The Witcher 3: Wild Hunt Collector's Edition Prima Official Game Guide PL!

+
Przepraszam że pytam (nie zjedzcie mnie tylko), ale po kiego komu poradnik? Żeby leżał i ładnie wyglądał? W grze nie natrafiłem na NIC co wymagałoby użycia takiego poradnika, więc jak dla mnie jest to pozbawione sensu. Myślę że era takich pseudo poradników zakończyła się już w chwili jej powstania. Wystarczy trochę pomyśleć, zajmie to mniej czasu, aniżeli posługiwanie się takim cudem. No, chyba że ktoś ma za dużo pieniędzy, ale to już nie jest moja sprawa. :yawn:

Wartość kolekcjonerska. To tak trudno zrozumieć?
 
ale po kiego komu poradnik
poradnik przejścia gry to jedno, ale to wydanie posiada coś więcej. Ja takie coś chętnie przygarnę:

 
Przepraszam że pytam (nie zjedzcie mnie tylko), ale po kiego komu poradnik? Żeby leżał i ładnie wyglądał?

Przede wszystkim. Druga sprawa to to, ze jezeli jarasz sie statystykami i innymi duperelami, to wiele ulatwia (do momentu wypuszczenia jakiegos patcha, ktory to wszystko pozmienia). Trzecia jest taka, ze zapewniam cie, cos ci na bank umknelo, bo sama odkrylam dzeki temu rzeczy, ktorych nie znalazlam sama. To byly pierdolki, ale zawsze. Czwarta - poradnik ci mowi, co sie powinno zadziac, wiec wiesz jak masz buga, ze to bug, a nie ze robisz cos zle.

Poradnik jest wydany przepieknie, ale kosztowalby tyle co gra, albo wiecej (tutaj kosztowal prawie tyle samo). Na tym niestety caly problem polega. I nie chodzi o to, ze Polacy by nie kupili. Czesc by kupila, ale dalej to dosc kosztowna zabawka. Kompedium wiedzminskie tutaj kosztuje prawie 3 razy tyle co w PL. Poradnik ma zblizona cene. Wiec kupilibyscie poradnik za 200 zl?:) I to czyto kolekcjonersko?
Bo jak kolekcjonersko, mozna zamowic z amazona, po angielsku :)
 
A więc zainwestuj naprawdę duże pieniądze w przygotowanie i wydanie poradnika, a jak polecisz na nim ze stratami, zawsze będziesz mógł powiedzieć "hej, przynajmniej przyczyniłem się do rozwoju rynku rodzimego".
Przykro mi, ale jest jedna prosta zasada- biznes ma zarabiać. A jeśli ktoś zobaczyłby możliwość zarobienia na przetłumaczeniu poradnika na polski, to pewni by to zrobił, a skoro nikt tego nie zrobił, to no cóż- pewnie się nie opłaca.
Dobrze że nie jesteś inwestorem :p Tym cytatem trochę mnie zniechęciłeś do udzielenia odpowiedzi, ale odpowiem. Inwestowanie ma to do siebie, że czasem można stracić. Ale uwierz, że gdyby każdy miał takie podejście jak ty,żaden rynek na świecie by się nie rozwijał. O tym że polski rynek gier się dopiero rozwija i wymaga czasu a także inwestycji mówi coraz więcej osób, często twórców zarówno dużych jak i małych studiów. Nikt jeszcze tego nie wydał, bo te rzeczy są u nas mało popularne. Dodatkowo wydanie takiego poradnika nie jest milionową inwestycją a dobra reklama i słuszna cena mogą również wiele zdziałać.No ale po co? Lepiej niech dalej będzie jak będzie, bójmy się zmian i bądźmy tu, gdzie jesteśmy
 
Dobrze że nie jesteś inwestorem :p Tym cytatem trochę mnie zniechęciłeś do udzielenia odpowiedzi, ale odpowiem. Inwestowanie ma to do siebie, że czasem można stracić. Ale uwierz, że gdyby każdy miał takie podejście jak ty,żaden rynek na świecie by się nie rozwijał. O tym że polski rynek gier się dopiero rozwija i wymaga czasu a także inwestycji mówi coraz więcej osób, często twórców zarówno dużych jak i małych studiów. Nikt jeszcze tego nie wydał, bo te rzeczy są u nas mało popularne. Dodatkowo wydanie takiego poradnika nie jest milionową inwestycją a dobra reklama i słuszna cena mogą również wiele zdziałać.No ale po co? Lepiej niech dalej będzie jak będzie, bójmy się zmian i bądźmy tu, gdzie jesteśmy
Rozumiem, że jak Ty byłbyś inwestorem to byś zainwestował, nawet jakbyś miał stracić? Po wszystkim mógłbyś powiedzieć, że przynajmniej przyczyniłeś się do rozwoju rynku. Żadna prywatna firma, a juz w szczególności żadna duża korporacja, nie zainwestuje w nic na czym straci. I jedynym rozwiązaniem tego problemu jest pokazanie tymże firmom, że wydawania tego typu rzeczy w Polsce się opłaca, a jedynym na to sposobem jest kupowanie takich rzeczy.
Ale parafrazując Twoja wypowiedź: lepiej siedzieć na forum internetowym, narzekając jakie te firmy złe, bo nie chcą zainwestować w rynek, zamiast samemu wyjść z inicjatywą i kupić ten poradnik. Nie róbmy nic, czekajmy aż inni za nas to zrobią.

Wyobraź sobie walne zebranie inwestorów w Prima Games
"Proponuje zacząć tłumaczyć i sprzedawać nasze poradniki w Polsce. Wprawdzie z informacji od naszych dystrybutorów wynika, że sprzedaż w tym regionie oscyluje na granicy błędu statystycznego, a to posunięcie na 80% przyniesie straty, ale przynajmniej wniesieniu coś w rozwój i rynku"
Sadzisz, że taki wniosek spotka się z optymistycznym odzewem?

A teraz wyobraź sobie inną sytuację
"Z danych od naszych dystrybutorów wynika, że sprzedaż naszych poradników w Polsce jest całkiem zachęcająca i ciągle wzrasta. A sam rynek szybko się rozwija. Proponuje przyjrzeć się możliwości współpracy z lokalnymi dystrybutorami pod kontem możliwości sprzedaży i ewentualnego tłumaczenia na język Polski"

Która z tych wersji jest bardziej prawdopodobna?
 
Last edited:
Nie jestem inwestorem i nie chce byc. Jednak nie o to chodzi a wnioskujac po twoich wypowiedziach, torche sie nie zrozumielismy. Nie chodzi o tlumaczenie takiego poradnika przez PRIMA czy jakakolwiek inna firme. Chodzi mi bardziej o to, ze polskie wydawnictwa(wraz ze wspolpraca studiow odpowiedzialnych za gre ktora otrzymuje taki poradnik) bezproblemowo same moglby cos takiego napisac i wydac. Problem w tym ze takie rzeczy poki co sa w Polsce malo popularne i trzeba by je rozpromowac, co poczatkowo wymaga pewnych inwestycji(w tym badanie rynku i inne sprawy z tym zwiazane) Sprzedawanie poradnika od PRIMA tylko ze przetlumaczonego przy obecnej sytuacji mija sie z celem. Jak ktos slusznie zauwazyl, jego cena przewyzsza koszt zakupu gry na PC i dostosowana jest do zupelnie innego rynku.
Slusznie napisales ze pokazanie ze takie rzeczy maja w Polsce sens mozna zasygnalizowac jedynie poprzez kupowanie takich rzeczy. Tylko widzisz, poradnikow tego typu na rynku polskim jest strasznie malo i sa trudno dostepne. Zatem mamy bledne kolo.
Co do mojej wypowiedzi: "lepiej siedzieć na forum internetowym, narzekając jakie te firmy złe, bo nie chcą zainwestować w rynek, zamiast samemu wyjść z inicjatywą i kupić ten poradnik. Nie róbmy nic, czekajmy aż inni za nas to zrobią."- nie mam pojecia jak sobie to sparafrazowales, ale zrobiles to zle. Moze to ja nie jasno sie wyrazilem, moze ty zle zrozumiales.
 
Czemu uważasz, że tego typu rzeczy są ciężko dostępne? Czy żyjemy w latach 70 a od zachodu jesteśmy ogrodzenia murem? Choćby i amazon wysyła prawie, że wszystko do Polski (choćby i ten przykladowy poradnik jest aktualnie za 11£, czyli wraz z kosztem wysyłki wyniesie ok 100 zł, jak na mój gust warto). A informacje gdzie i co jest wysyłane nie znikają, tylko trafiają do zestawień, które to są przekazywane dalej. I to jest właśnie sposób na pokazanie producentom (tym lokalnym jak i zagranicznym), że jest popyt na tego typu rzeczy.

I chodziło mi o ten tekst
No ale po co? Lepiej niech dalej będzie jak będzie, bójmy się zmian i bądźmy tu, gdzie jesteśmy
 
Ciezko dostepne- chodzi o poradniki w jezyku polskim. Wiadomym jest ze aktualnie bezproblemowo mozna sobie cos sprowadzic praktycznie z kazdego zakatka na swiecie, ale chodzi o poradniki i inne duperele kolekcjonerskie w jezyku polskim, nie angielskim czy niemieckim. Dobrze ze kupiles i sie tym cieszysz. Owszem pokazales ze jest popyt na takie rzeczy, dales znac producentowi ze jest sens wydawania takich rzeczy. Ale kupiles na amazonie, tak? Jaki sygnal ma producent, skoro kupiles angielska wersje w angielskim sklepie? Nie ma to nic wspolnego z naszym rynkiem.

Co do cytatu, odnosil sie on bardziej do ogolu i czestego toku myslenia kroty mozna wywnioskowac z niektorych poczynan na naszym rynku.
 
Bo amazon odznaczył u siebie w papierach:
"Do Polski wysłaliśmy taką i taką rzecz, z kategorii takiej a takiej"
A raz na jakiś okres czasu powstaje zestawienie wszystkich rzeczy które zostały rozesłane do każdego z krajów.

Podstawowe prawo rynku mówi o tym, że popyt i podaż są ze sobą związane. Tak długo jak nie będzie popytu, nie będzie podaży. Czyli tak długo jak Polski rynek nie zacznie domagać się takich rzeczy, tak długo takich rzeźby na rynek Polski nikt wypuszczać nie będzie. A na jakiej podstawie można określić zapotrzebowanie? Bo na pewno nie na podstawie tego co ludzie piszą na forach dyskusyjnych. Ale choćby i na podstawie takich zestawień jak to z przykladu z Amazonem.
 
Jest w tym sporo racji, ale kazdy medal ma dwie strony. Druga strona jest nieco mniej optymistyczna. Skoro i bez tlumaczenia ludzie kupuja takie poradniki(zostanmy przy naszym rynku) to po co wkladac srodki i zajmowac sie tlumaczeniem, skoro i tak to ludzie kupia?
 
Jest w tym sporo racji, ale kazdy medal ma dwie strony. Druga strona jest nieco mniej optymistyczna. Skoro i bez tlumaczenia ludzie kupuja takie poradniki(zostanmy przy naszym rynku) to po co wkladac srodki i zajmowac sie tlumaczeniem, skoro i tak to ludzie kupia?
Po to, że po pewnym czasie ktoś się zorientuje, że rozwinięty rynek wymaga więcej. Znajdź teraz jakaś choćby i grę wydawaną na terenie Polski, która nie ma napisów w naszym rodzimym języku? Czyli coś co wcale nie było tak oczywiste jeszcze kilkanaście lat temu. Po drugie towar sprzedawany w języku rynku sprzedaje się lepiej- jeśli ileś tam osób w danym kraju jest gotowe kupić produkt w języku angielskim, to na pewno jeszcze więcej osób kupi go w polskim.

Wiadomo- do tego sługa droga. Najpierw przede wszystkim producenci muszą zauważyć, że opłaca się pewne rzeczy dystrybutować bezpośrednio na nasz rynek, dzięki czemu będziemy mogli kupić pewne produkty od polskich sprzedawców, zamiar sprowadzać je zza granicy. Ale tak jak już pisałem- musi być na to popyt.
 
Potwierdzasz to, co napisalem kilka postów wczesniej. Polski rynek wciaz sie rozwija i wymaga inwestycji.
 
Tak, ale te inwestycje muszą się komuś opłacać najpierw, muszą być robione z głową. Musi być popyt. Biznes to wbrew pozorom nie hazard, nikt poważny nie wyłoży pieniędzy dopóki nie będzie miał dużej szansy na zarobek. I o tym mówię od początku.
 
I tu masz racje, ale inwestowanie niemal zawsze jest ryzykiem. Majac odpowiednie dane mozna oczywiscie je zniwelowac, ale ostatczenie wszystko reguluje rynek.
 
No dobra, to troche liczb:
http://www.primagames.com/games/witcher-3/feature/making-witcher-3-wild-hunt-game-guides-numbers
Po pierwsze PRIMA nic by nie wydala, tylko sprzedala co najwyzej prawa do tlumaczen. I kosztowaloby to niezla fortune + gwarancje jakiegos nakladu (czyli np moga wymoc na polskim wydawcy, zeby wyprodukowal conajmniej 50000 sztuk).
Dwa, wiecie ile sie placi autorom fantastyki za ksiazke? Wiecie, ile wynosi naklad? To sa strasznie smutne liczby. PRIMA nie wydaje chyba na zaden inny rynek po za anglojezycznym, bo im sie nie oplaca. No i daja gwarancje jakosci i obsluge online tez. Po polsku mieliby to robic? Po co?
Po trzecie, tytul ma sens przez pierwszy miesiac - dwa, pozniej juz nie bardzo bo pacze, bo zmiany, bo juz ludzie nie kupuja. To strasznie krotka zywotnosc papierowego wydania. I jeszcze wieksze ryzyko.
A co do gier i jezyka polskiego, przypominam, ze trend lokalizacyjny w tym kraju wyznaczyl CD Projekt :) Ale czym innym jest wydanie gry z polskim dubbingiem/napisami, a czym innym poradnika do tejze gry...
 
A co do gier i jezyka polskiego, przypominam, ze trend lokalizacyjny w tym kraju wyznaczyl CD Projekt :) Ale czym innym jest wydanie gry z polskim dubbingiem/napisami, a czym innym poradnika do tejze gry...

Na bazie czego tak twierdzisz? Pierwszą zlokalizowaną (legalnie przez wydawce, a nie chałupniczo przez fanów) grą było Syndykate (1994). Stał za tym IPS którego spadkobiercą jest CENEGA (IPS połączył się z Mirage tworząc IM Group, a następnie IM Group zostało połączone z czeskim dystrybutorem i powstała Cenega). CD Projekt nie był nawet drugi w tej konkurencji bo to miejsce na pudle zajmuje XLand z grą Flipper (też 1994). W tym samym roku dopiero powstawał CD Projekt. Kiedy konkurencja w 1996 miała na swoim koncie już dobrych kilka tytułów po polsku CDP dopiero zaczął tłumaczyć instrukcje i pudełka, a ich pierwsza w pełni zlokalizowana gra to Baldurs Gates z UWAGA 1999 roku. PIĘĆ lat po konkurencji. Jaki zatem trend CDP wyznaczał w kwestii lokalizowania gier? Oni jak na razie to nawet największym polskim producentem gier nie są i raczej Wiedźmin 3 tego nie zmieni (choć przy naprawdę wielkiej sprzedaży mają szansę wskoczyć na 2 miejsce).
 
Na bazie czego tak twierdzisz?

Przepraszam, jezlei zle sie wyrazilam. CD Projekt z tego co jest mi wiaodme, posiadal najwieksze lokalizacyjny dzial w PL. Jezlei gdzie sbyl wiekszy, bardzo przepraszam za pomylke. I nie chodzilo mi o to, kto byl pierwszy, a kto zrobil to z najwiekszym rozmachem. Jezeli w tej kwestii sie mylilam mea culpa.

Co dalej nie zmienia faktu, ze poradnik to co innego.
 
Przepraszam, jezlei zle sie wyrazilam. CD Projekt z tego co jest mi wiaodme, posiadal najwieksze lokalizacyjny dzial w PL. Jezlei gdzie sbyl wiekszy, bardzo przepraszam za pomylke. I nie chodzilo mi o to, kto byl pierwszy, a kto zrobil to z najwiekszym rozmachem. Jezeli w tej kwestii sie mylilam mea culpa.

Co dalej nie zmienia faktu, ze poradnik to co innego.

Nie wiem kto w Polsce ma lub miał najwięcej pracowników w dziale lokalizacyjnym (a są przecież jeszcze firmy zewnętrzne specjalizujące się w lokalizacjach), ale liczba etatów chyba nie jest wyznacznikiem wyznaczania trendów, a to o tą cześć Twojej wypowiedzi mi chodziło. Byłem ciekaw na bazie czego tak myślisz licząc na ciekawą wymianę ciekawostek z historii branży :D

Co zaś się tyczy poradnika to nic dziwnego, że się takowy nie pojawił skoro poradnik do Wiedźmina 2 był wydany (nakładem Ringier Axel Springer) i raczej się dobrze nie sprzedał biorąc pod uwagę, że nadal jest dostępny w zawrotnych ilościach (ostatnio sam kupiłem jeden egzemplarz za 10 zł w księgarni z tanimi książkami gdzie mieli kilkanaście sztuk tego poradnika).
 
Zamiast się bawić w czekanie na tłumaczenie polecam wam to kupić póki jest łatwo dostępny w internecie, bo później to będziecie jeszcze bardziej zgrzytać zębami.
 
Top Bottom