Na koniec jeszcze jedno: gdy "Droga..." ukazywała się w "Fantastyce", wielokrotnie już tu będący przywoływany Maciej Parowski pozwolił sobie na pewne redaktorskie korekty, nie konsultując tychże z autorem - któżby w końcu cackał się z debiutantem. Ofiarą redaktorskiej gumy padły przede wszystkim zwroty, których w fantasy używać nie wolno, bo "podówczas tak nie mówiono". W wydrukowanym w "Fantastyce" opowiadaniu spostrzegłem więc z niejakim zdumieniem, że "pycha" zastąpiła "arogancję", że "inteligentny" stał się "mądrym" itp. Ponieważ twardo bronię teorii, że fantasy nie dzieje się w żadnym "podówczasie" i bezsensowne są zarówno archaizacja języka, jak i jakiekolwiek języka stylizowanie, z wersji, którą Państwo za chwilę przeczytają, poprawki Parowskiego wyeliminowałem, wróciłem do swego dziewiczego maszynopisu. Mają więc Państwo przed sobą wersję, którą Anglosasi określają jako unabridged. Ocenie Państwa pozostawiam, czy tekst zyskał przez to, czy stracił.