Zakończenie - dyskusja

+
Geralt nie wahałby się pomóc w spisku kończącym życie Radowida, po którym ewidentnie widać, że oszalał.
Dla mnie w ogóle możliwość wzięcia udziału w tej inicjatywie była kompletnie niezgodna z charakterem postaci - momentalnie zrezygnowałem z zadania i nie byłem się w stanie zmusić, by je wykonać.

Między szukaniem Ciri, zmaganiem się z Gonem, liczeniem strat i szykowaniem ostatniego zrywu, by rozprawić się z niebezpieczeństwem grożącemu jego córce na mordowanie królów w imię jakiejś tam idei raczej czasu i ochoty nie ma. Skoro on sam z wybraną czarodziejką znajduje swoje miejsce, to inni raczej też dali by radę. Jeśli nie - cóż, nie zadaniem Białowłosego jest ratowanie wszystkim dupy, a rozmowy z pod znaku "co by było gdyby" nikomu nie wychodzą na dobre.
 
A ja mam pytanie trochę z innej beczki

Czy wybranie poprzez save (lub opcję dialogową w Wyzimie) między uratowaniem Triss a odczarowaniem Saskii ma jakieś znaczenie dla fabuły w W3? Z tego co się orientuję to w samym zakończeniu na pewno nie, Saskię moooże spotkamy w którymś z 2 płatnych dodatków i wtedy może to mieć znaczenie czy ją odczarowaliśmy czy nie, ale w obecnym W3 cokolwiek się zmienia w fabule/dialogach jeżeli wybiorę opcję uratowania Triss zamiast Saskii lub odwrotnie?
 
Szczególnie boli tu wątek miłosny, o ile Yen w trakcie wątku głównego zostało poświęcone całkiem sporo czasu o tyle Triss w tej grze została całkowicie pominięta. Po misjach w Novigradzie niezależnie od tego czy wyznamy jej miłość czy pozwolimy odpłynąć do Koviru, ukochana znika i nie odgrywa już w fabule praktycznie żadnej roli. Później gdy chcemy porozmawiać słyszymy tylko słynne już "no ? ". Gramy dalej tylko po to by na końcu zobaczyć obrazek z podpisem - Geralt i Triss żyli szczęśliwie. Serio ? Czlowiek się do postaci przywiązuje
tylko po to by po scenie na latarni, na końcu dostać jeden obrazek ? Słaby żart :/

Popatrz na to z drugiej strony. Czy Yennefer była w poprzednich częściach? Nie. Dlatego dostała ''więcej" czasu na to by gracz mógł ja poznać, nie każdy czyta książki. Rozmawiałem z osobami, które wybrały Triss i zarówno z zakończenia jak i z tego ile czasu otrzymała w większości byli zadowoleni. Nawiasem mówiąc nowe dialogi między Triss, a Geraltem powinny takich jak Ty zadowolić bo uzupełniają tą "lukę".
 
Cześć wszystkim. Generalnie nie zwykłem udzielać się na forach internetowych, ale kwestia, którą mam zamiar za chwilę poruszyć zraziła mnie tak, że musiałem gdzieś wyrzucić z siebie co leży mi na sercu. Jeśli już ktoś wcześniej o tym pisał to z góry przepraszam. Rozchodzi mi się o bardzo słabo ukazany i okrojony wątek miłości Ciri do swojej przyszywanej matki, Yennefer. W drugą stronę wszystko gra, od samego początku czarodziejka decyduje się na współpracę z Cesarstwem, w Kaer Morhen mało nie przewraca się po drodze biegnąc do ukochanej córeczki (jak ją zresztą nazywa), ale już zachowanie Ciri w wielu innych sytuacjach pozostawia wiele do życzenia i psuje wrażenie kontynuacji twórczości ASa, a przecież to był cel nadrzędny studia CDPR.

Gra cały czas ukazuje nam więź pomiędzy Geraltem i dzieckiem-niespodzianką (swoją drogą w genialny sposób), ale zapomina o trzeciej najważniejszej osobie do kompletu. W sadze podczas rozmów z Lożą Czarodziejek Ciri informuje, że chce być nazywana Cirillą z Vengerbergu, córką Yennefer. Dobrze wiemy, że kocha ją całym sercem i pod koniec rusza ratować jej życie do zamku Stygga. Natomiast co otrzymujemy w grze? W zakończeniu "cesarskim" jedynie mówi nam, że Yen nie maczała palców w jej decyzji i lepiej, żeby tym razem się w to nie mieszała, żegna się z samym Geraltem po czym odjeżdża. Odjeżdża, podczas gdy czarodziejka wraz Jaskrem i Zoltanem siedzi w karczmie tuż obok! Wyobraźcie sobie taką sytuacje w prawdziwym życiu, wczujcie się w rolę Yen i pomyślcie co musiała czuć kiedy Geralt wrócił do tawerny i poinformował ją, że ich dziecko odeszło. Gdyby to było gdzieś w środku gry to dałoby się przymknąć na to oko, zapomnieć, ale to jest ostatnia scena, zwieńczenie historii ciągnącej się już od lat '90. Książkowa Ciri na pewno chciałaby się rozstać w pełnym gronie rodzinnym.

Wydaje mi się, że znam powód dla takiego stanu rzeczy i ciężko mi mieć pretensje, bo uważam, że Redzi stworzyli najlepszą grę jaka kiedykolwiek wyszła na świat, ale w tym jednym przypadku wynikło to z lenistwa. Zimowy epilog w Bialym Sadzie został zaprojektowany tak, aby był uniwersalny dla sercowych wyborów gracza - jedyne czym się różni to z kim siedzimy przy stole w tawernie (albo w ogóle siedzimy sami), później już wszystko toczy się identycznie. Po cichu liczę na to, że w przyszłości jedna z łatek (nie mówię o Edycji Rozszerzonej, bo podobno chciano się jej wystrzec) rozbuduje całą sekwencję końcową o większy udział Yennefer tak jak podobno trwają prace nad dodatkowymi kwestiami dialogowymi z Triss Merigold. Wiele rzeczy chodzi mi jeszcze po głowie, ale zamiast wylewać wszystko w jednym poście, chciałbym najpierw usłyszeć Wasze zdanie o tym co napisalem do tej pory. Może uda nam się wywołać ciekawą dyskusję, ktora zostanie zauważona i da niektórym osobom do myślenia :)
 
Cześć wszystkim. Generalnie nie zwykłem udzielać się na forach internetowych, ale kwestia, którą mam zamiar za chwilę poruszyć zraziła mnie tak, że musiałem gdzieś wyrzucić z siebie co leży mi na sercu. Jeśli już ktoś wcześniej o tym pisał to z góry przepraszam. Rozchodzi mi się o bardzo słabo ukazany i okrojony wątek miłości Ciri do swojej przyszywanej matki, Yennefer. W drugą stronę wszystko gra, od samego początku czarodziejka decyduje się na współpracę z Cesarstwem, w Kaer Morhen mało nie przewraca się po drodze biegnąc do ukochanej córeczki (jak ją zresztą nazywa), ale już zachowanie Ciri w wielu innych sytuacjach pozostawia wiele do życzenia i psuje wrażenie kontynuacji twórczości ASa, a przecież to był cel nadrzędny studia CDPR.

Gra cały czas ukazuje nam więź pomiędzy Geraltem i dzieckiem-niespodzianką (swoją drogą w genialny sposób), ale zapomina o trzeciej najważniejszej osobie do kompletu. W sadze podczas rozmów z Lożą Czarodziejek Ciri informuje, że chce być nazywana Cirillą z Vengerbergu, córką Yennefer. Dobrze wiemy, że kocha ją całym sercem i pod koniec rusza ratować jej życie do zamku Stygga. Natomiast co otrzymujemy w grze? W zakończeniu "cesarskim" jedynie mówi nam, że Yen nie maczała palców w jej decyzji i lepiej, żeby tym razem się w to nie mieszała, żegna się z samym Geraltem po czym odjeżdża. Odjeżdża, podczas gdy czarodziejka wraz Jaskrem i Zoltanem siedzi w karczmie tuż obok! Wyobraźcie sobie taką sytuacje w prawdziwym życiu, wczujcie się w rolę Yen i pomyślcie co musiała czuć kiedy Geralt wrócił do tawerny i poinformował ją, że ich dziecko odeszło. Gdyby to było gdzieś w środku gry to dałoby się przymknąć na to oko, zapomnieć, ale to jest ostatnia scena, zwieńczenie historii ciągnącej się już od lat '90. Książkowa Ciri na pewno chciałaby się rozstać w pełnym gronie rodzinnym.

Wydaje mi się, że znam powód dla takiego stanu rzeczy i ciężko mi mieć pretensje, bo uważam, że Redzi stworzyli najlepszą grę jaka kiedykolwiek wyszła na świat, ale w tym jednym przypadku wynikło to z lenistwa. Zimowy epilog w Bialym Sadzie został zaprojektowany tak, aby był uniwersalny dla sercowych wyborów gracza - jedyne czym się różni to z kim siedzimy przy stole w tawernie (albo w ogóle siedzimy sami), później już wszystko toczy się identycznie. Po cichu liczę na to, że w przyszłości jedna z łatek (nie mówię o Edycji Rozszerzonej, bo podobno chciano się jej wystrzec) rozbuduje całą sekwencję końcową o większy udział Yennefer tak jak podobno trwają prace nad dodatkowymi kwestiami dialogowymi z Triss Merigold. Wiele rzeczy chodzi mi jeszcze po głowie, ale zamiast wylewać wszystko w jednym poście, chciałbym najpierw usłyszeć Wasze zdanie o tym co napisalem do tej pory. Może uda nam się wywołać ciekawą dyskusję, ktora zostanie zauważona i da niektórym osobom do myślenia :)

Rozmawialiśmy na ten temat na angielskim topicu o Yen - GingerEffect z CDPR odpowiedział
 
Cześć wszystkim. Generalnie nie zwykłem udzielać się na forach internetowych, ale kwestia, którą mam zamiar za chwilę poruszyć zraziła mnie tak, że musiałem gdzieś wyrzucić z siebie co leży mi na sercu. Jeśli już ktoś wcześniej o tym pisał to z góry przepraszam. Rozchodzi mi się o bardzo słabo ukazany i okrojony wątek miłości Ciri do swojej przyszywanej matki, Yennefer. W drugą stronę wszystko gra, od samego początku czarodziejka decyduje się na współpracę z Cesarstwem, w Kaer Morhen mało nie przewraca się po drodze biegnąc do ukochanej córeczki (jak ją zresztą nazywa), ale już zachowanie Ciri w wielu innych sytuacjach pozostawia wiele do życzenia i psuje wrażenie kontynuacji twórczości ASa, a przecież to był cel nadrzędny studia CDPR.

Gra cały czas ukazuje nam więź pomiędzy Geraltem i dzieckiem-niespodzianką (swoją drogą w genialny sposób), ale zapomina o trzeciej najważniejszej osobie do kompletu. W sadze podczas rozmów z Lożą Czarodziejek Ciri informuje, że chce być nazywana Cirillą z Vengerbergu, córką Yennefer. Dobrze wiemy, że kocha ją całym sercem i pod koniec rusza ratować jej życie do zamku Stygga. Natomiast co otrzymujemy w grze? W zakończeniu "cesarskim" jedynie mówi nam, że Yen nie maczała palców w jej decyzji i lepiej, żeby tym razem się w to nie mieszała, żegna się z samym Geraltem po czym odjeżdża. Odjeżdża, podczas gdy czarodziejka wraz Jaskrem i Zoltanem siedzi w karczmie tuż obok! Wyobraźcie sobie taką sytuacje w prawdziwym życiu, wczujcie się w rolę Yen i pomyślcie co musiała czuć kiedy Geralt wrócił do tawerny i poinformował ją, że ich dziecko odeszło. Gdyby to było gdzieś w środku gry to dałoby się przymknąć na to oko, zapomnieć, ale to jest ostatnia scena, zwieńczenie historii ciągnącej się już od lat '90. Książkowa Ciri na pewno chciałaby się rozstać w pełnym gronie rodzinnym.

Wydaje mi się, że znam powód dla takiego stanu rzeczy i ciężko mi mieć pretensje, bo uważam, że Redzi stworzyli najlepszą grę jaka kiedykolwiek wyszła na świat, ale w tym jednym przypadku wynikło to z lenistwa. Zimowy epilog w Bialym Sadzie został zaprojektowany tak, aby był uniwersalny dla sercowych wyborów gracza - jedyne czym się różni to z kim siedzimy przy stole w tawernie (albo w ogóle siedzimy sami), później już wszystko toczy się identycznie. Po cichu liczę na to, że w przyszłości jedna z łatek (nie mówię o Edycji Rozszerzonej, bo podobno chciano się jej wystrzec) rozbuduje całą sekwencję końcową o większy udział Yennefer tak jak podobno trwają prace nad dodatkowymi kwestiami dialogowymi z Triss Merigold. Wiele rzeczy chodzi mi jeszcze po głowie, ale zamiast wylewać wszystko w jednym poście, chciałbym najpierw usłyszeć Wasze zdanie o tym co napisalem do tej pory. Może uda nam się wywołać ciekawą dyskusję, ktora zostanie zauważona i da niektórym osobom do myślenia :)

Zgadzam się. Bardzo słabo ukazana relacja Ciri/Yennefer. Tak jakby Ciri miała Yen kompletnie gdzieś.

edit: @Gilthoniel świetnie mówisz (piszesz?) po polsku! ;D
 
Last edited:
Wielkie dzięki za podesłanie tego tematu! Czytając fragmenty ze spojlera odniosłem wrażenie, że to myśli wyciągnięte z mojej głowy. Cieszy fakt, że tylu ludzi interesuje się tym zagadnieniem - może nawet jeszcze coś z tego wyniknie, ale nauczony doświadczeniem wolę się za bardzo na to nie nastawiać. Można się tylko niepotrzebnie rozczarować.
 
Co się stało już się nie odstanie - na pewno nie przebudują teraz całej gry, ale w dalszym ciągu nie jest za późno, aby rozszerzyć epilog o taki konkretny family time. Widząc coś takiego, wiedząc, że już później Ciri jako cesarzowa dalej odwiedza swoich rodziców raz na jakiś czas mógłbym odejść od ich historii w pełni usatysfakcjonowany. A tak dalej muszę się posiłkować własną wyobraźnią i sam dopowiadać pewne rzeczy. A miałem szczere nadzieje, że gra wychodzi właśnie po to, aby pozamykać definitywnie wszystkie wątki czy to z poprzednich części, czy pozostawione jeszcze przez Pana Sapkowskiego.
 
@Noristias być może jest to furtka do kolejnej opowieści...która nigdy się nie kończy ? ;)
[wiem, wiem, już schodzę na ziemię... ;) ]
 
Tak, też mnie to olanie relacji Ciri => Yennefer boli. Ale w drugą stronę już jest nieźle. Ta scena kiedy Yennefer biegnie sie przywitac z córką to jest IMO jedna z lepszych scen w grze. Ogólnie cała determinacja Yennefer w odnalezieniu Ciri świetnie pokazana w wielu scenach. Natomiast Ciri do Yennefer zwraca sie chyba tylko w laboratorium Avallacha. I ogólnie scena demolki w laboratorium to bodajże jedyny moment kiedy rodzinka jest w komplecie i robi coś wspólnie. Mogło byc lepiej, ale trzeba brać pod uwagę, że to jednak jest głównie gra mająca dać satysfakcje wszystkim graczom, a nie tylko fanom pierwowzoru książkowego. I tak jako fan twórczości ASa czuję się tą odsłona serii spełniony:p

REDzi poszli na kompromis względem tej relacji żeby nie drażnić tak zwanego TeamTriss. Bez urazy dla zwolenników Triss, ale wystarczy rzucić okiem na odpowiedni temat na wątku anglojęzycznym, żeby zobaczyć co się dzieje. Gdyby dali jeszcze więcej Yennefer to niektórzy by twórców ukamieniowali:p
 
Przydałaby się również możliwość wysłuchania interakcji Ciri z Myszoworem/ Hjalmarem i zamknięcie innych wątków.
Ale tu problem jest z drugiej strony - to nawet nie Jenki jest za dużo(sam z nią grałem dwa razy i za drugim razem już strawniejsza, a np. ta usunięta scena z Kaer Morhen naprawdę dobrze by się w grze prezentowała) , tylko rudzielca zdecydowanie za mało ;)
 
Ale jakiego rodzaju sceny byście chcieli ? I kiedy miałaby się ona wydarzyć ? Musimy pamiętać że trzeba utrzymać odpowiednie tempo/spójność/logiczność opowieści i mimo tego że fajnie byłoby zobaczyć pewne rzeczy, to mogłoby się okazać że jedno z powyższych wymagań nie zostanie spełnione (zauważcie jak zmienia się liczba zadań wraz z lvl postaci, gdzie przy samej końcówce mamy ok. 2 zlecenia i jedno zadanie poboczne by gracz całkowicie poświęcił uwagę finałowi gry).
 
No właśnie taką scenę Cri - Yennefer można by w zasadzie wpleść w każdym momencie po bitwie w Kaer Morhen i wcale by to na tempo opowieści negatywnie nie działało. Nie chodzi tu o zadanie tylko po prostu o wspólną scenę Yennefer z Ciri. Bo trochę trudno uwierzyć, że ze sobą wtedy nie rozmawiały.
 
Przed albo po. Nawet coś w stylu lecących w tle
- Prędzej zostanę hierarchą Novigradu niż ta machina wystrzeli
albo
Pamietasz, jak walczyliśmy z nimi pod Drzewem Wisielców? Teraz też damy radę
 
@lukszwed
Zastanawiałem się nad tym i najłatwiej można by wrzucić taką scenę po rozmowie z lożą, ewentualnie podczas przywitania w Kaer Morhen mogłaby odpowiedzieć Yen coś w stylu "Ty też mamo". Ale musisz przyznać że nawet bez takiej sceny czuć miłość pomiędzy Ciri i Yen.
 
Rozmowa z loża, a raczej moment kiedy Ciri wychodzi z pokoju jest świetnie zrobiony. Osobiście bardziej podoba mi się ta druga opcja, przynajmniej raz powiedziała by do niej ''mamo'', a miłość czuć tylko ze strony Yennefer, Ciri (w grze) za bardzo tego nie odwzajemnia, przynajmniej tak to wygląda.
 
Top Bottom