Polska potęgą gamdevu?
Taka mnie refleksja naszła na koniec roku - niby nic odkrywczego, ale może warto się tutaj nad tym głębiej pochylić?
W ostatnim czasie nastąpił wysyp polskich gier. Zarówno znakomitych (Wiedźmin 3, This War of Mine), jak i złych (Hatred, Rambo, Raven's Cry), ale przede wszystkim zwyczajnie dobrych/niezłych (Dying Light, The Vanishing of Ethan Carter, Kholat, Lords of the Fallen*). Wszystko to na przestrzeni dwóch lat, a nawet mniej (sporo z 2014 to druga połowa roku). Nie jest to przy tym jakiś niespodziewany wybuch, bo w bezpośrednio poprzedzających latach dość regularnie polskie produkcje się już do głównego nurtu przebijały, choć jeszcze raczej na drugim planie (Wiedźmin 2, seria Call of Juarez, Dead Island, Bulletstorm, Two Worlds II - wszystko 2011-2013). Nie żeby wszystko się udawało - w tym samym czasie wyszły też nasze mniej szczęśliwe, lub mocno przeciętne tytuły (np. Afterfall, Deadfall Adventures, ileś tam Sniperów). W każdym razie - widać, że robi się u nas "pełnometrażowych" gier sporo, część z nich osiąga niezłe sukcesy (nieporównywalne chyba z sukcesami jakiejkolwiek innej gałęzi zarówno polskiej gospodarki, jak i kultury popularnej), i nie jest to już domena jednego-dwóch twórców - mamy oczywiście dwa "ugruntowane" studia (CDP Red i Techland), ale wokół działają mniejsi i rosną nowi.
* Wiem, to akurat koprodukcja powiedzmy niemiecko-polska. Ale IMHO do zestawienia się jednak łapie.
Nasuwają się zatem dwa pytania: 1. Czy owa sytuacja jest rzeczywiście wyjątkowa, czy może po prostu jest wypadkową awansu gier jako elementu światowej kultury?
Na 1. pytanie można spróbować odpowiedzieć, patrząc na osiągi gamedevu w innych krajach w omawianym okresie, z pominięciem światowych potęg oczywistych (USA i Japonii) i prawie oczywistych (Kanada, W. Brytania).
Australia - wyraźnie słabsi, ostatnie sukcesy to Bioshock 2 i LA Noire z 2010-11.
Belgia, Holandia - wszystko raczej bazujące na jednym studio (np. Larian), czyli jednak mniejszy rozmiar branży.
Czechy - no, tu jest całkiem nieźle. Bohemia Interactive z serią ARMA & DayZ, 2K Czech z Mafią, do tego Warhorse z nadchodzącym Kingdom Come: Deliverance. Ogólnie jest tego jednak wyraźnie mniej niż nasz dorobek, aczkolwiek biorąc pod uwagę rozmiar kraju - niewątpliwie Czesi radzą sobie nieźle. Warto przy tym zauważyć, że przyczyny tego stanu mogą być podobne (do naszej sytuacji), z racji sąsiedztwa i wspólnoty losów.
Francja - pomijając Ubisoft (którego największe hity powstały jednak głównie w Montrealu), to za dużo tego nie ma. Dishonored, Remember Me - więcej nie kojarzę. Ocena - słabsi.
Niemcy - chyba nawet gorzej od Francji. Piranha Bytes bądźmy szczerzy, dobre lata ma za sobą, i siedzi wyraźnie w drugiej lidze. Poza tym znaczący jest chyba tylko Crytek, obecnie znany bardziej z udanego silnika niż raczej przeciętnych (Crysis, Ryse) gier.
Szwecja - silny Paradox, będący zarówno twórcą udanych gier (serie Hearts of Iron, Crusader Kings, Europa Universalis), jak i od dłuższego czasu wydawcą (m.in. obsidianowe Pillars of Eternity). Dalej Avalanche z serią Just Cause, a ostatnio Mad Maxem. Plus całkiem sporo mniejszych tytułów - Mirror's Edge (zrobione dla EA, ale w Sztokholmie), Wolfenstein: New Order, małe ale głośne Hotline Miami czy Brothers: A Tale of Two Sons. Wniosek - ex aequo, może nawet odrobinę silniejsi.
Ukraina, Rosja i Białoruś - dwie silne marki multiplayerowe - białoruski Wargaming z udanymi World of Tanks z Mińska i World of Warships z Petersburga, oraz mniej udanym World of Warplanes z Kijowa - oraz rosyjski Gaijin z War Thunderem - ale do tego dość niewiele produkcji, przy czym co ciekawe przoduje Ukraina z dwoma niezłymi studiami (4A z serią Metro oraz GSC z STALKER i Cossacks). Ogólnie jednak - nawet biorąc te trzy państwa razem, branża wypada chyba jednak słabiej od naszej.
Z powyższego wynika, że poza wymienioną na początku czwórką może mocniejsi od nas są Szwedzi. Reszta słabsza. Czyli lądujemy gdzieś na szóstym miejscu, pomimo dysproporcji z ogólnym potencjałem gospodarczo-kulturalnym. A zważywszy, że w owej szóstce połowa to państwa uznane za potęgi na wielu płaszczyznach (USA, Japonia i UK), a czwartemu (Kanada) niewiele brakuje, to musi być w tym coś wyjątkowego.
Pora zatem na 2. pytanie - skąd ten fenomen? Ja się już rozpisałem, pora na innych. Co sądzicie?
Taka mnie refleksja naszła na koniec roku - niby nic odkrywczego, ale może warto się tutaj nad tym głębiej pochylić?
W ostatnim czasie nastąpił wysyp polskich gier. Zarówno znakomitych (Wiedźmin 3, This War of Mine), jak i złych (Hatred, Rambo, Raven's Cry), ale przede wszystkim zwyczajnie dobrych/niezłych (Dying Light, The Vanishing of Ethan Carter, Kholat, Lords of the Fallen*). Wszystko to na przestrzeni dwóch lat, a nawet mniej (sporo z 2014 to druga połowa roku). Nie jest to przy tym jakiś niespodziewany wybuch, bo w bezpośrednio poprzedzających latach dość regularnie polskie produkcje się już do głównego nurtu przebijały, choć jeszcze raczej na drugim planie (Wiedźmin 2, seria Call of Juarez, Dead Island, Bulletstorm, Two Worlds II - wszystko 2011-2013). Nie żeby wszystko się udawało - w tym samym czasie wyszły też nasze mniej szczęśliwe, lub mocno przeciętne tytuły (np. Afterfall, Deadfall Adventures, ileś tam Sniperów). W każdym razie - widać, że robi się u nas "pełnometrażowych" gier sporo, część z nich osiąga niezłe sukcesy (nieporównywalne chyba z sukcesami jakiejkolwiek innej gałęzi zarówno polskiej gospodarki, jak i kultury popularnej), i nie jest to już domena jednego-dwóch twórców - mamy oczywiście dwa "ugruntowane" studia (CDP Red i Techland), ale wokół działają mniejsi i rosną nowi.
* Wiem, to akurat koprodukcja powiedzmy niemiecko-polska. Ale IMHO do zestawienia się jednak łapie.
Nasuwają się zatem dwa pytania: 1. Czy owa sytuacja jest rzeczywiście wyjątkowa, czy może po prostu jest wypadkową awansu gier jako elementu światowej kultury?
Na 1. pytanie można spróbować odpowiedzieć, patrząc na osiągi gamedevu w innych krajach w omawianym okresie, z pominięciem światowych potęg oczywistych (USA i Japonii) i prawie oczywistych (Kanada, W. Brytania).
Australia - wyraźnie słabsi, ostatnie sukcesy to Bioshock 2 i LA Noire z 2010-11.
Belgia, Holandia - wszystko raczej bazujące na jednym studio (np. Larian), czyli jednak mniejszy rozmiar branży.
Czechy - no, tu jest całkiem nieźle. Bohemia Interactive z serią ARMA & DayZ, 2K Czech z Mafią, do tego Warhorse z nadchodzącym Kingdom Come: Deliverance. Ogólnie jest tego jednak wyraźnie mniej niż nasz dorobek, aczkolwiek biorąc pod uwagę rozmiar kraju - niewątpliwie Czesi radzą sobie nieźle. Warto przy tym zauważyć, że przyczyny tego stanu mogą być podobne (do naszej sytuacji), z racji sąsiedztwa i wspólnoty losów.
Francja - pomijając Ubisoft (którego największe hity powstały jednak głównie w Montrealu), to za dużo tego nie ma. Dishonored, Remember Me - więcej nie kojarzę. Ocena - słabsi.
Niemcy - chyba nawet gorzej od Francji. Piranha Bytes bądźmy szczerzy, dobre lata ma za sobą, i siedzi wyraźnie w drugiej lidze. Poza tym znaczący jest chyba tylko Crytek, obecnie znany bardziej z udanego silnika niż raczej przeciętnych (Crysis, Ryse) gier.
Szwecja - silny Paradox, będący zarówno twórcą udanych gier (serie Hearts of Iron, Crusader Kings, Europa Universalis), jak i od dłuższego czasu wydawcą (m.in. obsidianowe Pillars of Eternity). Dalej Avalanche z serią Just Cause, a ostatnio Mad Maxem. Plus całkiem sporo mniejszych tytułów - Mirror's Edge (zrobione dla EA, ale w Sztokholmie), Wolfenstein: New Order, małe ale głośne Hotline Miami czy Brothers: A Tale of Two Sons. Wniosek - ex aequo, może nawet odrobinę silniejsi.
Ukraina, Rosja i Białoruś - dwie silne marki multiplayerowe - białoruski Wargaming z udanymi World of Tanks z Mińska i World of Warships z Petersburga, oraz mniej udanym World of Warplanes z Kijowa - oraz rosyjski Gaijin z War Thunderem - ale do tego dość niewiele produkcji, przy czym co ciekawe przoduje Ukraina z dwoma niezłymi studiami (4A z serią Metro oraz GSC z STALKER i Cossacks). Ogólnie jednak - nawet biorąc te trzy państwa razem, branża wypada chyba jednak słabiej od naszej.
Z powyższego wynika, że poza wymienioną na początku czwórką może mocniejsi od nas są Szwedzi. Reszta słabsza. Czyli lądujemy gdzieś na szóstym miejscu, pomimo dysproporcji z ogólnym potencjałem gospodarczo-kulturalnym. A zważywszy, że w owej szóstce połowa to państwa uznane za potęgi na wielu płaszczyznach (USA, Japonia i UK), a czwartemu (Kanada) niewiele brakuje, to musi być w tym coś wyjątkowego.
Pora zatem na 2. pytanie - skąd ten fenomen? Ja się już rozpisałem, pora na innych. Co sądzicie?
Last edited: