Mojego cieszenia się HBO MAX ciąg dalszy...
Właśnie skończyłem pierwszy sezon
Raised by Wolves (którego Ridley Scott jest "jedynie" producentem wykonawczym oraz reżyserem dwóch pierwszych epizodów - ale wiadomo takie nazwisko lepiej promuje widowisko niż jego twórcy Aarona Guzikowski'ego amerykańskiego scenarzysty i potomka polskich emigrantów, stąd znajomo brzmiące nazwisko).
Mamy tutaj oczywiście do czynienia z widowiskiem science-fiction.
W przyszłości zdewastowana Ziemia, podzielona na walczące ze sobą frakcje (ateistów oraz religijnych fanatyków), staje się niezdolna do zamieszkania przez ludzkie organizmy (które po prostu tam giną). Wówczas jedna z wiodących sił tworzy coś na kształt kosmicznej arki, która ma się udać na jedyną (w znanym układzie) planetę możliwą dla ludzkiej egzystencji. Jak się później dowiadujemy druga z sił czyni podobnie, ale jest też trzecia "grupa" w postaci dwójki androidów.
Jest to o tyle ciekawe, że posiadają oni rodzaj inkubatorów z ludzkimi embrionami, które są w stanie rozwinąć w normalną formą życia oraz wychować jako matka i ojciec (tak się zresztą do siebie nawzajem zwracają). Muszą (tak mają zaprogramowaną misję) stworzyć nową lepszą cywilizację.
Nie będzie to jednak łatwe w zupełnie nieznanym (i badanym na bieżąco) środowisku. Potencjalnego zagrożenia nie będzie stanowiła jedynie planeta (jak się okazuje posiadająca swoją historię), ale też inni ocalali, którzy trafili w to miejsce.
Rozpocznie się walka o przetrwanie, przyszłość oraz walka o... dzieci.
Nie będę zdradzał więcej fabuły ale powiem, że serial dotyka wielu ciekawych zagadnień. W tym tego oczywistego jak macierzyństwo, ale też religii (w tym też, ale nie tylko, jej fanatyzmu) oraz ludzkiego instynktu przetrwania i kilku innych.
Odnośnie realizacji powiem, że serial jako całość wygląda bardzo ładnie i spójnie pod względem wizualnym. Bardzo rzadko (aczkolwiek są obecne) mamy lekkie zgrzyty w jakości efektów krótkich pojedynczych scen, Jednak w większości przypadków mamy wrażenie jakbyśmy oglądali dobry, wysokobudżetowy film science-fiction. Całość dopełnia genialna niemal muzyka i dobra (czasem bardzo dobra) gra aktorów.
Co pewien czas mamy też pewne zwroty akcji, czy ujawnianie wcześniejszych tajemnic (nie wszystkie z nich są oczywiste i przewidywalne).
Jednym słowem serial co rusz zaskakuje albo trzyma w napięciu (tutaj przyczepiłbym, się tylko do samej końcówki pierwszego sezonu).
Jak dla mnie bardzo mocne 8/10 (niemal 9/10).
Polecam wszystkim lubiącym gatunek.