Po pierwsze - osobowość i mimika doktorka
Dr Manhattan ukazany w serialu zachowuje się jak robot, albo ktoś ze spektrum pogłębionego autyzmu. I jeśli to ostatnie faktycznie może posłużyć do inspirowania się w kreowaniu postaci, to mi ta kreacja się nie spodobała. Brak tu tej subtelnej mimiki, tego wyrazu twarzy, który jest ciepły, wyrażający zrozumienie, akceptację ale i mądrość. Tak go zapamiętałem z filmu. Serialowy doktorek tego nie ma, jest z tego wyprany.
Po drugie primo - poddanie się w finałowej scenie
Być może, pewnie nawet na pewno był to zabieg specjalny z tą ostatnią sceną (nie, nie mówię o torciku z podkową, tylko o pojmani doktorka
), ale nie podoba mi się wątek z tym, że pozwala się zabić, kiedy ma możliwości na to by rozwiązać wszystkie problemy tak by to było korzystne dla niego i jego bliskich. Po tym odcinku ma się jednak odczucie, że dr Manhattan ma ochotę sobie umrzeć.
W ten sposób mogę przejść do trzeciego primo, które jest trochę wynikowe z poprzedniego...
Po trzecie primo - dokąd zmierzasz panie?
Według tego co się klaruje to zmierzamy do nieuniknionego, tylko co to właściwie znaczy? Nie znam komiksów, więc moje przemyślenia kierowane są tym co kojarzę z filmu, plus to co mogę wysnuć z serialu. W mojej głowie zrodziły się dwie opcje.
1. Powtórka z rozrywki
W filmie dr Manchattan pogodził się z tym co ktoś uknuł. Można rzec, że nie był aż taki boski by zauważyć, że staje się marionetką w rękach innych ludzi. Pozwala na to by inni decydowali za niego, tak jakby szukał akceptacji poprzez oddanie mocy decyzyjnej i sprawczej w cudze ręce. To jest moja największa obawa, że właśnie taki motyw będzie powtórzony.
2. Tylko śmierć nas wybawi...
Dla ludzi dr Manhattan jest bogiem, było to wielokrotnie oznajmiane. W ostatnim odcinku doktorek mówi, że zginie i wydaje siebie na śmierć. To rodzi skojarzenia z biblią, która też się pojawia w serialu i dla naszego bohatera z pewnością nie jest lekturą obojętną. Motyw śmierci Jezusa wydaje się w tym momencie prawdopodobny, choć nie wiem. Nie do końca jestem pewien.
Inna sprawa, że nie wiemy czy w cały ten splot wydarzeń ktoś nie zechce włożyć kija do mrowiska i namieszać w nim jeszcze bardziej, a jest to możliwe.