Jestem tego doskonale świadomy, te pieniądze powinny być odkładane. Ciekaw jestem, czy na pewno zostaną odłożone czy może wykorzystane przez spółkę, jeśli coś się wydarzy np. kryzys. Wystarczy, aby rządzący zmienili prawo i kasa na to zniknie. Oczywiście zapłacą za to podatnicy. Przykro mi ale nie ufam ludziom na tyle, aby wierzyć, że wszystko jest tak pięknie zorganizowane i zaplanowane. A świat czeka jeszcze nie jeden kryzys ekonomiczny.
Zieloni mają rację, odpady to odpady a do tego dochodzi jeszcze bezpieczeństwo. Zieloni potrafią wejść na teren takiej elektrowni i wymalować hasła, a więc terrorysta też to będzie mógł zrobić. Czekać tylko, aż to się stanie. Mam nadzieję, że daleko od Wrocławia.
Zieloni mają rację zawsze? Chyba jednak nie. Polecam temat: elektrownie jądrowe oparte o tor - czyżby się dało jak się chce?
Zresztą do reszty mojego pierwotnego postu jakoś się nie odniosłeś. Elektrownie jądrowe sa tam wymienione jako najlepsze źródło
wielkoskalowe.
Wiatraki w Polsce to zajęcie dla hobbystów ze względu na to, ze wieje u nas słabo i mało przewidywalnie. O fotowoltaice na razie możemy zapomnieć - chyba, że się uda z perowskitem (z całego serca kibicuję tej Pani, która o to walczy). A biogazownie? Cóż, kolejna sprawa, którą inni potrafią a my nie. Niemcy dają radę - kilka tysięcy instalacji. W Polsce? No nijak nie idzie. Choć to źródło taniej energii i dające zatrudnienie w okolicy. Wygląda to na taki sam "nierozwiązywalny" problem jak ze skupem butelek, który w Czechach dano radę jakoś rozwiązać i to dawno temu.
---------- Zaktualizowano 12:00 ----------
Imo, nie można wszystkiego tłumaczyć inną kulturą, bo w przywoływanej już "Bogdance" jakoś się dogadują. Ale szczerze - nie mam pojęcia od czego to zależy.
No to sobie pospekulujmy zatrudniając zdrowy rozsądek.
Moim zdaniem chodzi o to, że wszyscy: władze kopalni, pracujący tam ludzie, gminy, na terenie których stoi kopalnia - im wszystkim zależy na tym by wszystko działało gdyż inaczej
wszyscy poniosą wymierne straty.
Sądzę, że na PG Silesia jest podobnie.
W przypadku państwowych kopalni na Śląsku zarówno politykom reprezentującym właściciela (czyli Państwo Polskie, czyli niby, tak by wychodziło, nas wszystkich) jak i związkowcom jak i pracującym tam górnikom na tym nie zależy. Politycy stracą szereg możliwości obsady stanowisk kierowniczych w spółkach a tracone pieniądze nie są ich tylko "nasze wspólne". Związkowcy i część górników stracą możliwość dorabiania na boku. Dodatkowo dochodzi strach przed prywatyzacją, bo jakieś zmiany wtedy muszą nastąpić. Wszyscy uważają się za niewinnych i świętych bo łatwo zwalać winę na innych twierdząc, że to oni zawalili itp.