Bo dzisiaj bycie graczem nie tylko nie jest już czymś dziwnym czy wstydliwym, ale wręcz czymś modnym. Większość ludzi gra w gry tak samo jak większość ludzi ogląda filmy albo słucha muzyki, ale to nie znaczy, że wszyscy są odbiorcami świadomymi. Grają w to co im podsunie sprytny marketing więc te największe, najbardziej kosztowne produkcje starają się zadowolić jak największą rzeszę potencjalnych odbiorców i nie odstraszać ich zbyt wysokim progiem wejścia. Liczy się najlepsza grafika i przyjemna, nieskomplikowana rozgrywka*. Dokładnie tak samo jest z filmami gdzie zarabiają te lekkie, czysto rozrywkowe produkcje (oczywiście odpowiednio mocno rozpromowane), a coś ambitniejszego rzadko przebija się do masowych odbiorców często przynosząc straty w box office.
Pracuję w sklepie z grami wideo gdzie na co dzień obcuję z bardzo różnorodnymi klientami i widzę jak to wygląda. Są ci bardziej świadomi, mocniej siedzący w temacie, którzy nawet jeśli mają mniejszą wiedzę i potrzebują porady to jednak potrafią powiedzieć w co grali i czego oczekują. Są też i tacy, którzy przekręcają tytuły gier (Buterflaj czy Gołst of Tsunami to jedne z moich ulubionych przykładów), nie wiedzą jaką konsolę mają w domu (no wie pan, taki podstawowy model), przespali cyfrową rewolucję na PC (no jak to nie ma gier używanych na laptopa?) albo są w szoku, że Mario nie wyszło na Plejstejszyn (pewnie kłamię, bo oni CHYBA widzieli, że jest). Tak, wiem, nabijam się teraz jak ostatni cham, ale po prawie dekadzie pracy w takim miejscu widziałem i słyszałem już chyba wszystko więc co mi pozostało jak nie uśmiechnąć się czasem w duchu, a potem wziąć głęboki wdech i spróbować doradzić najlepiej jak umiem?
*Stąd też pewnie tak łatwo wcisnąć ludziom płatne ułatwiacze w formie mikropłatności, ułatwiacze które kiedyś były po prostu cheatami. Coś na zasadzie "Nie idzie ci? Przeciwnicy za mocni? Nie masz za wiele czasu na granie i koledzy z pracy cię przegonili? Proszę, oto specjalne dodatki za jedyne 4,99$, bo o ciebie dbamy i chcemy żebyś się dobrze bawił!".