Wiedźmin 3 - sugestie, marzenia i pobożne życzenia

+
Po dluzszym prowadzeniu papierowych sesji rpg pozwalalem graczom stworzyc postacie jakie tylko chcieli, w granicach rozsadku oczywiscie. Mam nadzieje, ze i w komputerowych grach rpg kiedys ten etap zaistnieje i dodawanie kolejnych, coraz wyzszych cyferek w statystykach przestanie byc wymogiem. Choc konserwatysci zapewne grajac w Malysza 3 wymagaliby amnezji po nieszczesliwym upadku, kompletowania od nowa zestawu nart, dobierania kombinezonu i nauki ladowania telemarkiem. Awans od wiesniaka do niepokonanego herosa bawil mnie pietnascie lat temu. Obiegowe prawdy typu wszyscy chca otwartego swiata i wszyscy chca rozwijac postac nie zawsze pokrywaja sie z rzeczywistoscia.
 
Na całe szczęście mamy "gatunki", nie tylko gier ale i książek oraz filmów. Oczywiście, że są gry, filmy czy książki, których nie sposób określić konkretnym mianem, ale jeśli twórcy nazywają swoją grę RPG, to powinni trzymać się kanonu. Tarantino nie tworzy w konkretnym gatunku, i nikt nie ma do niego pretensji, że jego ostatni "western" nie jest westernem. Jeśli Redzi zdecydują się tworzyć gry, których gatunek będzie można nazwać "Redowskim", czemu nie. Wtedy będziemy mieć połączenie paru gatunków, i nikt nie poczuje się oszukany(bo on chciał RPG, czy przygodówkę).

Chodak, podoba mi się Twój pomysł z rozkładaniem rozwoju Geralta na 3 części, ale jest już za późno. Myslę, że takie rozwiązanie nie kłóci się z konwencją RPG. Jestem przeciwny importowi ekwipunku.

EDIT.
Chociaż...sam nie wiem. W Wiedźminolandzie mamy konkretne bestie, które stały by się śmiesznie łatwe do pokonania w w3. Co innego gdyby gra nie opierała się na książce.
 
A co jeśli nie grałem w poprzednie części? Mam dostać na starcie postać, która radzi sobie z co 2 przeciwnikiem? Bo jeśli w 1 części Postać była w stanie zabić Kościeja, czy jak mu tam było. W 2 wielkiego Drauga, czy jak mu tam było. To kto będzie mi w stanie zagrozić w 3? I gdzie tu przyjemność z walki?
 
To chyba oczywiste - w razie braku sejwa z postacią, tworzysz postać już w pewnym stopniu rozwiniętą do adekwatnego poziomu, czyli rozdajesz talenty od początku.

Niestety, jak wspomniał FlisSak, jest już po frytkach. Takie eleganckie rozwiązanie można było wprowadzić, planując od początku stworzenie trylogii. Wtedy można było też rozłożyć adekwatnie siłę napotykanych przeciwników. Najlepsze, na co moim zdaniem możemy liczyć teraz, to początkowe zdolności Geralta nie wskazujące na kompletnie początkującą postać i brak konieczności uczenia się odbijania strzał po raz trzeci.

W zasadzie w dwójce już po części tak było - tworzenie petard i olejów Geralt miał "wbudowane", tak samo jak zielarstwo, podczas gdy w jedynce były to talenty do wykupienia.
 
Imo, najlepiej by było jakby było normalnie, zaczynamy "od początku" rozwijać Geralta w 3 części, czyli jesteśmy słabi na początku a w miarę rozwoju silni później. Bo jak już na starcie mamy mieć w pełni rozwiniętą postać to po co w ogóle robić rozwój? To jest RPG, więc rozwój postaci jest ważny, Ci co się zadowolą samą fabułą i postaciami włączą sobie poziom łatwy{ew bardzo łatwy) i będą mieli co będą chcieli ;p

Trzecia cześć jest kontynuacją fabuły, a nie rozwoju postaci :)
 
Chodak said:
A czy ktoś tu mówił o startowaniu w pełni rozwiniętą postacią w Wiedźmine 3?
Jeśli ktoś chce by postać miała super zbroję z W2, wszystkie skille z W2 to chyba byłaby w pełni rozwinięta ;p
 
Mam wrażenie że Raison d'etre chciał by to zaproponować
Dla mnie zbedny jest rozwoj Geralta jako takiego, nie potrzebuje za kazdym razem uczyc go chodzic.

Mam nadzieje, ze i w komputerowych grach rpg kiedys ten etap zaistnieje i dodawanie kolejnych, coraz wyzszych cyferek w statystykach przestanie byc wymogiem. Choc konserwatysci zapewne grajac w Malysza 3 wymagaliby amnezji po nieszczesliwym upadku, kompletowania od nowa zestawu nart, dobierania kombinezonu i nauki ladowania telemarkiem. Awans od wiesniaka do niepokonanego herosa bawil mnie pietnascie lat temu.
 
Element rozwoju postaci wplywa w decydujacy sposob na kreacje fabuly. I moim zdaniem najczesciej jest to wplyw negatywny. Jesli za kazdym razem trzeba sprostac oczekiwaniom graczy, ktorzy chca hodowac swojego herosa od niemowlaka, to wlasnie potem mamy ciagle amnezje, bezimiennych rozbitkow i wiezniow w lochach. I questy typu przynies mi dziesiec (tu wstaw dowolny obiekt) nic nie wnoszace poza doswiadczeniem niezbednym do rozwijania statystyk. Owszem, Geralt moze sie nauczyc czegos nowego, nigdy nie jest za pozno na nowe sztuczki, ale na Swarozyca, mam nadzieje, ze nie bedzie sie musial po raz trzeci uczyc wladac mieczem i rozpoznawac utopce.
 
raisond said:
Element rozwoju postaci wplywa w decydujacy sposob na kreacje fabuly. I moim zdaniem najczesciej jest to wplyw negatywny. Jesli za kazdym razem trzeba sprostac oczekiwaniom graczy, ktorzy chca hodowac swojego herosa od niemowlaka, to wlasnie potem mamy ciagle amnezje, bezimiennych rozbitkow i wiezniow w lochach. I questy typu przynies mi dziesiec (tu wstaw dowolny obiekt) nic nie wnoszace poza doswiadczeniem niezbednym do rozwijania statystyk. Owszem, Geralt moze sie nauczyc czegos nowego, nigdy nie jest za pozno na nowe sztuczki, ale na Swarozyca, mam nadzieje, ze nie bedzie sie musial po raz trzeci uczyc wladac mieczem i rozpoznawac utopce.
Z bestiaruszem się zgadzam, potwory z którymi mieliśmy doczynienia powinny być już do niego wpisane ;p ale rozwój postaci MUSI być ;p a co do zadań fedexowych o których mówisz, to wiadomo że nikt nie chce robić zadań typu "idź na drugi koniec mapy, przynieś mi/zabij X i wróć po nagrodę" ale jak jest sensownie zrobione typu kwiary białego mirtu na wywar dla Alvina w W1 to nie są złe :p
 
Ogólnie zadania poboczne powinny mieć też jakąś tam swoją historię. Np. quest z Maleną we Flotsam. Takie zadania robię chętniej niż zwykłe zlecenia(chyba, że są na unikalne potwory).
 
Bigq2012 said:
Ogólnie zadania poboczne powinny mieć też jakąś tam swoją historię. Np. quest z Maleną we Flotsam. Takie zadania robię chętniej niż zwykłe zlecenia(chyba, że są na unikalne potwory).

O jakość zadań pobocznych nie trzeba się bać. Redzie powiedzieli, że chcą unikać zadań typu - przynieś, zanieś, pozamiataj. A W3 będzie otwartym światem, więc zakładam, że polować na potwory można i bez zadania.
 
Mam nadzieje, ze i w komputerowych grach rpg kiedys ten etap zaistnieje i dodawanie kolejnych, coraz wyzszych cyferek w statystykach przestanie byc wymogiem. Choc konserwatysci zapewne grajac w Malysza 3 wymagaliby amnezji po nieszczesliwym upadku, kompletowania od nowa zestawu nart, dobierania kombinezonu i nauki ladowania telemarkiem. Awans od wiesniaka do niepokonanego herosa bawil mnie pietnascie lat temu.
Mnie wciąż bawi. Rozwój postaci = gameplay a nie story, i należy te dwa elementy od siebie odgraniczyć. Nie dawać Geraltowi żadnych importowanych broni, nie wymyślać jakiś amnezji ani nieszczęśliwych wypadków. To jest gra, deal with it, wolę jak w grze mam rozwijać postać od nowa "bo tak", niż jak próbuje się do całego faktu wymyślać jakieś filozofie.

Rozwój postaci to rozwój postaci.
IMO Ważniejsze jest to żeby gra była dobra niż żeby była bardziej logiczna na polu gameplay'u.
 
@PiochU
Łał, pierwszy raz zgadzam się z tym co napisałeś. To znaczy z opinią, że najlepiej problem zignorować, zawsze on będzie się pojawiał w tego typu seriach i nie da się, przez założenia gatunku, ładnie go obejść.
NATOMIAST z tezą, że należy rozgraniczać historię od rozgrywki kategorycznie się nie zgadzam, to archaiczne podejście. Jednej kwestii dobrze rozwiązać się nie da, ale jednak elementy gameplaya też powinny być narzędziem do prowadzenia narracji.
 
No wlasnie troche wyzej napisalem, ze wciskanie na sile rozwoju postaci wplywa na fabule i na cala konstrukcje gry. Moglbym nawet napisac, ze jest to decydujacy (albo jeden z najwazniejszych) czynnik ksztaltujacy cala gre. Jak mam to oddzielic?
Rozwijanie bohatera nie jest konieczne. To jest relikt pozostaly po czasach pierwszych sesji d&d podtrzymywany przez sentyment, przyzwyczajenie i chec otrzymywania ciaglych nagrod w postaci zwiekszajacych sie poziomow. Nie twierdze, ze nalezy ten sposob prowadzenia rozgrywki calkowicie wyeliminowac, ale w konkretnych sytuacjach warto sie zastanowic, czy aby na pewno jest on jeszcze potrzebny.
 
dmitrij said:
NATOMIAST z tezą, że należy rozgraniczać historię od rozgrywki kategorycznie się nie zgadzam, to archaiczne podejście. Jednej kwestii dobrze rozwiązać się nie da, ale jednak elementy gameplaya też powinny być narzędziem do prowadzenia narracji.
Historii nie należy oddzielać od rozgrywki, rozgrywka i historia (szczególnie w grach RPG) muszą się idealnie uzupełniać, historia powinna mieć wpływ na rozgrywkę, jednak robić to stosunkowo dyskretnie.

Jednak gameplay nie powinien być na siłę tłumaczony lub wygładzany przez narreację, wolę żeby w Geralt na początku miał problemy z utopcami, a potem kosił je jak zborze, niż żeby likwidować (lub wygładzać) rozwój postaci tylko dlatego że Geralt od początku jest mistrzem miecza.
Podczas gdy narreacja nie pasuje do gameplayu nie powinno się poświęcać jednego dla drugiego.
Jeśli jakaś rozbieżność jest nieunikniona to należy ją zachować nie komentując jej, w końcu to tylko gra :)

@Up
Nie tyle czy system rozwoju jest nam potrzebny, tylko jaki system rozwoju postaci powinien być dodany :)
Owszem ostatnio bardzo często rozwój postaci wciskany jest totalnie na siłę, jest totalnie oddzielony od narreacji, podczas gdy tempo narreacji wzrasta, to rozwój często staje się kulą u nogi karząc nam grać z kimś kości, rozwiązywać jakieś łamigłówki itd.
Często nie jest to jednak wina samego rozwoju postaci, tylko robienia tego nieumiejętnie, nie dostosowanie gameplay'u do narreacji, patrz granie z czarodziejami w Loc Muine w kości przez 45 min :p

Problemem jest to że w dzisiejszych czasach gry najczęściej robi kilka różnych oddzielonych od siebie grupek-specjalistów; gry zwykle nie są produktem jednej wizji w wyniku czego gry są coraz mniej spójne - rozwój postaci nie współgra z mechanikami gry ani animacjami walki, każdy najczęściej pilnuje własnego nosa, ostatecznie rozwój postaci wygląda jak cienki mod do gry ponieważ to on musi się dopasować do animacji, mechanik itd. a nie odwrotnie. A przynajmniej tak to wygląda.
 
PiochU said:
Historii nie należy oddzielać od rozgrywki, rozgrywka i historia (szczególnie w grach RPG) muszą się idealnie uzupełniać, historia powinna mieć wpływ na rozgrywkę, jednak robić to stosunkowo dyskretnie.

W idei rozgrywka powinna być językiem opowiadania historii.

PiochU said:
Problemem jest to że w dzisiejszych czasach gry najczęściej robi kilka różnych oddzielonych od siebie grupek-specjalistów; gry zwykle nie są produktem jednej wizji w wyniku czego gry są coraz mniej spójne(...)

Było to problemem części gier tej generacji (jak Mass Effect pierwszy), ale w końcu twórcy nauczyli się balansować poszczególne elementy. Właśnie w dzisiejszych czasach zaczyna się bardziej całościowo patrzeć na projekty i zawdzieczamy to tym strasznym rzeczom zwanym z angielska streamline'owaniem i casualizacją.

Tak na prawdę wystarczyło by zupełnie, fantazjując o Wiedźminie 3, że co poziom dostajemy do wyboru jedną z trzech umiejętności, dla trzech ścieżek rozwoju. Samych dostępnych poziomów mniej, może nawet zdobywane wyłącznie na przełomach fabularnych, porzucenie punktów doświadczenia. Reszta mechaniki to gadżety, uzbrojenie i mutageny dla jakiś bonusów.
 
Zrobiłem małą analizę tego co będzie się dziać w świecie wiedźmińskim, w czasie wojny z Nilfgaardem. Który jest już pod Pontarem
Zacznijmy od państw jeszcze niepodległych
1. Siły zbrojne
Redania (po reformach Radowida) jest w stanie wystawić ok 70 000 żołnierzy
Temeria (zakładając że tylko tylu udało się uciec do Redanii) jakieś 30 000 żołnierzy
Kaedwen w przybliżeniu około 100 000 żołnierzy
Jeśli poparliśmy w W1 zakon to razem z Zygfrydem powinien wystawić około 20 000 żołnierzy
Co nam daje jakieś 220 000 zbrojnych
Zaś Nilfgaard ma najpewniej 300 000, więc w tym wypadku on wygrywa
2. Uzbrojenie
Wojsko z Temeri i Redanii jest znacznie lepiej wyposażone niż ich koledzy z Kaedwen. Jednak w tym wypadku nadal wygrywa cesarstwo, których żołnierze jak widzieliśmy w wiedźminie 2 mają nowoczesne pancerze i uzbrojenie.
3. Nieludzie
Wątpię czy scoia'tael poprą cesarstwo po 2 wojnie północnej, ale też marne szanse że dołączą do Królestw Północy gdyż; w Nilfgaardzie nieludzie żyją na równi z ludźmi, i raczej nie będą się bratać z tymi którzy ich prześladowali. Podejrzewam że większość z nich będzie się poprostu przyglądać.
4. Ewakuacja ludzi
Najpewniej w takich przygranicznych miastach jak Oxenfurt ludzie będą musieli uciekać wgłąb kraju lub na wieś. Myślę że dla tych którzy zostaną wprowadzą stan wojenny i jedzenie na kartki.
5. Uchodźcy
Bardzo duże prawdopodobieństwo że Geralt będzie światkiem kiedy to ludzie będą starli się przekroczyć Pontar, żeby uciec z terenów zagrożonych wojną, lub ścigane niedobitków armii. Ciekaw jestem czy Geralt będzie mógł podjąć takie decyzje jak: Pomóc uchodźcom lub ich schwytać i oddać Nilfgaardowi lub Nawet jeśli pomóc to komu niedobitkom armii czy cywilom?
6. Technika Spalonej ziemii
Duże prawdopodobieństwo że kiedy nilfgaard był jeszcze w Temerii, tamtejsza ludność zastosowała właśnie tę technikę.
7. Decyzję z W2
Moje macie pod tym adresem http://pl.thewitcher.com/forum/index.php?/topic/22703-16-wizji-swiata-po-zakonczeniu-wiedzmina-2/page__st__60
Tak jak kiedyś pisałem moim zdaniem ścieżka Iorwetha nie ma sensu, skoro te ziemię i tak zajmie nilfgaard.
Sytuacja w krajach opanowanych
Tu nie ma zbyt wiele o czym pisać, ale najpewniej;
1. Nilfgaard zażądał dużej kontrybucji wojennej.
2. Na miejsce scoia'tael przyszli ludzie i teraz oni prowadzą partyzantkę
3. Nilfgaard zajął się odbudową elfich ruin, z tego co mówi Cynthia ,,Ludzie z południa zawsze byli w dobrych kontaktach z Aen Seidhe''
 
arkan997 said:
4. Ewakuacja ludzi
...ludzie będą musieli uciekać wgłąb kraju lub na wieś...
W tym punkcie się z tobą nie zgodzę. To świat średniowieczny nie współczesny. Jeśli ludzie zdążą uciec to będą uciekać ze wsi do warownych miast gdzie jest większa szansa przeżycia.
 
Top Bottom