Skazaniec przy klawiaturze czyli Teodor Bagwell pisze ;P

+
Skazaniec przy klawiaturze czyli Teodor Bagwell pisze ;P

Witam mam do zaprezentowania moje dzieło żywcem wyjęte z wiedźmina. Robiłem je z nudów a ponieważ jest to moje 1 dzieło nie jest zbyt dobre. Opowiada o wiedźminie w katakumbach czyli końcówka 5 aktu. Jeśli się spodoba to dopiszę jeszcze epilog i zrobię wiedźmina 2 na papierze ;P Wiedźmin Geralt z Rivii chcąc odzyskać wiedźmińskie tajemnice udał się na południe. Po wielu tygodniach podróży dotarł do szefa Salamandry, Azara Javeda. Przeszukując kryptę walczył z mutantami, okropnymi potworami którzy byli niegdyś ludźmi. Gdy wreszcie dotarł do Javeda ten wysłał mu na powitanie 2 olbrzymich mutantów. Geralt walcząc z mutantami musiał bardzo uważać na zadawane przez nich ciosy ponieważ topory były niemalże większe od niego. Geralt praktycznie wogle z nimi nie walczył ponieważich pancerze były zbyt grube aby zrobić im szkodę. Wiedźmin biegał wokół nich szukając jakiejś szczeliny gdzie mógłby wbić swe ostrze. Wkońcu znalazł, to był tył czyji, tam wogle nie było osłony. Geralt odbił się od ściany i wpowietrzu wbił sztylet mutantowi w szyję. Gdy mutant się dusił, Geralt zajął się drugim olbrzymem. Geral postąpił z drugim olbrzymem tak samo jednak nie trafił 2 sztyletem więc musiał znaleźć inny sposób na wbicie sztyletu w szyję potwora. Kiedy potwór szarżował na Geralta ten tak,ze biegł na niego po czym szybko położył się przelatując pod nogami mutanta wbijając miecz na oślep. Geralt ździwiony i zmęczony zauważył że trafił w jakąś szczelinę. Gdy Geralt wstał wziął sztylety i wypił dekokt Raffarda Białego poszedł poszukiwać Azara. Długo nie musiał czekać ponieważ mag przeteleportował go do siebie. Javed bezskutecznie namawiał Białego Wilka do współpracy. Po dalszej wymianie słów zaczeła się walka. Azar swymi ognistymi maczugami uderzał mocno lecz wolno, więc Geralt to wykorzystał i uderzał w Javeda gdy ten unosił ręce aby uderzyć. Geralt atakując maga uważał na każde wymówione przez niego zaklęcie. Po ciężkiej walce przeszukał ciało i wziął fragment wiedźmińskich tajemnic. Wiedźmin podszedł do lustrzanego komunikatora po czym zobaczyłw nim Wielkiego Mistrza. Geralt po rozbiciu zwierciadła wyszedł z krypty aby porozmawiać z Zygfrydem.Jeśli sie podoba to mówić a jeśli nie to krytykować ile wlezie ;P Pozdrowienia z celi 12 xD
 

Vattier

CD PROJEKT RED
Streszczenie średniej jakości, ale mam nadzieję, że pełna wersja nas nie zawiedzie? :D
 
Cóż... wszystko bardzo fajne, gdyby nie te powtórzenia... Polecam, jeśli cię to interesuje, słownik synonimów. Jeśli zamierzasz pisać więcej, to na pewno się przyda. ;) mam nadzieję, że wkrótce znów coś napiszesz. Fajnie by było, gdyby było tego więcej. Wtesy można powiedzieć coś więcej. :D
 
Taaa.... po waszych komentarzach mam zamiar napisać epilog i "papierową" wersję Wiedźmina 2 ;P Właściwie to już pisze epilog jestem na etapie pierwszej walki w Wyzimie klasztornej ;P
 
Ha... wyrobiłem się z 1 cz. epilogu xD Tu macie 1 cz epilogu Tuż po walce z Zeuglem. Nie chciało mi się już myśleć więc jutro jak wstanę dopiszę resztę ;P Geralt wychodząc z krypty podszedł do Zygfryda.- Jak poszło ?- W miare dobrze. Zygfrydzie mam dla ciebie złą wiadomość.-Jaką ? -Salamandrą kierował nie Javed lecz Wielki Mistrz-Wileki Mistrz ? To niemożliwe przecierz...-Tak, wiem też byłem w szoku.-Wilku co teraz robimy ?-Musimy wyruszyć do Wyzimy porozmiawiać z Foltestem.-Dobrze. Chodźmy tam jest jakaś łódź.Geralt razem z Zygfrydem ruszyli w stronę łodzi.Gdy przybyli do Wyzimy ich wzrok przyciągneły walki zakonu z wojskiem Temerii-Geralt ! Dobrze że jesteś. -Co tu sie do cholery dzieje Jaskier ? -Jak to co ? Zakon chce przejąć władzę nad Temerią.-Gdzie jest Foltest ? Muszę z nim porozmawiać.-Tam stoi. Dyskutuje z Radowidem.Geralt razem z towarzyszem podszedł do królów.-Dobrze że jesteś wiedźminie...-Jeśli chodzi o salamandrę to Azar Javed nie żyje...-To dobrze. Rozumiem że salamandra została ostatecznie rozbita ?-Niedokońca. Za sznurki nie pociągał Javed lecz Wielki Mistrz.-de Aldersberg ? Nie sądziłem że on byłby do tego zdolny.-A jednak nie jest takim świętoszkiem jak uważa cała Temeria.-Niepotrzebna ironia Wilku.-Wracając do sprawy Addy...-Uważaj teraz wiedźminie, jeśli coś źle powiesz zawiśniesz.-Cóż Addy nie dało się odczarować. Proszę to pamiętnik Ostrita.-Co zrobimy w sprawie zakonu ? -Wojska Temerii i Redanii przebiją Zakon.-A co z wielkim Mistrzem? -Spokojnie Radowidzie Wiedźmin się nim zajmie.-Co nie jestem płatnym mord... No dobra 10 Tysięcy-Ile?! -Foltest nie przesadzaj. Dla ciebie to i tak prawie nic.-Moge dać 8 tysięcy i ani orena mniej.-Stoi-W takim razie ja się oddale.-Jeszcze jedno...-Tak? -Zygfrydzie, mianuję cię nowym Mistrzem Zakonu.-Dziękuje...-Pośpieszmy się lepiej.Geralt z Zygfrydem podeszli do Jaskra.-Wtedy mężny Foltest powiedział: cny Radowidzie...-Co ty piep***** Jaskier?-Zapisuję wydarzenia dla naszych potomków.-Foltest powiedział: Zastanawiaj się szybciej gówniarzu musimy ugasić ten bordel.-Ahh Geralt za grosz poezji.-Nie ważne... Masz moje rzeczy z Odmętów ? -Tak tutaj są.Geralt wyjmując najpotrzebniejsze eliksiry pożegnał się z Jaskrem i poszedł dalej.Nagle z uliczki wychodzi 2 rycerzy zakonu z 4 mutantami z czego 2 było takich samych jakich spotkał w katakumbach.-No to będzie zabawa...Biały Wilk wyciągając stalowy miecz wziął do reki na wszelki wypadek sztylet. Razem z Zygfrydem ruszył do boju ścinając dwóm małym munantom głowy.Wilk przypomniał sobie o odsłonietej szyji, jednak nie mógł nawet odbić się od ściany ponieważ otoczono go. Geralt rzucił sztylet Zygfrydowi i krzykną :-Wbij mutantom sztylet w szyje!Zygryd z trudnościami wbił sztulet muntantowi w szyję po czym wbił miecz zakonnikowi w serce.Geralt teraz bez większych problemów odciął zamachem zakonnikowi rękę po czym cudem uniknął ciosu mutanta. Geralt skoczył i sprawdzonym sposobem wbił miecz w szyję potwora.Geralt razem ze swoim przyjacielem padli na ziemię z bólu i zmęczenia.Po kilku minutach wstali i zobaczyli jak jakiś mieszkaniec woła ich do domu.Ciężko podnosząc się podeszli w kierunku człowieka.Gdy weszli do jego domu Geralt Spytał się jak najłatwiej dostać się do klasztoru.-Więc jesteście jednymi z tych którzy chcą schronić się w klasztorze? -Coś w tym stylu.-Najbezpieczniej będzie przez piwnicę. Klucza musicie poszukać na dole.Schodząc po schodach zobaczyli ghula który na widok Geralta uśmiechnął sie:-Vetala? Ty tutaj?-A no tak. Ta cała wojna jest mi na korzyść bo w nocy wychodzę i mam jedzenia pod dostatkiem.-Rozumiem...-Geralt to jest ten ghul o którym mi wspominałeś ? -Tak...-Przepraszam że ci nie uwierzyłem.-Nic sie nie stałoWiedźmin otworzył starą skrzynię i wziął zardzewiały klucz.-To chyba ten klucz. Poszli do następnej piwnicy.-O cholera, Geralt damy sobie radę ? -Musimy.Wilk wyciągnął srebrny miecz i rzucił znam quen na Zygfryda.-Nic teraz nie rób ZygfrydzieGeralt probował zaatakować ducha jednak to nic nie dawało więc zaczął walczyć z bruxami. Zamachnął się i przeciął potwora na pół.Zaatakował 2 bruxę lecz ta sięnie dawała trafić więc wiedźmin musiał użyć znaku igni. Gdy płomień wystrzelił potwór zaczął machać rękoma nie zwaracając uwagi na wiedźmina.Ten wykorzystał okazję i odciął wampirowi głowę. W tym samym momencię zjawa równierz znikła. Dwójka przyjaciół wyszłą z piwnicy i zobaczyli mieszkańca.-Wiedziałeś że w piwnicy były potwory ? -Co za różnica i tak umrę. -Którędy można wyjść ? -Przez oknoWiedźmin razem z rycerzem wyszli przez okno.Zaczepiła ich grupa scoia'tael- Ceádmil Vatt'ghern- Rozumiem że nie przybyłeś pogadaćo starych czasach Yaevinne.- Masz rację, przybyłem aby pomścić moją beanna.- Zrozum Yaevinn przegraliście starcie z zakonem. Zejdź mi z drogi albo cię zabije.- O nie Geralt to ty zginiesz.Geralt wyciągnął miecz po czym jednym ruchem ręki zabił wrogiego elfa. Zygfryd zamachnął się lecz nie trafił, przewrócił się i uderzając głową w ścianę stracił przytomność.Trzech elfów zaatakowało wiedźmina lecz ten odskoczył i piruetem przewrócił elfa po czym szybko go dobił.Przedostatni elf chciał zaatakować lecz nie trafił i Wilk wbił mu miecz w brzuch.-Yaevinnie nie musisz ze mną walczyć.-O nie dh'oine to ty chciałeś walki więc teraz zginiesz. Yaevinn cudem uniknął ciosu Wiedźmina po czym chciał odciąć głowe lecz ten zrobił unik i wyjmując sztylet z pochwy wbił go elfowi w serce.Geralt podszedł do Zygfryda który przed chwilą się ocknął-Uff mało brakowało a byś mnie już nie zobaczył Zygfrydzie.-Wieczny ogień nas chroni.Miejmy nadzieję że jeszcze trochę nas poochrania.Gdy odpoczneli poszli dalej przed siebię.Zobaczyli zakonnika leżącego i wijącego sięz bulu.Biały Wilk podszedł do niego.-Zeugl... w kanałach...musisz go zabić... tu masz klucz.-Zeugl ? Skąd się tu wziął, Geralt ? -Nie wiem, ale to nie wróży nic dobrego.-Dobra chodźmy .Wchodząć do kanałów Geralt powiedział do Zygfryda:-Lepiej trzymaj się zboku bo Zeugl zaraża od dotyku chorobami zakaźnymi. Najlepiej rzucę na ciebie znak quen aby nie mógł cię tknąć. -Dobra ale co z tobą ?-Wiedźmini są odporni na wszelkie choroby.-No tak zapomniałem.-Nie zapomnij eliksirówWiedźmin razem z rycerzem ruszyli do boju. Macki zeugla cały czas sie pojawiały więc Biały Wilk musiał używać stylu grupowego. Co kilka zabitych grup macek pojawiał się zeugl a Geralt razem z Zygfrydem w niego walili. Bo skończonej walce wyszli z kanałów i zobaczyli obywateli modlących się do wiecznego ognia.Jutro dopiszę resztę poczekam jeszcze ze 20 minut na komentarze i idę w kimę ;P Edit : Kurde wiem ale nie wiem jak zastąpić te powtórzenia a te co mi przychodzą do głowy jakoś do wiedź mina nie pasują ;P
 
Co by nie być tak jednoznacznie złośliwym w swoim komentarzu, zawrę w nim także element konstruktywnej krytyki, a mianowicie, podobnie jak Tymoteusz zwrócę Ci uwagę na powtórzenia.
 
Ekhem.Fajnie.Tylko po co?Spróbuj napisać coś swojego,IMO opisywanie głównego wątku z wiedźmina nie ma sensu...Żeby szanowne moderatorium nie miało pretensji to skomentuję pewien fragment:
Yaevinn cudem uniknął ciosu Wiedźmina po czym chciał odciąć głowe lecz ten zrobił unik i wyjmując sztylet z pochwy wbił go elfowi w serce.
Yaevinn smutny że sprawił wiedźminowi zawód uskakując przed jego ciosem,chciał odciąć sobie głowę?Hmm.Mniemam że po ciosie który nie trafił w elfa,Geralt miał w dłoniach miecz. Więc jak do cholery wyjął nóż i dźgnął nim elfa?
 
T-Bag96 said:
Azar swymi ognistymi maczugami uderzał mocno lecz wolno, więc Geralt to wykorzystał i uderzał w Javeda gdy ten unosił ręce aby uderzyć.
A nie spaliły mu się te uderzające maczugi, gdy uderzał nimi, aby uderzyć Geralta, który uderzony przyjął by uderzenie i nie uderzył w odwecie?Czego chcecie od tych powtórzeń, mają swój groteskowy, psychodeliczny styl.
T-Bag96 said:
Yaevinn cudem uniknął ciosu Wiedźmina po czym chciał odciąć głowe lecz ten zrobił unik i wyjmując sztylet z pochwy wbił go elfowi w serce.
Yaevinn smutny że sprawił wiedźminowi zawód uskakując przed jego ciosem,chciał odciąć sobie głowę?Hmm.Mniemam że po ciosie który nie trafił w elfa,Geralt miał w dłoniach miecz. Więc jak do cholery wyjął nóż i dźgnął nim elfa?
Trzecią ręką. Przecież to mutant.
 
FirnomirKL said:
A nie spaliły mu się te uderzające maczugi, gdy uderzał nimi, aby uderzyć Geralta, który uderzony przyjął by uderzenie i nie uderzył w odwecie?
Masło?
FirnomirKL said:
FirnomirKL said:
Yaevinn cudem uniknął ciosu Wiedźmina po czym chciał odciąć głowe lecz ten zrobił unik i wyjmując sztylet z pochwy wbił go elfowi w serce.
Yaevinn smutny że sprawił wiedźminowi zawód uskakując przed jego ciosem,chciał odciąć sobie głowę?Hmm.Mniemam że po ciosie który nie trafił w elfa,Geralt miał w dłoniach miecz. Więc jak do cholery wyjął nóż i dźgnął nim elfa?
Trzecią ręką. Przecież to mutant.
Hmm.Mutant czy nie,zdanie jest niezrozumiałe.Znalazłem jeszcze kilka błędów.
Zobaczyli zakonnika leżącego i wijącego sięz bulu.
Bólu.Opowiadania proponuję pisać ze słownikiem ortograficznym a nie starszej mowy. Albo po prostu używać firefoxa.Ehh...Zbyt dużo dialogów,zbyt mało akcji.
-Wojska Temerii i Redanii przebiją Zakon.
Ale o co chodzi?Niektóre teksty żywcem spisane z gry.Np.
-Wtedy mężny Foltest powiedział: cny Radowidzie...
Nagle z uliczki wychodzi 2 rycerzy zakonu z 4 mutantami z czego 2 było takich samych jakich spotkał w katakumbach.
Dziwnie to brzmi.
Biały Wilk wyciągając stalowy miecz wziął do reki na wszelki wypadek sztylet. Razem z Zygfrydem ruszył do boju ścinając dwóm małym munantom głowy.
Coś słabi ci "Bracia więksi" skoro od tak można ich ściąć.
Wilk przypomniał sobie o odsłonietej szyji, jednak nie mógł nawet odbić się od ściany ponieważ otoczono go. Geralt rzucił sztylet Zygfrydowi i krzykną :-Wbij mutantom sztylet w szyje!
bulbublblbubublbul.Co dwa sztylety,to nie jeden.
 
No normalnie wziął miecz do jednej ręki a drugą wziął nóż. Ponieważ Geralt nawet przy wzmocnionej wersji znaku trzyma miecz w jednej ręce więc pomyślałem że i w tej scenie przytrzyma miecz w ręce na kilka sekund.No to sam już nie wiem kończyć epilog czy zaczynać przygodę po outrze ?
 
T-Bag96 said:
No normalnie wziął miecz do jednej ręki a drugą wziął nóż. Ponieważ Geralt nawet przy wzmocnionej wersji znaku trzyma miecz w jednej ręce więc pomyślałem że i w tej scenie przytrzyma miecz w ręce na kilka sekund.No to sam już nie wiem kończyć epilog czy zaczynać przygodę po outrze ?
Mam lepszy pomysł.Zrób herbatę,zasiądź w fotelu i wymyśl coś własnego.Niepowiązanego z grą.
 
PanWiecznyPomyczek said:
A ja mam zajedwabisty pomysł - wyłącz komputer, spal zeszyt i idź się pobawić. Nie wiem w co, nasikaj do pralki, powybijaj okna, wszystko, byle byś nie pisał.
I w ten oto właśnie sposób tłamsi się w tym kraju, nie do końca rozwinięty jeszcze talent pisarski ;) Jak ma objawić się nam nowy Andrzej Sapkowski skoro ewidentnie gasicie jego entuzjazm już na starcie? Dajcie chłopakowi szansę! Dobra.... Sam nie wierzę, w to co napisałem.... :dead:
 
Top Bottom