Seriale

+
Żeby nie było offtopu zacząłem Yellostone realizacyjnie świetne fabularnie nie rozumiem zachwytów.
 
Ja jeszcze nie wiem jak to ocenić. Element zbiorowych wizji sprawia, iż serialowi jest nieco bliżej do Outsidera, którego z przyjemnością mi się oglądało, swoją drogą. Z drugiej strony coś mi podpowiada, że może to być jakiś element zbiorowej histerii na punkcie starej legendy. Legendy, pod którą ktoś chce się podpiąć, wykorzystując ją przy morderstwach.
Tyle że nikt jeszcze się tą legendą specjalnie nie przejmuje, więc trochę za wcześnie na zbiorową histerię.
W moim odczuciu bardziej ma to związek z tą kopalnią i tym, co jest z niej wydobywane oraz z tym, co badali ci naukowcy.
Może halucynacje Rusta w pierwszym sezonie były wywołane nie tylko latami nadużywania narkotyków, ale też jakąś ulatniającą się substancją, gazem? Albo czymś, co zatruwa wodę? W końcu Rust mieszkał na Alasce, jego ojciec miał na imię Travis - a postać, która wskazała Rose drogę do zabitych również nosi to imię. Nie wiem, czy pokuszą się o aż tak mocne nawiązania do S1, ale byłoby spoko.
Żeby nie było offtopu zacząłem Yellostone realizacyjnie świetne fabularnie nie rozumiem zachwytów.
To jest serial częściowo od tych samych twórców, którzy robili Sons of Anarchy i o ile do tych mam sentyment, o tyle totalny brak realizmu i trauma porn skutecznie odrzucają mnie od rewatchu - a Yellowstone cierpi na te same przypadłości. Też nie rozumiem fenomenu.
I zgodzę się z wypowiedzią wyżej, że spinoffy są dużo lepsze.
 
Tyle że nikt jeszcze się tą legendą specjalnie nie przejmuje, więc trochę za wcześnie na zbiorową histerię.
W moim odczuciu bardziej ma to związek z tą kopalnią i tym, co jest z niej wydobywane oraz z tym, co badali ci naukowcy.
Może halucynacje Rusta w pierwszym sezonie były wywołane nie tylko latami nadużywania narkotyków, ale też jakąś ulatniającą się substancją, gazem? Albo czymś, co zatruwa wodę? W końcu Rust mieszkał na Alasce, jego ojciec miał na imię Travis - a postać, która wskazała Rose drogę do zabitych również nosi to imię. Nie wiem, czy pokuszą się o aż tak mocne nawiązania do S1, ale byłoby spoko.
Nie pomyślałem o tym, ale związek z kopalnią wydaje się faktycznie najbardziej realny. Niestety nie pamiętam za wiele z S1, więc nie potrafię teraz łączyć wątków z tym sezonem.
Muszę zrobić sobie rewatch S1. Wypełnię pustkę w tygodniowej przerwie między odcinkami :)
 
Drugi odcinek nowego Detektywa:

Powiązanie z S1 są już bardziej oczywiste. Travis Cohle, spirala, Tuttle industries. Ciekawe, jak to się dalej rozwinie.
Epizod podobał mi się trochę mniej niż pierwszy, ale wciąż siada mi ten klimat.
Na kolejne odcinki proponuję "drinking game" - napić się za każdym razem, jak jakiś dialog jest przerwany telefonem, w którym osoba po drugiej stronie połączenia mówi "musisz to zobaczyć". Ciężko było by przetrwać te 50 minut :giveup:
 
Ja w ramach oczekiwania na komplet odcinków 4 sezonu zrobiłem jeszcze rewatch drugiego i utwierdziłem się w ocenie, że choć inny, jest równie dobry co pierwszy.
Jasne, nie ma nawiązań do uniwersum Lovecrafta, a intryga jest bardziej przyziemna, ale za to mamy świetne neo-noir i walące w ryj zakończenie (które w pierwszym sezonie szału nie robiło).
 
Właśnie zakończyłem 7 sezon serialu animowanego Rick i Morty.
Ostatnimi czasy było trochę zawirowań wokół twórcy czy też procesu twórczego, ale mnie jednak w tym wypadku i tak najbardziej interesował sam "produkt" ponieważ to była miłość od pierwszego odcinka.
W moim odczuciu 7 sezon jest nawet lepszy niż niektóre go poprzedzające.
Każdy odcinek jest to niezależna przygoda, ale wśród nich znalazłbym małe perełki dla tego uniwersum.
Jeżeli ktoś nie oglądał serialu w ogóle... polecam się przekonać od 1 sezonu.
Jeżeli ktoś oglądał sezony 5 czy 6 i nie był usatysfakcjonowany, niech da szansę 7.
A innym nie trzeba polecać bo już dawno obejrzeli ;-)

W wyniku jakieś anomalii, udało mi się zajrzeć do garażu! Jak widać nawet Rick nie wiedział o co tutaj chodzi ;-)
 

Attachments

  • Rick.jpg
    Rick.jpg
    983.4 KB · Views: 19
Last edited:
Ja w ramach oczekiwania na komplet odcinków 4 sezonu zrobiłem jeszcze rewatch drugiego i utwierdziłem się w ocenie, że choć inny, jest równie dobry co pierwszy.
Ha, drugi sezon był uważany uniwersalnie za najgorszy z serii, przynajmniej przed premierą czwartego, który część osób znienawidziła jeszcze przed premierą - ale pamiętam, że na tyle, na ile się z nim zapoznałem, czyli dwa-trzy epizody, był całkiem solidny.
Nie pamiętam, dlaczego przerwałem oglądanie i od lat zbieram się do ponownego, tym razem kompletnego seansu - czuję się zatem zachęcony tą wypowiedzią.

W moim odczuciu 7 sezon jest nawet lepszy niż niektóre go poprzedzające.
Aj, jak dla mnie w okolicach 4 sezonu poziom zaczął spadać, a formuła serialu troszeczkę się wyczerpywać. Rick and Morty na powierzchni był takim miksem klozetowych żartów i gagów z kosmiczną przygodą, ale zawsze podszyty był całkiem zręcznie tkanymi wątkami filozoficznymi. Eksploracja egzystencjalizmu, nihilizmu i hedonizmu w zestawieniu z czarną komedią to było dosyć wyjątkowe połączenie, ale moim zdaniem nie do utrzymania w ryzach przy takiej ilości odcinków, więc ten "szczyt" możliwości scenarzystów nastąpił dość wcześnie i nowe odcinki w moim odczuciu już nie uderzają tak samo. Lubię bardzo twórczość Dana Harmona (Community to mój ulubiony sitcom), ale on się lepiej sprawdza "na krótkim dystansie".
 
Nie pamiętam, dlaczego przerwałem oglądanie i od lat zbieram się do ponownego, tym razem kompletnego seansu - czuję się zatem zachęcony tą wypowiedzią.

Po zapoznaniu się z ocenami (rodzimy filmweb jak i Rottentomatoes oceniają, że 7 sezon jest najgorszy...) zaczynam się zastanawiać, co mogło spowodować mój pozytywny odbiór tego sezonu (pomijając zdecydowanie odpychajacy odcinek 1 w którym tytuł mówi sam za siebie).
Widziałem przecież wszystkie odcinki i pamiętam swój zachwyt po 1 sezonie gdy go "odkryłem" oraz późniejsze odczucia, które idealnie definiujesz słowami:

(...) był takim miksem klozetowych żartów i gagów z kosmiczną przygodą (...)

Ewentualnie ocena nie odzwierciedla w pełni samego sezonu a jest w jakiś sposób reakcją na zarzuty w stosunku do twórcy, o których bylo głośno jakiś czas temu.
 
Jak dla mnie s7 nie różni się bardzo od reszty sezonów jeśli chodzi o poziom. Jak w praktycznie każdym, są słabsze odcinki (wspomniany e1), świetne (te o Ricku Prime) i unikalne (ten o dziurze strachu). Nie mówię, oczywiście, że ma się podobać, ale moim zdaniem od 3-4 sezonu R&M utrzymują zbliżony poziom. Więc dlaczego jest słabiej oceniany? Moim zdaniem przez dyskurs powiązany ze zwolnieniem jednego z współtwórców i zatrudnieniem nowych VA dla tytularnych bohaterów.

Zastanawiam się gdzie to teraz pójdzie. Wiele wskazuje, że nowa "meta" będzie oscylowała wokół Złego Mortiego.

Tak czy siak, parafrazując jeden z komentarzy znalezionych w necie, sezon jest niesamowitym sukcesem, bo udało sie wypuscić wszystkie epizody bez nawiązań, czy aluzji do kazirodztwa... :D
 
W tym miesiącu na streamingu podwójna porcja amerykańskiej japońszczyzny :D

Tokyo Vice - sezon drugi inspirowanej prawdziwą historią opowieści o amerykańskim dziennikarzu uwikłanym w sprawy japońskiego półświatku w latach '90 ubiegłego wieku. Dwa pierwsze odcinki już od wczoraj na HBO MAX, a całość zamknie się w dziesięciu odcinkach.


Szogun - nowa ekranizacja powieści Jamesa Clavella o angielskim żeglarzu, który trafia do rozdartej wojną feudalnej Japonii. Dwa pierwsze odcinki na Disney+ już 27 lutego. Sezon zamknie się w dziesięciu odcinkach.


Jest jaranko :love:

 
Tokyo Vice obejrzane, czekam na kolejne odcinki. Zapowiada się równie dobre jak pierwszy sezon. Teraz czekam na Szoguna i pozostałą resztę ;) A dzisiaj (a w zasadzie to wczoraj) na SkyShowtime wylądowały 2 pierwsze odcinki drugiego sezonu Halo.
 
Bardzo lubię przypominam sobie poprzedni sezon Ubóstwiam Japonię całą jej historię i kulturę latem po długim oczekiwaniu odwiedzę wreszcie muzeum Manga w Krakowie czym się bardzo jaram.
 
Huh, ten netflixowy Avatar jest już dostępny.
Nie sądziłem że tak szybko się to pojawi.
Ktoś tu jest ciekaw obczaić jak to wyszło?
Ja oglądałem to dawno temu, i trochę straciłem zainteresowanie.
 
Huh, ten netflixowy Avatar jest już dostępny.
Nie sądziłem że tak szybko się to pojawi.
Ktoś tu jest ciekaw obczaić jak to wyszło?
Ja oglądałem to dawno temu, i trochę straciłem zainteresowanie.
Wyszło tak se.
Dużo pozmieniali, łącząc wątki z kilku odcinków w jeden, tak by zmieścić się w jednym sezonie i dużo tracą na tym relacje między bohaterami i głębia opowieści.

Aktorsko bywa różnie. Fatalna Katara, bo raz, że mega słabo napisana względem swojej animowanej odpowiedniczki - co dziwi, bo wydawałoby się, że Netflix będzie uwielbiał rządzącą się i fukającą na chłopców dziewczynę, a w serialu jest z niej kompletna mameja - a dwa, że aktorsko jest to poziom licealnego teatrzyku. Ale z drugiej strony Iroh i Zuko to świetny duet, zarówno scenariuszowo, jak i pod kątem pracy aktorów. Sokka też jest dobrze oddany. Aang wizualnie bardzo pasuje, ale zdolności młody ma na poziomie Daniela Radcliffe’a z pierwszej części Harry’ego Pottera. Czyli dużo jest dukania kwestii w wyuczonym rytmie. Ale ma potencjał, może się wyrobi. Niestety przez brak czasu brakuje tych lżejszych momentów, w których widać w bohaterze dwunastolatka. Ostatni airbender był zaskakująco mądry jak na swój wiek, ale ta mądrość wybrzmiewała właśnie przez kontrast z jego dziecięcą naturą. Tutaj stosunek jest zupełnie odwrotny - Aang co chwilę rzuca tyradami o poczuciu winy, naprzemian z motywacyjnymi gadkami o balansie ducha, a dziecka prawie w nim nie widać.

Całość wydaje się niestety dosyć sztywna przez brak doświadczenia aktorów grających istotne postaci (Percy Jackson miał tą samą przypadłość), a tempo opowieści jest za szybkie, i kolejne odwiedzane przez bohaterów miejsca mają taki pocztówkowy charakter, zamiast tworzyć spójny świat. Po prostu brakuje tu wczuwki.

Na plus zasługuje choreografia walk i pokazanie bendingu - część starć jakby żywcem przeniesiona z animacji, aktorzy i kaskaderzy naprawdę dają radę. Zaskakująco dużo jest też w tych walkach cgi, ale imo to nie minus, że trochę się tym wspomaga sceny akcji w tym wypadku.

Zostały mi dwa odcinki do końca i póki co oceniam to jako takie 6/10. Za dużo niepotrzebnych bzdur, moje ulubione momenty z pierwszego sezonu animacji zostały totalnie przepisane, oczywiście na gorsze XD Ale jest też trochę dostosowania historii do konwencji live-action. Bywa dość brutalnie i bezkompromisowo, do tego serial nie boi się trochę mocniej, niż w animacji „przycisnąć” postaci pod kątem relatywizmu moralnego w kontekście toczonej wojny.
 
Skończyłem ostatni sezon Detektywa, w międzyczasie robiąc sobie rewatch s1 i ehh...
Wiedziałem, że nowy sezon będzie inny i nawet ta inność mi nie przeszkadzała bodajże do 4 i pół odcinka, jeśli miałbym być szczery. W momencie kiedy zaczęły się odkrywać wszystkie karty zapowiadało się, że dostaniemy fajny finał tej historii ale coś się zepsuło. Mianowicie zabrakło dobrego rozwinięcia wątków. Poświęcenia im więcej czasu. Myślę, że gdyby tak było i dostalibyśmy 8 odcinków byłoby trochę lepiej. Dostaliśmy jednak serial, który wygląda tak jakby ktoś ocenił całość i stwierdził, że zakończenie jest złe, za długie i trzeba to streścić tak by zachować odpowiednie napięcie i wartkość wątków. I tak to wygląda. Zakończenie zostało, odcinków jest mniej, a kilka bolączek fabularnych i tak zostało. Szkoda, bo całość zapowiadała się bardzo dobrze.
Sezon pierwszy jest tu niedoścignionym wzorem, choć dla niektórych mocno przegadanym, ale jest jak ta cebula. Składa się z wielu warstw, które które po kolei odkrywamy i właśnie to sprawia, że ten sezon jest tak dobry. W Krainie nocy pojawiło się trochę nawiązań do s1, nie wiem czy potrzebnie, bo tak naprawdę sezony te są od siebie bardzo dalekie. Nawiązania to bardziej taki ukłon, easter egg dla fanów, wykorzystany i dostosowany na potrzeby tej serii.
Kraina nocy jako całość jest w moim odczuciu najsłabszym sezonem, który bardzo dobrze się zapowiadał i mimo wszystko fajnie się rozwijał, ale później zabrakło temu jakiegoś większego polotu i dopracowania, przez co, z przykrością, ciężko powiedzieć żeby to był dobry serial, bo wyszedł tak średnio. Mimo iż trąbią o rekordowej liczbie oglądających to mam nadzieję, że na przyszłość zostaną wysunięte dobre wnioski, jeśli serial miałby być kontynuowany.
 
Jak to możliwe, że dopiero teraz odkryłem serial komediowy Teoria Wielkiego Podrywu?

Jeżeli ktoś nie dał szansy tej grupie młodych naukowców, którzy sa nerdami to zachęcam do szybkiego nadrobienia.

O sukcesie serialu niech zaświadczy 12 sezonów, a mogło być ich więcej! Bo stacja miała takie plany.

Sheldon rulez!!!
 
Last edited:
Jak to możliwe że tu tak cicho o Rojst: Millenium? Zaręczam że serial jest znakomity cenię go sobie wyżej niż niejeden zagraniczny megahit mówię poważnie.
 
Top Bottom