Mnie, podobnie jak Singami (albo Singamiemu ;p) nie podoba się głupota przeciwników oraz to separowanie pojedynczych przeciwników. Mówi się o tym, że przeciwnicy muszą ginąć po kilku(nastu) ciosach, bo to gra i musi być trochę trudniej. Ale ja mam trochę inne rozwiązanie, według mnie zbalansowane i w praktyce dające taki efekt jak to, które prezentowane jest w W2 i gameplayu.
Uważam, że rzeczywiście należałoby stworzyć bandytów "jednostrzałowców", których siłą byłaby liczba. Czy pokonanie tej zgrai z gameplaya było trudne? Nie. Jedynie czasochłonne. To jest wada Wiedźmina 2 i jak na razie W3. Walki są debilnie łatwe, tylko czasochłonne. Czy nie lepiej byłoby zrobić bardziej zażartych i przede wszystkim inteligentniejszych przeciwników, którzy atakowaliby razem, stwarzając realne zagrożenie, a ich jedynym słabym punktem byłaby minimalna ilość HP (lub bycie jednostrzałowcem).? Wtedy jeden unik przed atakującą zgrają umożliwiłby wyprowadzenie dwóch ciosów (czyli dwa trupy). Walka byłaby trudna bo trzeba wiedzieć gdzie uskoczyć i jak uskoczyć, a następnie przygotować się na kolejny taki lub podobny manewr.
Inną sprawą jest oczywiście walka z przeciwnikiem w dobrym pancerzu, który oczywiście miałby, logicznie rzecz biorąc, więcej HP, a jeszcze inną walka z wyśmienitym szermierzem, którego silną stroną nie byłoby HP (patrz: półnagi Dymitr, biorący na klatę każdy cios, identycznie jak rycerz na zamku w prologu), ale świetne blokowanie ciosów Wiedźmina (wybijanie z rytmu jak w W2) oraz zwinne obracanie się w kierunku unikającego wiedźmina.