Seriale

+
Pierwszy sezon Rojst był nawet ciekawy, drugi miał zdecydowanie lepszą stronę techniczną (wciąż był dobrą produkcją) ale już było widać "wpływ Netflix'a".
Trzeciego sezonu jeszcze nie widziałem.
 
Ja na razie nadrabiam "Watahę", bo nie wiedzieć czemu myślałem, że to jakiś militarystyczno-sensacyjny twór o narodowym skręcie*, a to bardzo dobry kryminał z zacięciem do skandynawskiego noir, o ile wybaczy się niektóre dziury logiczne w scdnariuszu.

*To pewnie przez tytuł. "Prawdziwy Romans" też obejrzałem z ogromnym opóźnieniem, bo myślałem że to coś w rodzaju "To Tylko Miłość". ;)

Pierwsze dwa sezony "Rojsta" były bardzo w porządku, zobaczymy jak ten nowy.
 
Trzeciego sezonu jeszcze nie widziałem.

Koniecznie nadrób
Ja na razie nadrabiam "Watahę", bo nie wiedzieć czemu myślałem, że to jakiś militarystyczno-sensacyjny twór o narodowym skręcie*, a to bardzo dobry kryminał z zacięciem do skandynawskiego noir, o ile wybaczy się niektóre dziury logiczne w scdnariuszu.

Aż ci zazdroszczę że pierwszy raz oglądasz to dzieło
Pierwsze dwa sezony "Rojsta" były bardzo w porządku, zobaczymy jak ten nowy.

Jest niezrównany nie chcę nic mówić zbyt wiele ale jest najlepszym sezonem tego genialnego serialu jest jeden wątek którego jeszcze nie mogę przeboleć. Zdumiewa mnie technologia AI którą wykorzystano w bardzo dobrej roli Filipa Pławiaka. Jeśli mogę dać jakąś radę przypomnijcie sobie poprzednie sezony historia zawarta w serialu jest tak niebywale spójna że pominięcie jakiegokolwiek detalu z serii poprzednich mogłoby zaważyć na odbiorze całości gdyż to fantastycznie napisany serial. Klimat dodatkowo podbija muzyka co warto podkreślić wyłącznie Polska pochodząca z czasów do których przenosi się akcja. Warto też trochę poczytać o przeszłości Polski szczególnie ziem Śląskich bowiem fabuła jest dość zniuansowana i dzięki wiedzy łatwiej będzie ten bigos pojąć. Reasumując rojst to w mojej opinii jedno z największych dzieł w historii Polskiego serialu polecam każdemu z tym większą nadzieją czekam na kolejny projekt duetu Holoubek-Bajon "Heweliusz" o katastrofie promu "Jan Heweliusz" nazywanej nieco na wyrost Polskim Titaniciem
 
Last edited:
Jestem w trakcie oglądania trzeciego Rojstu i na razie bardzo mi się podoba. Poprzednie dwa sezony mimo pewnych wad uważam za jedne z lepszych polskich seriali i liczę, że finał dowiezie.

Póki co największe wrażenie zrobił na mnie Filip Pławiak, który zagrał młodszą wersję Kierownika tj. Piotra Fronczewskiego. Re-we-lacja! Zaskoczyło mnie też to że do odtworzenia charakterystycznego głosu wspomnianego Fronczewskiego (tyle że w młodszym wydaniu) posłużono się sztuczną inteligencją. Początkowo myślałem że twórcy jakimś cudem znaleźli aktora, który nie tylko dobrze odegra wszystkie manieryzmy itd., ale również ma niesamowicie podobny głos, a tu taki psikus :D Tak czy siak, efekt jest świetny.

Z innej beczki, jak wrażenia po premierze nowego Shoguna? Dla mnie bomba. Realizacja na najwyższym poziomie, aktorzy świetni, historia wciąga mimo iż znam ją z poprzedniej ekranizacji (książki nie czytałem) i teraz sam nie wiem czy bardziej czekam na kolejne odcinki Shoguna czy Tokyo Vice, który też dobrze się ogląda. Normalnie klęska urodzaju, tyle porządnych rzeczy do oglądania w tym samym czasie :ROFLMAO:

PS. Jedyny zgrzyt jaki mam w Shogunie to kwestia języka. Dialogów po japońsku jest oczywiście bardzo dużo, ale czemu kiedy bohaterowie rozmawiają po portugalsku to tak naprawdę mówią po angielsku? Wielka szkoda, bo efekt byłby jeszcze lepszy.
 
Rojsta obejrzałem i było to świetne zwieńczenie całej serii. Szkoda, że to już koniec ale lepiej zakończyć na 3 dobrych sezonach niż rozmieniać na dobre. Jeden z lepszych polskich seriali jakie oglądałem, świetnie oddany klimat tamtych lat w doborowej obsadzie która sprawdziła się wyśmienicie.
Z innej beczki, jak wrażenia po premierze nowego Shoguna?
Mega pozytywne, realizacyjnie to jest top topów aż wyczekuję kolejnych odcinków. Shogun i Tokyo Vice to chyba obecnie najlepsze seriale w azjatyckich klimatach.
ale czemu kiedy bohaterowie rozmawiają po portugalsku to tak naprawdę mówią po angielsku? Wielka szkoda, bo efekt byłby jeszcze lepszy.
Też właśnie tego nie rozumiem, psuje to trochę ogólny odbiór.... Nie wiem co twórcy mieli tutaj w zamyśle....
 
Jeszcze a propo Rojsta, właśnie sobie uświadomiłem, że komendanta gra Artur Dziurman czyli polski głos Kratosa z God of War (2018) i God of War Ragnarok (a także m. in. Darth Vader z Upadłego Zakonu czy Placide z Cyberpunka 2077) o_O

 
Trzeci sezon Rojsta rewelacyjny. Aż się tak dziwnie ogląda zaraz po True Detective Night Country, który mógłby polskiemu serialowi czyścić buty. Na przykład jest, cóż, śledztwo. Scenariusz...

Dawno nie widziałem tak dobrego, sprawnego scenariusza. Wszystko się świetnie wiąże ze sobą. Żadnego lenistwa, drogi na skróty. Fantastyczne retrospekcje, super castingi, technicznie perełka. Wszystko znakomite.

Dla mnie najlepszy kawałek nowożytnej polskiej telewizji. Uwielbiam Watahę, Kruka, ale trzeci sezon Rojsta dla mnie najlepszy. Polecam.

AI mi w ogóle nie przeszkadzało.
 
Jeszcze a propo Rojsta, właśnie sobie uświadomiłem, że komendanta gra Artur Dziurman czyli polski głos Kratosa z God of War (2018) i God of War Ragnarok (a także m. in. Darth Vader z Upadłego Zakonu czy Placide z Cyberpunka 2077)
I Lucjusza Malfoya z Pottera.
Dowiedziałem się, że netflixowy Awatar oglądalnością przebił nawet ich adaptację One Piece, co przyznam że mnie zaskoczyło, bo tamta też była ponoć rekordem. W każdym razie, Awatar już ma zagwarantowany drugi i trzeci sezon, mimo mieszanych opinii.
 
Dołączam się do grona osób wychwalających Rojsta. Świetny serial z dobrze zaplanowanym scenariuszem i wyjątkowo dobrym doborem aktorów. Dawno nie było polskiego serialu, który by mnie tak wciągnął i do którego z taką chęcią wróciłam po roku od obejrzenia dwóch pierwszych serii. Żałuję, że jest to ostatni sezon, z drugiej jednak strony te trzy serie tworzą zamkniętą historię, do której ciężko byłoby coś rozsądnego dopisać, co nie zepsułoby całości. Chętnie zobaczyłabym natomiast policyjny spin-off z Jass i Miką w rolach głównych, gdzie uwaga przeniesiona zostałaby na stricte detektywistyczną pracę i rozwiązywanie zagadek kryminalnych.
 
Postanowiłem dać 1670 drugą szansę, przebrnąłem przez 2 odcinek po czym ten serial wziął mnie z zaskoczenia kiedy
Jan Paweł uciął palca matce niedoszłej zięciówy
Nie spodziewałem się że coś takiego będzie miało miejsce w tym serialu i był to pierwszy raz od dawna kiedy faktycznie śmiałem się z czegoś na głos. Dalej oglądało się tylko lepiej, fabuła i postacie w końcu zaczęły być dla mnie ciekawe, i nawet zagrywki typowe dla produkcji typu mockumentary przestały mi przeszkadzać. Podobną reakcje do wydarzenia wcześniej miałem kiedy
Andrzej i Jan Paweł zastrzelili syna magnata
Choć w tym momencie nie było to już aż tak zaskakujące jak poprzednio, plus najgorzej wyglądający efekt w tym serialu, bo cała reszta prezentowała się wręcz bardzo dobrze. No i teraz, jak na wieść o drugim sezonie przyjąłem z obojętnością, tak teraz nie mogę się go doczekać, damn it.
 
Proszę Państwa, dlaczego nowy Szogun wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlatego, że Szogun wielkim serialem jest! ;)
Właśnie sobie popatrzyłam i, nie powiem, no no.
Jako osoba, która - obawiam się - pamięta (ale przez mgłę!) premierę wersji z Chamberlainem w tvp, pozostaję od tamtego czasu w kręgu zachwyconych estetyką Nipponu, a ten serial jest zdecydowanie lepszy od pierwowzoru.
Czytałam, że twórcy przyłożyli się do riserczu, no i to procentuje.
Czekam niecierpliwie na resztę.
 
Nie wiem, czy kogokolwiek tutaj interesują takie rzeczy, ale obejrzałem sobie jednym ciągiem dostępną na Prime animację o nazwie Hazbin Hotel.
Całość ma premise trochę podobny do serialu Good Place, tj. mieszkające w piekle dusze ogarniają, że wciąż mogą odkupić swoje winy, ale nie sprzyja im binarny system z opozycyjnym niebem, wadliwy u samych podstaw.

Serial utrzymany jest w konwencji adult cartoon z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli poważniejszymi motywami przedstawionymi w humorystyczny sposób, zestawiony bardzo często z wulgarnym i bezkompromisowym językiem, ale twist polega na gatunkowym miszmaszu z musicalem. Co jest w sumie tutaj największym atutem.
Piosenki są bardzo solidnie wykonane. Sporo tutaj odniesień do gatunkowej klasyki z broadwayowym zacięciem, ale nie brakuje również nowoczesnych brzmień, a usłyszeć można między innymi głosy Stephanie Beatriz, albo Keitha Davida.

Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to do kierunku artystycznego samej animacji i wyróżniam tutaj dwa, ściśle powiązane ze sobą problemy. Przede wszystkim praktycznie cała animacja utrzymana jest w dosyć jednostajnej kolorystyce. Dominuje tutaj, z uwagi na miejsce akcji, kolor czerwony, co może samo w sobie nie stanowiłoby wady, gdyby nie problem drugi, czyli przekombinowany projekt postaci, który w dużej części wykorzystuje tę samą paletę barw. Powoduje to, że czasami na ekranie śledzimy bardzo mało czytelny chaos. Większa różnorodność w kodyfikacji bohaterów kolorami, oraz nieco bardziej uproszczony ich design sprawiłyby, że dużo łatwiej (i przyjemniej) śledziło by się akcję.
Sam serial zaczął swój żywot amatorskim, umieszczonym cztery lata temu na Youtube pilotem, w którym rzeczone problemy nie występują, bo tła są bardziej zróżnicowane i ci bohaterowie mają po prostu szansę lepiej na nich "wybrzmieć".

Jak ktoś przypadkiem lubi te dwa gatunki i nie ma nic przeciwko ich połączeniu, to powinien się całkiem dobrze bawić. Osobiście chętnie zobaczę drugi sezon, jeśli takowy się ukaże. Po cichu trzymam także kciuki, że wspomniane wady zostaną w jakimś stopniu zaadresowane.
 
Jako osoba, która - obawiam się - pamięta (ale przez mgłę!) premierę wersji z Chamberlainem w tvp,
Ja pamiętam całkiem dobrze :ROFLMAO:. Ale może nie powinienem się przyznawać do wieku :ROFLMAO:. Nowa wersja jednak ciągle czeka na swój czas, którego mam zdecydowanie za mało :(.
 


Skończyłem właśnie Legendę Aanga i był to mój pierwszy kontakt z tą marką. Słyszałem wcześniej wiele dobrego o tym serialu i od dawna miałem na liście do obejrzenia, ale jakoś się do tej pory nie złożyło. Po części z braku czasu (zawsze są jakieś seriale do oglądania), a po części też dlatego że powoli acz nieubłaganie zbliżam się do czterdziestki na karku więc obawiałem się że serial okaże się dla mnie zbyt dziecinny. Podobny problem miałem swojego czasu z Wojnami Klonów, do których miałem kilka podejść zanim zaskoczyło i zostałem fanem. Ostatecznym impulsem żeby zapoznać się z przygodami Aanga i jego przyjaciół była niedawna premiera wersji aktorskiej od Netflixa.

Cóż mogę rzecz? Obawy nie były całkiem bezpodstawne, ale szybko się wkręciłem i całe trzy sezony weszły jak złoto :) Najbardziej podobał mi się świat, w którym toczy się akcja. Nie jest może niesamowicie oryginalny, ale jednak ciekawy i przemyślany. Poszczególne narody różnią się od siebie kulturą, wyznawaną filozofią, architekturą, a nawet stylem ubioru i fryzurami. Bohaterowie podczas swojej podróży odwiedzają bardzo zróżnicowane miejsca na całym świecie i poznają przeróżne mniejsze i większe społeczności. Jest miejsce na dramat, smutek czy grozę, ale też akcję, radość, zauroczenie czy po prostu dobrą zabawę. Idealna mieszanka w produkcji przygodowej.

Fabuła miewa bardziej infantylne momenty, zwłaszcza na początku, ale jednak wciąga, a z czasem pojawiają się też o wiele poważniejsze tematy. Dość powiedzieć, że występujący w roli głównego antagonisty Naród Ognia nie rozpoczął wojny z innymi nacjami ze zwykłej chęci władzy, jest w tym jednak nieco więcej głębi. To samo dotyczy bohaterów. Tak, czasem zachowują się bardzo dziecinnie (w końcu to dzieciaki), czasem robią coś głupiego, ale nie są wkurzający jak to czasem bywa w tego typu produkcjach i naprawdę dają się lubić. Co również istotne, w zasadzie każda z kluczowych postaci przechodzi jakąś drogę, uczy się czegoś, wyciąga wnioski.

Wizualnie serial jest ładny i cieszy oko choć od premiery minęły już prawie dwie dekady. Zdecydowanie jest to mój typ jeśli chodzi o kreskę. Walki potrafią być naprawdę rewelacyjne, a ta finałowa to...



Jasne, serial czasem gubi klatki, niekiedy twórcy wspomagali się też animacją komputerową (wiele maszyn jest tak animowanych), która odstaje od reszty, ale nie psuje to ogólnej całości jakoś bardzo.

Tak naprawdę jedyny większy zarzut z mojej strony to niemal całkowity brak przemocy. Zdaję sobie sprawę z tego że docelową publiką były dzieci więc absolutnie nie oczekiwałbym tutaj bryzgającej krwi i latających flaków, nie jest to zresztą potrzebne. Sęk w tym że chciałbym cokolwiek co pokazałoby stawkę. Akcja toczy się w świecie, w którym od stu lat trwa wielka wojna, prawda? Czasem słyszymy o potwornościach jakich dokonują najeźdźcy, czasem nawet to widzimy (ludzie w niewoli, przymierający głodem itd.), ale przez cały serial ginie może jedna osoba (nie licząc retrospekcji) i jest to bezpłciowy, poboczny antagonista. Nie raz i nie dwa widzimy starcia oddziałów, ale serio, nikomu nigdy nic się nie dzieje. Czy ukazanie śmierci paru bezimiennych żołnierzy byłoby aż tak przerażające, że nie przeszłoby w serialu dla dzieci? I nie mówię tu o żadnej brutalnej śmierci, zgon wspomnianego złoczyńcy spadającego z klifu był ok. Wojny Klonów, o których pisałem na początku również były kierowane do młodszej widowni, a jednak zdarzało się tam że nawet ważniejsi bohaterowie ponosili śmierć na froncie albo w jakimś zamachu, ba! nawet z ręki głównego bohatera kiedy ten za bardzo schodził na ciemną stronę. W Awatarze tego nie ma.

To samo dotyczy widocznych obrażeń. Zarówno bohaterowie jak i żołnierze walczą przy użyciu broni białej oraz żywiołów, ale również nic z tego nie wynika. Raptem kilka razy w całym serialu ktoś zostaje naprawdę poważnie ranny i widzimy potem bliznę czy oparzenie. Na ogół jednak kończy się na wytrąceniu/zniszczeniu broni lub zepchnięciu gdzieś czy uwięzieniu. Podobnie jak ze starciami armii i całą wojną, ciężko tutaj uwierzyć, że bohaterowie walczą na serio.

Heh... wyszło na to że najdłuższy fragment posta dotyczy narzekania na brak widocznej przemocy co może sugerować, że serial jednak mi się nie spodobał. Nic bardziej mylnego, podobał mi się bardzo, a pod koniec wręcz ciężko było mi się oderwać. Jest to jednak mankament dla mnie na tyle istotny i w zasadzie jedyny, że musiałem się trochę rozpisać. Jak już jednak pisałem, jestem starym dziadem więc mam obecnie nieco inne oczekiwania i zapewne gdybym z Legendą Aanga zapoznał się mając 10-12 lat to byłbym zachwycony, a tak jestem 'jedynie' bardzo zadowolony. Przymierzam się teraz do odświeżenia sobie animowanych X-Men z lat '90 przed sięgnięciem po X-Men '97 i pewnie zgrzyty będą podobne. Kiedy oglądałem ten serial za dzieciaka to był jednym z moich ulubionych, ale doskonale pamiętam, że nikomu nie działa się tam fizyczna krzywda, złoczyńcy strzelali laserkami zamiast broni palnej, Wolverine swoimi szponami rozcinał co najwyżej roboty, a zamiast groźby zabicia zawsze padała groźba zniszczenia :sneaky:

Podsumowując, Legenda Aanga to świetny serial i mimo pewnych zgrzytów bawiłem się naprawdę dobrze. Z przyjemnością zapoznam się teraz z Legendą Korry i będę wyczekiwał zapowiedzianych jakiś czas temu filmów pełnometrażowych. Za niedługo przyjdzie też pora na ten mocno krytykowany film aktorski M. Night Shyamalana i serial Netflixa ;)
 
Dzisiaj na Prime wylądował Fallout, dzień wcześniej niż pierwotnie planowali i jest moc ;) Obejrzałem pierwszy odcinek i jeśli kolejne trzymają taki sam poziom a w/g recek które krążą po sieci jest dobrze a nawet bardzo to żałuję że nie doczekaliśmy się podobnego wykonania Wiedźmina....
 
Top Bottom