Dragon Age

+
A w czym świat w Origins był bardziej "żyjący" od tego z Inkwizycji?
A czy on napisał, że w tym elemencie Origins jest lepszy od Inkwizycji? Może chodziło mu o ogólny poziom i mniej rozmemłania gry questami zbierackimi?
 
A w czym świat w Origins był bardziej "żyjący" od tego z Inkwizycji?

Nie musiał być, nie miał struktury otwartego świata, za to miał unikalne i zróżnicowane misje, minimalną ilość zapychaczy, większą kontrole nad rozwojem postaci i kompanów, lepszą SI, zdecydowanie większą ilość sprzętu, trudniejszą walkę. Jednie główna linia fabularna traciła nieco myszką (ale w Inkwizycji jest podobnie).
 
No to, że świat w Inkwizycji jest mało "żyjący" jest najczęściej powtarzaną wadą w tym temacie ;)

Oczywiście wszystko kwestia gustu, ale grając w gry z serii:
- DA:O - w pewnym momencie już tylko chciałem dobić do finału
- DA II - pod koniec gry bardzo żałowałem, że to już koniec, chciałoby się więcej
- DA:I - póki co mam od razu chęć na przejście gry inną postacią.

---------- Zaktualizowano 22:50 ----------

Nie musiał być, nie miał struktury otwartego świata, za to miał unikalne i zróżnicowane misje, minimalną ilość zapychaczy, większą kontrole nad rozwojem postaci i kompanów, lepszą SI, zdecydowanie większą ilość sprzętu, trudniejszą walkę. Jednie główna linia fabularna traciła nieco myszką (ale w Inkwizycji jest podobnie).

Częściowo się zgodzę - side questy w jedynce były w większości (dużo) lepsze. Z tym, że w Inkwizycji nikt Ci nie każe zbierać odłamków itp ;)

Co do sprzętu - obie gry są słabe, w jedynce chyba 2/3 gry przeszedłem w jednej zbroi, bo nie znalazłem nic lepszego.

Jeśli chodzi o walkę, to mnie ta z Origins strasznie wpieniała. Natomiast co do trudności Inkwizycji - zawsze można przesunąć suwak w prawo ;)

A z tą SI to trochę pojechałeś - w Origins było to tragiczne, podczas walk non stop trzeba było używać aktywnej pauzy i wydawać rozkazy towarzyszom, bo pozostawienie ich samych sobie, mimo rozbudowanych taktyk, zwykle nie było dobrym pomysłem.
 
Last edited:
Ja w Inkwizycji też muszę non stop pauzować podczas walki, ale nawet jak wydaję co chwilę rozkazy to i tak te matoły moi wierni kompani robią co chcą :| No kuźwa, każę łucznikowi stać na wzniesieniu, bo ma bonusy do strzału z wysoka, a on i tak za chwilę zbiega na dół i wpada przeciwnikom pod miecz.

Ogółem to Inkwizycja ma mnóstwo wad, ale paradoksalnie ma również to coś dzięki czemu ciężko się czasami oderwać. Najbardziej podoba mi się projekt lokacji i bohaterowie niezależni oraz towarzysze. Cała reszta jest taka se, ale rozpisywał się ze szczegółami nie będę, bo wciąż jestem daleko w lesie (fabularnie jestem podczas ataku na Azyl).

W sumie to tak:

Dragon Age: Początek - sztampowa do bólu fabuła, masa uproszczeń względem chociażby Neverwinter Nights, ale gra była bardzo dopracowana.
Dragon Age: Przebudzenie - niezły dodatek, taki na wzór Tronu Bhaala do Baldur's Gate 2.
Dragon Age 2 - mnóstwo dobrych pomysłów, ale całkowicie zaprzepaszczonych przez robienie gry na szybko, a do tego masa dziwnych zmian w kreacji świata.
Dragon Age Inkwizycja - poszli w ilość, a nie w jakość. Gdyby czas poświęcili na dopracowanie każdego elementu zamiast kombinowania jak najbardziej zapełnić świat metodą kopiuj-wklej to by mogło być arcydzieło, a tak wyszła przyjemna, lekka gierka o posmaku MMO.

Wychodzi na to, że jak na razie to jedynkę uważam za najlepszą, przeszedłem zresztą dwa razy. Choć w porównaniu do wcześniejszych gier Bioware czy choćby trylogii Mass Effect jest to gra raczej przeciętna.

PS. Chyba już mi się udało naprawić to co nie działało i znów gra śmiga jak wcześniej. Przy okazji, śmiga również Assassin's Creed Unity więc najwyraźniej były to po prostu problemy ze sterownikami karty graficznej oraz DirectXem.
 
DA:I powinno się po prostu nazywać jakoś w stylu "The Elder Scrolls Single MMO Game" i wtedy by nikt nie narzekał ;)
 
Coś w tym jest :hmmm: Mam tylko nadzieję, że Mass Effect 4 nie pójdzie tą drogą - gazylion planet do zwiedzania, a na każdej milion zadań typu 'znajdź 10 skał', 'zniszcz 10 placówek', 'pokonaj 10 grup bandytów', 'zrób 10 okrążeń w Mako' :sad:
 
Nie miałbym nic przeciwko. To nie są questy, które trzeba robić. Jest to jedynie motywacja do "zwiedzania", co można olać. Byleby prócz nich było też trochę bardziej ambitnych side questów.
 
Co z tego, że nie muszę robić zadań pobocznych skoro poza nimi gra oferuje niewiele? Dlatego wolałbym mniej questów, ale żeby każdy był ciekawy.

---------- Zaktualizowano 23:09 ----------

Dlatego m. in. (choć oczywiście nie tylko) bardziej cenię Wiedźmina 2 niż Wiedźmina 1. Gra była mniejsza objętościowo, ale dzięki temu nawet wśród zadań pobocznych nie czułem powtórek podczas gdy w jedynce była masa zadań podobnych i zmuszających do ciągłego biegania tam i nazad.
 
No i dlatego pisałem, że obok bardziej ambitnych side-questów, a nie zamiast. W sumie jest to jedyna rzecz, której brakuje mi w Inkwizycji względem poprzednich części.
 
Stąd też moje obawy, bo w Inkwizycji postawili na ilość, a nie jakość i gra sprzedaje się świetnie (ponoć największy sukces EA od lat) zgarniając przy okazji zaszczytne nagrody typu 'gra roku'. To może być jasny sygnał dla ekipy pracującej nad nowym Mass Effectem - po co się starać? Wystarczy nawalić zadań pobocznych, a będzie dobrze.
 
A co do mojej gry roku - TLoU.
Rozważaliśmy kategorię GOTY RPG :p Inna sprawa, że gdybym ja miał wybrać ogólną GOTY - to pewnie nadal bym obstawił D:OS. Jasne, że przy porównaniu 1v1 jest to gra słabsza i mniejsza - ale w przeciwieństwie do DA:I jest innowacyjna, jakaś taka "świeża".

No i jeśli jesteśmy przy RPGach, to mamy trzeciego, nietypowego konkurenta: South Park. Gra świetna, choć niestety dość krótka.

Aczkolwiek zaznaczam, że jako pecetowiec jakoś w tym roku nie trafiłem na specjalnie fajne AA/FPS. W 2013 było lepiej (np. Tomb Raider, Bioshock czy Black Flag). Zresztą na konsolach także (TLoU, GTA5 - oczywiście nie grałem, ale oceny są jednoznacznie pozytywne).

Mimo wszystkich "ale", dla mnie 2014 to rok gier RPG - chyba jeden z lepszych ostatnio.

zgarniając przy okazji zaszczytne nagrody typu 'gra roku'.
No bo w sumie w kategorii "Triple A" to bardzo słaby rok. Bo co poza tym? Ww. D:OS to jednak gra trochę indie, więc wiadomo - na "poważne" GOTY nie ma szans. Zostaje zbugowane i z góry skreślone AC Unity, kontrowersyjne i przehajpowane Destiny, oraz - chyba jako jedyna silna konkurencja - Shadow of Mordor. Porównajcie to z wysypem dobrych gier w 2013 czy 2012.

W sumie ciekawe, skąd taka posucha. Czyżby "czkawka" zmiany generacji konsol?
 
Last edited:
Takie pytanko do obeznanych dobrze z uniwersum. Czy jeśli w Keepie wybiorę odpowiednie opcje to jest szansa na spotkanie Strażnika z jedynki w Inkwizycji? Miło było spotkać swoją wersję Czempiona, Strażnika też bym chętnie zobaczył :p
 
Takie pytanko do obeznanych dobrze z uniwersum. Czy jeśli w Keepie wybiorę odpowiednie opcje to jest szansa na spotkanie Strażnika z jedynki w Inkwizycji? Miło było spotkać swoją wersję Czempiona, Strażnika też bym chętnie zobaczył :p

Bohatera Fereldenu nie spotykasz, możesz tylko do niego napisać list ;)
Jedynie Hawke zagości na parę misji.
 
Szkoda, że tak to rozwiązali, ale jest potencjał na czwórkę: zbieranie drużyny największych bohaterów świata czyli Strażnika, Czempiona i Inkwizytora wraz z nową postacią na czele :D
 
Odpisuje i daje jakieś śmieci ;)

---------- Zaktualizowano 13:25 ----------

Szkoda, że tak to rozwiązali, ale jest potencjał na czwórkę: zbieranie drużyny największych bohaterów świata czyli Strażnika, Czempiona i Inkwizytora wraz z nową postacią na czele :D

O ile Hawke przeżyje w Inkwizycji :hai:
 
No i skończone. Pora na wrażania.

Początek jest słaby - przynajmniej takie sprawia wrażenie przez pierwszych 20-30 godzin rozgrywki. Na szczęście w miarę postępów w głównym wątku właśnie takie zawiązanie akcji zaczyna nabierać sensu.
Gra jest długa - ukończenie zajęło mi 124 godziny, co jest bardzo dobrym wynikiem. Szkoda tylko, że 2/3 tego czasu to nudne jak flaki z olejem zbieractwo i subquesty rodem z MMO (a już szczytem wszystkiego są zadania, jakie dostajemy w obozach Inkwizycji). O ile wątek główny oraz zadania związane z naszymi towarzyszami są na przyzwoitym poziome (zwłaszcza Oczy i serca przebiegłe to dla mnie majstersztyk), to cała reszta wypada strasznie blado. Rozczarował mnie zwłaszcza sposób, w jaki załatwiono zdobycie specjalizacji przez naszego Inkwizytora/Inkwizytorkę. W DA:Origins klasy prestiżowe można było odblokować albo rozmawiając z członkami naszej drużyny (jeżeli zdobyliśmy ich zaufanie, to byli gotowi wyszkolić innych w klasie w jakiej się specjalizowali), albo też, w przypadku niektórych klas związane to było z osobnymi zadaniami
(Reaver: splugawienie świętych prochów na polecenie Kolgrima; Arcane Warrior: uwolnienie duszy starożytnego elfiego maga; Blood Mage: jeżeli nasza główna postać jest magiem, to może dobić targu z demonem jaki opętał Conora).
Jak to rozwiązano w Inkwizycji: zbierz x tych składników, y tamtych, dorzuć do tego książkę opisującą daną specjalizację i z całości stwórz "przedmiot". Koniec. A szkoda, bo można to było powiązać z jakimś naprawdę ciekawym zadaniem.
Jeśli chodzi o naszych towarzyszy, to tutaj Bioware się postarało. Każda postać ma ciekawą historię, niektóre skrywają zaskakujące tajemnice
zwłaszcza Blackwall oraz Solas
. Podobało mi się to, jak rozwinięto Cullena - o ile w DA:O miałem ochotę go ubić, to w Inkwizycji zrobiono z niego naprawdę fajną postać. Oczywiście możemy pobawić się w romansowanie z naszymi towarzyszami. Na szczęście Bioware poszło po rozum do głowy i tym razem nie zaserwowało nam rozwiązania rodem z DA2 (czyli każdy może z każdym ;) ). Nie wiem za to jak im się to udało, ale płeć piękna z jaką możemy nawiązać romans jest zwyczajnie brzydka (zwłaszcza w porównaniu do Morrigan czy Leliany z DA:O).
O walce już kiedyś chyba pisałem. Pokrótce - jest średnio. Tryb H&S robi z tego siekankę, zaś tryb taktyczny jest marną namiastką tego, co mieliśmy w DA:O. Dodatkowo, krecha jak stąd na Madagaskar za głupie i kompletnie nieuzasadnione ograniczenie liczby umiejętności do jakich mamy dostęp do ośmiu. Naprawdę, Bioware, tak trudno było zrobić przewijany pasek? Na dodatek ograniczenie dotyczy tylko postaci, nad którą aktualnie sprawujemy kontrolę (reszta drużyny ma dostęp do wszystkich swoich umiejętności). Słabe to. Miejscami szwankuje też AI naszej drużyny (zwłaszcza dotyczy to łotrzyków z bronią dystansową, którzy notorycznie pchają się w sam środek starcia).
Mamy też okazję pobawić się w łowcę smoków. Pierwszy smok na jakiego się natykamy (Zaziemie) faktycznie robi wrażenie (pamiętam jak szybko przed nim zwiewała moja 8-poziomowa wówczas drużyna). Wróciłem do bestii mając 13 poziom. Walka była długa; podobało mi się to, że smok w miarę utraty życia zmieniał lokacje, w jakiej toczyliśmy pojedynek. Drużyna w końcu mi padła, tak więc skończyło się na tym, że smoka moja inkwizytorka wykończyła solo (gruby pancerz + garda + 80% odporności na ogień = smok nie był w stanie nawet mnie drasnąć). Szkoda tylko, że jedynie walka ze smokiem z Zaziemia jest tak rozbudowana. W przypadku pozostałych cały czas kisimy się w tym samym miejscu. Na dodatek, pomimo wyższego poziomu, smoki te wydają się być zauważalnie słabsze (ani razu nie straciłem już całej drużyny - nawet podczas walki z 23-poziomowym smokiem, podczas gdy drużyna oscylowała wokół 21 poziomu). I jeszcze wisienka na torcie: nie wiem, czy skarby pozostawiane przez pokonane smoki są generowane losowo (jeśli tak, to osoba za to odpowiedzialna powinna dostać solidne baty), ale kiedy z szóstego z kolei smoka wypadł mi artefaktyczny sztylet to miałem ochotę krzyczeć.
Crafting: jest całkiem przyjemny; sporo różnych materiałów, można tworzyć ciekawe kombinacje. Efekt uboczny jest taki, że kompletnie zbędna staje się kasa - bo jesteśmy w stanie stworzyć dużo lepszy sprzęt niż ten do kupienia. Ekonomia jest zasadniczo skopana: raz, że pieniądze właściwie do niczego się nie przydają. Dwa: bez względu na to, czy stworzymy prosty żelazny mieczyk, czy też ultra przypakowany topór schematu 3 kategorii, zużywając w tym celu smoczą kość (materiał 4 poziomu), to za jedno i drugie dostaniemy od sprzedawcy jakieś 2-3 sztuki złota. Ręce opadają.
Bardzo blado wypada za to biżuteria: każdy pierścień/amulet/pasek daje tylko jeden bonus. Kiepścizna, zwłaszcza w porównaniu do artefaktów, jakie można było znaleźć/kupić w DA:O.
Od strony technicznej jest w porządku. Graficznie mniej więcej poziom Wiedźmina 2 (czyli jest ładnie) + rozległe lokacje. Optymalizacja jest dobra - ustawienia można dopasować tak, że umożliwiają płynną rozgrywkę na różnorodnym sprzęcie (mój GTX 670 spokojnie poradził sobie z teksturami na ultra + wszystkie pozostałe ustawienia wysokie).

Trochę o mojej postaci. Na początek kilka ujęć:
Wojowniczka, tarcza + broń jednoręczna. Dodatkowo: forpoczta (generowanie gardy) + specjalizacja łupieżca. Podstawowym atakiem był Doskok i cięcie - nie wiem, czy to bug czy celowe zamierzenie, ale jeżeli aktywowałem umiejętność z maksymalnej odległości, to po wykonaniu nie włączał się cooldown (na dodatek jeśli drugi cios trafił, to regenerował prawie całą zużytą na atak wytrzymałość). Tak więc walka wyglądała mniej więcej tak: atak, oddalenie się (można w tym celu wykorzystać szarżę) znowu atak, oddalenie i tak w kółko. Ewentualnie, przy dużej liczbie przeciwników, skakanie od przeciwnika do przeciwnika. Przy dobrej broni, każdy taki atak zadawał 1500-2000 obrażeń.

Podsumowując: gra jest dobra, ale nie wybitna. Zdecydowanie lepsza od marnej DA2, zbliża się do poziomu DA:O. Jak dla mnie, gorsza od fenomenalnego Divinity:Original Sin (mój typ na RPG GOTY, ale znając lizusustwo przyznających ten tytuł, pewnie zgarnie go Inkwizycja). Moja ocena: 7/10.

P.S. A to jak udało mi się wleźć tam, gdzie programista nie przewidział :D :
 

Attachments

  • Screenshot.jpg
    Screenshot.jpg
    109.4 KB · Views: 48
  • ScreenshotWin32_0111_Final.jpg
    ScreenshotWin32_0111_Final.jpg
    142.1 KB · Views: 48
  • ScreenshotWin32_0115_Final.jpg
    ScreenshotWin32_0115_Final.jpg
    221.6 KB · Views: 59
  • ScreenshotWin32_0453_Final.jpg
    ScreenshotWin32_0453_Final.jpg
    80.6 KB · Views: 46
  • hehehe.jpg
    hehehe.jpg
    276.6 KB · Views: 72
Last edited:
O ile Hawke przeżyje w Inkwizycji :hai:

Mogłoby to być zrobione na takie zasadzie: nadciąga kolejna Plaga (ew. inne straszliwe zło) i potrzebujemy pomocy wszystkich największych herosów. Część gry spędzilibyśmy na szukaniu ich, a jeśli zginęli to na szukaniu sposobu na wskrzeszenie. Później nasi dawni bohaterowie pełniliby role doradców tak jak Cullen czy Leliana.

Może naciągane, może na siłę, ale jednak fajnie byłoby spotkać całą trójkę i wspólnie ruszyć do walki :)
 
Mogłoby to być zrobione na takie zasadzie: nadciąga kolejna Plaga (ew. inne straszliwe zło) i potrzebujemy pomocy wszystkich największych herosów. Część gry spędzilibyśmy na szukaniu ich, a jeśli zginęli to na szukaniu sposobu na wskrzeszenie. Później nasi dawni bohaterowie pełniliby role doradców tak jak Cullen czy Leliana.

Może naciągane, może na siłę, ale jednak fajnie byłoby spotkać całą trójkę i wspólnie ruszyć do walki :)

Oczywiście, że coś takiego by było fajne, bardzo żałowałem w Inkwizycji, że
Hawke nie dało się dołączyć do drużyny i tylko za Tobą chodził.

Ale nie do zrobienia raczej, bo biorąc pod uwagę wszystkie trzy części jest naprawdę multum różnych decyzji, ich kombinacji itp. Za dużo zmiennych trzeba by uwzględnić raczej. Dlatego też nie spodobało mi się, że
Hawke może zginąć w Inkwizycji
bo przez to wiadomo, że nie odegra już większej roli w żadnej kolejnej grze.
 
Ogólnie mam nadzieję na ładne zakończenie wątku, bo wszystko się fajnie rozkręciło.
Magistrzy wkroczyli do Złotego Miasta, a ono było już wtedy puste. Moja teoria jest taka, że było puste, bo Solas już wtedy schował elfich bogów, jedynych istniejących.
Solas teraz wreszcie chce wypuścić bogów z powrotem, a że plan z Kulą nie wypalił, to Mythal musiała się poświęcić i oddać mu moc. Jak to się rozwinie i co się stanie po powrocie bogów? Nie mam pojęcia.
 
Top Bottom