Wiadomo jakie są okoliczności i że część developerów na froncie walczy ( a niektórzy polegli w boju) więc premiera 2023 byla by bardzo optymistyczna w tym wypadku.Wygląda poprawnie. Mój zapał, (o ile takowy w ogóle miałem) już ostygł przez to wszystko co się teraz dzieje.
Cytat z wątku o God of War, żeby tam nie offtopować.Osteotomb said:Jak kto lubi. Chyba, że jest się masochistąhertores said:Czyli trzeba przejść dla satysfakcji xD
Zgadzam sie. Po kilku przejściach jeszcze zrozumiem jak ktoś chce mieć na "100%" grę ukończona ze wszytkim co oferowali twórcy ale grać w poradnikiem od początku to nie ma sensu. Psuje cała frajdę gry.Ja ze swojej strony lubię trudno, ale nie kosmicznie trudno - w Sekiro jeszcze nie grałem, ale myślę, że standard mi styknie.
O poziomach, balansie i krzywej trudności w grach mógłbym długo dyskutować.
Chciałem natomiast zwrócić uwagę, na patologie, jakie wprowadzają osiągnięcia. Inną, już mi znaną, jest czytanie lub oglądanie na YT poradników i let's playów przed zagraniem w grę po to, żeby zaliczyć wszystkie znajdźki, znaleźć najlepsze sprzęty, czy ukryte obszary (bo za to też są achievementy). Mam takiego kumpla, który wielokrotnie przeszedł wszystkie Soulsy, ale właśnie w taki sposób. Gdzie tu przyjemność z samodzielnej eksploracji i odkrywania świata?
W sekiro na macie grali nawet na "slepo" xDJak ktoś chce mieć trudno, to zawsze może spróbować przejść Wiedźmina 2 w kalesonach i z kilofem (było). Albo Wiedźmina 3 na macie do tańczenia (chyba jeszcze nikt nie próbował).
Wydaje mi się, że osoby przed czterdziestką często zaczynały grać jednak dużo wcześniej niż pojawiły się achievementy / trofea. Ale dla tych przed trzydziestką to już faktycznie trofea mogą być "od zawsze".Jak mniemam, dla młodszych ode mnie graczy, a więc takich przed czterdziestką, achievementy są zjawiskiem współistniejącym z grami niejako od zawsze i zapewne, przynajmniej dla niektórych, wbicie ich jest jakoby częścią procesu pełnego "ukończenia" gry.
Hehe, dobry moment sobie wybraliście na rozmowę. Akurat wczoraj skończyłem God of War na 100% osiągnięć. Tam nie ma żadnych osiągnięć za przejście gry na którymś z poziomów trudności. Grałem na trudnym i uważam, że był w sam raz. Odpowiednio wymagający, ale nie przegięty jak ten najwyższy. Z kolei z tego co widziałem to gra na normalnym poziomie jest dużo łatwiejsza niż na trudnym.Cytat z wątku o God of War, żeby tam nie offtopować.
Zdarza się, najgorzej jak wyższy poziom trudności odblokowuje się dopiero po pierwszym przejściu gry, wtedy ochota na granie często znika. Tak było np. w Władca Pierścieni: Wojna na Północy. Grę przeszedłem w 2013, a następnie dwa kolejne razy(na 4 i 5 poziomie trudności) w 2020 roku. W wyżej wspomnianym God of War zagrałbym na najwyższym, tylko gdyby było za to osiągnięcie, bo jak wspomniałem na trudnym grało mi się bardzo przyjemnie.Czekajcie, czyli ktoś przechodzi gry na najwyższym poziomie trudności tylko i wyłącznie dla achievementu
Genialna, dla mnie spokojnie TOP3 2019 roku, a może i wyżej.Sekiro świetna gra więc obowiązkowo musisz zagrać![]()
Ja z kolei uwielbiam "robienie gier na 100%". Na moim liczniku są już 432 takie gry, zdecydowana większość z nich to była sama przyjemność.Sam nie rozumiem fenomenu - kilka platyn / kompletów osiągnięć mam, ale często były one zdobywane przy okazji.
Miło, jak czasem wpadnie jakieś osiągnięcie, choć nie spinam się aby "splatynować" grę. Choć kiedyś złapałem się na tym, że wykonywałem określone czynności, aby jednak osiągnięcie wpadło - na przykład specjalnie ubiłem cyklopa na początku KiW strzelając mu z kuszy w okoW sekiro na macie grali nawet na "slepo" xD
Mi natomiast wystarczy "trudno" jakie umożliwili twórcy danej gry bez udziwniania ponad skale xd
Satysfakcja jestczasem i nagrody w postaci dodatkowej skórki aby było przyjemniej