Gry komputerowe

+

Guest 2686910

Guest
Stary to wybieg i już niemodny. Następnym razem ułatwię zadanie i użyję przekleństwa, abyś mógł stwierdzić, że nie będziesz rozmawiał z kimś, kto używa wulgaryzmów. Uwaga, uwaga: ku**a.
A myślałem, że wyraziłem się w miarę jasno. Nie chodzi o to z kim, ale o czym i jak.
 
Po wymianie płyty, procka i ramu nie chciał wstać mi system i trochę bezmyślnie zrobiłem czystkę dysku od nowa instalując Win 7. Miałem tam save z jednej z gier na uplay - mam włączony zapis w chmurze, ale jakoś nie chce mi pobrać save'ów z serwera? Można zrobić to ręcznie? Trochę czasu poświęciłem z dziewczyną na dojście do momentu w którym jesteśmy… gra to Rayman Legends jeśli to w czymś pomoże…
 
Ale to też działa w drugą stronę - im więcej czasu mija, tym bardziej idealizujesz "wzorzec".

Na szczęście, w przeciwieństwie do jedzenia, do gier (filmów, książek) można wrócić. Czasem warto, choćby po to, aby się przekonać na ile zapamiętane odczucia wytrzymają próbę czasu.
Mhm, stosunkowo często wracam do dawnych tytułów i zdecydowanie niektóre starzeją się znacznie lepiej niż inne. O ile więc np. w przypadku Tormenta jestem zawsze na tak, tak pierwszy Deus Ex wg mnie postarzał się okrutnie i mocno już trąci myszką, a na takiego KOTORa nie mogę już patrzeć, mimo iż kiedyś ta gra naprawdę mi się podobała.
 
Dlatego ja na ogół unikam powrotów do ulubionych tytułów z dawnych lat. Wolę po prostu zachować fajne wspomnienia o grze która była piękna, wciągająca i miała masę świetnych rozwiązań w rozgrywce. Zdarzają się wyjątki, ale jednak wiele tytułów mogłoby mi dzisiaj sprawić zawód, lepiej nie ryzykować.
 
Ja tam do Gothiców wracam non-stop, gram także w mody do nich. Żaden późniejszy erpeg nie dał mi takiej frajdy i przy żadnym nie spędziłem tyle czasu. Taki 13-letni Gothic wg mnie kopie tyłki współczesnym "hitom" i z przyjemnością przekonuję się o tym niemal co rok.
 

Guest 2686910

Guest
Pod warunkiem, że w ogóle jest się czym cieszyć.
Pierwszy DA był produkcją, którą naprawdę cieszyć się próbowałem.
Próbowałem zawzięcie, na przekór sobie, próbowałem kilkadziesiąt dobrych godzin. Koniec końców gra powędrowała na półkę z mocnym postanowieniem, że kiedyś do niej wrócę. Nie wróciłem nigdy, nawet gdy nie było w co grać pudełko z DA omijałem szerokim łukiem, bo aż mnie skręcało na myśl o odpaleniu tego tytułu.
I nie chodzi o to, że to jakiś specjalnie zły produkt, bo taki nie jest, ale mnie zwyczajnie nie kupił, nie wciągnął.
Miło, że kogoś kogoś cieszyć on potrafi, ale mnie na dłuższą metę zmęczył. Tu nie ma nic do rzeczy otwarty umysł, jeśli się nie podoba to się podobać nie będzie.
Choćby nie wiadomo jak próbować rzecz polubić. Skoro przez szereg godzin nie bawię się najlepiej to w imię czego mam się dłużej użerać? Bo nie ma nic lepszego? I co z tego? W takim razie sięgnę po książkę i inne dobra, poczekam aż na horyzoncie pojawi się coś naprawdę wartego uwagi.
A porównywać zawsze się będzie, to naturalny i bardzo pożyteczny proces. Jakoś łatwiej oddzielić wówczas ziarno od plew.
Nie do końca o to mi chodziło, ale to już chyba wyszło w mojej wcześniejszej dyskusji, podobnie z porównywaniem.
Let's agree to disagree.
 
@zi3lona - Jeśli przyzwyczaimy się do sterowania i mechaniki to wtedy zaczyna się grę doceniać. Też na początku czułem lekką dezorientację, bo był to pierwszy erpeg tego typu w który grałem. W tym świecie po prostu trzeba było nauczyć się żyć i to było świetne, że nikt nie trzymał nas tam za rączkę. Świat był niewielki, ale już od początku mogliśmy pójść wszędzie. Chyba nigdy nie zapomnę gdy po raz pierwszy wszedłem do lasu i napotkałem cieniostwora. :D A bohater? Ja tam lubię Beziego, który rzuci czasem jakimś zabawnym tekstem. W drugiej części ta postać zdecydowanie się rozkręciła. Bohater jak to bohater ma być taki by przypaść do gustu każdemu graczowi.
 
Pierwszy i drugi Gothic bardzo mi się podobały kiedy w nie grałem kilkanaście lat temu. Trwała wtedy mała 'wojna' między zwolennikami Morrowinda i Gothica właśnie, ja zawsze byłem po stronie tego drugiego, bo Morrowind szybko mnie odrzucił, a Gothic wręcz przeciwnie. Teraz jednak nie miałbym ochoty do tego wracać, odpychająca grafika i toporność w niemal każdym aspekcie całkowicie mnie do tego zniechęcają, jak pisałem, wolę zachować fajne wspomnienia. Kiedy wyszedł pierwszy Risen to od razu po niego sięgnąłem mając w pamięci długie godziny spędzone przy Gothicach i dość szybko dałem sobie spokój, to już po prostu nie to.

Myślę jednak że to kwestia gustu, bo Baldury, Tormenty czy Fallouty też dzisiaj wyglądają słabo, a wiele rozwiązań mają strasznie leciwych, ale do tych gier lubię wracać i nic mnie w nich nie odrzuca (no, prawie nic, nie na tyle jednak żebym zrezygnował).
 
W żadnej innej grze nie miałem tak zafajdanych gaci wracając do obozu w nocy przez ciemny las :)
To się nazywa klimat !
 
@mikomakjenkins nie da się nic oceniać w kompletnej próżni. Wszelkich ewaluacji dokonujesz w jakimś systemie wartości, który to nabywasz w wyniku doświadczenia. W tym przypadku tym doświadczeniem są gry, w które grałeś w przeszłości oraz wszystkie „prawdy” dotyczące jakości, które przez lata wpoili Ci do głowy znajomi, różni recenzenci oraz reklamodawcy. To że powiesz, że oceniasz daną grę jako „oddzielny byt” nie oznacza wcale, że tak właśnie jest. Podświadomie umieszczasz ją w pewnym systemie wartości. Nawet gdyby udało Ci się odrzucić wszelkie porównania do innych gier (co jak mi się wydaje wymagałoby doskonałej umiejętności kontrolowania swojego umysłu), będziesz dany tytuł oceniał w kontekście innych, bardziej uniwersalnych wartości, takich jak np. odczuwana przyjemność, doznania wizualne, słuchowe czy emocjonalne. Innymi słowy, będziesz porównywał tą grę do innych produktów, czy czynności, które zapewniały Ci podobne doświadczenia. Inaczej się zwyczajnie nie da. Bez systemu wartości nic nie ocenisz, bo nie będziesz miał żadnych punktów odniesienia. Pytanie więc co jest lepszym podejściem: porównywanie gry do innych gier, czy do filmów i zabawy klockami lego.

A teraz już do wszystkich. Gadanie o nostalgii i idealizowaniu klasyków ma zastosowanie tylko w przypadku osób, które do nich nie wracają (przez co wiele tracą @HuntMocy ). Oto prosty przykład. Gram obecnie po raz drugi w życiu w Icewind Dale 2 (pierwszy raz ukończyłem ją tuż po wydaniu w Polsce). Zapamiętałem tę grę jako dość średniego przedstawiciela swojego gatunku i z takim właśnie nastawieniem podchodziłem do tego przedsięwzięcia. Wyobraźcie sobie jakie więc było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że ten średniak daje mi o wiele więcej przyjemności niż niemal wszystkie RPGi AAA, w które miałem okazję zagrać w ciągu ostatniej dekady (wyjątki są bardzo nieliczne; jest takim np. Wiedźmin I). Podobnie wrażenia miałem, gdy jakiś czas temu odświeżyłem sobie serię Dark Forces, która jak się okazało, wręcz miażdży większość dzisiejszych strzelanek. Tak więc zgadzam się tu z lonerunnerem. O nostalgii mówią ci, którzy nie chcą, obawiają się lub z rożnych względów nie potrafią już grać w starsze tytuły.
 
Last edited:

Guest 2686910

Guest
@norolim1
Nie odrzucam faktu posiadania systemu wartości, wydaje mi się nawet, że o nim gdzieś wspomniałem (o tutaj), nie twierdzę, że panuję nad swoim umysłem w jakimś doskonałym stopniu, jak Ty i lonerunner zdajecie się mi zarzucać. To, że powiem, że traktuję jakąś grę jako oddzielny byt nie znaczy doświadczania go w totalnej próżni, choć przyznaję, że mogło to tak zabrzmieć (raz jeszcze, wydaje mi się, że moje podejście wyklarowałem tu), oznacza, że w trakcie grania nie myślę cały czas "O, a to było zrobione lepiej/gorzej w <tu wstaw tytuł najlepszej/najgorszej gry danego gatunku, która ukształtowała moje podejście do niego> (a przynajmniej nie robię tego świadomie i jakoś zupełnie tego nie odczuwam. Może to po prostu sprawa wysokiej tolerancji albo wyparcia tych uczuć. Może jestem za głupi, żeby postępować w ten sposób. Bo ja wiem?). Temu też odrzucam ocenianie gier w systemie numerycznym, bo w mojej głowie nie ma procentów czy skali numerycznej, według której klasyfikuję jak bardzo mi się coś podoba. Są za to półki oznaczone 'top 10 wszechczasów'/ 'podoba mi się'/ 'nie podoba mi się'. I tyle, takie jest moje proste czy może prostackie podejście, które starcza mi do życia, dziękuję bardzo.
A gdzie zaprzeczyłem ocenianiu według bardziej uniwersalnych wartości takich jak przyjemność z rozgrywki, doznania wizualne, słuchowe czy emocjonalne to już nie wiem. Bo w moim przypadku to raczej te uniwersalne wartości decydują o odbiorze gry.
 
Last edited by a moderator:
Mhm, stosunkowo często wracam do dawnych tytułów i zdecydowanie niektóre starzeją się znacznie lepiej niż inne. O ile więc np. w przypadku Tormenta jestem zawsze na tak, tak pierwszy Deus Ex wg mnie postarzał się okrutnie i mocno już trąci myszką, a na takiego KOTORa nie mogę już patrzeć, mimo iż kiedyś ta gra naprawdę mi się podobała.
Akurat pierwszy KotOR moim zdaniem się nie zestarzał, dzięki dobrej fabule (i możliwością zostania "tym złym"). Drugi już niestety tak, tam fabuła była wyraźnie słabsza. Podobnie nie starzeje się Vampire, a Torment to już klasyk wszechczasów i tytuł obowiązkowy dla każdego fana gatunku. Ale już inne izometryczne RPGi (serie BG i ID) trzymają się jednak siłą sentymentu - aczkolwiek co ciekawe, gdy ostatnio powtarzałem BG1 i oba ID, to właśnie ta druga seria sprawiła mi więcej przyjemności (a kilkanaście lat temu było odwrotnie).

Inna sprawa, że tym co mnie np. najbardziej odrzuca w starych grach, jest "papierowy" system walki. W przypadku serii DA bardzo dobrze przyjąłem zmianę tegoż pomiędzy DA:O a DA2 (z wiadomym "ale" w postaci przeciwników respawnujących się za plecami). A walka w DA:I byłaby IMHO znakomita, gdyby tylko zadbano o sensowne sterowanie K+M, oraz elastyczne oddalanie/zbliżanie widoku (tzn. ŚPM).
 
Last edited:

Guest 2686910

Guest
@mikomakjenkins ja Ci nic nie zarzucam. Nie musisz się bronić.
E, nie to, że bronić. Chciałem po prostu być dobrze zrozumiany, czy to co napisałem jest mądre lub zasadne to już inna sprawa.
'podoba mi się'/ 'nie podoba mi się' to też skala numeryczna. Tyle że binarna. :p
Powiedzmy. Inna sprawa, że wymaga porządnego uzasadnienia, bez którego ma jeszcze mniej sensu niż ta szersza. Poza tym to na użytek własny, przysięgam panie władzo :p

Akurat pierwszy KotOR moim zdaniem się nie zestarzał, dzięki dobrej fabule (i możliwością zostania "tym złym"). Drugi już niestety tak, tam fabuła była wyraźnie słabsza.
Jest... dokładnie odwrotnie. Moim zdaniem.
Pierwszy KotOR zestarzał się bardziej przez to, że Bioware po jego wydaniu zrobiło w zasadzie tą samą grę jeszcze parę razy (Jade Empire, Mass Effect, DA:O) z różnymi efektami, ale ładniej. A że mechanicznie nie oferuje za wiele, to powiedziałbym, że już trochę trąci myszką. Inna sprawa, że jeśli chodzi o Stare Warsy to jest nadal jedna z lepszych gier w uniwersum.
Drugi KotOR (zmodowany, spatchowany) to swego rodzaju arcydzieło IMO. A już fabularnie niszczy "jedynkę" (wiem, śmiesznie to brzmi w kontekście tego, że dopiero co mówiłem o nieporównywaniu gier. Ale mówiłem też o moich półkach w głowie - KotOR2 jest na tej 'top 10', KotOR1 oczko niżej. A w czasie grania zupełnie o tym nie myślałem, dopiero po skończeniu.) Zresztą dopiero co o tym pisałem w "Ciemnej Stronie Mocy..." więc nie będę się powtarzać.
 
Last edited by a moderator:
Wrzucam tutaj, bo mam nadzieję zobaczyć w końcu w tytule AAA ruch na fizyce :)

Film i komentarze tu:
http://vimeo.com/79098420



 
To jest przecudne, mam nadzieję, że zostanie wykorzystane jak najszybciej w grach, lub nawet w niektórych CGI.
 
Pojawiły się nowe zapowiedzi koreańskiego mmo (to taka wszystko mówiąca zbitka słów) Black Desert. Trochę kreatora postaci plus walki. Podobno niedługo otwarta beta. Coś czuję wysyp fanowskich wizji Triss w pończochach albo Yennefer w gorsecie. Może nawet Geralt się trafi.
Niby mmo, a walka wygląda ciekawiej niż w DA. Slasherowato, ale przyjemnie dla oka i dynamicznie.
https://www.youtube.com/watch?v=48GMnIxBTSo&list=UUdIBaJMCDnBbYesx4Evri5g
 
Last edited:
Top Bottom