Seriale

+
Czyli faktycznie zobaczymy stopniową ewolucję kostiumu.



 
Obejrzałem dwa pierwsze odcinki Daredevila.

Nauczony złymi doświadczeniami z Arrow, Smallville czy Agentów Tarczy podchodziłem do całości sceptycznie. Nawet mimo DeKnighta, nawet mimo Netflixa, nawet mimo porównań z The Wire. I dobrze, bo zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Serial ma świetny klimat, retrospekcje nie wieją tandetą, oczywiście pewną konwencję trzeba na klatę przyjąć - ale wszystko jest podane w bardzo strawnym sosie dla ludzi, którzy ekranizację komiksów znoszą tylko na wielkim ekranie i z odpowiednim budżetem.

Jest na tyle dobrze, że serial zaczynam oglądać i oceniać nie w kategoriach adaptacji komiksu właśnie, tylko jako osobną, odcinkową produkcję - której superbohaterski element jest integralną częścią nie stanowiącą o całości.
 
Daredevil mnie tak wciągnął, że w jeden dzień calutki sezon poszedł :p
Na ogromny plus Fisk, chyba najlepiej wykreowana postać dla mnie w tym serialu, do pewnego momentu nawet nie byłem pewien komu kibicuję :D Mam nadzieję, że jeszcze powróci, np. w Spider-Manie. Karen bardzo fajna, nie ma wrażenia wciśnięcia na siłę roli kobiecej, również nie wkurza jak np. Laurel w Arrow. No i jest tam to, czym ogólnie szczycą się psychofani DC, czyli mrok i brutalność(cholibka ja chcę Batmana w Netfliksie!), a czego brakowało Marvelowi do tej pory. W pięknym kierunku to zmierza, jeżeli pozostałe trzy seriale będą podobne, to WB i ich DC Universe będzie miało ciężko Marvela dogonić. Sceny walk bardzo dobre, nieraz przypominały wrestling w przyspieszonym tempie, generalnie poziom pierwszego Arrowa w tym względzie(jak jeszcze walka to była walka, a nie kolorowe iskry z sufitu). Jaram się, szkoda, że tak mało, czekam na kolejne.
 
Ja po czterech odcinkach Daredevila jestem zachwycony. Pierwszy może jeszcze nie rzucał na kolana, ale było widać potencjał, później jest tylko lepiej. To co się najbardziej rzuca w oczy to mroczny klimat, poważniejszy ton opowieści (choć humor też jest obecny, ale w mniejszej ilości) oraz brutalność. To dość odświeżające podejście do tematu w tym uniwersum nie eksploatowane w family-friendly PG-13 filmach. Dość powiedzieć że serial dostał najwyższą kategorię wiekową TV-MA, taką samą ma chociażby Gra o Tron.

Daredevil w bardzo ciekawy sposób rozwija uniwersum po inwazji Chitauri na Nowy Jork. Filmy z racji ograniczonego metrażu skupiają się na bohaterach i kluczowych wydarzeniach, w Avengers widzieliśmy zatem tylko to że superbohaterowie wygrali i życie toczy się dalej. Tutaj natomiast możemy zobaczyć jak te wydarzenia wpłynęły na zwykłych ludzi, którzy nie znajdowali się w centrum akcji tylko np. wszystko oglądali w telewizji. Widzimy jak ten chaos, zniszczenie i śmierć stworzyły liczne szanse dla przestępców, z którymi postacie takie jak Iron Man czy Thor się nie rozprawią, bo to nie ich skala. Nawiązania do filmów są jednak dość subtelne i jeśli ktoś chce traktować Daredevila jako odrębną produkcję to może to zrobić, jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie żeby Matt dołączył do Avengers, w którymś z filmów.

Ciekaw jestem Jessici Jones (kolejnego serialu Marvela i Netflixa). Matt Murdock może uchodzić za mutanta, ale jednak jego przygody są dość przyziemne. Jessica natomiast jest super silna, super wytrzymała i jeszcze potrafi latać, ciekaw jestem jak to wypadnie w serialu. No i patrząc po tym że przy Daredevilu się nie cackali to jeszcze bardziej utwierdzam się w tym że kiedyś przyjdzie czas na serialowe wcielenia Blade'a, Punishera czy Ghost Ridera - to mroczniejsi i brutalniejsi bohaterowie Marvela, którzy działają raczej na obrzeżach uniwersum i nie nadawaliby się do lekkich filmów MCU. W serialach Netlixa będą jednak jak znalazł.
 
Last edited:
Cały sezon Daredevila mam za sobą. Jest nieźle. A nawet bardzo dobrze, choć nie bez wad.
Nie jestem fanem komiksów ani od stajni DC, ani od Marvela - dlatego nie znam pierwowzoru i serial oceniam, jako fan odcinkowych produkcji.
Będą spoilery, więc tekst raczej dla tych, którzy są już po seansie.

Netflix roztacza przed nami wizję miasta i bohatera bardzo paralelnych do Mrocznego Rycerza.
Skorumpowane, brudne i upadłe miasto pod wodzą uosabiającego to wszystko Wilsona Fiska tonie w przestępczości. Miasto, którego charakterystyka tworzy swojego zbawcę. Zbawcę, należy dodać, o obowiązkowej tragicznej przeszłości, decydującego się cierpieć i ranić przy okazji wymierzania kary tym, którzy na to zasługują. Brzmi to wszystko bardzo znajomo, ale cała opowieść oferuje coś więcej. Coś, co w serialach tego typu było do tej pory nieuchwytne - czyli względny realizm, nawet nie tyle pod względem otoczki, co psychologii bohaterów.

Ta psychologia w przypadku głównego bohatera to jeden z największych plusów scenariusza. Nie brak tutaj klisz i wątków eksploatowanych do bólu w innych dziełach, ale wszystko podane jest w bardzo strawnym sosie. Równie obowiązkowy, co tragiczna przeszłość wewnętrzny konflikt bohatera jest ciekawy, bo wielopoziomowy. Dbanie o pamięć ojca i egzekwowanie jego woli naprzeciw pierwotnemu impulsowi, który każe mu walczyć i wymierzać sprawiedliwość. Podążanie za naukami mentora i odcięcie się od bliskich, czy otaczanie się ludźmi którzy definiują go jako człowieka i pozwalają zachować tożsamość. Poczucie wynikającej z wiary w boga misji naprzeciw tworzeniu ideologii do własnych, prymitywnych potrzeb - które spina to wszystko klamrą. Nie ma się tutaj wrażenia silącej się na górnolotne sentencje tandety, a to w tym wypadku bardzo świadczy o jakości produkcji.

W ramach kontrastu za największy minus serialu uważam postać jego antagonisty, czyli Wilsona Fiska.
Człowiek przepełniony wiarą w wyższy cel, który nie waha się zostawić za sobą stosu ciał, by go osiągnąć. Problem w tym, że jawi się on jako bohater mało wiarygodny w kontekście jego umiejscowienia w świecie. Nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś tak beznadziejnie impulsywny byłby wstanie z cienia rządzić całym miastem, nie wspominając o zorganizowanej przestępczości. Biorąc pod uwagę, że sam siebie widzi wciąż, jako kilkunastoletniego, otyłego chłopca - jego furia, w momencie w którym nie wszystko idzie po jego myśli przypomina właśnie dziecko, któremu odmówiono cukierka. Krzyk, młócenie łapami - nawet, kiedy w perspektywie wszystko co zbudował może legnąć w gruzach.

Cóż, przynajmniej aktorsko jest nieźle. Również w przypadku postaci drugoplanowych.
Szczególnie cieszy fajna rola ślicznej Deborah Ann Woll, która po wiecznej idiotce z True Blood ma szansę zaistnieć czymś bardziej ambitnym.

Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony. Po chale, jaką serwują seriale od DC, czyli choćby Arrow, Smallville, otrzymaliśmy serial dobry ponad kategoriami komiksowych adaptacji. A to wszystko od cukierkowego, blockbusterowego Marvela.
Jest git, czekam na drugi sezon.
 
Last edited:
A propos Fiska:
Właśnie za to co napisałeś najbardziej tę postać lubię. Potężny człowiek z kalkulującym umysłem, ale wciąż dręczony przeszłością i pełen gniewu, który może w każdej chwili się uwolnić. Świetna pierwsza scena to obrazująca, spokojny Fisk podziwiający sztukę, lecz z drającym wciąż palcem prawej dłoni.
 
Flash trochę przystopował, ale w dalszym ciągu bardzo fajny odcinek. I co ważniejsze - to promo sprzed dwóch tygodni, to sceny z kilku kolejnych odcinków, nie tylko z dzisiejszego.
 
Tak przypuszczałem, to samo dotyczy Arrowa. Po prostu ktoś błędnie (przypadkiem lub celowo) opisał zwiastuny ;) A Flash spoko jak zawsze, ale jak się rzekło, po Daredevilu nie ma już dobrych seriali o superbohaterach - wszystkie są najwyżej znośne :p
 
Dla mnie osobiście Flash i Arrow mają za dużo odcinków na serię i prędzej czy później zdarzają się słabe momenty. O ile Flash trzyma w miarę poziom tak Arrow strasznie mi się ciągnie i z każdym odcinkiem wyczekuję końca serii, zresztą jak na razie najsłabszej. Dwie pierwsze były świetne.
Co innego jak serial ma 10 czy jak w przypadku Daredevila 13 odcinków to wtedy mało jest nudnych momentów albo ich w ogóle nie ma ;)
 
My tu gadu gadu, a jak dla mnie Arrow podniósł swój poziom o 300% :p

Chyba jednak bym wolał na odwrót, by to Thea przeżyła, ale i tak końcówka była jak na 3 sezon mocna.
 
W tym tygodniu faktycznie poziom Flasha i Arrowa się zamienił. Scenarzyści tego drugiego zrobili naprawdę mocny cliffhanger na koniec odcinka, tego akurat się nie spodziewałem :p

---------- Zaktualizowano 22:49 ----------

Wszystko jasne :p

 
Arrow świetny, w końcu powrócił do dawnego poziomu :D Kolejny odcinek zapowiada się mega ;) W sumie tak właśnie myślałem, że to się może stać w kolejnym odcinku, szczególnie po słowach Ra'sa.
 
Skończyłem Daredevila i cóż mogę rzec? Zdecydowanie najlepszy serial o superbohaterach i przy okazji jeden z lepszych nowych seriali w ogóle jakie ostatnio oglądałem. Sprawia, że takie produkcje jak Arrow czy Flash nie mówiąc już o Gotham są zwyczajnie słabe. Jak już wcześniej pisałem w tym temacie, Daredevil w ciekawy sposób rozwija całe MCU pokazując jak wydarzenia z filmów wpływają na zwykłych ludzi i zastanawiam się czy Marvel zdecyduje się te światy mocniej połączyć. Wiadomo, że cała czwórka Netflixowych bohaterów (Matt, Jessica, Luke i Danny) spotka się na końcu w crossoverze Defenders. W świecie Marvela istniała cała masa grup o zmiennym składzie, mogłoby więc być tak że seriale sobie a filmy sobie i oba odłamy tego świata będą miały swoje problemy, swoich bohaterów, łotrów i crossovery. Różnica między Marvelem a DC będzie taka że tutaj jednak pojawiają się drobne nawiązania i co bardziej istotne, wydarzenia z jednych nie zaprzeczają wydarzeniom z drugich i na odwrót. Wydaje mi się że ciężko byłoby wprowadzić bohaterów serialowych do filmów, bo zabrakłoby czasu na przedstawienie postaci, która swój origin miała już w telewizji, a jednocześnie trudno oczekiwać że widz przed wypadem do kina nadrobi kilkadziesiąt odcinków z różnych seriali. Do tego dochodzą różnice w kategoriach wiekowych, filmy Marvela są skierowane do widzów od 13 roku życia, Daredevil (oraz zapewne kolejne produkcje) jest tylko dla dorosłych. Chciałbym się mylić i zobaczyć tych bohaterów w filmach zwłaszcza że w nadchodzącej Wojnie Domowej pasowaliby idealnie, ale nie nastawiam się na nic więcej niż drobne nawiązania tak jak w Daredevilu byli wspomniani chociażby Thor, Iron Man czy Kapitan Ameryka oraz bitwa o Nowy Jork.

Opening serialu mogę oglądać non stop :devil:


Bardzo czekam na kolejne z zapowiedzianych seriali Netflixa, mam również nadzieję że Daredevil nie zakończy żywota na jednym sezonie robiąc później tylko za dodatek w różnych crossoverach. Z drugiej strony, chciałbym też zobaczyć innych 'ulicznych' bohaterów o czym już wielokrotnie wspominałem takich jak Punisher, Blade czy Ghost Rider*. Trudno jednak oczekiwać żeby stacja robiła kilkanaście seriali jednocześnie więc możliwe że pierwsza ekipa musiałaby ustąpić miejsca kolejnej.

Strasznie się rozpisałem, może nawet trochę nieskładnie, ale jestem tym serialem zachwycony. Czymś takim mógł być Arrow gdyby nie robiła go stacja skierowana do nastolatków - mroczny, poważny, mocno osadzony w rzeczywistości bez głupot, bzdurnych romansów i nielogicznych wydarzeń.

PS. Daredevil oczywiście nie jest serialem bez wad, ale wynikają one raczej z konwencji, jakby nie patrzeć jest to jednak historia kolesia z niemal nadprzyrodzonymi zdolnościami, który w śmiesznym kostiumie biega po mieście i bije ludzi. Jeśli ktoś tego nie kupuje to znaczy że nie jest to produkcja dla niego, w innym wypadku będzie to czepianie się dla czepiania ;)

*
ten ostatni był wspomniany w Daredevilu, oczywiście bez podania imienia, takie małe oczko do fanów ;) Scena miała miejsce pod koniec kiedy Foggy widząc nagłówek gazety śmieje się że ksywa Daredevil brzmi jakby koleś skalał przez kanion na motorze. To nawiązanie do jednego z komiksów, w którym Ghost Raider kiedy usłyszał o Dardevilu stwierdził, że to jego tak powinni nazywać, a sam Daredevil pewnie na co dzień jest miłym gościem np. prawnikiem. Jak mówiłem, to tylko takie mrugnięcie okiem które równie dobrze może nic nie oznaczać ;)
 
Last edited:
Top Bottom