Chyba jedyna gra w której naprawdę sensownie było wytłumaczone czemu postać gracza jest na tyle wyjątkowa, że niemal zupełnie losowe osoby się do niej regularnie przyłączają (sensownie czyli nie w sposób "Bo jesteś wyjątkowy" czy "Bo muszę" i już.) i jej siła rośnie razem z czasem rozgrywki (tak, właśnie tak. Wytłumaczono leveling postaci. I to naprawdę sensownie w kontekście fabuły.). Plus głębia dialogów jest niesamowita, do dziś odkrywam niektóre warianty, system wpływów na kompanów jest w skryty sposób dość złożony, podejście do tematu mocy, jej stron i jej wpływu na życie zarówno zwykłych mieszkańców galaktyki jak i wrażliwych na nią Sithów i Jedi jest genialne, pokazanie wpływu ciemnej strony i hierarchii Sithów - ach!, wprowadzanie (w szczątkowej formie, ale zawsze plus do klimatu) stylów walki mieczem świetlnym, postacie co prawda nie w stylu Bioware, ale o wiele bardziej złożone, każda ma coś ciekawego związanego z nią, każda zaskakuje (może poza G0-T0, ale o nim wolę nie rozmawiać) i wciąż pamiętam je lepiej niż te z jedynki, specyficzny cięższy klimat i Kreia...
Kreia jest świetna. Cała. Motywacje, działania, dialogi, filozofia, design, wszystko. Mógłbym śpiewać o Krei. Mógłbym wiersze pisać. Mógłbym..
Ehm. Zapominam się. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że to naprawdę moja ulubiona gra ever. Od czasu kiedy w nią zagrałem żadna nie dostarczyła mi choćby zbliżonych wrażeń, nawet Wiedźmin. Nie jest dla każdego, tyle rozumiem po tym, że w internetach lepiej wspomina się jedynkę. Ale jeśli Sith Lords do kogoś trafi... to trafi w samo sedno. Gwarantuję.
A, i jeszcze ta muzyka.
TA MUZYKA. Gra na mego serca strunach, czy coś.