To zupełnie inne doświadczenie i chyba w takich kategoriach należy to oceniać. Inaczej się odbiera książkę, gdy się jej słucha, a inaczej, gdy się ją czyta, więc i preferencje w tym zakresie mogą być różne. Sam nie korzystam z audiobooków zbyt często, ale słuchowiska wiedźmińskie i husyckie mi się podobały. Aktorzy fajnie dobrani, a narratorzy robią klimat. Zresztą, czytając również nie zawsze rejestruje się wszystko. Czasem czyta się jakiś fragment kilka razy, bo coś rozprasza lub specyfika stylu lub opisywanych zdarzeń do tego nakłania. Są też osoby, które posiadły umiejętność bardzo szybkiego czytania i pochłaniają wielkie połacie tekstu w niezwykle krótkim czasie, ale ile z tego zapamiętują i jakie elementy im umykają to już inny temat.
Tak czy siak, popularność audiobooków moim zdaniem wynika głównie z połączenia wygody oraz chęci wypełnienia godzin "pustych", w których pozostaje się bezczynnym lub wykonuje jakieś proste aktywności fizyczne nie wymagające intensywnego myślenia. Jeżeli ktoś, przykładowo, spędza wiele czasu w podróży pociągiem wpatrując się w krajobraz za oknem w poszukiwaniu sensu ludzkiej egzystencji, to audiobook odsłuchiwany na słuchawkach może znacznie uprzyjemnić ten czas. Podobnie gdy ktoś biega na bieżni lub zmywa naczynia. Niektórzy sobie włączą wtedy muzykę, inni jakiś podcast lub audiobooka właśnie.
Swoją drogą, spotkałem już kilka osób, które wprost wskazały, że nie bardzo znajdują czas lub ochotę na czytanie w domu, a gdyby nie audiobooki, to pewnie w ogóle nie miałyby kontaktu z książkami albo odbywałby się on w nieporównywalnie mniejszym zakresie. W takich przypadkach audiobooki pełnią funkcję popularyzatorską i w jakimś stopniu przeciwdziałają wykluczeniu kulturowemu. Warto przy tym pamiętać, że w dzisiejszych czasach książki niejako konkurują o wolny czas z serialami, filmami czy grami. To nie zawsze jest równa walka, bo np. oglądać lub grać w coś można wspólnie, a czytać to już gorzej, chyba że dzieciom...