Przypuszczam, że obawy o sezon 4 minęły bezpowrotnie, pomimo
śmierci Vane'a? Bo scena przy stole to kuźwa fenomenalna była
A Eleanor niech w końcu dostanie strzała między oczy bo już nie mogę na nią patrzeć. A tak ją lubiłem na początku, natomiast Vane'a nie lubiłem.
A w ogóle to Vane zginął, bo zdjęcia do Wiedźmina się zaczynają...
Dokładnie tak.
Finał bardzo ładnie zarysował potencjał czwartego sezonu.
Tak jak do tej pory wszystko zmierzało do konfrontacji ze wspólnym wrogiem, tak teraz świeży start będzie niósł ze sobą nieco mniejsze, bardziej skupione na postaciach i ich rolach w zarządzaniu wyspą wątki. Strasznie mi się to podoba, bo o ile ta część historii, która tworzy legendę bohaterów jest fascynująca, o tyle obserwowanie jak postaci starają się jej sprostać, albo wchodzą w buty wykreowanej przez nią roli powinno dostarczyć jeszcze większych emocji.
A zatem developmentu Silvera ciąg dalszy - mam nadzieję, że nie tylko jego, bo Jack, Anne czy nawet Teach mają mnóstwo miejsca na rozwój.
A zatem developmentu Silvera ciąg dalszy - mam nadzieję, że nie tylko jego, bo Jack, Anne czy nawet Teach mają mnóstwo miejsca na rozwój.