O jakim to magicznym, mlekiem i modem płynącym kapitalizmie piszesz? O ile wiem biedota cierpiała już w ustroju niewolniczym, przez monarchię, dyktaturę i na demokracji kończąc. Mam wrażenie, że bogaci jak się już dorobią, to nie są wcale tacy skorzy do pomocy bliźnim.
Dokładnie - dlatego gdy tworzy się regulacje które mają na celu sprawienie ze bogaty nie zbiednieje (dotowanie przedsiębiorstw by utrzyma miejsca pracy, wprowadzanie ograniczeń prawnych do tworzenia konkurencji poprzez regulacje itp. oraz uniemożliwienie biednym wzbogacenie (jak wcześniej, plus obowiązkowe ubezpieczenia i opodatkowanie, które zabiera najbiedniejszym ich kapitał) się cementuje zastany układ sił. Bogaci są bogaci i nie chcą pomagać biednym, biedni są biedni i nie mogą, bądź maja utrudnioną możliwość wzbogacenia się. Nie ma miejsca na możliwą zamianę ról. Dlatego w XIX w. ludzie bez grosza uciekali do stanów - bo mieli realną szansę się tam czegoś dorobić.
Plus nie występuje racjonalny powód do pomocy bliźnim - jak w kapitalizmie. Bo państwo powinno się tym zająć.
Zadaj sobie pytanie czy jak Ty byś się dorobił to nie pomógłbyś biedniejszym? Wszystko zależy od człowieka.