Gothic

+
Mam nadzieję że chociaż zadbają o spójność z Nocą Kruka (o ile w ogóle nie planują retconów),
Chyba akurat o spójność z pozostałymi częściami mają zadbać.
W ogóle to mogli się nie silić na zmiany designu, tylko zrobić tak samo wyglądające stwory, ale w nowoczesnej grafice.
Capcom przy RE4 Remake tak zrobił i wyszło mega.
Myślę że nie zwyczajnie nie potrafią zrobić tych samych designów w lepszej grafice. Znaczy, mają problem z wyczuciem różnicy, kiedy nowe detale jeszcze nie odchodzą za nadto, a kiedy nie.
Smuci też fakt, że system walki z dema jednak nie wyleciał do kosza (a niby wszystko z dema miało wylecieć) Szczerze to miałem problem z ogarnięciem walki jak grałem w demko.
Przecież wyleciał, skoro ma przypominać walkę z KCD, to już nie może być taki sam.
 
A to walka z dema to nie to samo co z KDC?
A gdzie tam, w KCD inaczej to wygląda. Nie ma jakiś absurdalnych strzałek dookoła ciebie które ci każą jak masz atakować i nie masz zbyt dobrej kontroli na to jak walczysz i się poruszasz.
 
Last edited:
Ładne to
432773661_7304087343017150_4025855448479304264_n.jpg

Ale anatomia Gorna to jakaś porażka XD
 
Nie sposób mu odmówić, że nawiązuje do oryginału :)

Jak dla mnie jest trochę za sterylny, przydałoby mi się kurzu, a same sylwetki zbyt plastikowe.

Ale wiadomo, czepiam się jak mogę bo czekam 23 lata na Gothica z ładną oprawą graficzną...
 
A mógłbyś wskazać w czym konkretnie? Bo dla mnie wygląda normalnie.
Podobna fryzura i dziwna szata maga ognia, na pewno nie taka jaka była w jedynce. Może to kwestia silnika gry. W ogóle większość tych szat przypomina te które były w Gothicu 3 ale nie w tym oryginalnym tylko z Quest Packiem.
 
Dodatkowo Lester ma zbroję strażnika świątynnego raczej niż nowicjusza. Na zbroi Gorna w ogóle nie widać barw Nowego Obozu.
 
Dodatkowo Lester ma zbroję strażnika świątynnego raczej niż nowicjusza. Na zbroi Gorna w ogóle nie widać barw Nowego Obozu.
Do tego Lester nie ma tatuaży na twarzy, a orkowie są kopiuj + wklej, tylko że odwróceni.
Do poprawki okładka.
 
Do tego Lester nie ma tatuaży na twarzy, a orkowie są kopiuj + wklej, tylko że odwróceni.
Do poprawki okładka.
Jeżeli okładka odzwierciedla to co będzie w grze to moim zdaniem jest do poprawki. Na pewno okładka remaku jest bogatsza niż oryginalna okładka Gothica. Z tego co wiem na oryginalnej okładce Gothica nie było orków i była utrzymana w czerwono - czarnej tonacji.
Post automatically merged:

Podrzucam linka:
Jak dla mnie to jest tu jeszcze jeden fakt. Gothic (a przynajmniej dwie pierwsze części) miał świat względnie mały ale wypełniony zawartością. W każdej jaskini, krzakach było potencjalnie coś ciekawego (a to zwój, a to warg do pokonania). Zawędrowaliśmy do jaskini w której jest cieniostwór i nas poskładał - trudno, trzeba tu wrócić w 3 rozdziale. To są rzeczy które nawet dzisiejsze gry, jak np. Wiedźmin, nie robią. W większości gier mamy znaczniki na mapie i idziemy od znacznika do znacznika a nie eksplorujemy świata jak to miało miejsce w Gothicu. W większości gier też jest prowadzenie za rączkę. Dostajemy zadanie: zgubiłem pierścień w lesie podczas polowania. Możesz go poszukać. W Gothicu słyszelibyśmy pewnie jak dotrzeć do tego lasu albo musielibyśmy otworzyć mapę, znaleźć pobliski las i go przeszukać. A w obecnych grach: jest znacznik z lokalizacją pierścienia. To powodowało że proste questy fedexowe miały w starszych grach więcej sensu, bo gracz musiał się trochę wysilić i ruszyć głową.
 
Last edited:
Jak dla mnie to jest tu jeszcze jeden fakt. Gothic (a przynajmniej dwie pierwsze części) miał świat względnie mały ale wypełniony zawartością. W każdej jaskini, krzakach było potencjalnie coś ciekawego (a to zwój, a to warg do pokonania). Zawędrowaliśmy do jaskini w której jest cieniostwór i nas poskładał - trudno, trzeba tu wrócić w 3 rozdziale. To są rzeczy które nawet dzisiejsze gry, jak np. Wiedźmin, nie robią. W większości gier mamy znaczniki na mapie i idziemy od znacznika do znacznika a nie eksplorujemy świata jak to miało miejsce w Gothicu. W większości gier też jest prowadzenie za rączkę. Dostajemy zadanie: zgubiłem pierścień w lesie podczas polowania. Możesz go poszukać. W Gothicu słyszelibyśmy pewnie jak dotrzeć do tego lasu albo musielibyśmy otworzyć mapę, znaleźć pobliski las i go przeszukać. A w obecnych grach: jest znacznik z lokalizacją pierścienia. To powodowało że proste questy fedexowe miały w starszych grach więcej sensu, bo gracz musiał się trochę wysilić i ruszyć głową.

Wydaje mi się, że takie gry istnieją, ale możemy nie być świadomi czasami ich istnienia, bo ciężko się do obecnych mas przebić z taką grą, która wymaga powściągliwości i odpuszczenia sobie zdecydowanej większości walk na początku rozgrywki :D Z ostatnich, no może nie tak super najnowszych, kojarzę Kingdom Come, którego jeszcze nie dane mi było skończyć. Pamiętam jednak, że miałem tam podobne odczucie, jak przy Gothiku, po pierwsze świetny klimat świata, przepiękna mapa, po drugie nieprzyjazny system walki i bardzo niskie umiejętności względem otaczającego Heńka świata. Na pewno do gry wrócę, ale pierwszeństwo w kategorii gra tasiemiec na kupce wstydu mają na mojej liście Kroniki Myrtany :D

Co do okładki i grafiki na niej, dla mnie zgrywa się ona jakością z tym, co widzieliśmy w wideo czy innych materiałach dotychczas. Realistyczna fizjonomia bohaterów nie była, i raczej nie będzie, silną stroną tej serii. Poprzednie części natomiast przez stylistykę miały bohaterów dość charakterystycznych, zobaczymy czy tutaj to nie zaginie wraz z tym, na razie mało udolnym, krokiem w realizm.
Zasadniczo nie miałbym nic przeciwko temu, by za wzór przyjaciół Bezimiennego posłużyły modele z Arcanii. Grając w nią miałem wrażenie, że graficy odrobili pracę domową, bo zarówno koncepty jak i miejsca w grze, przedmioty, mimo nowszego silnika zgrywały mi się z tym uniwersum. Szkoda, że budżet pozwolił jedynie na trzy modele głowy na krzyż.

BTW, orkowie to nie tylko kopiuj-wklej z lewa do prawa, ale też i w obrębie jednej strony są powieleni :D
 
A nie są? ;D
Gorn mi właśnie tego z Arcanii przypomina właśnie.

Tam miałem wrażenie, że jest potężniejszym byczkiem, tutaj jest jakiś wyciągnięty w górę i szczuplejszy. No i łeb bardziej kwadratowy, w tym szczęka, ale to też ledwie specyficznie oświetlona miniaturka i mogę się mylić.

1711992854219.png
 
Jak dla mnie to jest tu jeszcze jeden fakt. Gothic (a przynajmniej dwie pierwsze części) miał świat względnie mały ale wypełniony zawartością. W każdej jaskini, krzakach było potencjalnie coś ciekawego (a to zwój, a to warg do pokonania). Zawędrowaliśmy do jaskini w której jest cieniostwór i nas poskładał - trudno, trzeba tu wrócić w 3 rozdziale. To są rzeczy które nawet dzisiejsze gry, jak np. Wiedźmin, nie robią. W większości gier mamy znaczniki na mapie i idziemy od znacznika do znacznika a nie eksplorujemy świata jak to miało miejsce w Gothicu. W większości gier też jest prowadzenie za rączkę. Dostajemy zadanie: zgubiłem pierścień w lesie podczas polowania. Możesz go poszukać. W Gothicu słyszelibyśmy pewnie jak dotrzeć do tego lasu albo musielibyśmy otworzyć mapę, znaleźć pobliski las i go przeszukać. A w obecnych grach: jest znacznik z lokalizacją pierścienia. To powodowało że proste questy fedexowe miały w starszych grach więcej sensu, bo gracz musiał się trochę wysilić i ruszyć głową.

A Dark Souls ze swoją zawoalowaną fabułą, którą samemu sobie trzeba ułożyć w głowie i niemal brakiem jakichkolwiek wskazówek odnośnie tego gdzie iść i co robić? Tak jak wspominał @PATROL , takie gry wciąż wychodzą, ale rzadziej przebijają się do głównego nurtu ;)
 
A Dark Souls ze swoją zawoalowaną fabułą, którą samemu sobie trzeba ułożyć w głowie i niemal brakiem jakichkolwiek wskazówek odnośnie tego gdzie iść i co robić? Tak jak wspominał @PATROL , takie gry wciąż wychodzą, ale rzadziej przebijają się do głównego nurtu ;)
Dlatego napisałem że w większości gier które obecnie wychodzą mamy taką sytuację, ale co ciekawe te które właśnie nie prowadzą gracza za rączkę z reguły stają się klasykami jak wspomniane Soulsy czy Kingdom Come, co prowadzi do ciekawej dygresji odnośnie oczekiwań graczy.
 
Bo dzisiaj bycie graczem nie tylko nie jest już czymś dziwnym czy wstydliwym, ale wręcz czymś modnym. Większość ludzi gra w gry tak samo jak większość ludzi ogląda filmy albo słucha muzyki, ale to nie znaczy, że wszyscy są odbiorcami świadomymi. Grają w to co im podsunie sprytny marketing więc te największe, najbardziej kosztowne produkcje starają się zadowolić jak największą rzeszę potencjalnych odbiorców i nie odstraszać ich zbyt wysokim progiem wejścia. Liczy się najlepsza grafika i przyjemna, nieskomplikowana rozgrywka*. Dokładnie tak samo jest z filmami gdzie zarabiają te lekkie, czysto rozrywkowe produkcje (oczywiście odpowiednio mocno rozpromowane), a coś ambitniejszego rzadko przebija się do masowych odbiorców często przynosząc straty w box office.

Pracuję w sklepie z grami wideo gdzie na co dzień obcuję z bardzo różnorodnymi klientami i widzę jak to wygląda. Są ci bardziej świadomi, mocniej siedzący w temacie, którzy nawet jeśli mają mniejszą wiedzę i potrzebują porady to jednak potrafią powiedzieć w co grali i czego oczekują. Są też i tacy, którzy przekręcają tytuły gier (Buterflaj czy Gołst of Tsunami to jedne z moich ulubionych przykładów), nie wiedzą jaką konsolę mają w domu (no wie pan, taki podstawowy model), przespali cyfrową rewolucję na PC (no jak to nie ma gier używanych na laptopa?) albo są w szoku, że Mario nie wyszło na Plejstejszyn (pewnie kłamię, bo oni CHYBA widzieli, że jest). Tak, wiem, nabijam się teraz jak ostatni cham, ale po prawie dekadzie pracy w takim miejscu widziałem i słyszałem już chyba wszystko więc co mi pozostało jak nie uśmiechnąć się czasem w duchu, a potem wziąć głęboki wdech i spróbować doradzić najlepiej jak umiem?

*Stąd też pewnie tak łatwo wcisnąć ludziom płatne ułatwiacze w formie mikropłatności, ułatwiacze które kiedyś były po prostu cheatami. Coś na zasadzie "Nie idzie ci? Przeciwnicy za mocni? Nie masz za wiele czasu na granie i koledzy z pracy cię przegonili? Proszę, oto specjalne dodatki za jedyne 4,99$, bo o ciebie dbamy i chcemy żebyś się dobrze bawił!".
 
@HuntMocy Połowicznie się zgodzę. Gry które mają poziomy trudności są dla szerszej grupy odbiorców. Inną sprawą jest fakt że czasem opisy tych poziomów trudności niewiele mówią. Czym się różni gra na poziomie normal od hard? Z reguły jest to opis łatwy - dla osób zainteresowanych tylko opowieścią, normalny - zrównoważona rozgrywka, trudny - dla zaawansowanych graczy. Przykładem dobrych opisów poziomów trudności jest The Last of Us gdzie zaprezentowano różne parametry jak widoczność dla wrogów, agresywność wrogów itp. dla poszczególnych poziomów. Ba, można nawet modyfikować poziom trudności poprzez majstrowanie przy tych suwakach i samemu ustawić te parametry. Dodatkowo grając na najwyższym poziomie gra informuje że wyłącza pewną funkcję która była na poziomie trudności easy i normal.

Mikrotransakcje to rak który toczy branżę gier i powinno się go wyciąć. Jak ktoś bardzo szybko przejść grę (nie wiem dlaczego, w końcu kupuję produkt aby się nim cieszyć jak najdłużej) to niech gra na łatwym i niech łatwy będzie z tymi udogodnieniami z mikrotransakcji jak zwiększony progres postaci, bonusy do EXP, więcej życia czy jakieś dodatkowe ułatwiacze. Niech gra wtedy o tym poinformuje przy opisie poziomu trudności, ale raczej to marzenie ściętaj głowy.
 
Top Bottom