Seriale

+
Zawsze mogliśmy dostać czarnoskórego Adama z dzidą zamiast miecza, także... :p Ogólnie złe nie było ale dalekie od tego co znamy. Zobaczymy co zaserwują w drugiej połowie ale po pierwszej mam sporo mieszanych uczuć. Najbardziej brakowało mi tego kultowego "By the power of Greyskull"

To nowe takie nijakie....
 
Nie do końca, a właściwie wcale nie rozumiem tego nostalgicznego spojrzenia w daleką przeszłość i zachwytów nad tą bajką. Skąd się w ogóle wziął ruch obrony zacnego He-Mana? Tam nie ma za bardzo czego bronić. Daleko było tej produkcji do czegoś dobrego. Dla mnie niezmiernie dziwnym jest fakt, że komuś się chciało to odświeżać.
 
Klasyka z dzieciństwa i tyle. Z podobnych bajek był jeszcze Conan z tego co pamiętam. Ogólnie napakowany koleś z mieczem. Czego więcej było potrzeba małym chłopcom, przecież nie teletubisiów :p

 
Jeśli był jakikolwiek powód wyciągnięcia tego starocia z szafy, to chyba jedynie to, że ktoś postanowił sprzedać więcej zabawek i uznał, że odświeżenie bajki się do tego przyczyni.
 
Nie do końca, a właściwie wcale nie rozumiem tego nostalgicznego spojrzenia w daleką przeszłość i zachwytów nad tą bajką.

Zachwyty po części wynikają z nostalgii tego pokolenia (obecnie) 30-40 latków, a po części z faktu iż pamiętają oni (mając tutaj bezpośrednie porównanie) jak zmienił się sposób postrzegania kreskówek na podstawie tej samej postaci/uniwersum.

Skąd się w ogóle wziął ruch obrony zacnego He-Mana? Tam nie ma za bardzo czego bronić. Daleko było tej produkcji do czegoś dobrego.

I tak i nie. Bo produkcja była typową prostą bajką z lat 80-tych, ale mimo to nie szokowała pójściem na łatwiznę, czy forsowaniem jakiejś skrajnej ideologii jak obecne produkcje.

Dla mnie niezmiernie dziwnym jest fakt, że komuś się chciało to odświeżać.

Powód jest prosty - łatwiej coś wskrzesić/przerobić niż brać się od podstaw za coś oryginalnego. To drugie wymaga kreatywności oraz pomysłowości, coś czego w w obecnym zachodnim społeczeństwie jest jak na lekarstwo (poza tym zawsze coś można ugrać na nostalgii).

Jeśli był jakikolwiek powód wyciągnięcia tego starocia z szafy, to chyba jedynie to, że ktoś postanowił sprzedać więcej zabawek i uznał, że odświeżenie bajki się do tego przyczyni.

Czyli ten sam powód co w latach 80-tych :p...

Problem jest taki, że wówczas te "reklamy" zabawek - będąc proste - miały przemyślaną konstrukcję i niosły ze sobą jakiś morał, a nie tylko zaciągały dziweci do sklepu. Ech... świat się zmienia i nie są to (w większości) zmiany na lepsze :( ...
 
I tak i nie. Bo produkcja była typową prostą bajką z lat 80-tych, ale mimo to nie szokowała pójściem na łatwiznę, czy forsowaniem jakiejś skrajnej ideologii jak obecne produkcje.
A wszechobecne w latach 80 (i później) napakowane męskie buły i kobieta w formie ozdoby leżącej u stóp to nie było forsowanie ideologii, tylko w druga stronę?
Nie pytam złośliwie.

Rozumiem zarzuty, ale ból tyłka wydaje mi się, jak zwykle, trochę przesadzony.


To drugie wymaga kreatywności oraz pomysłowości, coś czego w w obecnym zachodnim społeczeństwie jest jak na lekarstwo (poza tym zawsze coś można ugrać na nostalgii).
Zgadzam się i się nie zgadzam. W sensie nie ograniczałbym tego braku pomysłowości do „zachodniego społeczeństwa” - cokolwiek to miało znaczyć.

Sama kreskówka domyślnie mnie totalnie nie interesowała, nigdy specjalnym fanem nie byłem - poza przeróbką z utworem „What’s up” autorstwa 4 non Blondes, którą wielbię - ale paradoksalnie takie opinie jak powyżej przekornie tylko zachęcają mnie do obejrzenia. Może wrócę do was zatem z jakąś treściwą recenzją. :cool:
 
Typowa pretekstowa wojenka z Netflixem, który robi swoje głupiutkie Netflixowe rzeczy. Sama bajka nikogo chyba za bardzo nie obchodzi. Współczesne dzieciaki mają zupełnie inne zainteresowania.
A wszechobecne w latach 80 (i później) napakowane męskie buły i kobieta w formie ozdoby leżącej u stóp to nie było forsowanie ideologii, tylko w druga stronę?
Osobiście nie nazywałbym tego ideologią, bo to pojęcie zostało strasznie wyprane ze swojego znaczenia przez głupców, nie ma co się do tego przyczyniać. Tego typu zjawisko to raczej projekcja męskich (głównie) marzeń i w jakimś tam może stopniu wynika z wychowania, ale z drugiej strony popularność 50 Grejów czy innych podobnych marnych pieścideł pozwala przypuszczać, że tego typu fantazje nie są wyłącznie męską domeną. I czy ostatnio w tym samym Netflixie nie pojawił się jakiś polski przebój z gatunku grejowatych nagrodzony Malinami lub innym zaszczytnym pucharem? Nie chce mi się szukać tytułu. Czyli bogu świeczkę, a diabłu ogarek.
Jak dla mnie działania Netflixa to czysta hipokryzja, za którą stoi chęć dotarcia do określonej grupy klientów, nic poza tym. Gdy trzeba, to następuje zwrot przez burtę i rejs pod zupełnie inną banderą. To coś jak te kolorowe flagi poparcia w kołchozach społecznościowych z dumą prezentowane przez wszystkie większe firmy. Ale tylko tam, gdzie wolno. Podejrzewam, że wywoływanie starć na polu społecznym jest tylko formą nagłaśniania istnienia firmy, a nie samego problemu. Znaleźli sobie bęben i w niego walą, a ludzie tańczą. Nic to, że filmy marne, ale ważne, że o nich głośno. Z tego co czytałem, zaliczyli już poważny spadek nowych subskrypcji.

poza przeróbką z utworem „What’s up” autorstwa 4 non Blondes, którą wielbię
Aż spojrzałem, co to. Utwór znam, ale nie sądziłem, że jest aż tak popularny.
1 112 155 311 wyświetleń
Miliard sto dwanaście milionów i sto pięcdziesiąt pięć tysięcy wyświetleń na jednym tylko kanale
 
Last edited:
Na sex Education bardzo czekam Eric is my love! I to nie jest Comming out

co do nowej wersji HBO będę w grupie testowej jako abonent.
 
Widzę, że Apple coraz odważniej sięga po klimaty fantastyczne i trzeba przyznać, że źle im to nie wychodzi. Może się zabiorą za trylogię Wspomnienie o Przeszłości Ziemi.
 
Ktoś miał już okazję rzucić okiem na Fundację? Są dwa pierwsze odcinki.
Post automatically merged:

Zaczyna się bardzo obiecująco. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to strona techniczna, nic nie mogę jej zarzucić, tak więc wizualnie wciąga od początku. Aktorsko również akceptowalnie w większości przypadków. Bardzo fajna rola Laury Birn jako Demerzel (oryginalnie to był mężczyzna, ale tutaj akurat mamy do czynienia z podobnym przypadkiem co zamiana 'Starbucka' w Battlestar Galactica), nieco przerysowany Lee Pace jako Imperator Dzień, ale widocznie tak miało być. Z kolei Jared Harris, czyli Hari Seldon, gra tak samo jak w Expanse i trudno mi go oderwać od tamtej roli.
Z lekkich minusów dostrzegam częsty w tego typu produkcjach brak statystów, więc bywa dość pusto nawet w miejscach, które teoretycznie powinny być zatłoczone. Łatwiej zrobić komputerowo ogromne miasto, niż je zaludnić.
Po tych dwóch odcinkach widać, że Apple wie jak zrobić porządne kino sf. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie to przypadek Altered Carbon lub Raised by Wolves.
 
Last edited:
Trailer Stranger Things 4 zapowiada coś fajnego. Jestem bardzo ciekawa.
Może to celowy zabieg, że poza lekkimi aluzjami do Upside Down nic tam więcej nie widać, ale podoba mi się ogólny klimat, zwłaszcza wstawka z, na oko, lat 50-tych.
Bardzo Kingowskie.
 
wybaczcie Ukrzyżujcie mnie jak chcecie ale nie załapałem się na fenomen Kinga i zupełnie go nie rozumiem.
 
Top Bottom