Według mnie esencja tego odcinka, czyli szaleństwo Daenerys, będzie osią końcówki jej głównego wątku również w książkach. Teorie na temat szaleństwa Dany krążą w necie od dawna i nie jest to coś, czego nie da się wysnuć już teraz na podstawie książek, bo sygnały się pojawiły. Po prostu w wersji książkowej ostatecznie będzie to znacznie dłuższa droga i zapewne lepiej zrealizowana. Dla fanów Dany liczących na to, że będzie tym "dobrym" władcą, od razu sugeruję wylać na głowę kubek (lub wiadro) zimnej wody. Obecnie nie mam wątpliwości, że również w książkach Daenerys stanie się tyranem, a Westeros nie przewita jej ciepło (no pun intended). Być może gdyby twórcy tak nie zapieprzali z wątkami w 7 i 8 sezonie, to udałoby się im ukazać samą przemianę Dany lepiej. Nie mam jednak zarzutów do Emilii Clarke, bo jej aktorstwo, przy uwzględnieniu ograniczeń scenariusza, było akurat dobre.
Odcinek 08x05 to żadna bitwa, tylko rzeź, w której role się odwracają i nagle "ci dobrzy", którym fani kibicowali, stają się oprawcami. Wszelkie linie zostają zatarte i po prostu giną ludzie, i to masowo. Poza tym w pewnym sensie historia zatacza koło. Tak jak pod koniec rebelii Roberta Baratheona Tywin przybył do King's Landing i splądrował miasto oraz wyeliminował Aerysa (rękami Jaimego), tak teraz Daenerys również zdewastowała King's Landing i wyeliminowała Cersei. Lannisterowie dobili Targaryenów, a X lat później to Targaryenowie dobili Lannisterów. W obu przypadkach ostatecznie na tym wszystkim najbardziej ucierpieli zwykli, niewinni ludzie - mieszkańcy King's Landing. To tak GRRM-owe, że aż zdziwiłbym się, gdyby w książkach było inaczej (różnice będą w szczegółach).
Nie chce mi się rozpisywać na temat niekonsekwencji twórców co do smoków i skorpionów, populacji Dothraków i Unsullied itp. Wiemy, że to było głupie, i niech stanie na tym. Natomiast twórcy spieprzyli wątek The Golden Company. Jak chce się ukazać ich niemoc w obliczu potęgi, jaką jest dorosły smok, to wcześniej w serialu trzeba pokazać, że w normalnych okolicznościach są badassami. Tego mi zabrakło - reputację The Golden Company znamy tylko ze słyszenia.
Jeśli chodzi o Cersei, jej śmierć prawdopodobnie będzie wyglądała inaczej choćby z tego powodu, że wersja serialowa nie bardzo pasuje do przepowiedni o valonqar. Oczywiście ta przepowiednia to może być red herring, ale bardziej się spodziewam, że Martin, bawiąc się w jakąś grę słów lub specyficzną interpretację słów przepowiedni, ukaże jej makabryczną realizację.
Sposób, w jaki D&D rozwinęli w tym sezonie wątek Jaimego nie pasuje mi zupełnie i mam wrażenie, że tutaj będzie dużo różnic w stosunku do książek. Jaime na pewno do końca cyklu zginie, ale nie sądzę, by dokonał tego w objęciach Cersei. Mam też wątpliwości co do tego, czy będzie jakikolwiek wątek romansowy z Brienne. I szczerze wątpię, by to Jaime zabił Eurona.
Euron w serialu to postać cienkawa, ale ewidentnie D&D wiedzą od autora tyle, że Euron odegra istotną rolę w walce o tron i zapewne doprowadzi do wyeliminowania jednego ze smoków, w ten czy inny sposób. W to uwierzyć nietrudno, bo Euron książkowy ma róg, który podobno jest w stanie sprawować kontrolę nad smokami, zbroję z valyriańskiej stali, jak również pojmał magów z Qarth i nie wiadomo, co jeszcze (w książkach ta postać w ogóle jest pełna tajemnic). To, co zaserwowali nam w serialu zamiast prawdziwego Eurona, traktuję zatem jako słaby żart
. Przypomnijmy też słowa Moqorro z rozmowy z Tyrionem na temat tego, czy w swoich wizjach Moqorro widzi osoby poszukujące Daenerys:
"Only their shadows. One most of all. A tall and twisted thing with one black eye and ten long arms, sailing on a sea of blood."