pan zjarany mnie irytował.
Ja uwielbiam nowego ziomka Johnatana!
pan zjarany mnie irytował.
Jego postać jest ciekawszą kreacją i wnosi więcej kolorytu do serialu niż Noah Schnapp, który z sezonu na sezon wydaje mi się słabiej kreowany przez twórców. Dla mnie nic więcej jeśli chodzi o ziomka.Ja uwielbiam nowego ziomka Johnatana!
No nie wiem. Zobaczymy, ale czy naprawdę wszystkie moje ulubione ksiązki/komiksy musiały trafić na czas adaptacji, w których od kompetencji bardziej się liczy kolor skóry albo płeć, koniecznie zmienione w stosunku do oryginału?Zapowiada się nieźle, zobaczymy co wyjdzie
Nijak, zrezygnowałem z Netflixa. Skończył mi się dzień przed debiutem Sandmana.@Nars Jak wrażenia?
Jestem ciekaw, jaki odiór mają osoby nie znające materiału źródłowego, dajcie znać.
Też za jakiś czas planuję rewatch Breaking Bad, u mnie TOP1 wśród seriali.wcięły mi się w środek rewatchu Breaking Bad, który po 9 latach odświeżam i który dalej jest wprost fenomenalny.
Dołączam do teamu na tak.No to już lecę.
Obejrzałem jednym ciągiem Locke&Key S3 oraz Sandmana właśnie, ale obie produkcje miały tego pecha, że wcięły mi się w środek rewatchu Breaking Bad, który po 9 latach odświeżam i który dalej jest wprost fenomenalny.
Locke&Key S3 to takie 6/10, pierwszy sezon mi wiał fajną nowością i klimatem szkoły, tutaj już mi brakuje czegoś, klucze mniej ciekawe, jakiś złol bardzo tendencyjny... Nie było to stracone 5-6 godzin, ale na pewno tego sezonu nigdy nie powtórzę (a na pierwszy mam ochotę).
Sandman trochę lepiej, zwłaszcza właśnie przez odcinek w restauracji, o jakież to było dobre! Zdecydowanie jeden z najlepszych moim zdaniem odcinków serialowych jakie widziałem. Na duuży plus też odcinek z siostrą i przyjacielem. Cała reszta była ok, ładny ten serial był, nie bał się szerokich ujęć, scenografie tylko czasami trąciły serialowością i brakowało mi jedynie jakiegoś mocniej charakterystycznego filtra na obraz (chociaż zagranie ze zdeformowanym lekko obrazem było spoko), by wizualnie to było bardzo dobre.
Z postaci to blado bardzo wypadła Lucyfer, niestety, zero charyzmy, już mogli być nudni i dać Toma Ellisa Denerwował mnie też wieczny dzióbek Dreama, no nie wiem co to za maniera, ale nie trafia do mnie zupełnie XD
Końcówka jak dla mnie jako kogoś, kto komiksów nie zna, była spójna z resztą serialu. Przypuszczam, nie znając materiału źródłowego, że
było to jako klamra dla jego przemiany oraz wątku koszmarów, które mogą stać się snem, Dream pomógł w tym Goult, a nie chcieli jeszcze tego robić z Corinthianem, zostawiając go sobie na później.
Pierwsza połowa fajniejsza, druga ok. Całość 7/10, poleciłbym.
natomiast twórca podobno pracuje obecnie nad serialem w klimacie Archiwum X.