W gestii wyboru między Triss a Yen, dla mnie kwestia jest oczywista. Nie znoszę Triss. Nie lubiłem w książkach. Ten jej brak kręgosłupa i służalczość w kontaktach z radą. Przy każdej możliwej okazji zdradzała, lub choć próbowała uwieść mężczyznę swojej rzekomo przyjaciółki. W grach jeszcze gorzej, w jedynce wiadomo, marny substytut Yen. Jedyn plus był taki, że można było ją olać, na rzecz Shani. Największą "zbrodnią" według mnie był jednak początek W2. Przez całą część pierwszą Triss olewałem, Alvina dałem pod opiekę Shani, byłem generalnie opryskliwy i z wszech miar niezainteresowany. Importuje sejwy uradowany uruchamiam grę, a tam co, ta przylepa wpakowała mi się do łóżka. Pal licho, ale nawet nie dostaliśmy dla niej równorzędnej romansowej alternatywy. Esz...
Dobra uwyzewnętrzniłem się.
Co się toczy gestii fabularnej wybór dla Białego Wilka oczywisty nie jest. Pan Borys wyraźnie zaznacza, że między Geraltem a Triss wciąż coś się tli, jest uczucie, któremu ciężko zaprzeczać. Sam Geralt od czasów wyspy jabłoni wiele przeszedł, a i Yen posiada specyficzny charakterek, czego posmakował sam biedny Letho. Zresztą w sumie to wyżej już wszystko zostało ładnie uargumentowane.