Zainspirowałem się po trochu tym obrazkiem, który tu kiedyś ktoś wrzucił przed premierą Krwi i Wina. Tym z niemal wszystkimi istotnymi postaciami z gry, co sobie siedzieli w jakiejś karczmie i wino popijali.
Generalnie końcówkę widziałbym w różnych wersjach jako konsekwencje wcześniejszych czynów Geralta na przestrzeni całej trójki, dodatków jak i nawiązań do poprzednich części.
Spotkałem się kiedyś z pewnego rodzaju zarzutami do gier o Wieśku, że konsekwencje wyborów w kolejnych częściach tak naprawdę niewiele znaczą. Byłby to taki uśmiech Redów w kierunku malkontentów.
I tak np. przez wybory w queście Racja stanu, na uczcie pojawiłby się Dijkstra, albo Vernon z ekipą, Saskia z Borchem 3 kawki i za nimi Iorweth, lub jeśli wybraliśmy w 2 części strone Rocha sama i wyraźnie smutna, tylko z ojcem. Olgierd von Everec, jeśli tylko pomogliśmy mu z Panem Lusterko, Lambert z Keirą jeśli nie zginął, Księżna Anarietta jeśli tylko główny quest rozwiązaliśmy dla niej pomyślnie i nas nie wygnała itd.
Uczta mogłaby być wydana na cześć Geralta z czarną/rudą lub w wersji alternatywnej Jaskra z Priscillą. Jeskier zjawiłby się wcześniej u Geralta z prośbą o organizację takiej uczty.
Ciri pojawiłaby się jako wiedźminka na szlaku, lub ze świtą w nilfgaardzkim stroju jako przyszła cesarzowa. W zależności od zakończenia jej nastawienie i usposobienie byłoby trochę inne, gdzie w drugim przypadku Geralt momentami robiłby smutne oczy i gryzłby się w język. Tak samo w przypadku wyboru Yen, Ciri cieszyłaby się szczęściem młodej pary, a w przypadku Triss (tak jak i w relacjach z Geraltem w podstawce) miałaby do niego żal w pewnym sensie. Trzecia opcja zakończenia gry z wiadomych względów nie wchodzi w grę.
Samą ucztę widziałbym w charakterze raczej komediowym, gdzie Geralt ciągle pchany byłby w żenujące go sytuacje i narzekając na cisnący go dublet, objadałby się iluzją kawioru. Po drodze Dijkstra potykając się o Geralta, zwichnąłby sobie zdrową nogę, jakiś kamrat Dudu Bibervelta wychędożył w stodółce którąś z czarodziejek pod postacią któregoś z biesiadników, co nad ranem doprowadziłoby do kłopotliwej sytuacji. Iorveth zamieniłby się w pantoflarza, ciągle usługując Saskii, Olgierd złapał na maślanych oczach z Shani, gdzie pod koniec wyraźnie by się do siebie zbliżyli. Yennefer pokłóciłaby z Triss z wiadomych powodów i obrzuciwszy sie wzajemnie tortem weselnym, zostałyby rodzielone dopiero przez Geralta. Na koniec Jaskier z Cyraneczką odstawiliby wspólną balladę, wszystkim łzy wzruszenia zalałyby oczy, a do grona majaczących w tle postaci dołączyłby jeszcze Jakub De Aldersberg.
Rano wszyscy leczą rany, walczą z kacem, a Geralt odstawia sobie pogadankę z Regisem i bach napisy końcowe.
Oczywiście ze względu na rozwiązłość różnych atrakcji ze względu na wcześniejsze wybory, relacje z niektórymi postaciami musiałyby zostać ograniczone do minimum. Tym nie mniej byłoby to takie podsumowanie całej tej opowieści. Z przytupem, jajem i rozmachem. Czyli świetnie koronujące całość. :happy2: