Walka wręcz

+
Walka wręcz

Hej.

Piszę to najspokojniej jak potrafię, ale w tej chwili zadźgałbym wszystkich, którzy są wokół mnie, z powodu tego, jak ŹLE jest napisana walka wręcz w tej grze.
Gram na trudności krew, pot i łzy i gra mi się bardzo przyjemnie. Trochę ginąłem na początku, później jednak zrobiło się za łatwo i w połowie gry przerzuciłem się na death march. Też już jest za łatwo.
Jest jednak coś, przez co muszę zmniejszać poziom trudności z powrotem na przedostatni, a i tak przejście konkretnych elementów graniczy Z PIEPRZ******M CUDEM!
Jest to oczywiście walka wręcz.
Jestem pod koniec gry - tak myślę - i jestem w momencie questu na walce z Finneasem. Nie mogę go pokonać. Nie mogę. Stosuję przeróżne taktyki. Uniki, ucieczki, wymierzanie czasowe co do ćwierci cholernej sekundy, a i tak nie mogę mu zadać więcej niż trzech ciosów. Jestem 4 POZIOMY WYŻEJ NIŻ ON!
Moją frustrację podwaja fakt, że walka z nim trwa średnio około 10 sekund zanim mnie zabije, a wczytywanie gry trwa około minuty. Nie wiem, muszę to zmierzyć dokładnie, ale około 5-6 razy dłużej niż sama walka.
SPĘDZIŁEM GODZINĘ z zegarkiem na ręku, na próbie wymyślenia jakiejś strategii, która by na niego zadziałała, ale nie mogę sobie z tym poradzić. Nerwy mi zresztą też nie pomagają w racjonalnym myśleniu.
Niby mógłbym sobie zmniejszyć poziom gry na najprostszy, ale wyskakuje mi komunikat, że jeśli to zrobię, to stracę jakiegoś tam achievementa związanego ze stopniem trudności. A przecież nie po to trudziłem się z cholernymi logowymi gigantami, archegryfami, biesami, demonami, cholernym dzikim gonem nawet, żeby teraz mieć ujmę na honorze i dać się rozwalić idiocie w karczmie. Poza tym, przecież tu nie chodzi o ułatwianie, tylko o równość w rozgrywce.
C'mon.
Siedzę i się do siebie teraz uśmiecham co każde wczytanie stanu gry, bo myślę, że jestem w głupiej sytuacji. Chcę już skończyć tą grę i zaliczyć ostatni quest, bo Wiesiek mi zżarł z życia już ponad 180 godzin, a inne gry czekają, ale nie mogę, bo najwyraźniej osiłek w karczmie jest trudniejszy do pokonania niż PIEP#$%^ SMOK.
Twórcy gry: Proszę pomyślcie nad zbalansowaniem walki wręcz w tej grze, bo najtrudniejszymi przeciwnikami w takiej grze nie powinni być osiłkowie z tawerny.
Ludzie z forum: Jak mam go przejść? Błagam o jakąś pomoc. Prędzej zmoduję tą grę niż zmniejszę stopień trudności. Czy jest jakiś złoty środek na walki wręcz? Póki co, nie chce mi się grać w tą grę, bo moja frustracja przyćmiewa mi WSZYSTKO i z nerwów i niemocy krzyczę na moją żonę, kiedy do mnie podchodzi zapytać sie jak mi dzień minął. Zrobię czwarte podejście do tej walki za kilka godzin, jak się odstresuję. Może Wy mi jakoś pomożecie :(

EDIT: Eh, proszę o przeniesienie tego wątku do odpowiedniego działu. Z tych nerwów nawet nie zauważyłem gdzie go zaczynam.
 
1. Kontra
2. Dwa uderzenia
3. Odskok do tylu
4. Czekasz aż podejdzie i zada cios i zaczynasz od pkt 1

Pokonasz go tym sposobem nawet na najtrudniejszym poziomie. Zazwyczaj zaczyna od silnego ciosu, który jest banalny do skontrowania, bo jego animacja jest długa. Problemem jest jedynie jak zaczyna od ciosu szybkiego, gdyż wtedy mamy mniej czasu na wciśnięcie bloku, ale nawet to nie jest problemem jak masz stosunkowo dobry refleks i/lub wyczucie.
Mam nadzieje, ze Ci się uda :)
 
Last edited:
Albo łatwiejsze, bo ja kontry nigdy wymierzyć nie mogłem (przeszedłem na najwyższym tą metodą).
Unik w kierunku przeciwnika (to wywoła atak, zazwyczaj silny)
Dwa uniki do tyłu + silny/dwa silne ataki w odsłoniętego po swoim ciosie wroga.

I tak do skutku.
 
Wygrałem wszystkie walki. O ile do połowy wystarczało walić silnym, to później jednak kombinacje bloku i kontry.
 
Dobra, wykończyłem go.
Pierwsza metoda zadziałała, ale po prostu potrzebowałem świeżego podejścia. Tak na spokojnie.
Jestem pewien, że gdzieś indziej jest już podobny temat, a jako, że napisałem ten pierwszy post w przypływie złości i nerwów, to proszę ten zamknąć/skasować.
Nie przyczyniam się chyba do rozwoju forum zamieszczając ranty ;)
 
Przeżywam właśnie to samo co ty. O tym ładowaniu się gry już nawet nie wspomnę, bo mało co nie wyrzuciłem pleja przez okno! Przeciwnicy na najtrudniejszym poziomie są tragicznie wyskalowani - jednego ubijesz kilkoma ciosami, a do innego trzeba wracać, bo zabija cię na hita, chociaż ma mniejszy lvl od ciebie. Tragedia. Z tej frustracji pozmieniałem na wszystkich portalach ocenę tej grze, na niższą, bo jednak za bardzo ich doceniałem...
 
piękna 7letnia nekromancja! Ale skoro już otwarto wątek to i ja dorzucę swoje 3 grosze:

1) Walka na pięści na 'zawodach' gdzie jest to 1na1 nie stanowi naprawdę żadnego problemu. Zasadniczo ogranicza sie do jefnego z dwóch podejść (zależnie od preferencji gracza) : taktyki unik-kontra-dwa szybkie ciosy-unik oraz drugiej jaką z powodzeniem stosowałem bez żadnego problemu - spam silnymi ciosami, przeciwnik sie zasłania a pasek staminy mu spada, w końcu z zasłony wychodzi i dostaje 2 silne ciosy na twarz po czym... chowa się za blokiem i wracamy do poprzedniego zdania

Nie ma tu nic wymagającego czy niezwykłego

2) Walki poza-turniejowe... i tu już jest gorzej. Dlaczego? Bo Redsi dali ciała w ograniczeniami działań w trakcie walki - na turnieju Geralt oczywiście znaków używać nie będzie czy się turlać, ale jednak gdy są to walki na pięści w jakich chce przeciwnika ogłuszyc a w razie przegranej może źle skończyć juz ograniczenie powyższych nie jest potrzebne. Dlaczego walcząc ze stadem bezdomnych wraz z Zoltanem w Szałwi nie może kilku wywalić aardem? Dlaczego nie może się turlać kiedy walczy w domu niziołka jaki miał Jaskrowi zrobić plakat? dlaczego w końcu nie skorzysta z axii by w Becleurskim więzieniu nie spowodować by przeciwnicy zaczęli bić się nawzajem? To już pozostaje dla mnie zagwozdką...
 
Top Bottom