The Elder Scrolls

+

The Elder Scrolls


  • Total voters
    43
No właśnie, czyli potrzebowałbym polskie pudełko i klucz Steam. Bo jak wezmę angielskie pudełko i zainstaluję z płyty, to nie będę miał polskiej wersji. A nie wiem nawet, czy polski klucz do angielskiej wersji płyty zadziała. Trochę dużo tu kombinacji i niewiadomych :).
 
Kronikarski obowiązek raz jeszcze obliguje mnie do wspomnienia o kolejnym rozdziela moich przygód w prowincji Skyrim (i peryferiach). Tym razem pod moim naporem ustąpił w zeszłym tygodniu Miraak, co jest równoznaczne ze skonkludowaniem wątku głównego rozszerzenia Dragonborn, a w ten weekend ostatecznie rozliczam się z pochodzącymi z niego side-questami.

Jak najłatwiej zdefiniować ten dodatek? Jest to sentymentalny, naszpikowany smaczkami powrót do Morrowinda i zarazem hołd dla graczy o duszy eksploratora, którym niestraszny skromny wątek główny. Ponadto, rzecz klimatyczna i pozbawiona bugów. Suma sumarum, choć Dawnguard tryumfuje dzięki krwistej fabule, ten zapada w pamięć bardziej dzięki rozmachowi - wraca formuła z podstawki, której wyspa Solstheim jest w zasadzie miniaturką.

Po blisko 17h obcowania z tym rozszerzeniem niemal w zupełności wyczerpałem zadania oraz lokacje do odwiedzenia. Dungeonów jest nadspodziewanie dużo, a na wytrwałych poszukiwaczy przygód czeka min. szałowy armor set, w sumie cztery nowe "okrzyki" (na szczęście gram w oryginalnej wersji językowej!) i garść nowych przeciwników. Nowością są tzw. Black Books, siedem daedrycznych artefaktów rozrzuconych po nowej krainie, których lektura kończy się wysłanie nas do świata jednego z daedrycznych książąt. Przebijamy się tam przez różne pułapki i wrogów, by ostatecznie dostąpić wyboru jednego z trzech eksluzywnych perków. Dodatek oferuje również możliwość zdobycia kolejnego domostwa, wydobywania świeżutkiego surowca do craftingu, a także dosiadania smoków po uprzednim przejęciu nad nimi kontroli. Ten ostatni "ficzer" jest jednak mocno liniowy i rozczarowujący.

Dragonborn: 8/10

Wygląda na to, że moja przygoda z największym dotychczas dziełem Bethesdy dobiega końca i powoli zmierzam do zrobienia sobie przerwy. Ilość lokacji do odkrycia w podstawce i Dragonborn powinna jednak dać mi jeszcze z 10h roboty, a na deser zostaje opcja zrezygnowania z formy wilkołaka na rzecz wampiryzmu i zajęcie się perkami krwiopijcy, czy też sfinalizowanie budowy pobocznych domostw z Hearthfire. Na to przyjdzie jednak pora innym razem.
 
A ja w końcu dostałem w swoje łapki pudełkową Legendary Edition. Ale muszę przyznać, że odrobinę się zawiodłem. Spodziewałem się czegoś bardziej okazałego jeśli chodzi o pudełko. A tu takie normalne, pojedyńcze, w kartonowej wsuwce (z tłoczonym napisem co prawda), ale za taką kasę spodziewałem się więcej. Na zdjęciach w necie prezentuje się zdecydowanie bardziej efektownie :(. Czy ktoś się orientuje, czy w tej wersji są już wgrane te tekstury wysokiej rozdzielczości, czy nadal trzeba to ściągać osobno?
 
Polecam ściągnąć grę od razu, za jednym zamachem. Launcher, po wznowieniu pobierania, sprawdza już ściągnięte pliki (a trwa to dosyć długo) i dopiero zaczyna dalszy download.
 
Dzięki, dzięki.
Na razie się nie chce ściągać, ale może coś z tego wyjdzie i pobawię się trochę w weekend (jeżeli uda mi się w miarę wszystko ogarnąć, o MMO mam zerowe pojęcie).
 
Dzięki, dzięki.
Na razie się nie chce ściągać, ale może coś z tego wyjdzie i pobawię się trochę w weekend (jeżeli uda mi się w miarę wszystko ogarnąć, o MMO mam zerowe pojęcie).
Już ściągaj, bo to ze 20GB jest, a mi szło 300-500 kb/s, także wisz...
 
Nieźle, ubiegłego wieczoru transfer przyśpieszył do 1.1-1.2 mb/s, a dzisiaj za dnia dotarł nawet do 2.2, także trudno mi narzekać na sprawność ich launchera. Obecnie kończę instalować patch, stąd mówię - do zobaczenia w Tamriel, być może już jutro. Chętnie pobiegam w grupie, póki co zwerbowałem kumpla negatywnie nastowionego do MMO.
 
Top Bottom