Forumowa filmówka

+
Takie odnoszę wrażenie...

To poniekąd tak jak z filmem "Superpodukcja" (zwiastun pokazał wszystkie najlepsze momenty, a sam film okazał się mocno średeni, a przynajmniej znacząco gorszy niż jego zajawki).

Ot, zaczekam na "dzieło" pana Vegi gdy już będzie w koszyku Biedronki (czyli tak jak kupiłem Pit Bull'a tegoż reżysera :p ).
 
Mam mieszane odczucia odnośnie tego dubbingu, ale...

Tak czy inaczej na Netflix będzie można wybrać (angielską) wersję oryginalną, więc nikt chyba zawiedziony nie będzie.
 
Pewnego razu w Hollywood

Filmy QT trzeba lubić, to nie jest kino dla każdego. Ja nie jestem wielkim fanem dwóch jego ostatnich filmów. Recenzje po pokazach premierowych były mieszane i bardzo ciekawiło mnie, co z tego wyjdzie.

Uczucia mam... Mieszane. Z jednej strony jest to zbiór świetnych scenek z epoki, znakomicie nakręconych, często w stylu filmów z lat, w których dzieje się akcja. Taka pocztówka ze złotej ery Holly. Bardzo ładna, bardzo sprawnie zrealizowana pocztówka. Do tego dochodzi świetny DiCaprio i Pitt, zwłaszcza ten ostatni niszczy każdą scenę ze swoim udziałem, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Sceny z
Brucem Lee albo na ranczu
to perełki, o jednej z nich podejrzewam głośno będzie długo, tak jak sławy dorobiła się pierwsza scena z Bękartów. Czuć dużą świadomość kina i technik filmowania u Quentina. Wiele smaczków, wielu znanych aktorów przemykających się w kadrze, z czego niektórzy na 2-3 minuty... Jest Klimat przez duże K.

Z drugiej zaś strony... Film ma bardzo nierówne tempo, to jeden z gorszych skryptów Tarantino, jakie znam. Jest tutaj o kilka jazd samochodem, kilka ujęć po prostu idących postaci i kilka piosenek za dużo. Wiem, że miał świadomość delikatności tematu, jakiego się podjął, ale poza kilkoma scenami w tym filmie bardzo niewiele się dzieje, a finałowa scena jest jakby doklejona z innej bajki i w zasadzie niewiele w całości do niej prowadzi. Dobrego, sensownego skryptu zabrakło do ideału.

Ale ponieważ dla mnie Klimat okazał się ważniejszy, gra aktorska jest świetna, daję bardzo mocne 7/10, może wzrośnie do 8/10 przy kolejnym seansie.
 
Odnośnie jeszcze Ciemnego Kryształu: Mam wrażenie, że Henson kręcąc oryginał miał ambicję zrobić poważną, ponadczasową opowieść, mogącą być interpretowana na wiele sposobów, niczym grecki mit. Tylko że coś mu po drodze nie wyszło i zrobił dość prostą historię z mało ciekawymi bohaterami, żyjącymi w o wiele ciekawszym świecie. Oglądając zwiastun tego serialu odnoszę wrażenie, że jego twórcy takich ambicji nie mieli, tylko chcieli po prostu zrobić sztampową przygodę fantasy z jakąś tam wojną w tle. Przynajmniej jednak widać, że wziął się za to ktoś, kto bardzo dobrze zna i szanuje oryginał, bo skoro to prequel, to nie widzę w tym nic, co by było niezgodne z poprzednim filmem. I tutaj widać, że nie jest problem z wytwórnią (Netflixem w tym wypadku) tylko z tym w jakie ręce wpadnie dana marka, szkoda że nie wszystkie franczyzy mają tyle szczęcia... Mógłbym się jeszcze przyczepić tego, że mimo użycia lalek i wielu praktycznych efektów to cgi jest strasznie nagminne i bardzo razi w oczy. Kogoś komu podobał się oryginał może to odpychać, wydaje mi się że jednak ludziom którzy o Ciemnym Krysztale słyszą po raz pierwszy, może się to spodobać.
Z innej beczki: Jakiś facet za pomocą deepfake stara się poprawić Króla Lwa:
 
No Time To Die oficjalnie tytułem kolejnego Bonda.

Nie ma dramatu. Ładny font tytułu w oficjalnej zapowiedzi :)
 
Wiecie, co ja myślę, że te nowe Bondy są jak nowe Call of Duty w branży gier wideo. Niby będą się ukazywać nowe odsłony, bo jest wiele marek pragnących zarobić na lokowaniu produktu, ale nikogo to już nie obchodzi, bo zawsze chodzi o to samo a wszyscy i tak katują stare części.
 
Kompletnie się nie zgadzam. Ale to samo pewnie mówiło się w czasach Bondów z Brosnanem, a po nich powstał Best Bond Movie Ever. A i wyniki BO bardzo dobre. W ich świetle stwierdzenie, że filmy o JB nikogo nie obchodzą jest baaaardzo odważne :)
 
Rynek oczywiście obchodzą miłośników kina(Mnie także) filmoznawców prasę tak, ale przeciętnego widza to już tak średnio. Trochę jak z bieżącymi wydarzeniami w kraju ludzie je odnotowują i robią swoje. Ekscytują się nimi wyłącznie media dużo w tym sztucznego nakręcania, choć przyznać muszę, że ten nowy Bond podoba mi się bardziej jest nieco bardziej rzeczywisty w sensie osobowościowym.
 
Ok, tylko jakie argumenty za tym stoją? Obie ostatnie części zgarnęły ponad miliard w box office - jako miłośnik kina z pewnością to wiesz. Jaki jest lepszy argument za tym, że "przeciętny widz" się Bondem interesuje, jeśli nie to?
 
Ok, tylko jakie argumenty za tym stoją? Obie ostatnie części zgarnęły ponad miliard w box office - jako miłośnik kina z pewnością to wiesz. Jaki jest lepszy argument za tym, że "przeciętny widz" się Bondem interesuje, jeśli nie to?

To nie do końca racjonalne, ale myślę, że z zakończeniem zimnej wojny ludzie stracili serce do historii szpiegowskich i oglądają je raczej z ciekawości i dla "Odhaczenia" stąd wyniki.
 
Dobra, nie dojdziemy do ładu bez racjonalnych argumentów, nie widzę w tym sensu :) Idąc tym tropem o każdej serii notującej sukcesy w BO można tak powiedzieć.

Nic w każdym razie nie wskazuje na to, by tracili zainteresowanie.
 
Top Bottom