Z perspektywy czasu za najlepszy uważam Powrót Batmana. To co najlepsze w poprzednim filmie i więcej. Oczywiście Burton miał swoją wizję, która w wielu miejscach odbiegała od komiksów jak choćby czarny Harvey Dent, Pingwin jako zdeformowane dziecko, Joker i zabójca Wayne'ów jedną osobą, ale wizja była ciekawa i spójna. Swoją drogą śmieszy mnie jak wielcy miłośnicy trylogii Mrocznego Rycerza podają tą ostatnią zmianę (tj. Jokera) jako główny argument w batalii, która seria lepsza: Burtona czy Nolana, bo przecież u Nolana jest tak bardzo wierne komiksom i w ogóle, a u Burtona scalili te dwie postacie. Zapominają jednak, że dokładnie taki sam zabieg zastosowano u Nolana scalając ze sobą postacie Henriego Ducarda i Ra's al Ghula.
U Nolana nie podobał mi się też lekki brak konsekwencji. Z jednej strony szli w realizm, z drugiej jednak Harvey zamiast dostać rozpuszczalnikiem zwęglił się w połowie choć oka mu nie rozpuściło. Pomijam też takie rzeczy jak to urządzenie do odparowywania wody, które nie odparowywało ludzi.
A który film uważam za najgorszy? Mroczny Rycerz Powstaje. Owszem, filmy Schumachera były słabe, kiczowate, głupawe, przesadnie kolorowe, ale... on dostał nakaz z góry, miał zrobić filmy nastawione na dzieciaki i sprzedaż zabawek i z tego zadania wywiązał się świetnie. Jego Batmany podobały mi się najbardziej kiedy miałem 9 czy 10 lat, zdanie zmieniłem dopiero później. Zakończenie trylogii Mrocznego Rycerza jednak rozczarowało mnie na całej linii, bo choć nie jestem wielkim fanem akurat tej wersji przygód Batmana to nie uważam też poprzednich filmów za złe i po naprawdę udanym Mrocznym Rycerzu miałem znacznie większe oczekiwania, a wyszło jak wyszło.
Wielka szkoda, że odsunęli Burtona od tej serii, bo czytałem różne wywiady i artykuły na temat planów kolejnych części w jego reżyserii i zapowiadało się ciekawie. Robin Williams jako Człowiek Zagadka - psychopata z wygolonym na włosach pytajnikiem, Brad Dourif jako Strach na Wróble i motyw z gazem powodującym halucynacje z danymi wrogami (mieli powrócić Nicholson i DeVito), Marlon Wayans jako Robin (tak, czarny Robin
), ciekawie byłoby też pociągnąć wątek czarnoskórego Dwie Twarze (zdrową połowę mógłby mieć czarną, a tą po wypadku białą). Naprawdę mogło być dobrze, ale cóż, Powrót Batmana był zbyt mroczny i zabawki się nie sprzedawały...
Czekam na Batmana i Supermana w jednym filmie. Człowiek ze Stali nie był taki tragiczny (poza scenariuszem
) i może z tego wyjść coś fajnego o ile tylko nie będą próbowali złapać zbyt wielu srok za jednym zamachem robiąc to co Marvel budował na przestrzeni lat w wielu filmach (wspomniane przeze mnie wcześniej plotki o obecności Nightwinga [kiedy zdążył być Robinem?!], Wonder Woman i Flasha).