Wiedźmin 3 - sugestie, marzenia i pobożne życzenia

+
Mnie się nie podoba to, że jak zabijemy ludzkich przeciwników to przedmioty do zabrania znajdują się w woreczku który pojawia się po ich zabiciu i tak samo jak zabije się zwierzęta/potwory, resztki jakieś tam się pojawiają. To jest totalnie bez sensu. Interakcja powinna być na ciałach/ śćierwach potworów...
 
Tutaj jest akurat ograniczenie natury technicznej. Trudno aby gra (z dużym światem oraz małym budżetem pamięci sprzętu - gra działa na konsolach i jest to praktycznie ten sam build) zapamiętywała każde zwłoki, ich rodzaj, pozycję zgonu, rozczłonkowanie czy interakcje z otoczeniem (co prawda na same ciała po śmieci chyba nie działa żadna fizyka - poza wodą i w pewnym stopniu znakiem Aard- ale już głowy turlają się zależnie od nachyleń terenu).

Żadna znana mi gra czegoś takiego nie miała (nawet pomijając moje narzekania na konsole). Podobnie jak z fizyką obiektów, która jest "czasowa" i albo znika po pewnej krótkiej chwili (jak rozwalone drzwi czy murek) albo resetuje się do stanu wyjściowego po powrocie przez gracza do danej lokacji.

W3 jest o tyle dobrze, że te woreczki, czy też nieokreślone zwłoki potworów zostają w miejscach, w których je zabiliśmy i w większości (napisałbym "na pewno" ale nie mam na to argumentów) pozostają tam do momentu aż je podniesiemy.
 
Żadna znana mi gra czegoś takiego nie miała (nawet pomijając moje narzekania na konsole).

Assassin's Creed ma to od dwójki do obecnej części. I żeby było śmieszniej, część tych gier była już na poprzedniej generacji konsol :p
https://youtu.be/g6Fw3ePpN90?t=4m47s

No, ale w czym mogą przeszkadzać ludziom woreczki lub wnętrzności potworów na ziemi? To jest gra - a w grach pewne rzeczy są umowne. Chcecie gry realistycznej? Idźcie zagrać w Life is Strange albo Uncharted 4.

A zauważyliście, że te wnętrzności nie mają dna? Gdy, dajmy na to, zabijemy potwora przy wzniesieniu i popatrzymy na to co zostawił od dołu, to widać wszytko co jest u góry. Takie rzeczy to dopiero wybijają z klimatu.

A co do tego miejsca mocy - dawno nie grałem drogą Cerys, więc nie pamiętam dokładnie, ale tam jest chyba zwykła piwnica. Więc czemu ona jest zamknięta? Nie ma tam przecież nic istotnego dla fabuły.
 
@maritimus

Tutaj nie chodzi tylko o to, że bezpowrotnie miniemy jakieś miejsce mocy, a o fakt pozostawienia na mapie nieodkrytego znaku zapytania, który będzie wnerwiał poniektórych graczy.
 
As you remember, Nilfgaard was the place where the Catriona started (via Ciri)
Nilfgaard był miejscem, gdzie Catriona się rozpoczęła (przez Ciri)
Ciri przeniosła pchłę do Nilfgaardu, ale ta wskoczyła na szczura, który "zaokrętował" się na okręt płynący do innego portu. Nie wiadomo więc, gdzie zaraza wybuchła po raz pierwszy. (Wiki i opowiadanie Galiny podają Cintrę jako miejsce, gdzie szczur trafił do gardzieli Rudzielca, ale chyba nie ma na to wskazówek u AS-a.)
 
(Wiki i opowiadanie Galiny podają Cintrę jako miejsce, gdzie szczur trafił do gardzieli Rudzielca, ale chyba nie ma na to wskazówek u AS-a.)
:)

Stary pręgowany kocur, z racji umaszczenia zwany przez ludzi Rudzielcem, umierał. Umierał paskudnie. Tarzał się, prężył, drapał ziemię, wymiotował krwią i śluzem, wstrząsany konwulsjami. Miał do tego krwawą biegunkę. Miauczał, choć było to poniżej jego godności. Miauczał żałośnie, cicho. Szybko opadał z sił.
Rudzielec wiedział, dlaczego umiera. A przynajmniej domyślał się, co go zabiło.
Kilka dni temu do cintryjskiego portu zawinął dziwny frachtowiec, stary i bardzo brudny holk, zaniedbana krypa, wrak niemal. "Catriona", głosiły ledwie widoczne litery na dziobie holku. Liter tych Rudzielec - rzecz jasna - przeczytać nie umiał. Z dziwnej krypy, wykorzystując cumę, zlazł na keję szczur. Tylko jeden. Szczur był wyliniały, oparszywiały, nieruchawy. I nie miał jednego ucha.
Pani Jeziora X
 
O popatrz, tyle razy czytałem, a dopiero dziś zauważyłem przymiotnik "cintryjskiego" przed "portu" :D
 
Mogliby poprawić to pomijanie rozmów, a nie klikę raz i wyświetla się info by przycisnąć spację by pominąć. Więc trzeba dwa razy przycisnąć by pominąć jedną sekwencję.... W Wiedźminie 2 wystarczyło kliknąć raz i ładnie szybko pomijano...
 
Moim marzeniem jest schowek o nieskończonej pojemności ładujący się nieskończenie krótko, a nie nieskończenie długo, jak to ma miejsce. Wygląda jakby każdy przedmiot w schowku po dodaniu nowego musiał być od nowa zaindeksowany i od razu ułożony w odpowiednim miejscu, co się strasznie dłuży.
 
@HDbeasted, chcesz żeby specjalny wysłannik ze studia przyjechał i walnął na Twoim pudełku piękny napis "Edycja Gry Roku"? Jeśli podstawkę i dodatki kupowałeś przy premierze, w pudełku GOTY nic więcej nie znajdziesz, niż to do czego masz dostęp obecnie.
 
Ale edycja gry roku nie zawiera żadnej nowej treści natomiast poprawki będą w zapowiedzianej łatce, którą bez problemu sobie pobierzesz.
 
Tak niedawno naszła mnie pewna myśl.
Otóż sprawa tyczy się bestii przemierzających wiedźmiński świat i naszego Geralta wykonującego "czarną robotę" (mam nadzieję, że nikt nie zinterpretuje błędnie słowa "czarną", ale lepiej mieć pewność - nie jestem rasistą!). Gdy zabijemy jakieś potwory po pewnym czasie pojawiają się tam "nowe" monstra (ot, normalna kolej rzeczy w grach i przydatna jeśli potrzebujemy nowych składników), ale czemu ta sama sytuacja ma (nie zawsze acz bardzo często) miejsce w przypadku gniazd potworów?
Czy nie całą ideą zniszczenia gniazda nie było wyzbycie się potworów z danej okolicy? Rozumiem, gdyby jeszcze ten teren przemierzała jakaś pojedyncza bestia (ze "zlikwidowanego" gatunku), ale nie grupka odpowiadająca wielkości tej, którą usunęliśmy przy okazji niszczenia leża. Trochę to psuje odczucia płynące z gry, Geraltem jako zabójcą potworów.
 
Marzeniem jest nakręcenie filmu albo serialu o fabule serc. Wynająć tych aktorów, którzy grali postaci w sercach. Dodać cały soundtrack z tego dlc i mamy dzieło. Nie musielibyśmy się martwić o męczenie się z bossami i zobaczylibyśmy płynną fabułę.
No albo chociaż sztukę teatralną :geraltfeelgood:
 
Z ciekawości, gdzie natknąłeś się na taką sytuację?

No właśnie? Bo ja nigdy z czymś takim się nie zetknąłem. Wręcz przeciwnie. Po zniszczeniu gniazda nie mogłem już uświadczyć żadnego potworka w okolicy. Więc zacząłem gniazda zostawiać na sam koniec, żeby w razie potrzeby mieć dopływ składników.
 
Z tego co pamiętam w Velen na zachód od wsi Benek (jak się schodzi na te jałowe pola w kierunku Folwarku Reardonów) są gniazda nekkerów. Po ich ubiciu (i zniszczeniu tych gniazd) dalej można tam napotkać spore grupki. Podobnie chyba bywało z niektórymi gulami oraz utopcami.
 
Top Bottom