Fanowskie galerie na DeviantArt

+
zi3lona said:
No to w tym punkcie się nie zgadzamy. Poza tym, imo, Yennefer wcale nie była zimną suką, więc to już drugi punkt niezgody ;P

Była, kiedy chciała nią być, z wierzchu rzecz jasna. W środku była taką miękką i rozlazłą drożdżóweczką, która zwiedziła pół światu celem uratowania Ciri, nie pozwoliła się zaokrętować na statku jej niedoszłemu chłopakowi, odciągała sparaliżowaną strachem Triss w bitwie pod Sodden, ratowała Jaskra...

Jak dla mnie względem ciepła i oddania, jakie przelewała na bliskie jej osoby biła na głowę Triss, by daleko nie szukać.

Yen na prezydenta!
 
Ona po prostu wiedziała, na co i kiedy może sobie pozwolić. I nie miała przez trzy czwarte sagi emo, jak Geralt, że ojej jestem mutantem bez uczuć, corobićjakżyć, tylko się brała do roboty.
@Nars
Czyli w sumie się zgadzamy.
 
zi3lona said:
Ona po prostu wiedziała, na co i kiedy może sobie pozwolić. I nie miała przez trzy czwarte sagi emo, jak Geralt, że ojej jestem mutantem bez uczuć, corobićjakżyć, tylko się brała do roboty.

Geralt tyż się do roboty brał, tyle że miotał się przy tym bez ładu i składu, i wynikał z tego z reguły niezły bajzel, z garścią trupów na czele, bo jak na emo przystało ciął, z tą różnicą, że innych, nie siebie. A i nie zapominajmy, kto tu przeszarżował i do niewoli trafił i kto kogo z bagna finalnie wyciągnął (z doraźną pomocą Regisa i reszty).

W ogóle z tymi nieczułymi mutantami to jeden wielki kit. Taki mit pokutujący w świecie wykreowanym przez Sapkowskiego, ale nijak mający się do stanu faktycznego. Ekipa z Kaer Morhen wszak w niczym nie przypominała beznamiętnych maszyn do zabijania.

Co się wyglądu czarodziejki tyczy jakiś czas temu ktoś, nie pomnę kto, zasugerował że w wersji filmowej z Evy Green byłaby niezła Yaneczka.
I mnie taki concept art, w oparciu o fizjonomię tej pani jak najbardziej by urządzał, bo zdecydowanie jest najbliższa moim wyobrażeniom czarodziejki.

Za to pani Belucci według mnie najsilniej pasuje jako inspiracja dla konceptu postaci Francesci Findabair, bo i urodę ma, mimo upływu lat, nieziemską.
 
Toż ja przecież nie twierdzę, że wiedźmin tym bezuczuciowym mutantem był, tylko że miał takie nieznośne emo.

Eva Green jest akceptowalna, ale...

No przecież nie oddam pola z boską Moniką, to chyba jasne ;P
 
zi3lona said:
Toż ja przecież nie twierdzę, że wiedźmin tym bezuczuciowym mutantem był, tylko że miał takie nieznośne emo.

Nie twierdzę, że twierdzisz.
Tak mnie na dygresję naszło, przy okazji poruszenia wątku emowatości Geralta.
Ten mit dziwnym trafem pokutuje nawet wśród niektórych znających sagę. Że niby Geralt był jakimś wyjątkiem, a reszta to beznamiętne mutanty. A tak przecież nie jest.

Zaś dla Moniki wszystko poniżej "Stokrotki" (powszechnie uznawaną za najpiękniejszą) to swego rodzaju zniewaga.
Na Yen zdecydowanie za ładna. Rzekłem.
 
Belucci jest zbyt obfita i zbyt, ze tak powiem, dojrzala. Sam jestem fanem jej urody ale to juz nie ten czas. To nie ten typ co Yennefer.
 
Ten mit dziwnym trafem pokutuje nawet wśród niektórych znających sagę. Że niby Geralt był jakimś wyjątkiem, a reszta to beznamiętne mutanty. A tak przecież nie jest.
Akurat Sapkowski w wywiadzie z Beresiem wspominał, że w przypadku Geralta mutacja nie do końca się udała, więc coś w tym jest.

Cytaty:
Bereś: No tak, ale jego dobro jest niepożądanym efektem mutacji, która miała zniszczyć w nim zdolność odczuwania uczuć, co - jak wiadomo - krzynkę przeszkadza profesjonalnemu zabójcy.
Sapkowski: Owszem, jest ofiarą mutacji, ale nieudanej, która nie przebiegła zgodnie z planem i dlatego zaważyła na jego osobowości.
(...)
Sapkowski: Nieudana mutacja to zabieg fabularny, techniczny, mający uatrakcyjnić bohatera poprzez "wyróżnienie" go, uczynienie innym, niecodziennym, zauważalnym nawet na tle innych mutantów. (...)
 
Jakie jest? Z tego co do mnie dotarlo to ludzie w wiedzminlandii tak o nich gadali ze uczuc nie maja. a sami wiedzmini po prostu nie zaprzeczali bo po co?
 
eustachyJ23 said:
Za to pani Belucci według mnie najsilniej pasuje jako inspiracja dla konceptu postaci Francesci Findabair, bo i urodę ma, mimo upływu lat, nieziemską.
Monica piękną kobietą jest, ale nijak nie pasuje do Stokrotki, która była modrooką blondynką. Kompletnie nie ten typ urody.
 
Ciri jakoś nigdy nie umiałam sobie wyobrazić, ale wydaje mi się, że arty pokazane przez Torpedę najlepiej ją przedstawiają. A co do Yen, to najbliższa moim wyobrażeniom wersja to ta, którą mam na swoim awatarze (chociaż wygląda tu trochę za młodo...).

Monica jest piękna, ale jak już ktoś wspomniał taka zbyt dojrzała, przydał by się jej ten dziewczęcy urok Evy Green, wtedy to już całkiem znośna Yennefer by z niej była. :)/>
 
Spekulacje spekulacje spekulacje :p Okaże się że będzie każdą po trochu Green, Belucci itd :) Redzi mówią że będziemy zadowoleni z info które będzie więc może się wyjaśni ! :)
 
Faktycznie, awatar Myszoskoczki jeszcze lepiej mi pasuje do Yen niż tamten art. Można jakiś link do źródła?
 
Miejmy tylko nadzieje, ze Yennefer pojawi sie w grze nieco wczesniej niz w finalnej dwuminutowej scenie, w ktorej Geralt bedzie robil uniki przed slojami konfitur rzucanymi przez zirytowana dlugim oczekiwaniem czarodziejke.
 
Vojtas said:
Monica piękną kobietą jest, ale nijak nie pasuje do Stokrotki, która była modrooką blondynką. Kompletnie nie ten typ urody.

Jak nie jak tak? Zwłaszcza, że chodziło mi o hipotetyczny koncept postaci, którego Monica miała by stanowić inspirację. Kolor oczu czy włosów w takim przypadku jest bez znaczenia, podobnie jak aktualny wiek aktorki (bo tu za wzór służy młodziutka Bellucci), która zresztą starzeje się pięknie i całe szczęście nie ulega modzie morfującej twarz w maskę, za pośrednictwem chirurgii plastycznej.

A skoro mowa o takim właśnie potencjalnym wzorcu, nie widzę kobiety mogącej na tym polu konkurować z Monicą. Nie widzę i już.

I jeszcze słowo odnośnie wiedźminów pozbawionych uczuć.

Saga nie daje podstaw twierdzeniu jakoby mutacja Geralta była nieudana, przeciwnie. Rezultat okazał się nad wyraz dobry. Na tyle, że Geralt znalazł się w grupie wyrostków na których przeprowadzono, dodatkowe, pionierskie zmiany. Te i owszem można uznać za fiasko, ale wyłącznie dlatego, że Geralt jako jedyny zdołał ów proces przeżyć.
Dzięki czemu stał się mutantem doskonalszym aniżeli reszta wiedźminów, gdyby więc prawdą było, że to mutacje eliminują uczucia, pozostawiając jedynie słabe ich echo, Geralt powinien być totalnie wyprany z jakichkolwiek emocji. A jak wiadomo było zupełnie na odwyrtkę.

Coen, który decyduje się walczyć z Nilfgaardem, ramię w ramię ze zwykłymi ludźmi. Po co? Przecież nie musi. Poza tym, co mutanta, bezduszną maszynę obchodzi jakiś tam ludzki konflikt? Po co się w to ładować, skoro nic się nie zarobi, co najwyżej dziurę w sercu?
Vesemir, stary zabijaka, którego mimo trzech i pół wieku (orientacyjnie) na karku nader łatwo było zawstydzić, co to nawet kłamać nie umiał, który oszustwo miał za czyn niegodny.
Eskel i scena powitania z Geraltem, nie tak wita się niezdolna do okazywania emocji maszyna.

Niewiele w zasadzie wiadomo o pozostałych wiedźminach, ale jedno wydaje się pewne.
Pomijając zmiany czysto techniczne, ingerencję w sferę fizyczną, praktycznie w niczym nie różnili od reszty ludzi. Ot, żyli dłużej i nie mieli próchnicy.
 
Chodak said:
Faktycznie, awatar Myszoskoczki jeszcze lepiej mi pasuje do Yen niż tamten art. Można jakiś link do źródła?

Proszę : http://kokomiko.deviantart.com/art/Yennefer-159546327
Niestety, autorka dokonała rzeczy strasznej i zmieniła usta Yennefer...

Wrzucam wcześniejszą wersję, jakby ktoś był zainteresowany:
 
Top Bottom