Nie jest może tylko dla Ciebie, bo siedzisz w temacie głęboko i masz swoje mocne zdanie, podparte argumentami autorytetów.
Tylko, widzisz, ja w sumie muszę przyznać, że dla mnie kwestia Biblii jest o tyle drażliwa, że - jako laik, owszem, ale jednak cośtam wiedzący - mam spore wrażenie 'manipulacji dowodami'. Bo np. nie rozumiem, z jakiej racji coś zostało wciągnięte do kanonu, a coś jest tylko apokryfem? Kto uznał, że pozycje od 1 do 4 to efekt natchnienia Duchem, a reszta to naśladownictwo albo wręcz nieprawda?... i tu wchodzimy w kwestie wiary; bo sam przyznasz, że tylko osoba głęboko wierząca uzna argument, że np. Ojcowie Kościoła byli władni i kompetentni z Najwyższego nadania, żeby pokazać palcem, co jest dobre, a co be.
Poza tym, wychowana w dobie Danikena i poprawiona różnymi dziełami typu Kod Leonarda, Skarb Narodów czy co tam jeszcze jakoś niespecjalnie mam życzenie uznać autorytet człowieka... może nawet i wielkiego, ale nadal człowieka. To, jak Biblia została zinterpretowana w okolicach czasu powstania (NT) czy przez wieki (ST) świadczy - wg mnie - wyłącznie o tym, że została tak zinterpretowana. Możemy się tylko domyślać, czy dana fraza starohebrajska oznaczała onegdaj jedno, czy drugie. Opierając się na tekstach z podobnego okresu, owszem... ale to nadal będzie w jakimś syopniu zgadywanka.
I dlaczego pan x czy z twierdzi, że to było na pewno tak?
Ba!... dlaczego św. Mateusz, Łukasz, Marek czy Jan wtedy tak twierdzili? A już Maria Magdalena ździebę inaczej i uznano, że źle, niekanonicznie?
I tak dalej, i tak dalej...
Nie twierdzę, że nie masz racji na 100%. Ja się tylko jakiś czas temu utwierdziłam w przekonaniu, że to wszystko mogło być całkiem inaczej, ale kilka osób uznało, że w świat pójdzie co innego, bo... i tu wstaw dowolny powód. Jesteśmy tylko ludźmi.
Oj, wciągnąłeś mnie w dysputę wielką, Ty niedobry
Ale nie mówmy o wierze, proszę. Mówmy o faktach, bo tylko fakty jesteśmy oboje w stanie ocenić w miarę obiektywnie.
A fakt jest taki, że ja, siedząc sobie w swoim pokoiku na północy Polski nie mam bladego pojęcia, jakie decyzje musi podejmować pan Obama (że tak polecę do wysokiego szczebla). jestem jednak pewna, że o połowie spraw... jeśli nie więcej... taki zwykły, szary człowiek nie wie. O tym, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami różnych gabinetów. O Talibach w Klewkach, o UFO w Roswell (że polecę rozpoznawalnymi kwestiami, nie twierdzę, że prawdziwymi).
Nie mam o tym wiedzieć ja, Ty czy zwykły Kowalski, bo to są kwestie celowo blokowane, żeby nie siać paniki, nie wzbudzać sensacji, nie prowokować agresji itp.
I po prostu uważam, że media zdają sobie sprawę z wielu spraw, o których szarak nie wie. I tak wszystkim sterują, żeby się to wszystko jakoś trzymało kupy.
Tylko kupa czasem śmierdzi.
Czy ja aby nie za skrótowo piszę?
Na pewno chaotycznie.
I stanowczo za długo.
Taki mój bzik, przepraszam