Z Triss jest ten problem, że w nakreślonej historii jest zwyczajnie zbędna i sama fabuła, wydaja mi się, była ewidentnie pisana z myślą o tym że ruda psychopatka wypływa do Koviru i cześć. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam to jak Redzi zmienili Triss z sagi na potrzeby w grze, zawsze był to dla mnie nr jeden jeśli chodzi o romanse i w grach i w samym wiedźmiskim świecie, ale.. to nie jest historia związana z nią. Została wciśnięta na siłę i to widać.
Co mnie zresztą mocno boli, bo psuje imersje z gry, wczuwając się w Geralta czułem faktyczną sympatię do Triss i antypatię do Yen. Zresztą, kastracja postaci pobocznych była bardzo w tej części wyraźna (a może były tak bardzo rozbudowane w W2) na czele z Radovidem który chyba przez okres produkcyjny W3 walił cały czas łbem w mur aż mózg mu wypłyną i Dijkstrze, który po przywitaniu się z ostatnim aktem stwierdził, że wiedząc wszystko o gościu który zasiekł na pęczki ludzi potężniejszych od niego samego, ba starł się z Gonem (o czym go informował prosząc o pomoc) i wrócił by pomóc w spisku (więc na bank to przetrwał, pomijam że w 2jce zmusił do kapitulacji smoka) rzuci się na niego.
Z toporem. Niesprawną nogą. I dziesięcioma szmaciarzami.
As wywiadu. Nie ma co.
Przecież to jest przerażające...
Wracając do Triss, problemem nie jest jej brak (bo to zawsze była wycofana czarodziejka i już w sadze przed Yen łeb chyliła gdy coś było nie tak), więc jej zachowanie jest zrozumiałe. Co jest niezrozumiałe to fakt że sytuacji konfliktowych nie wywołuje zapalczywa i mściwa Yennefer. Ona w sadze punktowałaby ją co krok, mordowała spojrzeniem, poprawiała przy każdym, najmniej znaczącym błędzie.
Tymczasem ją zupełnie ignoruje. Nie ma zaszczucia, nie ma pyskówki, nie ma miejsca w którym Geralt do zaistniałej sytuacji uczuciowej może się jakkolwiek odnieść. Ciri też to guzik obchodzi, jedynie Filippa ma jakieś ''ale'', podczas poszukiwania kamienia słonecznego. Dlaczego? Bo npc są napisane z myślą że oczywistym jest ponowne zejście się wiedźmina i Yen. Również Triss.
Widać to ewidentnie w scenkach w których Yen, Ciri i Geralt są razem. Masz inny romans? Zapomnij. To nie jest jakkolwiek ukazane. Nie ma chęci nakłonienia Geralta do rodzinnego podejścia przez Ciri jeśli wybrało się Triss ponieważ to podejście jest ci odgórnie narzucone. Nie ma możliwości wyboru czarodziejki z którą idziesz po kamień słoneczny. To są detale, drobnostki (notabene Filippa jest tam tylko po to by na koniec powiedzieć ci że warto by Yennefer przegnać i zostawić ją jako protegowaną Ciri u boku Emhyra. Co za problem poprowadzić quest identycznie tylko dać tam Triss a dialog ten przekształcić nt Koviru? Co za problem wrzucić tam Yen która z pewnością obawia się Filippy, głupia przecież nigdy nie była? Nie raz koty darły). Przecież to tylko drobnostka, dosłownie kilka nowych dialogów rzucanych w eter podczas biegu, ostatni dialog i podmianka modeli.
A już wszystko ma inny wydźwięk, tak małym nakładem kosztów, w akcie w którym tej postaci najbardziej brakuje.