kompa, można to sobie zrobić na luzie, tak by nie kolidowało z innymi większymi wydatkami. Cena subskrypcji to malutki ułamek tego, co trzeba wydać na sprzęt, a na dodatek subskrypcję można sobie zawieszać, gdy nie jest potrzebna.

Powyższe to jednak tylko jedna z zalet. Równie ważna jest wg mnie zapewniana przez GFN "mobilność". Nie mam gamingowego laptopa i nigdy nie wydawał się na tyle potrzebny, bym w niego zainwestował (lapka używam do pracy). Natomiast czasem mnie to ograniczało, gdyż ilekroć nie miałem dostępu do PC-ta, to w nic bardziej wymagającego nie dało się zagrać. Mogły to być np. okresy świąteczne, które spędzałem z rodziną, czy jakieś inne wyjazdy. Teraz mogę zagrać nawet na ziemniaku w CP2077 z path tracingiem, o ile tylko jest dobra sieć. Wszystko jest przypisane do jednego konta, więc swobodnie można sobie żonglować urządzeniami bez utraty postępów w grze.

Kolejna rzecz - brak konieczności pobierania gier na dysk. W ogóle nie trzeba się przejmować tym, że gry zabierają coraz więcej miejsca, a aktualizacje wymagają ściągania kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu GB plików. Klikasz "graj" i sprawa załatwiona.

Usługa jest na tyle wygodna, że łatwo się przyzwyczaić do dobrego i stać się wybrednym. Z czasem pomniejsze mankamenty zaczynają irytować. Przykładowo - kiepska jest integracja z GOG-iem. W gry CDPR - Cyberpunka czy Wiedźmina 3 - da się zagrać, ale w masę innych tytułów już nie, podczas gdy te same gry zakupione na Steamie czy Epicu są dostępne w GFN. Zależnie od tytułu, czasem wybór języka jest ograniczony wyłącznie do systemowego. No i nie każda gra jest dostępna w GFN. Jestem jednak przekonany, że te aspekty z czasem będą ulepszane.

Generalnie to po kilkumiesięcznych testach nie chciałbym już powrotu do funkcjonowania bez tej formy streamingu.
Z pewnością taki głos pomoże komuś kto nie może się zdecydować na GFN.

U podstaw posiadania sprzętu typu konsola czy gamingowy pecet leży pewna niezależność, którą bardzo sobie cenie.

Mój dostawca internetu choć raczej solidny, potrafi w nocy coś grzebnqć w sieci i czasami są kilkuminutowe przerwy jak widać na diodakach, a kiedy inni śpią ja przeciez ratuje świat!

Inna kategoria są głośne tytuly, które obiecują, że na ich premierę serwery tym razem dadzą radę, a później czekamy godzinami na włączenie się do zabawy

To powoduje, że staroświeckie osiadanie gry na dysku, którą mogę odpalić na swoich zasadach, daje mi duży komfort.

Ale... Zapewne za jakiś czas trendy na rynku, jakość usług i moje wewnętrzne "przemiany" spowodują, że będę tak właśnie grał.

Buntowalem się przeciwko wszechobecnym luncherom, buntowałem się brakowi plyty jak i przeciwko brakowi napędu dvd w laptopach no i korzystam z tego wszystkiego.
 
Last edited:
Zwyczajnie, wizja grania kiedy się chce, na czym się chce, gdzie się chce, natychmiast, gdzie jedynym wymaganiem jest posiadanie ekranu i internetu, do tego w szalenie atrakcyjnej dla korpo formie subskrypcji, jest zbyt pociągająca i realna, by z niej zrezygnować.
Ja tam mam nadzieję, że taki model nie przejdzie, przynajmniej nie całkowicie, bo to całkiem zabije branżę moderską.
Ale nie powiedziałbyś czego?
Chciałem przez to powiedzieć, że w kwestii osiągnięciu nadal jest sporo do zrobienia, bo wciąż komputerową postać idzie bez problemu rozpoznać, albo podpada to pod jakąś Dolinę Niesamowitości, więc osiągnięcie takiego widocznego braku różnicy jeszcze nie jest osiągnięte. Miałem wrażenie, że piszesz że to już zostało osiągnięte, ale teraz doczytałem i fakt, przebicie tego może być tylko coraz trudniejsze.


Natomiast, wygląda na to, że Inkwizytor jest porażką, zarówno artystyczną jak i sprzedażową.
Czemu to nikogo nie dziwi:coolstory:
 
Ja tam mam nadzieję, że taki model nie przejdzie, przynajmniej nie całkowicie, bo to całkiem zabije branżę moderską.
Do tego to akurat daleko, także spokojnie. Ogólnie to nowe niekoniecznie zawsze wypiera stare, a przynajmniej nie całkowicie. Bardziej prawdopodobna jest koegzystencja. Poza tym wsparcie dla modów w streamingu też może być rozwijane. Ze Steam Workshop da się zresztą korzystać w GFN, mimo iż sposób bywa upierdliwy.
 
Do tego to akurat daleko, także spokojnie. Ogólnie to nowe niekoniecznie zawsze wypiera stare, a przynajmniej nie całkowicie. Bardziej prawdopodobna jest koegzystencja. Poza tym wsparcie dla modów w streamingu też może być rozwijane. Ze Steam Workshop da się zresztą korzystać w GFN, mimo iż sposób bywa upierdliwy.
Jako, że od dawna nie korzystałem pozwolę podpytać, jak obecnie funkcjonuje usługa geforce now? Kupiłem przy premierze Cyberpunka abonament na pół roku i pomimo bardzo dobrego internetu (600mb/s) preferowałem grę w 28 fpsach na laptopie z gtxem1060 na pokładzie. Wszystko przez utratę jakości streamingu, często czułem się jakbym oglądał gameplay na youtubie.
 
Generalnie gra na najwyższych detalach w GFN wygląda fantastycznie. Mówię tu o subskrypcji z RTX 4080, włączonym path tracingiem itp., a wtedy CP2077 jest chyba najlepiej wyglądającym tytułem na rynku. Przy sieci 5 GHz najgorsze, co mnie spotkało w Cyberpunku na GFN, to chwilowe utraty jakości lub płynności. Przechodziło po kilku chwilach i było zresztą nieczęste. Przy sieci 2,4 GHz bywało gorzej, bo zdarzał się micro-stuttering (takie króciutkie zwichy co kilkanaście-kilkadziesiąt sekund). Grałem też w BG3 na GFN przy sieci 2,4 GHz i tam czasem zdarzał się zauważalny, dłuższy okres utraty jakości, a ze 3 razy zerwało mi połączenie, ale ogólnie dało się grać (i też oczywiście na maksymalnych detalach). Zdecydowanie jednak warto mieć 5G i samemu sprawdzić, jak coś działa w lokalnej sieci.
 
Ktoś się skusi na odświeżenie wspomnień z lat minionych czyli na powrót do Tomb Raidera I-III w wersji z nowymi modelami i teksturami?
 
Ktoś się skusi na odświeżenie wspomnień z lat minionych czyli na powrót do Tomb Raidera I-III w wersji z nowymi modelami i teksturami?
Oglądając porównanie tego jak wygladały te gry w przeszłości (grałem w nie również w latach 90-tych) i to jak wygląda ta gra dziś po zabiegach niestety nie widzę olbrzymiej różnicy.

Osobiście na ten moment prędzej zagram w jakiegoś wspóczesnego TRa.

Po namyśle stwierdzam, że po remasterbw końcu sięgnę ale po jakiejś wyprzedaży ;-)
 
Last edited:
Ktoś się skusi na odświeżenie wspomnień z lat minionych czyli na powrót do Tomb Raidera I-III w wersji z nowymi modelami i teksturami?
Długo nie grałem, ale póki co bardzo fajny remaster, przyjemnie odświeżony. Podoba mi się, że np. w pierwszym Tomb Raiderze, gdzie nie było dostępnych flar (i dalej ich nie ma), zmodyfikowano troszkę poziomy i pododawano różne szczeliny skalne, przez które wpada światło. Nadaje to jaskiniom i grobowcom bardziej naturalny wygląd, bo ściany nie świecą same z siebie jak robiły to w oryginale (ze zrozumiałych ograniczeń technologicznych), jest taki całkiem naturalny półmrok w korytarzach pomiędzy kolejnymi komnatami itd.

Dla osób nie mogących się przekonać do "tank controls" jest możliwość wybrania bardziej współczesnego sterowania (dwie gałki analogowe w ruchu, strzelanie R2 itp.). Ja personalnie podziękuję, jestem za bardzo przyzwyczajony do klasycznego sterowania, ale opcja jest.

Jak komuś z różnych powodów nie pasuje odświeżona grafika, to może w locie się przełączać na klasyczny wygląd, który - co ciekawe - nie wygląda na domyślną wersją PCową, ani emulowaną wersję PS1, ale na jakiś miks obu tych wersji (to tylko moje laickie spostrzeżenia patrząc na szczegóły). Co jest zaletą, bo bierze chyba najlepsze elementy z dwóch tych portów.

Dodano Nową Grę+, niedostępną w oryginalnych wersjach. W jej ramach przeciwnicy mają więcej życia, zadają więcej obrażeń, zapisywać można tylko przy kryształach (tak jak w konsolowych TR i TR3) itd.

W wersji PCowej dziwi brak jakichkolwiek opcji graficznych, nawet rozdzielczości nie można ustawić, gra odpala się w rozdzielczości pulpitu. Jasne, tytuł jest mega leciutki dla współczesnych komputerów, nawet na Steam Decku śmiga w 90 fpsach, ale decyzja zaskakująca. Na plus, że gra nie ma żadnych problemów z obsługą rozdzielczości 21:9 (ani w odświeżonej oprawie, ani w klasycznej).

Dodam, że gra jest spolszczona i każda część posiada dodatki, które wcześniej nie były dostępne na konsolach, a Lost Artifact dla TR3 nie doczekał się chyba nigdy oficjalnej wersji cyfrowej. Unfinished Bussines i Golden Mask były dostępne jako oprogramowanie freeware, ale Lost Artifact nie, więc jedyną możliwością legalnego nabycia tego dodatku było kupienie używanej (i drogiej) wersji pudełkowej. Z ciekawostek - UB ma inną kolejność poziomów, zgodną z oficjalną wizją twórców dodatku.

Jedyne czego nie rozumiem, to planszy, która wyświetla się na początku. Ja wiem, że żyjemy w absurdalnych czasach, pełnych histerii, kiedy każdy musi przepraszać każdego za to że żyje, bo uraża czyjeś uczucia samym swoim jestestwem, opinią i poglądami, ale uważam, że jest to zwyczajnie nieuczciwe wobec oryginalnych twórców z Core Design. Po prostu nie w porządku. Te gry nie były w żaden sposób obraźliwe, o co tutaj chodzi?



Tak jak wspominałem, grałem póki co niewiele, ale ogólna opinia fandomu jest pozytywna i wydaje się, że to w tej chwili najlepsza dostępna edycja pierwszej trylogii. Mamy w jednej paczce zarówno odświeżoną grę, jak i świetnie zachowane wersje klasyczne (no i dodatki!). Szanuję takie remastery. Czytałem, że w zespole developerskim pracowało kilku zdolnych ludzi ze sceny TR (np. osoba, która pracowała nad fanowskim remasterem TR3) i wydaje mi się, że to widać, produkcja zrobiona z sercem.

A dla osób lubiących zbieranie osiągnięć - jest ich aż 269, niektóre szalone, także jest co robić. ;)
 
Ktoś się skusi na odświeżenie wspomnień z lat minionych czyli na powrót do Tomb Raidera I-III w wersji z nowymi modelami i teksturami?
Już się skusiłem 2 lata temu wg gog przeszedłem TR1 , zajęło mi to 16 godzin.
A rok temu w TR2 26 godzin.
Jedyny problem z tymi grami był taki, że sterowanie było bez myszki, to było swego rodzaju wyzwanie.
W trójkę młóciłem jeszcze na pierwszym playstation, i jakoś mnie nie wciągnęło po raz dziesiąty.
 
Odpaliłem demo Inkwizytora ... zagrałem chwilę, trochę trudno pisać na klawiaturze kiedy wypaliło Ci oczy i musisz polegać na pamięciowym rozstawieniu klawiszy ... na gwoździe i ciernie!! Jako skrytofan (a może znanyfan?) prozy Piekary, po grze spodziewałem się tego, czego po książkach. Jakoś to będzie, mimo bólu gałek ocznych i mózgu! I trochę dostałem to, czego się spodziwałem :p Grafika jest STRASZNA, optymalizacja woła o pomstę do nieba, twarze postaci są gorsze od maski Leatherface`a!! A mimo to, przy tej grze czuję się, jak biczownik idący ulicami Koenigstein. (A może Koenigstein`u? Nie wiem jak odmienić :p) Boli jak cholera, ale mam ochotę na więcej bólu :p
 
Last edited:
Muszę właśnie uderzyć się w pierś ... pisałem, że pod koniec Rycerze Gotham przyspieszają ... mea culpa! Może i fabuła przyspiesza, ale gamepley wciska hamulec do samej podłogi :( Strasznie męczące jest szukanie wszystkich rzeczy niezbędnych do popchania fabuły do przodu. Nie pomaga też fakt, że są porozrzucane po całej mapie i w żaden szczegołny sposów nie są oznaczone :(

Z drugiej strony, czy na szukaniu nieoczywistych dowodów i powiązań ze sprawą, nie powina polegać praca rodziny Batmana?
 
Wlaśnie ogrywam Strażników Galaktyki i muszę przyznać, że dwie rzeczy, które zwykle nie wychodza na pierwszy plan przed fabułę/grafikę/gameplay/mechanikę czyli ścieżka dźwiękowa i dialogi/relacje pomiędzy bohaterami w tym przypadku tworzą mieszankę wybuchową i efektowna niczym wybuch supernovej.

Nigdy nie przypuszczalem, że będę wręcz podsluchiwał o czym rozmawiają moi kompani ;-)

Co do figurki Chewbacca jaką trzyma w ręku główny bohater w scenie jako dziecko to najwyraźniej figurka z lat 70/80-tych produkowana przez firmę Kenner. Miałem "niemal identyczną" tylko była jej nieruchomą laną z gumy podróbką produkowaną w Polsce za PRL i później. Na odlewach tego typu figurek byly widoczne nawet ślady łączeń ruchomych z projektowego założenia kończyn.
 
Last edited:
Wlaśnie ogrywam Strażników Galaktyki i muszę przyznać, że dwie rzeczy, które zwykle nie wychodza na pierwszy plan przed grafikę/gameplay/mechanikę czyli ścieżka dźwiękowa i dialogi/relacje pomiędzy bohaterami w tym przypadku tworzą mieszankę wybuchową niczym wybuch supernovej.
Ogólnie jestem fanem przewagi gamelay`u nad całą resztą, więc historia może nie istnieć, grafika może być pixelowata, bohaterowie mogą być głębocy, jak płaski talerz, ale ...

W Strażników grałem prawie niemal po premierze, onegdaj, natenczas :p Mam takie same odczucia. Na początku gameplay ciekawy, walka wciągająca. Poznajemy nowe umiejętności, kombinacje, itd. . Niestety pod koniec gry robi się to męczące, a w końcówce nawet bardzo. Grafika nie powala, ale oczu też nie wypala. Za to relacje między postaciami ... MAJSTERSZYTK!! Już samo rzucenie (albo nie) Rocketem na początku gry daje nam obraz, co będzie działo się potem. A dzieje się dużo! Muzyka?! Star-Lord Band rules !! !!:beer:

Dlatego nie skreślam Legionu Samobójców, który chce wykończyć Ligę Sprawiedliwych ;) :p
 
Last edited:
Już samo rzucenie (albo nie) Rocketem na początku gry daje nam obraz, co będzie działo się potem. A dzieje się dużo!
Przyznaję się, rzucilem, mając nadzieję, że będzie wesolo i faktycznie... było przekomicznie. To działanie bylo zresztą później wypominane przez bohatera :)
 
Przez przypadek natknąłem się na coś takiego - grę noszącą nazwę AIKODE:


Jest to projekt tworzony przez jedną osobę (o_O), na silniku UE (5), będący mocno inspirowany produkcjami z serii NieR.

Jak na mój gust zapowiada się intrygująco, więc mam nadzieję iż kiedyś doczekamy się premiery.

Poniżej nieco rozgrywki:


 
Last edited:

Jeżeli ktoś przegapił, to dzisiaj wyszła polska gra The Thaumaturge (izometryczny cRPG). Ledwo ją liznąłem (kilka godzin na koncie), jednak póki co wrażenia są pozytywne. Oczywiście to nie jest produkcja AAA, ale klimat oraz setting są unikalne (XX-wieczna Warszawa podczas zaborów), a styl graficzny bardzo fajny. Widać, że włożono w grę sporo pracy. Recenzje na Steamie bardzo pozytywne - na moment pisania tego posta ocena to 86%. Jak na dzisiejsze czasy nie jest to również drogi tytuł, gdyż bazowa cena wynosi 139 zł, a w niektórych sklepach internetowych można go dostać jeszcze ok. 10-20 zł taniej.
 
Top Bottom