Oczywiście mowa tu o kontynuacji wizji redów, jeśli można to nazwać w ogóle wizją. Bo według Triss proces tworzenia mutacyjnych eliksirów i samej mutacji został całkowicie zapomniany i nie istniał już nikt, kto by pamiętał receptury i całą wiedzę tego dotyczącą. Dodatkowo nawet samym twórcom zajęło to lata prób, a ich efektem końcowym i szczytowym osiągnięciem jest Geralt. Bardzo wątpliwe jest przypadkowe stworzenie wiedźmina. To nie jest ugryzienie przez napromieniowanego pająka. W jedynce Azar Javed musiał być geniuszem skoro uznał, że po kilku dniach na podstawie notatek z jednej skrzynki może się zabrać do roboty.
"To oczywiste. Chcą zmutować dzieciaka, poddać go Próbie Traw i Zmianom, ale nie wiedzą, jak to zrobić. Ze starych żyje wyłącznie Vesemir, a Vesemir był tylko nauczycielem szermierki. Ukryte w podziemiach Kaer Morhen Laboratorium, zakurzone butle legendarnych eliksirów, alembiki, piece i retorty... Żaden z nich nie wie, jak się tym posłużyć. Bo niewątpliwym faktem jest, że mutagenne eliksiry opracował w zamierzchłych czasach jakiś renegat czarodziej, a następcy czarodzieja przez lata doskonalili je, przez lata magicznie kontrolowali proces Zmian, którym poddawano dzieci. I w którymś momencie łańcuch pękł. Zabrakło magicznej wiedzy i zdolności. Wiedźmini mają zioła i Trawy, mają Laboratorium. Znają recepturę. Ale nie mają czarodzieja.
Kto wie, pomyślała, może próbowali? Podawali dzieciom dekokty sporządzone bez udziału magii?
Wzdrygnęła się na myśl o tym, co mogło się wówczas dziać z tymi dziećmi."
Krew Elfów
Kto wie, pomyślała, może próbowali? Podawali dzieciom dekokty sporządzone bez udziału magii?
Wzdrygnęła się na myśl o tym, co mogło się wówczas dziać z tymi dziećmi."
Krew Elfów