Wracając do tematu:
Miesiąc temu belgijscy lekarze podjęli się aktu (bo "zabieg" w tym kontekście brzmi... chyba niezbyt trafnie) eutanazji na dwóch 45-letnich bliźniakach (tak, słuchałam dziś RMFu rano). Bliźniacy nie byli w ostatnim stadium raka ani AIDS, w zasadzie nie cierpieli fizycznie; byli "tylko" głuchoniemi od urodzenia i stopniowo zaczęli tracić wzrok, groziła im calkowita ślepota.
W Belgii eutanazja jest od 10 lat dozwolona, tylko dotyczy ciężkich przypadków, a i wówczas na nowo zaczynają się dyskusje. Tym razem to prawdziwa bomba, przypadek nietypowy i moralnie (!) wątpliwy.
Ciekawa jestem Waszego zdania: czy eutanazja, jako taka, jest emanacją humanizmu czy właśnie wręcz przeciwnie? Oczywiście swoje zdanie mam, ale poczekam na Wasze.
Miesiąc temu belgijscy lekarze podjęli się aktu (bo "zabieg" w tym kontekście brzmi... chyba niezbyt trafnie) eutanazji na dwóch 45-letnich bliźniakach (tak, słuchałam dziś RMFu rano). Bliźniacy nie byli w ostatnim stadium raka ani AIDS, w zasadzie nie cierpieli fizycznie; byli "tylko" głuchoniemi od urodzenia i stopniowo zaczęli tracić wzrok, groziła im calkowita ślepota.
W Belgii eutanazja jest od 10 lat dozwolona, tylko dotyczy ciężkich przypadków, a i wówczas na nowo zaczynają się dyskusje. Tym razem to prawdziwa bomba, przypadek nietypowy i moralnie (!) wątpliwy.
Ciekawa jestem Waszego zdania: czy eutanazja, jako taka, jest emanacją humanizmu czy właśnie wręcz przeciwnie? Oczywiście swoje zdanie mam, ale poczekam na Wasze.