@IwaN, ja w Ryse nie grałem (choć cały czas mnie kusi, uwielbiam klimaty starożytnego Rzymu), ale widziałem trochę materiałów i kurde, te walki przechodzą się same, bo bez względu na to czy próbujesz kombinować, maszujesz przycisk ataku czy po prostu nic nie robisz to i tak wygrywasz. Coś takiego jest bez sensu, gra ma być grą, jeśli mam ochotę obejrzeć film to sięgam po film, a nie grę.
Mylisz się. Gra jest uproszczona ale nie aż tak jak opisujesz. Masz jeden atak (chyba możesz go jakoś łączyć w proste serie), blok (wiadomo, do blokowania
), unik (tutaj jak ktoś jest szybki albo chcesz go zaskoczyć od tyłu) oraz uderzenie tarczą (do "ogłuszania", odpychania przeciwników). Okazjonalnie masz broń zasięgową - oszczepy - która ma autocelowanie.
To o czym zapewne mówisz tyczy się tych "finiszerów", które rzeczywiście są niczym więcej jak prostym QTE. A działa to tak. Gdy przeciwnik jest już wystarczająco "zmaltretowany" pojawia się ikona i po wciśnięciu odpowiedniego (osobnego) klawisza zaczyna się QTE, w którym pozbawiamy przeciwnika życia na dobre (odcinając mu "zbędne" kończyny). W samym procesie możemy rzeczywiście nic nie robić, albo naciskać losowe klawisze (tak jest przynajmniej na niskim i normalnym poziomie trudności - trudnego nie próbowałem, może jest inaczej?). Jeśli jednak nie wejdziemy w ten tryb to gra pozwoli nam wykończyć przeciwników "normalnie". Poniekąd jednak wymagany jest ten teatrzyk, gdyż po egzekucji możemy odzyskać nieco zdrowia albo zwiększyć zdobywane doświadczenie.
Jeszcze słówko odnośnie systemu walki - gra ma jeszcze jakieś "specjalne umiejętności", które możemy okazjonalnie aktywować.
Rozgrywka jest strasznie korytarzowa i często wyreżyserowana (jestem dopiero w drugim rozdziale, więc mówię to co wiem) jednak nie aż tak pocięta przerywnikami, dialogami, czy QTE jak The Order.