JK Rowling - o Potterze i nie tylko

+

JK Rowling - o Potterze i nie tylko

  • Kamień Filozoficzny

    Votes: 5 10.4%
  • Komnata Tajemnic

    Votes: 2 4.2%
  • Wiezień Azkabanu

    Votes: 17 35.4%
  • Czara Ognia

    Votes: 8 16.7%
  • Zakon Feniksa

    Votes: 4 8.3%
  • Półkrwi Książę

    Votes: 6 12.5%
  • Insygnia Śmierci

    Votes: 6 12.5%

  • Total voters
    48
O, no, ciekawe. To ta wizja Harry’ego?
Może morza i oceany coś magicznie blokowały?
To też jest w sumie fajne, że zawsze można sobie coś wymyśleć, żeby pasowało do koncepcji uniwersum. Np. Newt Scamander musiał statkiem do USA, a Voldemort przelatywał. No ale zaraz mamy zgrabne wyjaśnienie, że nikt poza nim nie umiał latać (Snape niby podpatrzył, cytując za McGonagall).
Jedzenia stworzyć z niczego nie można (elementarny wyjątek), a jednak w testach różdżek w GoF Olivander wyczarował wino (pewnie wiedział, gdzie akurat jest, albo, no, bo to Ollivander i on mógł).

Drobne czy większe dziury, jakoś mi to naprawdę mało przeszkadza w lekturze, to ulubiona seria była, jest i będzie.
 
Może morza i oceany coś magicznie blokowały?
Ja to sobie zawsze tłumaczyłem po prostu za dużymi odległościami.
Jedzenia stworzyć z niczego nie można (elementarny wyjątek), a jednak w testach różdżek w GoF Olivander wyczarował wino
Hej, Dumbledore w Księciu Półkrwi u Dursleyów też wyczarował miód pitny i twierdził że to od Madame Rosmerty. Widocznie istniało zaklęcie które umożliwiało sprowadzenie jedzenia, jeśli się wiedziało gdzie jest.
 

A wiecie, że zrobili KOLEJNY trailer o tym patchu, jakby to było nie wiadomo co? To teraz już wiecie :D.

Trochę kpina :). Pewnie liczą na odnowienie zainteresowania grą, ale to przecież dość skromny content.
 
Ja to sobie zawsze tłumaczyłem po prostu za dużymi odległościami.

Hej, Dumbledore w Księciu Półkrwi u Dursleyów też wyczarował miód pitny i twierdził że to od Madame Rosmerty. Widocznie istniało zaklęcie które umożliwiało sprowadzenie jedzenia, jeśli się wiedziało gdzie jest.
No nawet nie „widocznie”, tylko na pewno - Hermiona o tym mówi, jak tłumaczy Prawo Gampa, ale to nadal śmieszne trochę.
Bo…
Tak, masz rację ze wzmiankami o aportacji wcześniej, tylko właśnie z tym autorka mi tak zgrzyta trochę: taki dosyć poważny gamechanger leży nieużywany, muśnięty dwoma zdaniami przez 3/4 fabuły, aż tu nagle wchodzi cały na biało. Bo imo ona niektórych rzeczy nie planowała, tylko na jakimś etapie sobie przypominała, że coś może wykorzystać.
Jak z tym Gampem - ok, nie można stworzyć, można przywołać. No to czemu nie uczą się, jak przywoływać w czarnej godzinie? Albo jak pani Weasley wyczarowuje śmietankowy sos z różdżki - zrobiła go gdzieś wcześniej i ma? To po co jej te czary, skoro i tak musi się narobić?
 
taki dosyć poważny gamechanger leży nieużywany, muśnięty dwoma zdaniami przez 3/4 fabuły, aż tu nagle wchodzi cały na biało.
Trochę niebyło okazji, by tego użyć. Harry i reszta uczą się tego na szóstym roku, przez większość czasu spędzają w Hogwarcie gdzie nie da się teleportować, dlatego teleportujących się czarodziejów widzą tylko te parę razy jak są poza szkołą. Plus sami mogą tego używać dopiero po 6 tomie, więc jest to gamechanger jak najbardziej używany, po prostu poza kadrem.
Albo jak pani Weasley wyczarowuje śmietankowy sos z różdżki - zrobiła go gdzieś wcześniej i ma? To po co jej te czary, skoro i tak musi się narobić?
Żeby mieć go w sekundę jak będzie akurat potrzebny.
No ale dobra, myślę że nie ma sensu ciągnąć tej dyskusji, bo raczej oboje uważamy że wiele rzeczy Rowling wprowadziła bez głębszego zastanowienia i ma to sporo konsekwencji.
 
Trochę kpina :). Pewnie liczą na odnowienie zainteresowania grą, ale to przecież dość skromny content.
Ja sprawdzę te do tej pory ekskluzywne zadanie, bo ponoć jest najlepsze z całej gry. Zobaczę nowości i chyba wrucę do ogrywania Ghost of Tsushima.
No to czemu nie uczą się, jak przywoływać w czarnej godzinie? Albo jak pani Weasley wyczarowuje śmietankowy sos z różdżki - zrobiła go gdzieś wcześniej i ma? To po co jej te czary, skoro i tak musi się narobić?
Pewnie pani Weasley ma w piwnicy w Norze ukrytego skrzata domowego. Tak jak w Hogwarcie jedzenie przygotowywane przez skrzaty jest transportowane magicznie do Wielkiej Sali to tutaj może być podobny patent. A tak na serio to jest to kolejne niedopowiedzenia. Tych absurdów jest tak dużo że spokojnie można zrobić 2h vloga o tym. W ogóle uczyć się transmutacji w imbryczek do herbaty bez herbaty ale nie uczyć się transmutacji czegoś w jedzenie to trochę dziwne.
 
To czy spełni oczekiwania czy nie to dopiero wyjdzie w praniu. Jak na razie jestem sceptyczny odnośnie serialu. Wiele seriali cooltowych marek skończyło jak skończyło. Szefowie projektów byli "so excited" swoją pracą a dopiero widownia oceniła efekty. Poza tym jaki serial by nie był zawsze będzie porównywany do filmów. I co by nie mówić o filmach to casting aktorów mieli wybitny, który ciężko będzie przebić.
 
Biorąc jednak pod uwagę to, kto jest zaangażowany w tworzenie tego serialu, to ekipę mają mocną. Wspomniane w tweecie osoby pracowały przy Sukcesji, a Mark Mylod też przy Grze o Tron. Jak na pierwsze konkretne informacje no to trzeba przyznać, że są pozytywne.
 
Biorąc jednak pod uwagę to, kto jest zaangażowany w tworzenie tego serialu, to ekipę mają mocną. Wspomniane w tweecie osoby pracowały przy Sukcesji, a Mark Mylod też przy Grze o Tron. Jak na pierwsze konkretne informacje no to trzeba przyznać, że są pozytywne.
Na szczęście to nie Netflix ma prawa do marki, bo bylibyśmy skazani na kolejną katastrofę...😆
 

Nie zgadzam się z tym, że gra jest słaba. Bardzo miło ją wspominam i umieściłabym ją w czołówce Potterowych gier.
Ale sama recenzja jest ciekawa i nostalgiczna...
 
Nie zgadzam się z tym, że gra jest słaba. Bardzo miło ją wspominam i umieściłabym ją w czołówce Potterowych gier.
Ale sama recenzja jest ciekawa i nostalgiczna...
No niestety jest słaba. Na tle takiej Komnaty za dużo wycina z fabuły, brak Quidditcha, brak Snape'a akurat w tej części, za mały Hogwart i zwyczajnie za krótka.
Nad poprzednimi dwoma góruje tylko tym że ma lepszą grafikę.
Przy okazji:
Przez ten film zdałem sobie sprawę że Polkowski tłumaczył Pottera z amerykańskiej wersji, zamiast brytyjskiej. Niby okładki to sugerowały, ale kurczę, chciałbym móc kogoś spytać czemu nie tłumaczył wersji brytyjskiej.
 
No niestety jest słaba.
W sumie nigdy nie patrzyłam na nią aż tak krytycznie... Pewnie to kwestia nostalgii.
Komnata jest faktycznie dużo lepsza, ale Kamień jest już bardziej toporny (choć jest chyba dłuższą grą, a i oczywiście zrozumiała toporność wynika z roku wydania, a grę należy docenić za stworzenie przepięknego stylu, na którym bazowała później Komnata)....
Czara Ognia i obie części Insygniów są z kolei fatalne i oceniam je znacznie gorzej niż Więźnia....

W mojej pamięci pogrupowane mam te gry - bliźniaczych Zakon oraz Księcia traktuję jako jedność, tak samo jednością są obie koszmarne growe części Insygniów, paskudna growa Czara Ognia to pojedyncze nieporozumienie,
a growy Kamień, Komnatę oraz Więźnia można traktować jako dość spójną grową trylogię o podobnym klimacie, gameplayu, stylu, muzyce i ogólnej koncepcji. Nawet pomimo tego, że te 3 części bardziej się różnią pomiędzy sobą niż bliźniaczy Zakon oraz Książę...
W każdej Hogwart wygląda inaczej, Więzień ma nieco inny styl wizualny, ale wciąż traktuję to jako spójną, bardzo przyjemną grową trylogię opartą na tej samej koncepcji... I ta trylogia to moim zdaniem najlepsze Potterowe gry, a Zakon z Księciem są dla mnie na drugim miejscu.
Gdy Czara i Insygnia są tak koszmarne, że ciężko mi ocenić który tytuł jest gorszy. Te 3 tytuły oddziela od reszty gigantyczna przepaść. I są to po prostu tragiczne gry...

Zapewne warstwa nostalgii wpływa tu na moją obiektywność, ale miło wspominam konkretnie Więźnia.
Bardzo miło wspominam prolog w pociągu (jakieś urozmaicenie po obu poprzednich tytułach, które rozpoczynaliśmy już w Hogwarcie), sterowanie jako Ron i Hermiona, lekcje transmutacji (wyczarowany królik oraz mały smok :love: ), ciekawsze i dubbingowane karty czarodziejów (i nie tylko czarodziejów), nowy wygląd Irytka (moim zdaniem lepszy niż gdziekolwiek indziej), przyjemna oprawa graficzna (jeszcze nie będąca zupełną kalką z filmów jak we wszystkich następnych tytułach), spójność z dwiema poprzednimi grami oraz muzykę Jeremy'ego Soule...
Latanie na hipogryfie też miło wspominam, nie wiem czemu recenzenci z tego materiału tak to krytykują :D

Ciekawe jest też to, że w growym Więźniu profesor Flitwick wciąż wygląda tak jak w pierwszych filmach (i grach), mimo że właśnie w trzecim filmie aktor Warwick Davis miał zmieniony wygląd, z siwego brodatego krasnala stając się wąsatym dżentelmenem w smokingu.
Wynika to pewnie dlatego, że w momencie tworzenia Więźnia Azkabanu wąsaty Dyrygent wcale nie miał być redesignem Flitwicka, tylko zupełnie nową postacią epizodyczną w wykonaniu Warwicka. I jedynie w następnych filmach uznano, że Dyrygent to Flitwick o zmienionym wyglądzie.

Ale przed obejrzeniem tej recenzji nie pamiętałam nawet, że fabuła trzeciej gry była aż tak bardzo okrojona, a w grze zabrakło nawet Snape'a....
I nawet Trelawney ani Hogsmeade tam nie było, prawda?


I czy ktoś wie czemu w Więźniu zaklęcie Depulso ma symbol zaklęcia Rictusempra z Komnaty Tajemnic? Zwykła pomyłka, niedopatrzenie?....

Tak więc dla mnie to te pierwsze trzy gry to najlepsze gry Potterowe, które traktować można jako spójną grową trylogię.
Gdzie oczywiście KT>WA, ale moim zdaniem WA>KF.... Lecz żadnej z tych gier nie nazwałabym słabą, wręcz przeciwnie, to moje ulubione gry Potterowe.
Ogromna szkoda że Czara Ognia w niczym nie przypominała tych pierwszych trzech gier i była tak gigantycznym rozczarowaniem....

Jednocześnie we wszystkie Pottery grałam tylko na PC, więc nie wiem nawet jak wyglądają konsolowe wersje.
Przykro słyszeć, że tytuły na PS były bardziej rozbudowane....

Przez ten film zdałem sobie sprawę że Polkowski tłumaczył Pottera z amerykańskiej wersji, zamiast brytyjskiej.
To bardzo dziwne....
Może amerykańskie wydanie traktowane było jako międzynarodowe?
W końcu te amerykańskie okładki używane były na całym świecie, a brytyjskie już nie...
 
nie wiem czemu recenzenci z tego materiału tak to krytykują :D
Bo to praktycznie flappy bird before flappy bird was a thing.
Ciekawe jest też to, że w growym Więźniu profesor Flitwick wciąż wygląda tak jak w pierwszych filmach (i grach), mimo że właśnie w trzecim filmie aktor Warwick Davis miał zmieniony wygląd, z siwego brodatego krasnala stając się wąsatym dżentelmenem w smokingu.
Wynika to pewnie dlatego, że w momencie tworzenia Więźnia Azkabanu wąsaty Dyrygent wcale nie miał być redesignem Flitwicka, tylko zupełnie nową postacią epizodyczną w wykonaniu Warwicka. I jedynie w następnych filmach uznano, że Dyrygent to Flitwick o zmienionym wyglądzie.

Dokładnie tak, dopiero Yates postanowił zrobić z niego Flitwicka (Zdaniem Davisa, całkiem niepotrzebnie).
Twórcy gry pewnie myśleli że oryginalny Flitwick gdzieś tam nadal jest.
Ale przed obejrzeniem tej recenzji nie pamiętałam nawet, że fabuła trzeciej gry była aż tak bardzo okrojona, a w grze zabrakło nawet Snape'a....
I nawet Trelawney ani Hogsmeade tam nie było, prawda?
Tak, w wersji na PS2 była tylko jeszcze jakaś marna misja w szukanie składników koło Wrzeszczącej Chaty zimą.
Jednocześnie we wszystkie Pottery grałam tylko na PC, więc nie wiem nawet jak wyglądają konsolowe wersje.
Przykro słyszeć, że tytuły na PS były bardziej rozbudowane....
No polecam sprawdzić materiały Zagrajnika jak ogrywa inne wersje.
Mnie w wersji na PS2 Komnaty wkurzyło, że choć ma lepszą grafikę i bardziej rozbudowany początek (Nora, Ulica Pokątna) tak Hogwart jest dość mały, a wydarzenia książkowe są pokazane tam w byle jakiej kolejności (Na samym początku Nick zostaje zaatakowany przez Bazyliszka i jest wizyta u Dumbledore'a, Ginny też zostaje porwana jakoś na początku, a Hermiona zostaje nazwana przez Malfoya szlamą jakoś na końcu)
A wersje na PS1 cóż, prezentują wydarzenia jakich nie ma nigdzie indziej (Jak walentynki z krasnoludami) ale mają oczywiście najgorszą grafikę i najbardziej niewygodny gameplay.
 
Przy okazji:
Bardzo ciekawy materiał.
Zastanawia mnie czy te zmiany były konsultowane z Rowling, czy jakiś redaktor sam z siebie uznał że jakąś kwestię Syriusza odda Lupinowi, a to zaklęcie zamieni na tamto, bo tak mu się podoba.
Przyszło mi do głowy, że być może amerykańskie wydanie bazuje na jakiejś nieco wcześniejszej wersji brytyjskiej redakcji niż ta, która finalnie trafiła tam do druku?
Tak że np w jakiejś wczesnej brytyjskiej wersji było dodatkowe zdanie o Deanie Thomasie, potem wywalono je z finalnej wersji brytyjskiej edycji, a w amerykańskiej edycji ono pozostało?


Edit: Udało mi się znaleźć potwierdzenie, że tak właśnie było:
Dean Thomas was going to be first introduced during the "Sorting Hat" chapter. His character was cut from the UK copies due to needing to shorten the chapter, however he still is in some US copies.
I ma to znacznie więcej sensu niż swoboda twórcza amerykańskiego redaktora, który dodawałby od siebie nowe zdania nienapisane przez Rowling...


Co do samego Deana to jest on jedną z postaci, które pierwotnie miały mieć większą rolę fabularną.
To ilustracja autorstwa samej Jo Rowling, na której Dean (wówczas nazwany Gary) miał towarzyszyć Harremu we wczesnej wersji rozdziału "Pojedynek o Północy":
1721585242994.png


Dean jest jedną z postaci, które mają rozbudowane backstory, na które nie znalazło się miejsca w ostatecznej wersji książek.
Jest kilka takich postaci, dla których Rowling stworzyła rozbudowane backstory, jednak zostało one wycięte z książek. Część z nich publikowano potem na Pottermore czy opowiadano w wywiadach.
W wypadku Deana Rowling zadbała o to, by wycięte z książek informacje o jego przeszłości trafiły do twórców filmu, jednak ostatecznie nie zostały one nijak uwzględnione w scenariuszu filmów...

Mam wielką nadzieję, że serial będzie często korzystać właśnie z takich wyciętych z książek treści pobocznych pogłębiających bohaterów drugo i trzecioplanowych. Zwłaszcza w pierwszych 3 sezonach, gdzie mniejsza grubość książek oznaczać będzie, że twórcy będą mieć dużo czasu ekranowego do wypełnienia nowym materiałem.
Dobrze byłoby gdyby ten nowy materiał pogłębiał właśnie bohaterów pobocznych (w tym nauczycieli), bazując przy tym przede wszystkim na pomysłach samej Rowling...
Fajnie byłoby gdyby taki Dean Thomas czy Teodor Nott mieli w serialu większe role, tak jak planowała pierwotnie Rowling.
Mogliby również spróbować dodać do wcześniejszych sezonów postaci oraz wątki, które wprowadzane są dopiero w późniejszych książkach...


Gdyby HBO miało ochotę na spin offy to dobrym pomysłem byłby prequel o Huncwotach w okolicach sezonu trzeciego.

Mam też nadzieję, że twórcy serialu pofatygują się o wcześniejsze nakręcenie wszystkich potrzebnych flashbacków tak, by nie była konieczna wymiana aktorów.
Mając cały materiał źródłowy na tacy, mogliby nakręcić wcześniej choćby wszystkie flashbacki z Huncwotami w wykonaniu tych samych aktorów (na potrzeby wszystkich późniejszych sezonów), a dotyczy to również Voldemorta.
Liczę na to, że w okolicach drugiego sezonu nakręcą oni flashbacki na potrzeby Księcia Półkrwi, tak by nie okazało się znowu, że kręcąc adaptację szóstej powieści Tom Riddle z Komnaty Tajemnic będzie już za stary i będą musieli zatrudniać innego aktora do roli młodego Toma, który powinien wyglądać identycznie jak w Komnacie...
Liczę na to, że twórcy zadbają o spójność i w przemyślany sposób podejdą do młodych wersji postaci, że nakręcą wszystkie potrzebne flashbacki przedwcześnie...




1721586188199.png


Swoją drogą czy ktoś wie co to za 3 książki? Coś Potterowego?


Dokładnie tak, dopiero Yates postanowił zrobić z niego Flitwicka (Zdaniem Davisa, całkiem niepotrzebnie).
W sumie mogliby wrócić do wcześniejszego Flitwicka w kolejnych filmach, ale zapewne uznali że Dyrygent wygląda lepiej i bardziej pasuje stylem do estetyki późniejszych filmów.....
A może najzwyczajniej zaszła pomyłka i twórcy ostatnich filmów błędnie uznali, że Dyrygent z Więźnia to był Flitwick, skoro gra go ten sam aktor?

W każdym razie fajne jest to, że pierwsze 3 gry są mimo wszystko spójne pomiędzy sobą.
Widujemy tam te same zaklęcia, mechaniki, magiczne stworzenia. W Komnacie spotykamy tam panią Sprout, a w Więźniu Flitwicka...
I w każdej z tych 3 gier mamy elementy z książek, których nie ma w tych filmach.

Tak, w wersji na PS2 była tylko jeszcze jakaś marna misja w szukanie składników koło Wrzeszczącej Chaty zimą.
A to Zagrajnik w tym filmie powiedział, że Więzień na PS jest znacznie bardziej rozbudowany i jest tam o wiele więcej fabuły. Różnica nie jest wcale taka duża?

Bardzo żałuję, że w PCtowych wersjach nie ma Nory ani ulicy Pokątnej....
 
A to Zagrajnik w tym filmie powiedział, że Więzień na PS jest znacznie bardziej rozbudowany i jest tam o wiele więcej fabuły. Różnica nie jest wcale taka duża?
A pieprzy, grałem w wersję konsolową, i tam też nie ma Quidditcha, są może ze dwie krótkie cutscenki, jedna jak Harry zemdlał przez Dementorów, druga jak wygrywa puchar, ale to tyle (Jest tylko Harry trzymający puchar i nic więcej).
Jest trochę więcej leveli i przeciwników jak Czerwone kapturki czy zwodniki, Jest jedna lekcja ze Snapem, po której karze nam robić nudne zadanie poboczne w szukanie składników. Jest jedna misja jak ratujemy Nevilla od Ghula czy klub pojedynków w Wielkiej Sali.
No i jakaś misja jak Malfoy za pomocą eliksiru wielosokowego zmienia się w Rona i wrzuca Harrego do jakiegoś lochu z którego mamy się wydostać.
Ale to po prostu coś za coś, w wersji pc jest misja ratowania Hardodzioba, zjeżdżalnie z Glacius czy egzaminy końcowe, oraz walki z potworną księgą potworów, a tych w wersjach konsolowych nie ma.
Swoją drogą czy ktoś wie co to za 3 książki? Coś Potterowego?
Jakbym miał zgadywać, to powiedziałbym że to Władca Pierścieni.
 
W sumie nigdy nie patrzyłam na nią aż tak krytycznie... Pewnie to kwestia nostalgii.
Komnata jest faktycznie dużo lepsza, ale Kamień jest już bardziej toporny (choć jest chyba dłuższą grą, a i oczywiście zrozumiała toporność wynika z roku wydania, a grę należy docenić za stworzenie przepięknego stylu, na którym bazowała później Komnata)....
Czara Ognia i obie części Insygniów są z kolei fatalne i oceniam je znacznie gorzej niż Więźnia....
Zgadzam się. 3 pierwsze części były bardzo dobre w porównaniu z dalszymi częściami. Do dziś pamiętam jak mając chyba 9 lat miałem problemy z rysowaniem tych symboli zaklęć za pomocą myszki. W drugiej części to uprościli a twórcy Hogwart Legacy chyba się ispirowali nauką zaklęć z drugiej części. Z tego co też pamiętam Harry strasznie darł ryja w pierwszej części. W Kamieniu Filozoficznym moja ulubiona sekwencja to część z Filtchem i to nie tylko że to dobry element skradankowy ale też dlatego że Potter normalnie zaklęcia wymawiał.
W mojej pamięci pogrupowane mam te gry - bliźniaczych Zakon oraz Księcia traktuję jako jedność, tak samo jednością są obie koszmarne growe części Insygniów, paskudna growa Czara Ognia to pojedyncze nieporozumienie,
Insygnia jako gra nie istnieje a Czara Ognia to jakieś nieporozumienie. 3 poziomy które się wielokrotnie rozgrywa żeby zebrać tarcze. Bezsens
a growy Kamień, Komnatę oraz Więźnia można traktować jako dość spójną grową trylogię o podobnym klimacie, gameplayu, stylu, muzyce i ogólnej koncepcji. Nawet pomimo tego, że te 3 części bardziej się różnią pomiędzy sobą niż bliźniaczy Zakon oraz Książę...
W każdej Hogwart wygląda inaczej, Więzień ma nieco inny styl wizualny, ale wciąż traktuję to jako spójną, bardzo przyjemną grową trylogię opartą na tej samej koncepcji... I ta trylogia to moim zdaniem najlepsze Potterowe gry, a Zakon z Księciem są dla mnie na drugim miejscu.
Gdy Czara i Insygnia są tak koszmarne, że ciężko mi ocenić który tytuł jest gorszy. Te 3 tytuły oddziela od reszty gigantyczna przepaść. I są to po prostu tragiczne gry...
Kamień Filozoficzny to była korytarzówka. Komnata i Więzień oddawała już do dyspozycji Hogwart i mogłaś go eksplorować. Wszystkie 3 gry mają podobny styl jeśli chodzi o rozgrywkę. Te kolekcjonowanie kart też było fajne. Nawet jestem skłonny się zgodzić że Komnata jest najlepsza bo najdłuższa i najwięcej kart jest do zdobycia. Potem Więzień i Kamień. Z Zakonem i Księciem Półkrwi mam ten problem że tam używamy do eksploracji 3 zaklęć na krzyż. To jest znaczący regres w porównaniu do 3 pierwszych części. W 3 pierwszych częściach z roku na rok uczymy się nowych zaklęć i ich używamy. W Zakonie mamy Wingardium, Incendio i jeszcze jedno zaklęcie (chyba Drętwota). Tak samo w Księciu.
Zapewne warstwa nostalgii wpływa tu na moją obiektywność, ale miło wspominam konkretnie Więźnia.
Bardzo miło wspominam prolog w pociągu (jakieś urozmaicenie po obu poprzednich tytułach, które rozpoczynaliśmy już w Hogwarcie), sterowanie jako Ron i Hermiona, lekcje transmutacji (wyczarowany królik oraz mały smok :love: ), ciekawsze i dubbingowane karty czarodziejów (i nie tylko czarodziejów), nowy wygląd Irytka (moim zdaniem lepszy niż gdziekolwiek indziej), przyjemna oprawa graficzna (jeszcze nie będąca zupełną kalką z filmów jak we wszystkich następnych tytułach), spójność z dwiema poprzednimi grami oraz muzykę Jeremy'ego Soule...
Latanie na hipogryfie też miło wspominam, nie wiem czemu recenzenci z tego materiału tak to krytykują :D
Latanie na hipogryfie. Pamiętam jak nie słuchałem nauczycielki w podstawówce i zamiast słuchać myślałem: kurde, wymaksuję kółka na hipogryfie po przybyciu do domu :D W Więźniu też było fajne to że sterujemy 3 bohaterami. Tylko to z takiego logicznego punktu widfzenia nie ma sensu, bo rozumiem że tylko Ron umie Carpe Retractum. XD
Ale przed obejrzeniem tej recenzji nie pamiętałam nawet, że fabuła trzeciej gry była aż tak bardzo okrojona, a w grze zabrakło nawet Snape'a....
I nawet Trelawney ani Hogsmeade tam nie było, prawda?
Niestety prawda.
I czy ktoś wie czemu w Więźniu zaklęcie Depulso ma symbol zaklęcia Rictusempra z Komnaty Tajemnic? Zwykła pomyłka, niedopatrzenie?....
Też nie wiem. Depulso ma takie same zastosowanie jak Flipendo z poprzednich części A czemu Depulso ma symbol Rictusempry też nie wiem, tym bardziej że w grze jest Rictusempra i ma symbol jakiegoś rombu.
Tak więc dla mnie to te pierwsze trzy gry to najlepsze gry Potterowe, które traktować można jako spójną grową trylogię.
Gdzie oczywiście KT>WA, ale moim zdaniem WA>KF.... Lecz żadnej z tych gier nie nazwałabym słabą, wręcz przeciwnie, to moje ulubione gry Potterowe.
Ogromna szkoda że Czara Ognia w niczym nie przypominała tych pierwszych trzech gier i była tak gigantycznym rozczarowaniem....
Amen. Trylogia to były najlepsze gry Potterowe przed powstaniem Hogwart Legacy.
Jednocześnie we wszystkie Pottery grałam tylko na PC, więc nie wiem nawet jak wyglądają konsolowe wersje.
Przykro słyszeć, że tytuły na PS były bardziej rozbudowane....
Są bardziej urozmaicone. Jak chcesz się zapoznać z gameplayem z tych gier to niedawno SetoKami na Youtube wrzucił gameplaye z tych gier.
 
Nie jestem aż tak wkręcony, ale to mnie zaciekawiło - są gdzieś wiarygodnie spisane te backstory różnych postaci, które wyleciały z książek? Brzmi mega.
 
są gdzieś wiarygodnie spisane te backstory różnych postaci, które wyleciały z książek? Brzmi mega.
Rowling publikowała swego czasu krótkie artykuły na stronie Pottermore, gdzie rozwijała różne elementy lore swojego świata, w tym właśnie backstory postaci.
Też nie śledzę tego na bieżąco, ale wiem że swego czasu Pottermore zostało zastąpione nową stroną Wizarding World.....
Na szczęście widzę, że pierwotne artykuły Rowling zostały zachowane i są obecne na tej nowej stronie.

Niestety widzę, że nie są w żaden sposób tematycznie uporządkowane, więc trzeba troszkę poscrollować.
Swego czasu bardzo mi się spodobała spisana tam historia powstania amerykańskiej szkoły magii Ilvermorny (zasługuje to na ekranizację!), ale też właśnie backstory bohaterów takich jak na przykład Dolores Umbridge, poltergeist Irytek czy profesor McGonagall...

Na Pottermore były też inne liczne artykuły (widzę że na szczęście zostały one zachowane na nowej stronie Wizarding World),
ale te kanoniczne wpisy są autorstwa samej Rowling:


Mam nadzieję, że zachowano tam wszystkie wpisy Rowling z Pottermore (zapewne tak), ale znalazłam też takiego reddita, który dokumentował wszystkie treści publikowane na Pottermore:

Udało mi się też odnaleźć jeszcze starszą stronę Rowling, gdzie publikowała ona jakieś ciekawostki, w tym o postaciach i o niewykorzystanych pomysłach:



Co do innych rzeczy usuniętych z Pottera to trzeba by było poszukać w necie, sporo z tego jest na potterowej Fandom Wikii, albo właśnie w tych linkach powyżej.
Tak z pamięci mogę podać właśnie przeszłość Deana Thomasa, usunięty rozdział z Theodorem Nottem, siostrę Hermiony, Mafaldę Weasley, albo czarodziejskiego syna Dudleya którego dorosły Harry spotkałby w epilogu na dworcu King's Cross....


A pieprzy, grałem w wersję konsolową,
Z tego co tam opisałeś to już brzmi na dużo więcej fajnego contentu :D
Chyba że to właśnie takie "coś za coś" i ta inna zawartość jest w zamian czegoś, co jest tylko w PCtowej wersji.
A ogólnie oceniłbyś konsolową wersję jako dużo lepszą?
Może obejrzę na youtubie...

W drugiej części to uprościli a twórcy Hogwart Legacy chyba się ispirowali nauką zaklęć z drugiej części.
W sumie ciekawe na ile twórcy Hogwarts Legacy inspirowali się starymi grami.
Minigierka z nauką symbolów zaklęć zapewne właśnie stamtąd pochodzi....

Bardzo liczyłam na to, że zainspirują się oni soundtrackiem i przywrócą magiczne utwory Jeremiego Soule, które zasługują na znacznie większe uznanie i nigdy nie mogą zostać zapomniane... :sad:
One są tak piękne, że mogliby je wykorzystać nawet w powstającym serialu.

. Do dziś pamiętam jak mając chyba 9 lat miałem problemy z rysowaniem tych symboli zaklęć za pomocą myszki.
Te symbole w pierwszej grze to była jakaś koszmarna udręka :D
Na szczęście w Komnacie Tajemnic było to bardziej sensownie rozwiązane....

Z Zakonem i Księciem Półkrwi mam ten problem że tam używamy do eksploracji 3 zaklęć na krzyż.
To bardzo fajne gry, które należy docenić przede wszystkim za wielki, filmowy Hogwart do swobodnej eksporacji, a i fabuła filmów była tam dobrze oddana, z tego co pamiętam, miały też różne ciekawe aktywności poboczne.
Ale są to zwyczajnie zupełnie inne gry, te pierwsze trzy to były urocze platformówki, które nawiązywały zarówno do filmów jak i do książek, mając swój własny, wyjątkowy, bajkowy styl.
A wszystkie gry po Więźniu były tylko dopełnieniem do filmów. W wypadku Zakonu oraz Księcia było to przynajmniej udane dopełnienie, w które dało się przyjemnie grać i mieć z tego dużą przyjemność.
Ale najwięcej radości przyniosły mi właśnie trzy pierwsze tytuły, ze względu na gameplay, muzykę, styl i unikatową, odrębną tożsamość nawiązującą zarówno do filmów jak i książek, pozostając jednocześnie czymś niezależnym i samodzielnym.
Bardzo żałuję że kolejne gry nie mają nic wspólnego z pierwszymi trzema.
Przynajmniej Czarę Ognia moglibyśmy dostać w stylu Komnaty oraz Więźnia...
Cudownie byłoby eksplorować otwarty Hogwart i spotykać w nim zagranicznych przybyszy....
 
Z tego co tam opisałeś to już brzmi na dużo więcej fajnego contentu
Dużo lepiej to brzmi niż wypada w rzeczywistości, szczerze, mnie ten więzień bardziej wkurzał niż bawił.
Raczej jest dla mnie równie słaba.
Ale dzięki Lizzie za ten cały Pottermore content, bo myślałem że jest nie do odnalezienia.
Choć z tego co widzę część tych info można po prostu znaleźć na chociażby harry potter wiki.
 
Top Bottom