Rozwój postaci można było rozwiązać znacznie bardziej klasycznie - za pomocą drzewek, a nie jakichś dziwnych slotów ograniczonych do 12, gdzie po zdjęciu danej umiejętności ze slota Geralt magicznie o niej zapomina. Do tego zamiast typowych bonusów +2% do czegoś tam, powinno być znacznie więcej umiejętności aktywnych opartych na szkołach: Wilka, Żmii, Kota, Niedźwiedzia oraz Gryfa. Każda szkoła miałaby własny zestaw ciosów, które pasowałyby do jej stylu. Szkoły Kota, Żmii stawiałaby na szybkie, lecz słabsze ciosy, kontrataki, uniki, piruety, lekkie pancerze. Szkoły Gryfa i Niedźwiedzia byłby już znacznie bardziej "dosadne" oparte na silnych ciosach (do nich rzeczywiście pasowałoby odcinanie kończyn i przepoławianie korpusów), ciężkich pancerzach. Wilk byłby takim pośrednikiem. Można by to rozwiązać podobnie jak szukanie przepisów na wiedźmińskie pancerze. Znajdowalibyśmy traktaty sztuk walki danej szkoły co odblokowywałoby możliwość nauki. W ten sposób gra zyskałaby na świeżości, bo w zależności od obranej drogi i wybranej ścieżki walka wyglądałaby zdecydowanie inaczej. Geralt przyjmowałby inną postawę, w różnym tempie wyprowadzałby ciosy co sprawiłoby, iż feeling walki byłby zdecydowanie inny przy walce w stylu każdej szkoły.
Można to porównać do KotROów, gdzie też graliśmy przecież Jedi - z góry narzuconą postacią o w miarę określonej profesji. Rycerz Jedi, tak jak i wiedźmin, walczy za pomocą miecza i korzystając z Mocy, lecz można było decydować o stylu rozwoju postaci i o tym czym i jak będzie walczyła.
raison cały czas pisze o potrzebie nagrody, tak jakby gracze byli pieskami Pawłowa, a to nie do końca o to chodzi. Potrzeba rozwoju od "zera do bohatera" to fundament gier cRPG. Ok, Geralt jest narzuconą postacią, ale jakiś rozwój w grze action RPG zaprezentować trzeba. Jeśli chodzi o mnie to od wciskania rozwoju postaci na siłę byłoby lepiej gdyby w ogóle nie było rozwoju postaci, a faktyczny rozwój odbywałby się poprzez ekwipunek. Co tak naprawdę ma miejsce w W3, nie tyle liczy się to jak rozwiniemy postać, a przede wszystkim ważne jest zdobycie odpowiedniego poziomu by móc założyć lepszy oręż i pancerz.
Rozwój jest także po to by urozmaicić rozgrywkę, a ta w erpegach trwa kilkadziesiąt-kilkaset godzin, a sporo czasu, zwłaszcza w action RPG spędza się właśnie na machaniu mieczem. To nie jest slasher na kilkanaście godzin, gdzie otrzymany zestaw ciosów nie znudzi się nawet wtedy, gdy w toku rozgrywki nie będziemy nabywać innych zdolności. W Wiedźminie 3 walka od początku do końca wygląda dość podobnie, a jak wcześniej napisałem szansą na jej urozmaicenie byłyby inne style walki.
Jeśli już przy rozwoju postaci jesteśmy to w W3 sporym utrudnieniem w balansie jest power-creeping. Już od pierwszych minut sterujemy postacią mającą 3500 HP, miecze po 60 dmg, a ghule z którymi walczymy zadają nam po kilkaset pkt. obrażeń. A im dalej, tym liczby bardziej absurdalne. Myślę, że balans byłby lepszy, gdyby to wszystko Redzi podzielili przez 10, wtedy ewentualne dobalansowanie oraz utrudnienie rozgrywki byłoby prostsze, niż wpychanie przeciwnika z 1 mln HP.
A tak przy okazji to dla mnie najlepszym systemem rozwoju postaci jest oczywiście ten w Gothicach. Po pierwsze: ograniczenia dostępu do danego oręża ograniczone są atrybutem, co jest łatwiejsze do zniwelowania, niż zdobycie kilku poziomów. Pancerze zdobywamy wraz z awansami w danej gildii. A przede wszystkim różnorodność i rozmieszczenie potworów co sprawia, że zawsze mamy się z kim mierzyć i to bez level scallingu zastosowanego w TESach, czy dostępu do nowych terenów odblokowywanych wraz z postępem fabuły. Naturalnie, nie twierdzę, że można by to przenieść w skali 1:1 do W3, bo Geralt to jednak inna postać od Bezimiennego będącego czystą kartą. Jednak myślę, że słuszniej byłoby czerpać i zaadaptować co nieco z Gothica, niż jakiegoś Diablo albo MMORPG, co zostało poczynione.