Chodzi o to, że podmiot decyzyjny mógłby podejmować decyzje nie w natchnionym stanie troski o ogólne dobro i sprawiedliwość społeczną, lecz motywowany bardziej egoistycznymi pobudkami.
Kwota wolna od podatku to nie redystrybucja. To powstrzymanie się od redystrybucji pieniędzy najbiedniejszej części społeczeństwa (albo oficjalnie najbiedniejszej, zauważmy tu potencjał wzmacniający szarą strefę).
Natomiast w przypadku podatku progresywnego kwestia nadużyć jest oczywista - chodzi o to, jak będą rozdysponowane pieniądze uzyskane z tych podatków i jakie mechanizmy mają chronić przed tych pieniędzy trwonieniem bądź defraudowaniem.
1. W XXI wieku rozumowania dotyczące egoizmu pojedynczego podmiotu decyzyjnego wydają się przebrzmiałe; kto już tak rządzi, skoro są dużo lepsze metody realizacji tego egoizmu niż cofnięcie podstawowych praw socjalnych, które wbrew pozorom nie są przesadnie kosztowne (no, jest pewna grupa, która uważa, że obecnie płaca minimalna jest za wysoka, ale panom z Lewiatana raczej nie ufamy). Egoistyczne pobudki są pewne w przypadku podmiotów nietransparentnie wpływających na władzę, to jest wszelkiego rodzaju lobbystów - wynika to z ich niewidoczności. Finansowe organizacje międzynarodowe oraz korporacje są tu co najmniej równym problemem - nie dlatego, ponieważ są wielkie i bogate, lecz dlatego, bo potęgą przerastają władzę w tym segmencie, w którym władza powinna mieć wyłączność, w zakresie normotwórczym.
2. Oczywiście, że kwota wolna od podatku to redystrybucja, jeżeli pozostałe podmioty uczestniczą w niej; po prostu są bierną stroną procesu redystrybucji i jego beneficjantami. Można by argumentować, że skoro tak, to wyłączenie podmiotowe/przedmiotowe z podatku też jest podatkiem, zatem to jest absurd logiczny. Ale redystrybucja jest procesem społecznym, nie zaś wyłącznie koncentracją kapitału (służącą między innymi redystrybucji).
Szara strefa? Przy tak niskich sumach zagrożenia szarą sferą jest stosunkowo niewielkie - szara sfera powstaje tam, gdzie opłaca się zatrudnić prawników do "optymalizacji podatkowej". Ludzie egzystujący dookoła kwoty wolnej od podatku mają problemy z PITem. Chyba że mówimy o zatrudnieniu w szarej sferze - ale badania empiryczne dowodzą, że co prawda istnieje taka pokusa, ale w społeczeństwach stabilnych socjalnie ludzie nie korzystają z niej.
3. Tak powinny być dysponowane, aby uderzać w przestrzenie wpływające na kształt nierówności i doprowadzać do przybliżenia skali Giniego do państw lepiej rozwiniętych. Publiczna edukacja, obiady w szkole, komunikacja miejska. Co na temat form tych inwestycji, XXI wiek wytworzył sporo pomysłów na czele z aktywizacją trzeciego sektora (chociaż akurat różnego rodzaju partnerstwa prywatno-publiczne to często zły pomysł - "zyski sprywatyzować, straty uspołecznić" - znane z polskiej transformacji). Defraudacja? Trzeba uczyć się dostępu do informacji publicznej i transparentności urzędniczej - to jest mentalna podstawa modelu skandynawskiego (opiera się nie tylko na zaufaniu, lecz także na kontroli, którą łatwo wykonać).
Nawiasem mówiąc, redystrybucja w różnych formach jest koniecznością społeczną - wynika to jasno z teorii interesów grupowych, w których zbliżona do siebie grupa podmiotów, mimo bycia w znacznej mniejszości, potrafi się skonsolidować i wywalczyć treść swoich żądań. Problem (albo i nie) w tym, że niekoniecznie musi być to grupa najbardziej potrzebująca redystrybucji - wręcz przeciwnie, np. klasie średniej albo rolnikom łatwiej będzie przezwyciężyć koszty komunikacji i porozumienia niż prekariuszom. Chociaż to się zmienia - grupa tymczasowych pracowników, czyli pracowników na umowy śmieciowe, znalazło w tym swój wspólny mianownik i przebiła się na powierzchnię medialnego dyskursu.
Last edited: