Forumowa filmówka

+
Radek said:
Ciekawe, nie wiedziałem, że zakończenie zmieniono, ale zmieniło się na plus i chyba jest jednym z mniej spodziewanych w hollywoodzkim filmie. To starsze jest na swój sposób schematyczne, a to oryginalne zakończenie "I am the legend" , które zostało zmienione na to wyświetlane w kinach
Mi podobało się jednak bardziej to nie oficjalne zakończenie, jakieś takie z przesłaniem (;)) i ciekawsze, duzo bardziej trzymające w napięciu.
 
Gofer31 said:
Naprawde spodziewaliscie sie po tym az tak ambitnego filmu? Przeciez Zielona Mila i Skazani na Shawshank to kompletnie inny gatunek! Mgła miała byc horrorem i nim jest. Zielona Mila i Shawshank to dramat-thriller.
Nigdzie nie napisałem, że spodziewałem się filmu ambitnego. Liczyłem na świetny horror, a Mgła jest tylko (?) dobra. Przynajmniej w moim mniemaniu. Może nie wyraziłem się precyzyjnie, ale porównywałem najnowszy film Darabonta do jego poprzednich dzieł bardziej pod kątem ogólnym. Nie brałem pod uwagę gatunku. Po prostu Frank nieco obniżył loty, poprzednie filmy (te, które wymieniłem) wyszły mu lepiej.
 
Mike113 said:
a to oryginalne zakończenie "I am the legend" , które zostało zmienione na to wyświetlane w kinachhttp://www.firstshowing.net/2008/03/05/must-watch-i-am-legends-original-ending-this-is-amazing/
też nie miałem pojęcia, że zakończenia są dwa. Powiem tyle - to dużo lepsze, pokazuje, ze w tych wampirach (?) pozostał jakiś pierwiastek człowieczeństwa. No nie wiem, po prostu bardziej mi przypadło do gustu niż tamto, które uważam za słabą zagrywkę i byłem nim nieco rozczarowany, bo film przecież niezły.
 
hm, a był ktoś może na Control o Ianie Curtisie z Joy Division? Film strasznie dołujący, fatalistyczny i przygnębiający, ale naprawdę świetnie zrealizowany i zagrany, no i bardzo dobra muzyka...
 
jiti said:
jiti said:
Ciekawe, nie wiedziałem, że zakończenie zmieniono, ale zmieniło się na plus i chyba jest jednym z mniej spodziewanych w hollywoodzkim filmie. To starsze jest na swój sposób schematyczne, a to oryginalne zakończenie "I am the legend" , które zostało zmienione na to wyświetlane w kinach
Mi podobało się jednak bardziej to nie oficjalne zakończenie, jakieś takie z przesłaniem (;)) i ciekawsze, duzo bardziej trzymające w napięciu.
Tak patrząc, to w sumie z oficjalnego zakończenia zadziwiającą kwestią jest, to patrzy się, i nie wierzy przez chwile - on nie poszedł razem z nią, nie mógł tego inaczej rozwiązać? W sumie to jest to jedyna różnica w stosunku do typowego hollywoodzkiego kina, bo i końcówka wybuchowa i światełko nadziei, plusz poczucie spełnienia ważnej misji na koniec. Chyba największym światełkiem jest jednak to, że powiedziano, że świat zostanie uratowany w 2012 - czyli Euro w Polsce ma szanse się odbyć ;)
 
Nie no okropni jesteście :-*. Sama się zastanawiam czy to wart uwagi film, ale po waszych opiniach to chyba jednak dam sobie spokój. W sumie to chyba wszyscy ten sam film oglądali, a opinie skrajnie różne (zgadzacie się tylko że końcówka jest bardzo dobra)...chyba dam se jednak spokój albo poczekam aż wyląduje w wypożyczalni...
 
Wczoraj na TVN był "Człowiek pies", nie wiem jakim cudem nigdy jeszcze tego filmu nie widziałem, a jest on wspaniały, dawno tak dobrego nie widziałem. Niby trochę tego mordobicia w nim jest, ale tak zostało wkomponowane w film, że po prostu nic dodać nic ująć. No i oczywiście Morgan Freeman, jak zawsze bardzo dobrze zagrał, a Jet Li wprost genialnie. Na pewno dodam ten film do swojej filmoteki.
 
Galhard said:
Wczoraj na TVN był "Człowiek pies", nie wiem jakim cudem nigdy jeszcze tego filmu nie widziałem, a jest on wspaniały, dawno tak dobrego nie widziałem. Niby trochę tego mordobicia w nim jest, ale tak zostało wkomponowane w film, że po prostu nic dodać nic ująć. No i oczywiście Morgan Freeman, jak zawsze bardzo dobrze zagrał, a Jet Li wprost genialnie. Na pewno dodam ten film do swojej filmoteki.
Film rzeczywiście świetnie skonstruowany. Gra aktorów - bez zastrzeżeń. Pesymistyczna wizja brudnej Anglii ubrana w szare odcienie również przekonywająca. Ogólnie film daje radę, choć jestem nieco zawiedziony zakończeniem. Wydaje mi się ono klasyczne, wręcz banalne. Sądzę, iż mimo oryginalnego pomysłu twórcy trzymali się pewnego kanonu nie próbując go przekroczyć, złamać.Od siebie mogę polecić wspomniane wyżej filmy: "Skazani na Shawshank" oraz "Zielona Mila". Dwa arcydzieła, które za każdym razem gdy je oglądam porywają mnie bez reszty.Do moich faworytów zaliczam również dwóch kontrowersyjnych panów: Quentina Tarantino oraz Roberta Rodrigueza. Ich filmy mnie w większości rozbrajają bez reszty. "Wściekłe Psy", "Pulp Fiction" (klasyk! kto nie oglądał ten fujara ;) ), "Cztery Pokoje", "Kill Bill", "Od zmierzchu aż do świtu", "Desperado", "Sin City".... Ich ostatnie wspólne dzieło - "Grindhouse" - może się podobać, jeśli wcześniej poczyta się nieco w necie o "Exploitation movie" i podejdzie z odpowiednim nastawieniem ^^
 
Moim zdaniem najfajniejsze filmy jakie widziałem to ,, Desperado '' , ,, Constantine " , ,, 300 '' i trylogia z Indianą Jonesem
 
A co sądzicie o filmach z przygodami "agenta" Bourne'a? Jak dla mnie są to jedne z najlepszych filmów tego typu. Oczywiście Bonda nic nie przebije ;)
 
Galhard said:
A co sądzicie o filmach z przygodami "agenta" Bourne'a? Jak dla mnie są to jedne z najlepszych filmów tego typu. Oczywiście Bonda nic nie przebije ;)
IMO Bourne jest duuuużo lepszy od Bonda. W tych ostatnich Bondach z Brosnanem to już była jedna wielka parodia. Aż tu nagle pojawił się Jason Bourne - bez żadnych bzdurnych gadżetów, polegający tylko na swojej pamięci i opanowaniu. Ostatni Bond był dobry, fakt, ale to dlatego że Bond w "Casino Royale" ma w sobie więcej Bourne'a niż starego Bonda.
 
z filmów to podobnie jak z książek i gier, najbardziej lubię fantasty, szkoda tylko, że jest ich tak mało, a jak już są to nie są za ciekawe, bardzo dobrze to kiedyś określił AS: nadające się do oglądania filmy fantasy można policzyć na palcach... no, niech będzie, że dwóch rąk. Ale rąk pracownika tartaku. ;)Pamiętam jeszcze te czasy jak z niecierpliwością czekałem na kolejną cześć Władcy Pierścieni, na prawdę trylogia mi się bardzo podobała, Powrót Króla to chyba z 10 razy już widziałem. Bardzo podobał mi się jeszcze Pierścień Nibelungów, tylko w niektórych momentach był nudny jak flaki z olejem. Widziałem jeszcze kilka, ale jakoś mam słabość do zapamiętywania nazw i ogólnie to ostatnio mało się zajmuję filmami i jakoś o nich zapomniałem.Co do innych gatunków, to przypadł mi do gustu Forrest Gump, świetna rola Toma Hanksa. Mam jeszcze jedno takie zboczenie, śmiejcie się lub nie, ale po prostu kocham całą serią Zabójczej Broni z Melem Gibsonem i Danym Gloverem. Jakoś podoba mi się ta cała atmosfera lat siedemdziesiątych/osiemdziesiątych. No a moja druga "namiętność" to filmy z Leslie Nilsenem. :) Głupie, ale mi tam się podoba taki humor. ;)No i koniec, to dodam, że uwielbiam filmy z Clintem Eastwoodem (szczególnie Dirty Harry). Jak słyszę ten cytat to mi ciarki po plecach przechodzą: "I know what you're thinking. "Did he fire six shots or only five?" Well, to tell you the truth, in all this excitement I kind of lost track myself. But being as this is a .44 Magnum, the most powerful handgun in the world, and would blow your head clean off, you've got to ask yourself a question: Do I feel lucky? Well, do ya, punk?" No a więc jak widzicie mam bardzo dziwny gust w tej kwestii.
 
Wooczykij said:
Wooczykij said:
A co sądzicie o filmach z przygodami "agenta" Bourne'a? Jak dla mnie są to jedne z najlepszych filmów tego typu. Oczywiście Bonda nic nie przebije ;)
IMO Bourne jest duuuużo lepszy od Bonda. W tych ostatnich Bondach z Brosnanem to już była jedna wielka parodia. Aż tu nagle pojawił się Jason Bourne - bez żadnych bzdurnych gadżetów, polegający tylko na swojej pamięci i opanowaniu. Ostatni Bond był dobry, fakt, ale to dlatego że Bond w "Casino Royale" ma w sobie więcej Bourne'a niż starego Bonda.
Bo tu dochodzimy do sedna - Bond jako taki jest, przynajmniej dla mnie, sensacją z przymróżeniem oka, dobro zwycięża a Pierce idzie się gzić z nową panną, którą wyrwał na super komórę z wbudowanym tosterem. Dlaczego w twojej opinii "CR" był lepszym filmem niż inne nowy Bondy? Odpowiadam: "Casino Royale" jest bardzo dobrym filmem sensacyjnym, ale słabym Bondem i vice versa z tymi ostatnimi Bondami - słaby film, ale jest ten 007, który jest piękny gładki i oh ah za*ebisty :) Aha, przed pierwszym zdaniem proszę sobie w myśli dokleić "IMHO" ;)
 
Wooczykij said:
Wooczykij said:
A co sądzicie o filmach z przygodami "agenta" Bourne'a? Jak dla mnie są to jedne z najlepszych filmów tego typu. Oczywiście Bonda nic nie przebije ;)
IMO Bourne jest duuuużo lepszy od Bonda. W tych ostatnich Bondach z Brosnanem to już była jedna wielka parodia. Aż tu nagle pojawił się Jason Bourne - bez żadnych bzdurnych gadżetów, polegający tylko na swojej pamięci i opanowaniu. Ostatni Bond był dobry, fakt, ale to dlatego że Bond w "Casino Royale" ma w sobie więcej Bourne'a niż starego Bonda.
Ja tam jednak czuję pewien sentyment do Bondów, oczywiście tych starszych, nie licząc ostatniego te nowsze jakoś mi do gustu nie przypadły. Dla mnie Sean Connery to jak na razie najlepszy agent w historii, chociaż Matt Damon szybko go dogania ;)Edit:Coś dla prawdziwych fanów kina Tetris - The Movie(zwiastun), zapowiada się niezły film ;)
 
Ogląda ktoś może teraz Wojnę Światów, film "stary", ale jakoś wcześniej nie miałem przyjemności go oglądnąć. Teraz jak leci w TV to tak kątem oka na niego patrzę. Co prawda nie za bardzo lubię filmy z jakimiś wielkimi gwiazdami (takimi na prawdę talentami to tak, ale nie z jakimiś wielce "rozdmuchanymi" jakby nie wiadomo jak wspaniale grali), ale ten film jest na prawdę dobry, ta scena gdzie ludzie rzucili się na samochód Toma Cruisea (nie pamiętam filmowego nazwiska) po prostu świetna, fajne ukazano to zachowanie ludzi wobec niebezpieczeństwa. Efekty też są świetnie zrobione (chociaż w XXI wieku to już chyba w każdym filmie ;)). Ciekaw jestem wasze opinii o tym filmie ;).
 
Mi ten film średnio się podoba, owszem efekty specjalne dobre, gra aktorów też ujdzie ale ta fabuła taka banalna jest, a o zakończeniu to już nie wspomnę. Jedynym powodem dla którego ten film kiedykolwiek oglądałem jest Tom Cruise, chociaż po tym filmie trochę podupadł w moich oczach. A jakby ktoś nie wiedział, to Cruise za rolę w tym filmie był nominowany do Złotej Maliny 2006 ale "niestety" więcej głosów zebrał Rob Schneider za rolę w Deuce Bigalow: boski żigolo w Europie (też niedawno w telewizji było) ;)
 
Top Bottom