Mimo, że grałem już w swoim życiu w masę rpg-ów, zarówno konsolowych jak i pecetowych, to jak dla mnie najbardziej kultowym rpg pozostanie na zawsze jedna gra : Final Fantasy 7. Fabuła wciągająca od poczatku do końca. Muszę przyznać, że mam spory sentyment do niej i żadne baldury, bezpłciowe morrowindy i gothici jakoś nie potrafiły mnie tak wciągnąć w świat gry. W ogóle muszę przyznać, że jestem zwolennikiem gier, w których jest jasno zakreślony wątek główny i drogę, która trzeba podążać, W grach takich jak oblivion nie czuję jednak tej epickości. No ale to moje zdanie.Z pecetowych rpg to HoM&M3. Następne części to już jednak nie to samo...