Zaczynałam grę z myślą, że mój Geralt zakończy swoją przygodę u boku Triss (pomińmy kwestię jej manipulacji, po prostu zawsze bardziej ją lubiłam, a do Yennefer mam awersję odkąd poznałam ją w książkach i generalnie średnio wierzę w tę wielką miłość, no ale kim ja jestem, żeby z Andrzejem dyskutować), ale muszę się przyznać, że nie wyznałam Triss miłości w Novigradzie. Dlaczego? Hm, chyba podeszłam do tego za bardzo po babsku i myślałam o tym w ten sposób, że jest za wcześnie, bo życzenie Gerlata wciąż trwa, jest wciąż uwiązany do Yennefer i to wyznanie po prostu nie będzie szczere? Kobieca logika, no cóż. Był pocałunek na balu maskowym, później wybrałam opcję "Spróbujmy jeszcze raz" bo to wydawało bardziej logiczne i w mojej głowie wciąż otwierało furtkę do romansu z nią, ale cóż, niestety - Triss odpłynęła, a ja siedziałam przez chwilę zastanawiąc się czy zrobić reload, ale tego nie zrobiłam. Stwierdziłam, że ok, może później, może coś gdzieś, a jeżeli nie, to trudno. Na Skellige pomogłam Yennefer i zakończyłam relację po odwróceniu życzenia, żeby nie zostać z nią na końcu. Patrząc na to wszystko mój Geralt chyba jest na najlepszej drodze, żeby zostać sam. Samotny wilk ot co. Obecnie jestem po bitwie w Kaer Mohren i zmierzam z Ciri na Łysą Górę (kto by tam pisał licencjat, kiedy świat jest zagrożony
) i tak się zastanawiam czy jeszcze gra mi pozwoli gdzieś zbliżyć się do Triss czy już nie? Czy oddam jej kolczyk i po prostu będziemy nadal współpracować jakby nic się nie stało? Eh jeśli tak to bardzo zero jedynkowy jest ten romans, widać Redzi są mocno team Yen 