Wiedźmin: Syreny z Głębin oraz Zmora Wilka i być może nie tylko

+

Jak zapatrujesz się na pomysł stworzenia wiedźmińskiej animacji?

  • Świetna sprawa, chętnie obejrzę.

    Votes: 21 41.2%
  • Jestem zainteresowany, ale mam obawy.

    Votes: 21 41.2%
  • Nie interesuje mnie to.

    Votes: 2 3.9%
  • Fatalny pomysł, mało im jeszcze gwałcenia marki?

    Votes: 7 13.7%

  • Total voters
    51
Nie widzę żadnego sensu w tym fragmencie o rekrutowaniu nowych wiedźminów i wysyłaniu ich na śmierć. To tak jakby ktoś miał lodówkę pełną jedzenia, ale kupił kolejne kilogramy żywności, a następnie je wywalił do śmieci, bo przecież lodówka pełna.
To chyba wynikało z tego, że co poniektórzy ludzie nie mieli czym wiedźminom zapłacić, więc dawali im dzieciaki. A czemu te dzieciaki w ogóle zabierali, zamiast po prostu odmówić, albo nie brać ponad programowej liczby rekrutów? Nad tym scenarzyści nie pomyśleli.
Dodatkowo rezygnacja z treningu (bo te próby to przecież część treningu) zakończy się stworzeniem niepełnego i wadliwego pseudowiedźmina, który zginie w starciu z potworami prawie równie szybko, co zwykły ludek.
Przecież próba na bagnach nie była podstawową, niezbędną i wymaganą częścią treningu po którym staje się wiedźminem, tylko zwykłą wymówką by pozbyć się zbędnej ilości dzieciaków.
A czekaj, zapomniałem że nie widziałeś tego filmu.
 
Nie oglądałem, co nie przeszkadza mi w stwierdzeniu, że ta teoria czy też wyjaśnienie, nie ma żadnego sensu. Jeśli tak rzeczywiście jest w tym filmie, to zwyczajnie ktoś uznał, że sobie wprowadzi element bezlitosnego okrucieństwa bez oglądania się na logikę. Nic nowego.
Geralt w rozmowie z Calanthe wyjaśnił jej, jakie są koszty tworzenia wiedźmina. Bierzesz worek, a po próbach zostaje ci mieszek. Nie trzeba na wejściu wyrzucać większości zawartości worka, gdyż już sama wstępna selekcja go opróżni. Poza tym weźmy pod uwagę czas potrzebny na wyszkolenie. To nie jest pół roku, ani rok, tylko jak zakładam, wiele lat. To że w danym roku stan liczbowy wiedźminów się zgadza, nie oznacza, że za dwa lata nie zostanie ich połowa.
Post automatically merged:

Ja to widzę w następujący sposób.
Masz gromadę przypadkowych chłopaków w różnym wieku pozbieranych z rynsztoków, sierocińców i dróg. Ćwiczysz ich, poddajesz podstawowemu szkoleniu, sprawdzasz potencjał fizyczny i psychiczny. Tych co dotrwali i przeszli przez wstępną selekcję poddajesz Próbom i mutacji. Tych kilku co przeżyli, szkolisz na wiedźminów i dalej nie masz pewności, że każdy z nich dożyje do medalionu. A wszystko to zajmuje pewnie z dziesięć lat.
Tak więc ja mogę zrozumieć, że nie tworzy się wiedźminów hurtowo, by do jednego potwora nie ustawiała się kolejka, ale też wymieniony wcześniej sposób na kontrolę populacji uważam za bzdurny.
 
Last edited:
Po tym jak w nowych Gwiezdnych Wojnach okręty zatrzymywały się w próżni po skończeniu paliwa, głupota osób piszących scenariusze nie jest w stanie mnie już zdziwić. Logika, prawa fizyki i inne takie wykraczają poza ich rozumowanie. Dlatego nie ma sensu analizować ich partactwa. Takie fan fiction bez ładu i składu.
 
Zmora Wilka była całkiem ok mimo różnych głupotek i mocnych zmian w lore więc może tym razem wyjdzie spoko. Z drugiej strony, tym razem twórcy bazują na konkretnym opowiadaniu, a zajawka sugeruje spore zmiany w fabule więc może być różnie. Sama animacja prezentuje podobny poziom co wcześniej więc przynajmniej tutaj może dowiozą.

Zastanawiające jest że tak wcześniej puścili pierwszy materiał skoro premiera dopiero pod koniec przyszłego roku :confused:
 
Zmora Wilka w przeciwieństwie do serialu aktorskiego nawet całkiem mi się podobała. Syreny też na trailerze wyglądają całkiem nieźle, więc za rok może wrócę do Netflixa po tym jak skasowałem konto :ROFLMAO:
 
Zastanawiające jest że tak wcześniej puścili pierwszy materiał skoro premiera dopiero pod koniec przyszłego roku
Chcą pewnie utrzymać widownie przy uwadze, bojąc się że się za bardzo wykruszy przez brak witchflixowego contentu.
 
Może nie będzie tak źle - opowiadanie było fajne ale dość proste (ot, taka wersja "małej syrenki" w świecie Wiedźmina).
Chociaż z trailera to wygląda (jak już powyżej wspominali) nieco jak Aquaman* ;) ...

*czego zapewne nie udało się uniknąć
 
Powinniśmy się cieszyć, że Geralt nie jest łysy, a syreny nie są czarnoskóre, jak driady Brooklinu ... a nie ten tego ... przecież one są z Brokilonu :p!
Chyba pierwszy raz oficjalnie (bo przy stole z jedzeniem i piwem to jest norma) zgodzę się z @PATROL. Żeby z mojego ulubionego opowiadaniach o relacjach międzyludzkich zrobić Mortal Kombat z rybami to rzeba być Netlixem!
 
Amerykanom zapewne Brokilon kojarzył się (i mylił) z Brooklinem, stąd te driady takie, a nie inne aby nie było niepotrzebnego zamieszania.

P.S. I tak dobrze, że postać Geralta wciąż można nazywać Białym Wilkiem ;) ...
 
Właśnie opublikowano taki plakat:

1699819093854.png





Podzielę się wrażeniami o zwiastunie :D

Przyznam, że jestem bardzo podekscytowana.
"Trochę Poświęcenia" to moje ukochane opowiadanie, a "Zmorę Wilka" pokochałam bardziej niż główny serial. Widziałam już ją z pięć razy i jestem zakochana w tej historii, jej bohaterach, grze aktorów głosowych, w
cudownej ścieżce dźwiękowej oraz w stylu animacji, choć fanką anime nie jestem wcale. A przede wszystkim uważam, że Zmora ma świetny scenariusz, wewnętrznie spójny i bardzo przemyślany. Nawet pomimo kilku głupotek i nieścisłości wobec książkowego lore, ta historia broni się sama w sobie. Uwielbiam ten spin off i zawsze z przyjemnością do niego wracam, każdemu serdecznie polecam.

Tak więc z niecierpliwością wyczekiwałam na informacje o tym nowym projekcie, który będzie animacją autorstwa tego samego studia, a na dodatek będzie to ekranizacja ukochanego przeze mnie opowiadania...

Redański Wywiad przygotował już
szczegółową analizę zwiastunu, ale też podzielę się swoimi wrażeniami:

  • Setting - Syreny umiejscowione będą w obrębie pierwszego sezonu, w jedynym możliwym na to miejscu - pomiędzy odcinkiem piątym (Ostatnie Życzenie) a szóstym (Granica Możliwości).
    Ogromnie cieszy mnie spójność wizualna designu bohaterów z wizerunkami z sezonu pierwszego, gdyż zamierzam traktować ten spin off jako dodatkowy odcinek tego sezonu umiejscowiony pomiędzy tamtymi dwoma odcinkami. Spodziewam się więc że doda on głębi do wątków sezonu pierwszego, do relacji Geralta z Jaskrem oraz.... z Yennefer :D



  • Doug Cockle - prywatnie jestem dość mocno rozczarowana, że głosem Geralta nie jest już Henry.
    Doug nigdy nie był moim Geraltem. Był nim Rozenek, ewentualnie Żebrowski, teraz oczywiście jest nim przede wszystkim Henry.
    Z powodów oczywistych dubbing Douga nigdy nie był mi bliski, ale na tle pozostałych panów nawet nie oceniam go zbyt dobrze, jak dla mnie brzmi on dosyć płasko i zbyt bezemocjonalnie....
    Jednakże, jestem świadoma jak ubóstwiany jest Doug przez anglojęzyczny fandom, jest on bardzo popularny i uwielbiany, jest on też oddanym fanem całej serii. Dla wielu anglojęzycznych fanów to Doug był pierwszym głosem Geralta jakiego znają. Nawet sam Henry inspirował się mocno jego głosem, choć moim zdaniem aktorsko Henry wypał o niebo lepiej.
    Jednak z punktu widzenia marketingu, twórcy animacji podjęli możliwie najlepszą (i zapewne jedyną dobrą) decyzję. Jeżeli Henry nie był już dostępny, to Doug jest strzałem w dziesiątkę. Zapewni on zainteresowanie zniechęconego fandomu, udobrucha część obrażonych/uprzedzonych widzów, a nawet przyciągnie publiczność graczy, która nawet nie byłaby zainteresowana tym spin-offem gdyby nie Doug. Tak więc prywatnie ubolewam, że nie usłyszę już Henrego w tej roli, ale cieszę się szczęściem zachodnich fanów jak i cieszy mnie, że w dużym stopniu dzięki Dougowi odbiór zapowiedzi Syren jest bardzo pozytywny na wszystkich platformach. Gdyby to Liam miał dubbingować tutaj Geralta to większość komentarzy byłlaby hejtem, że Liam zastępuje Cavilla. A Doug przynosi radość i zainteresowanie fanów, co mnie niezmiernie cieszy.



  • Geralt - jestem zachwycona jego wyglądem. Mimo, że nie usłyszymy już tu Henrego to animowany Geralt wciąż ma jego twarz i ciało. Obawiałam się, że ten styl animacji nie odda urody Henrego w odpowiedni sposób, ale jestem zauroczona tym co widzę w zwiastunie. Gdybym miała się do czegoś przyczepić to Geralt jest odrobinkę (naprawdę odrobinkę) zbyt "azjatycki" w tej estetyce anime, a nigdy nie miałam takiego wrażenia z animowanym Vesemirem w Zmorze Wilka. Ale to czepialstwo, bo Geralt prezentuje się naprawdę przepięknie.

    I poza doskonałym oddaniem twarzy, włosów i sylwetki Geralta doceniam też bardzo spójność wizualną z sezonem pierwszym. Medalion Geralta jest identyczny, tak samo jak oba miecze - srebrny i stalowy, z broszką Renfri. A zbroja Geralta jest niemal identyczna jak jego zbroja z Doliny Kwiatów, z sezonu pierwszego. Bardzo obawiałam się, że mógłby on dostać w animacji swoją muskularną zbroję batmana z sezonu drugiego, ale nie - Syreny są umiejscowione w obrębie sezonu pierwszego i są z nim w pełni spójne wizualnie.

    1699817820574.png
    1699817922164.png
    1699817944834.png




  • Spójność wizualna zaskakuje na dodatek faktem, że Zmora Wilka była wizualnie często sprzeczna z designami z pierwszego i drugiego sezonu: Vesemir i jego medalion, mały Geralt, zbroja Deglana, oczy wiedźminów, Kaer Morhen wewnątrz i na zewnątrz, wygląd leszego i bazyliszków - wszystkie te projekty były wizualnie bardzo różne w Zmorze i w serialu aktorskim. A tu taka niespodziewana całkowita spójność z sezonem pierwszym.


  • Essi - jednym z moich największych pragnień wobec Syren było zachowanie ikonicznego wyglądu pięknej Essi.
    Co jest bardzo łatwe do wykonania w animacji, ale jednak wiemy że twórcy serialu często nie przejmowali się książkowym wyglądem bohaterów. Lecz Essi wygląda dokładnie tak jak powinna wyglądać. Przyczepić się mogę jedynie do niespodziewanie zielonych szat, ale liczę na to, że jest to ubranie podróżne, a w innych scenach ujrzymy ją w zgodnej z książką skromnej, niebieskiej sukience....

    1699817992882.png
    1699817724542.png


    Poza tym podoba mi się wybór aktorki głosowej do tej roli,
    ma ona piękny głos.
    Nie mogę doczekać się jej ballad. Zapewne jedną z nich będzie cudownie zaśpiewana przez Ciri w sezonie trzecim "Little Sacrifice", serdecznie polecam:





  • Jaskier - bardzo obawiałam się, że dostaniemy Jaskra z okropną fryzurą z drugiego/trzeciego sezonu, a tu miła niespodzianka - Jaskier ze swoją piękną fryzurą z pierwszego sezonu i do tego ubrany w kostium z odcinka drugiego (który dodano też oficjalnie do Dzikiego Gonu). Ostatecznie i on i Geralt ubrani będą w stroje z Doliny Kwiatów. Szkoda, że nie zobaczyliśmy jeszcze twarzy Jaskra, ale wiemy że na pewno będzie dubbingowany przez Joeya Bateya. Spodziewam się co najmniej jednej ballady w jego wykonaniu...

    essi daven on Tumblr
    1699818318068.png



    Tak jak zależy mi bardzo na maksymalnej spójności z sezonem pierwszym, tak w wypadku Jaskra mam chęć małego retconu.
    Pragnę by w Syrenach Jaskier i Geralt byli prawdziwymi przyjaciółmi, niczym w opowiadaniu.
    Bez dynamiki natrętnego Osła i zirytowanego Shreka z sezonu pierwszego.
    Chciałabym by Syreny ukazały nam prawdziłą, głęboką i poważną przyjaźń tej dwójki bohaterów, jednocześnie dodając więcej głębi do ich relacji z sezonu pierwszego. I coś czuję, że tak właśnie będzie....

    Scenarzyści zawsze mogą zainspirować się też trochę pominiętym Wiecznym Ogniem czy Sezonem Burz, gdzie jest dużo dialogów między Geraltem a Jaskrem, ale już sama treść "Trochę Poświęcenia" wystarczy by dodać głębi Jaskrowi i pokazać go z całkiem innej strony.





  • Yennefer - wielka niespodzianka, Janeczka pojawi się w Syrenach i to dubbingowana przez Anię Chalotrę.
    Co ciekawe, to już dawno to sobie wymarzyłam - w opowiadaniu Geralt myślał o Yennefer w trakcie chwil spędzonych z Essi i chciałam by w Syrenach pokazano to w postaci jakiejś wizji, flashbacku czy wspomnienia.

    Nie wiemy jeszcze jak duża (a może raczej jak mała) będzie rola Yennefer w tej historii, być może będzie to cameo na dwie sceny.
    Z jednej strony bardzo nie chcę by Yennefer przyćmiła sobą postać Essi, a z drugiej - większość historii miłości Geralta i Yennefer odbyła się w serialu poza kadrem.
    Geralt poznaje Yennefer w piątym odcinku, a w szóstym już zrywają. Pomiędzy tymi odcinkami mijają lata i dziesiątki spotkań, ale nie było dane nam to zobaczyć na ekranie.
    W Syrenach może zobaczymy coś więcej z historii ich burzliwego związku. Czy to w teraźniejszości, czy to w formie flashbacku.
    Uważam, że byłoby tu świetne miejsce na pominięte sceny z Okruchu Lodu.
    Nawet bez ekranizacji tego opowiadania, dałoby się odtworzyć piękny dialog o Królowej Zimy...

    1699817569740.png
    1699818502093.png


    Cieszy mnie też podobieństwo Yennefer do Ani, fiolet jej oczu i piękno czarnych loków, którym dodano choć trochę objętości.
    Liczę jednak na to, że gdy Janeczka będzie już ubrana to zobaczymy ją w pięknej, klasycznej czarno-białej sukni, czego jeszcze nigdy nie miała na sobie w serialu. Akurat w jej wypadku nie chciałabym oglądać w Syrenach odwzorowania jej serialowego kostiumu, ani z sezonu pierwszego ani tym bardziej z kolejnych... W animacji tak łatwo byłoby jej narysować suknię godną Yennefer... @Domkaa94

  • Ryboludzie - może dałoby się ich troszkę ciekawiej zaprojektować, ale animowany design jest w pełni zgodny z książkowym opisem. Wliczając w to kształt miecza. Jestem pod wrażeniem. Wygląda na to, że artyści ze Studia Mir w odróżnieniu od designerów głównego serialu czytają literacki pierwowzór i na nim bazują swe projekty...

    Przed premierą zwiastunu gdybałam czy Studio Mir nie zechce dodać jakichś azjatyckich akcentów do podwodnego bestiariusza - w mitologii japońskiej roi się od rozmaitych demonów, a nawet Redzi uznali niedawno, że wyślą Geralta na łowy japońskich yokai.
    Gdybałam więc czy ryboludzie nie mogliby zostać wykonani jako japońskie wodniki Kappa.
    Jednak nie, mamy tu design w pełni wierny książkom. Ciekawe czy w animacji będą oni nazwani vodyanoi, w końcu to Redzi w swej pierwszej grze wpadli na to by dać tej rasie taką nazwę z mitologii słowiańskiej.
    A potem
    Sapkowski (przypadkiem?) sięgnął po tą samą słowiańską inspirację dodając Wodjanoja do Sezonu burz...




  • Syreny - doceniam to, że są zielone, tak jak w książce. Znacznie łatwiej to zrealizować w animacji niż w wersji aktorskiej. Doceniam też to, że nie mają skrzydeł. Podobają mi się ich elfie uszy. Ciekawe czy usłyszymy ich śpiewny dialekt znany z opowiadania.
    Widziałam porównania do Aquamana czy Czarnej Pantery. Nie jestem nimi zachwycona, już wolałabym więcej inspiracji z Małej Syrenki Andersena, a może nawet jakieś motywy zaczerpnięte z Sezonu Burz, który też dzieje się nad morzem...

    Niczym w Małej Syrence będziemy mieli Morskiego Króla (ciekawe czy będzie on ojcem Sheenaz).
    A ja bym znacznie chętniej zobaczyła Morszczynkę, wiedźmę morską wspomnianą w opowiadaniu.
    Nie musi być ona wcale inspirowana disneyowską Urszulą, da się wymyśleć coś całkiem nowego i równie ciekawego.
    Widzę też że wojsko z Ys poza ryboludźmi i syrenami ma w sobie rekiny. Moim zdaniem rekiny są nudne i znacznie chętniej zobaczyłabym ciekawsze podwodne potwory, które mogłyby być inspirowane azjatyckim folklorem...

    1699817651813.png





  • Zmiany fabularne - liczę na to, że animacja będzie jak najwierniejsza opowiadaniu, zwłaszcza w historii Essi. Nie wybaczę im jeżeli zrujnują jej zakończenie. (Swoją drogą czy ktoś czytał opowiadanie "Lutnia, i to wszystko"? Warte jest uwagi?)

    Od początku wiadome było, że dodane zostaną liczniejsze sceny akcji niż tylko jedna potyczka z ryboludźmi - bo to netflix i to anime. Zakładałam więc, że zapowiadane w opowiadaniu widmo wojny Aglovala i podwodnej cywilizacji może być w animacji rozkręcone do prawdziwej batalii, jak widać czeka na nas coś podobnego. Nie zależy mi wcale na scenach akcji, ale nie miałabym nic przeciwko scenie walki Geralta z jakimś ciekawym wodnym potworem.

    Fabuła opowiadania nie jest długa, więc uważam, że na spokojnie dałoby się rozbudować niektóre wątki bez szkody dla pierwotnej fabuły. Nie mam z tym problemu tak długo jak nie ucierpi na tym tragiczna historia Essi, czyli najważniejsza część tego opowiadania. Liczę na to, że dodanie scen akcji nie przeszkodzi w zachowaniu klimatu tego opowiadania...




  • Estetyka - nie wiem jak Wy, ale ja zawsze wyobrażałam sobie Bremervoord jako śródziemnomorskie państewko, spodziewałam się więc znacznie żywszych kolorów - turkusów, głębokiego błękitu, granatu. Spodziewałam się znacznie bardziej nasyconej kolorystyki kojarzącej się z cieplejszymi nadmorskimi krajobrazami, przepięknie wyglądałoby to w animacji.

    Jednak wcale nie uważam, że mój headcanon w tej kwestii musi być słuszny - nazwa tego księstwa jest holenderska, baśń Andersena jest duńska, jak najbardziej można więc sobie wyobrażać tutaj Morze Północne czy Bałtyckie zamiast Śródziemnego.
    Tak więc z tego co widzimy w zwiastunie to czekają na nas raczej ponure skandynawskie krajobrazy i odcienie szarości niczym w Blaviken. Może ma to sens, ale wyobrażałam sobie całkiem inną kolorystykę.
    Chętnie zobaczyłabym też odrobinkę azjatyckich inspiracji skoro to anime, chociażby w podwodnych potworach. Ale styl wizualny w pełni mi odpowiada. Choć spodziewałam się zupełnie innej palety barw.
Chcą pewnie utrzymać widownie przy uwadze
skoro premiera dopiero pod koniec przyszłego roku

Ja się bardzo zawiodłam datą premiery, bo spodziewałam się, że to będą już te święta i miałam wszystkie podstawy by tak twierdzić.
Promocja Zmory Wilka zaczęła się jakieś 2 miesiące przed premierą animacji (a przed tym cały proces produkcji przebywał w zupełnej ciszy), więc spodziewałam się, że tu będzie dokładnie tak samo.
Zresztą promocja sezonu trzeciego też rozpoczęła się zaledwie miesiąc przed jego premierą...

A spodziewałam się nawet jeszcze wcześniejszej premiery, bo drugie anime zapowiedziano parę miesięcy przed premierą sezonu drugiego. Można było więc się spodziewać premiery w okolicach sezonu trzeciego...

Tymczasem okres produkcji tej animacji będzie aż dwukrotnie dłuższy niż okres postawania Zmory.
Zapewne strajk aktorów i scenarzystów spowodował tu jakieś obsuwy, być może też recast Geralta zaskoczył twórców animacji...


A poza powyższym teaserem opublikowano też taką krótką zajawkę z samym Geraltem, zapewne na schodach prowadzących do podwodnego Ys:



W każdym razie, zapowiada się bardzo ciekawie :D
Czekam znacznie bardziej niż na sezon czwarty.
 
Last edited:
A przede wszystkim uważam, że Zmora ma świetny scenariusz, wewnętrznie spójny i bardzo przemyślany. Nawet pomimo kilku głupotek i nieścisłości wobec książkowego lore, ta historia broni się sama w sobie.
Tja... Zwłaszcza wątek z wysłaniem na rzeź nieuzbrojonych, niezmutowanych nawet dzieciaków, żeby sobie poradzili sami na bagnie było "bardzo przemyślane i wewnętrznie spójne". Nie wiem co za tuz scenopisarskiego pióra to wymyślił - ale według tej logiki zostanie wiedźminem to dzieło czystego przypadku, ewentualnie tego kto narobi w gacie bardziej i lepiej się schowa w miejscu pełnym krwiożerczych potworów - co jak wiadomo jest bardzo istotnym kryterium przy trenowaniu kandydatów na zabójców tychże maszkar. :facepalm:

Nie to, że Zmora jest w całości zła. Ba, zaczyna się nawet całkiem dobrze. Ale głupot i właściwego Netflixowi niezrozumienia pierwowzoru jest w tej animacji na pęczki.

Gdybym miała się do czegoś przyczepić to Geralt jest odrobinkę (naprawdę odrobinkę) zbyt "azjatycki" w tej estetyce anime
Przed premierą zwiastunu gdybałam czy Studio Mir nie zechce dodać jakichś azjatyckich akcentów do podwodnego bestiariusza - w mitologii japońskiej roi się od rozmaitych demonów, a nawet Redzi uznali niedawno, że wyślą Geralta na łowy japońskich yokai.
Chętnie zobaczyłabym też odrobinkę azjatyckich inspiracji skoro to anime
Studio MIR jest koreańskim studiem, które tworzy typowo amerykańskie animacje.
Korra, Harley Quinn, Young Justice - obrana przez nich stylistyka - również w syrenach - jest typowa właśnie dla amerykańskiej, a nie dla japońskiej animacji. Geralt wygląda jakby żywcem został wyjęty z któregoś filmu o Justice League - więc serio nie wiem, co ci tam przy nim wygląda azjatycko i na jakiej podstawie oczekujesz tam wpływów azjatyckich inspiracji.

Branżowe media i marketing nie pomagają określając wiedźmińskie produkcje animowane słowem "anime" - ale w rzeczywistości to nie ma nic wspólnego ani z faktycznym anime, ani tym bardziej z Japonią.

Nawet sam Henry inspirował się mocno jego głosem, choć moim zdaniem aktorsko Henry wypał o niebo lepiej.
Ha, ja uważam właśnie odwrotnie - w pierwszym sezonie mega ciężko było mi znieść usilne naśladowanie Douga przez Henrego i dopiero to brzmiało mi płasko i sztucznie, aż do stopnia w którym rozważałem włączenie polskiego dubbingu, czego w produkcjach aktorskich nigdy nie robię. Później na szczęście się ogarnął.
W każdym razie Zmora miała dub, tutaj też nie powinno go braknąć - i z uwagi na medium animacji dużo łatwiej będzie to obejrzeć po polsku.

Do całości podchodzę z dużą rezerwą - z uwagi na integralność Syren z serialem i na jakość scenariuszową Zmory - oczekiwania mam bardzo niskie, więc zaskoczyć mogę się tylko pozytywnie.
 
Tja... Zwłaszcza wątek z wysłaniem na rzeź nieuzbrojonych, niezmutowanych nawet dzieciaków, żeby sobie poradzili sami na bagnie
To też miałam na myśli pisząc o pojedynczych "głupotkach". Sama bardzo nie lubię akurat tej jednej sceny, bo wygląda ona na jakiś głupi odsiew kandydatów, i z tego co widzimy na ekranie - zupełnie przypadkowy....
Gdy oglądałam to po raz pierwszy to nawet pomyślałam, że ta chaotyczna scena na bagnach to proroczy sen Vesemira, który zwiastuje nadchodzącą rzeź Kaer Morhen i krwawą zagładę wiedźminów. Tak więc zdziwiłam się bardzo gdy okazało się, że nie był to żaden sen a jakaś forma próby czy raczej odsiewu.
Należało przynajmniej pokazać lub powiedzieć, że przed tą "próbą bagien" młodzi uczniowie przeszli jakikolwiek trening czy szkolenie, by przynajmniej mieli szansę zmierzyć się z potworami na bagnach, zamiast bezmyślnie od nich uciekać.
I niby po co tym wszystkim chłopcom dawać akurat na bagnach własne medaliony, skoro większość z nich i tak tam polegnie? Co to za bezmyślne marnowanie medalionów? Rozumiem, że zrobiono to na potrzebę ukazania tego drzewa z medalionami, ale można było stworzyć jakiś lepszy pretekst fabularny do zawieszenia medalionu poległego wiedźmina na tym drzewie. Tak samo jak można było w inny sposób ukazać potworność wiedźmińskich prób - chociażby skupić się na tym, że większość chłopców nie przeżywa mutacji....

Tak więc nie spodobała mi się ta jedna scena na bagnach - głównie z powodu braku jakiegokolwiek treningu przed nią i z powodu absurdalnego nagromadzenia potworów w tym miejscu (niczym w grze komputerowej. Ale nie nazwałabym tego problemem ze spójnością wewnętrzną scenariusza - można to odbierać jako przykład okrucieństwa ówczesnych wiedźminów, którzy w czasach gdy łowców potworów stało się za dużo, w tak bezmyślny i okrutny sposób odsiewają chętnych kandydatów.
Mówiąc o przemyślanej konstrukcji fabularnej mam na myśli wszystkie wewnętrzne foreshadowings, aluzje, powtórzenia i odniesienia w dialogach w obrębie tej niedługiej animacji. Oglądając ją ponownie można wyłapać pełno ciekawych smaczków w dialogach postaci, gdzie pewne wydarzenia były subtelnie zwiastowane już od samego początku, a pewne powtórzone cytaty nabierają przy ponownym seansie zupełnie innego znaczenia. Bardzo przyjemnie się to odkrywa. Dlatego też (w oderwaniu od książek) uważam scenariusz Zmory za lepszy, bardziej spójny wewnętrznie i przemyślany niż scenariusz głównego serialu. Był tam zamysł na pewną historię i konstrukcję fabularną. Być może również z tego powodu, że odpowiadał za to jeden, a nie ośmiu scenarzystów....
Jednak akurat scenarzysta Zmory Wilka (Beau de Mayo) po drugim sezonie serialu odszedł z Netflixa do Marvela, więc wątpię by brał udział w produkcji Syren, choć kto wie?

Studio MIR jest koreańskim studiem, które tworzy typowo amerykańskie animacje.
Korra, Harley Quinn, Young Justice - obrana przez nich stylistyka - również w syrenach - jest typowa właśnie dla amerykańskiej, a nie dla japońskiej animacji.

A to nie jest właśnie tak, że to z założenia ma być coś z pogranicza obu światów? Takie "zachodnie anime"?
Netflix konsekwentnie nazywa Zmorę Wilka "anime", mimo że puryści mówią, że to słowo powinno być zarezerwowane jedynie dla animacji z Japonii. Z drugiej strony, "anime" to dowolna animacja z Japonii, nawet taka o zupełnie zachodniej estetyce, w Japonii to słowo oznacza po prostu dowolną animację.
Nawet nie wiem czy Netflix za target docelowy takich produkcji uważa rynek zachodni czy azjatycki, zapewne oba na raz. Ale proszę zobaczyć japoński zwiastun Zmory Wilka:



Nie oglądałam tych pozostałych animacji Studia Mir, ale wiem, że Korra jest kontynuacją słynnego serialu "Avatar: The Last Airbender", który będąc produkcją amerykańską garściami czerpie z azjatyckiej kultury, estetyki i tradycji animacji. Z tego co widziałam to z Korrą jest podobnie.

W Zmorze Wilka faktycznie niewiele było azjatyckich inspiracji wizualnych, choć wciąż nazwałabym ten styl animacji czymś z pogranicza amerykańskiej i azjatyckiej animacji, gdzie azjatyckie wpływy są ewidentne i sami twórcy mówią o tym otwarcie.
W materiale zza kulis mówią też oni, że choć Vesemirowi dali oni design typowy dla zachodniej animacji, tak czarodziejkę Tetrę wykonano w stylu japońskim. Widać też, że wiedźmin Luca wygląda jak postać żywcem wyjęta z japońskiej animacji (i moim zdaniem w ogóle nie pasuje do tego świata)...

Ale poza stylem animacji i wyglądem tych dwóch postaci, w Zmorze faktycznie chyba nie ma innych azjatyckich śladów. Poza jednym - aguara z Sezonu Burz została przemianowana na niesubtelne imię Kitsu. Ale tu już sam Sapkowski inspirował się japońską mitologią opisując tego potwora, nie został on wymysłony na potrzebę Zmory.

Tak więc o ile "Trochę Poświęcenia" oczywiście wcale nie musi być bardziej azjatyckie niż "Zmora Wilka", to chętnie zobaczyłabym jakiegoś morskiego potwora inspirowanego japońskimi yokai, mogłoby to ciekawie wyglądać.
Mam nadzieję, że podwodna armia z Ys nie ograniczy się do syren, ryboludzi i nudnych rekinów...
Czy Sh'eenaz w opowiadaniu nie wspominała czegoś o morskich wężach i krakenach?
Wspominała na pewno o Morszczynce i bardzo chciałabym zobaczyć morską wiedźmę na ekranie :D

Ha, ja uważam właśnie odwrotnie - w pierwszym sezonie mega ciężko było mi znieść usilne naśladowanie Douga przez Henrego i dopiero to brzmiało mi płasko i sztucznie
A to ciekawe, że całkiem odwrotne wrażenia mieliśmy, bo dla mnie to płasko, sztucznie i bezemocjonalnie brzmi właśnie Doug na tle Rozenka :D

A Henry choć ewidentnie mocno inspirował się Dougiem to moim zdaniem znacznie lepiej brzmi jako Geralt i jest to zasługa zarówno gry aktorskiej, barwy oraz modulacji głosu jak i brytyjskiego akcentu.
Jestem szczerze zakochana w głosie Henrego, w tej roli oraz poza nią :love:


Ja też domyślnie Wiedźmina oglądam po angielsku, gdyż jest to język oryginalny tej produkcji, ale raz obejrzałam pierwszy sezon z polskim dubbingiem i muszę przyznać, że przywraca on sporo swojskiego ducha książek utraconego w netfliksowym serialu.
Myślę, że niejeden polski fan łatwiej się przekona do serialowego Wiedźmina właśnie w polskim dubbingu, który przywraca tą swojskość oraz książkowe nazwy własne, który cytuje Sapkowskiego dosłownie, a nie w angielskim tłumaczeniu. Ten dubbing czyni serial bliższy książkom.
Choć niestety w pierwszym sezonie było parę wpadek w tłumaczeniu z angielskiego na polski (nie wiem jak w dubbingu kolejnych dwóch sezonów, jeszcze nie oglądałam) - pamiętam, że w drugim odcinku Tissaia nazywa Tor Larę "Wieżą Jaskółki", gdy w oryginale mówi ona "Tower of the Gull". Pewnie polski tłumacz zagalopował się i przetłumaczył nazwę wieży na znany mu dobrze tytuł przedostatniej powieści.
Jednakże polskie głosy w dubbingu dobrane są świetnie i doskonale posują do postaci ze świata wiedźmińskiego więc uważam, że każdy polski fan może spokojnie wybrać dubbing zamiast oryginału, a najlepiej obejrzeć serial dwukrotnie - raz tak i raz tak :D

Co do akurat Zmory Wilka to obejrzałam ją tylko raz z polskim dubbingiem i akurat tam brakowało mi brzmienia oraz gry aktorskiej oryginalnych, anglojęzycznych aktorów głosowych, do których już się przyzwyczaiłam i którzy moim zdaniem wypadli mistrzowsko, fenomenalnie wręcz.

Nie pamiętam już szczegółowych wrażeń na temat polskich aktorów dubbingowych, nie pamiętam też czy były tam jakieś wpadki w tłumaczeniu, ale pamiętam, że parę razy tłumacze wykazali się kreatywnością i znajomością książkowego lore, wymyślając takie powiedzonka jak "Nie od razu Cintrę zbudowano". Słyszałam też, że niektórzy fani japońskiej animacji mówili, że przyjemniej oglądało im się Zmorę z japońskim dubbingiem oraz z napisami, ale nie próbowałam...

Zabawne byłoby gdyby to Rozenek dubbingował polskiego Geralta w Syrenach, ale zapewne będzie to Żebrowski, tak samo jak w głównym serialu.
Jednak na pewno wolę Żebrowskiego w tej roli niż Douga, więc choćby z tego powodu obejrzę Syreny co najmniej dwukrotnie, w obu wersjach językowych :beer:
 
A to nie jest właśnie tak, że to z założenia ma być coś z pogranicza obu światów? Takie "zachodnie anime"?
Netflix konsekwentnie nazywa Zmorę Wilka "anime", mimo że puryści mówią, że to słowo powinno być zarezerwowane jedynie dla animacji z Japonii. Z drugiej strony, "anime" to dowolna animacja z Japonii, nawet taka o zupełnie zachodniej estetyce, w Japonii to słowo oznacza po prostu dowolną animację.
No tak, a manga to z grubsza po prostu komiks. Ale nikt nie nazywa Spidermana mangą, a Dragon Balla komiksem.

Oczywiście - "anime" pojęciowo oznacza animację - ale ma jednak bardzo konkretny ładunek znaczeniowy, który sama przecież przypisałaś Syrenom i Zmorze nie posiadając pełni informacji i doświadczenia z typowo japońskimi produkcjami.
Nie oglądałam tych pozostałych animacji Studia Mir, ale wiem, że Korra jest kontynuacją słynnego serialu "Avatar: The Last Airbender", który będąc produkcją amerykańską garściami czerpie z azjatyckiej kultury, estetyki i tradycji animacji. Z tego co widziałam to z Korrą jest podobnie.
Nie ma to znaczenia w kontekście tego, co napisałem wyżej. Nie mówię tutaj o Korrze przez pryzmat lore i tego, o czym animacja opowiada (chociaż tutaj i tak sposób opowiadania historii i tropy są typowo zachodnie). Po prostu zarówno ATLA jak i Korra stylistycznie są typowo amerykańskimi animacjami i nikt, kto obcuje z japońską animacją regularnie nie pomyli tego z anime w klasycznym znaczeniu.
Mówiąc o przemyślanej konstrukcji fabularnej mam na myśli wszystkie wewnętrzne foreshadowings, aluzje, powtórzenia i odniesienia w dialogach w obrębie tej niedługiej animacji.
Wspomnienia po seansie przysłania mi scena z bagnami i wiedźmini tworzący potwory, czyli z grubsza dwa bardzo słabo w mojej ocenie przemyślane wątki - o zgodności z pierwowzorem i implikacjami dla logicznej spójności serialowego witcherverse nie wspominając - dlatego odniosłem się w taki sposób do twojej ogólnej oceny.
 
No tak, a manga to z grubsza po prostu komiks.
A czy nie istnieją komiksy inspirowane mangą lub twory z pogranicza obydwu gatunków?

Rozumiem, że Zmora Wilka nie wpasowuje się w purystyczną definicję anime, bo nie pochodzi z Japonii i nie jest w pełni wierna kanonom klasycznej japońskiej animacji. Jednak inspiracja tymi kanonami jest moim zdaniem widoczna w stylu, estetyce, wyglądzie postaci, animacji dialogów i scenach walk....
Moim zdaniem granica może być tu nieco rozmyta, bo twórcy sami mówią o inspiracji zarówno amerykańską jak i japońską szkołą animacji.

"Some of that stuff, like I said, was really baked in my DNA. The Sailor Moon of it all, Dragon Ball Z, big spectacle action that... Like a Dragon Ball Z-type action scene looks goofy in live action. But it looks bad-ss in the animation," the writer shared.

While the inspiration of Berserk, Van Helsing, and Vampire Hunter seems clear, the film’s director Kwang Il Han (with Myungran ‘Ran’ Ha translating) tells Polygon that when approached, Netflix’s creatives asked Studio Mir, “Should we go for the Japanese style or the American style?” The studio’s answer was transcendent. From the perspective of Kwang, “We go for the Studio Mir style,” the animesque aesthetic recognizable in Studio Mir’s international work on Korra and the recent Dota: Dragon’s Blood. He said the viewer can decide whether the film fits the “anime” definition.

Więc rozumiem, że Zmora Wilka nie wpasowuje się w pełni w kanony klasycznej japońskiej animacji, ale jednocześnie czerpie przecież ona z nich inspiracje i do nich nawiązuje, w stylu, designie i estetyce...

Zresztą przecież japońskie anime i mangi również bywają inspirowane dokonaniami zachodnich artystów, a słynny Osamu Tezuka zwany ojcem mangi tworząc Astroboya inspirował się amerykańską wielkooką Betty Boop. Tak więc czy koniecznie istnieje tu jakaś bardzo sztywna granica?

Dlatego zastanawiam się - czy gdy Netflix nazywa tę produkcję słowem "anime" to czy naprawdę robi to zupełnie bezpodstawnie?

Bo Netflix nie nazywa przecież nigdy produkcji takich jak Bojack Horseman, Big Mouth czy Disenchantment słowem "anime".
A Castlevanię czy Zmorę Wilka już tak, może właśnie dlatego, że jednak coś te produkcje łączy z azjatycką animacją i granica jest tu bardziej rozmyta?

Ja tu zdecydowanie widzę inspirację japońskim stylem, na tych dwóch screenach:
1699887259798.png
1699887322885.png



A w Zmorze Wilka nie podobały mi się nieco zbyt przerysowane sceny walki, co twórcy tłumaczyli właśnie inspiracją japońskimi animacjami.
Najbardziej przeszkadzały mi wiedźmińskie Znaki.
Znaki Vesemira były tam jakimiś ultra potężnymi zaklęciami rozświetlającymi całą okolicę....
Tak spektakularnej magii nie stosowała żadna czarodziejka ani w serialu aktorskim ani nawet w grach:



W zwiastunie Syren Geralt na szczęście korzysta ze znacznie bardziej przyziemnego Aarda, który wygląda tak jak powinien, w przeciwieństwie do Aarda rzucanego przez Vesemira w Zmorze :D Cieszę się, że to naprawili.
 
A czy nie istnieją komiksy inspirowane mangą lub twory z pogranicza obydwu gatunków?

Rozumiem, że Zmora Wilka nie wpasowuje się w purystyczną definicję anime, bo nie pochodzi z Japonii i nie jest w pełni wierna kanonom klasycznej japońskiej animacji. Jednak inspiracja tymi kanonami jest moim zdaniem widoczna w stylu, estetyce, wyglądzie postaci, animacji dialogów i scenach walk....
Moim zdaniem granica może być tu nieco rozmyta, bo twórcy sami mówią o inspiracji zarówno amerykańską jak i japońską szkołą animacji.
Rozumiem, że Zmora Wilka nie wpasowuje się w purystyczną definicję anime, bo nie pochodzi z Japonii i nie jest w pełni wierna kanonom klasycznej japońskiej animacji. Jednak inspiracja tymi kanonami jest moim zdaniem widoczna w stylu, estetyce, wyglądzie postaci, animacji dialogów i scenach walk....
Moim zdaniem granica może być tu nieco rozmyta, bo twórcy sami mówią o inspiracji zarówno amerykańską jak i japońską szkołą animacji.
Lizzie, ale o czym my tu rozmawiamy?
Tutaj naprawdę nie ma się co spierać. Zależność jest prosta - studio MIR nie jest studiem tworzącym klasyczne japońskie animacje. Po pierwsze dlatego, że nie pochodzi z Japonii, po drugie dlatego, że zajmuje się produkcją głównie animacji kierowanych na zachód i utrzymanej stosownej do tego stylistyce. I tyle.
Ja nikomu nie odmawiam inspiracji, i boże broń nie "gatekeepuje" nazewnictwa - ale różnice między animacją zachodnią a japońską widać gołym okiem, nawet mimo czerpania garściami z dorobku kraju kwitnącej wiśni.

Ja tu zdecydowanie widzę inspirację japońskim stylem, na tych dwóch screenach:
1699887259798.png
1699887322885.png
1699898642956.png

Dlatego zastanawiam się - czy gdy Netflix nazywa tę produkcję słowem "anime" to czy naprawdę robi to zupełnie bezpodstawnie?

Bo Netflix nie nazywa przecież nigdy produkcji takich jak Bojack Horseman, Big Mouth czy Disenchantment słowem "anime".
A Castlevanię czy Zmorę Wilka już tak, może właśnie dlatego, że jednak coś te produkcje łączy z azjatycką animacją i granica jest tu bardziej rozmyta?
Bojack, Disenchanted i Big Mouth to "Adult Cartoons".

Netflix używa określenia "anime", bo japońska animacja coraz bardziej wchodzi w mainstream i łatwo zbudować marketing dookoła "buzzword".
 
Ech, nie byłem pewien czy ta kobieta w zwiastunie to Yennefer, ale skoro ona to cóż...
Mogłem się spodziewać że tylko Lizzie będzie tą produkcją podjarana, między innymi przez obecność powyższej postaci.
Ja powiem tylko tylko, że jedną z rzeczy jakie mnie wkurzają w produkcjach tworzonych przez tą showrunnerkę to to, że ona wszędzie wciska swoje self-inserty, w wszystkim co tworzy. W drugim sezonie Daredevila była to postać Electry, w Zmorze Wilka była to ta czarodziejka której imienia już nie pamiętam, a w witchflixie jest to oczywiście Yennefer. Nie wiem kto mógł być self insertem w Blood Origin, bo nie oglądałem, ale mogę się założyć że tam też była postać którą wzorowała na samej sobie.
Nie wiem czy się tak powszechnie uważa, ale wstawianie w we własnych powieściach swoich self insertów to zazwyczaj oznaka braku talentu, umiejętności, kreatywności i wyobraźni ze strony autora, który z tych powodów lub z lenistwa idzie na skróty pisze postacie wzorowane na sobie. Plus jeszcze może być to jeszcze oznaka sporego ego, przez co wynika chęć ciągłego wpychania swojej osoby wszędzie gdzie się da.
Taką polską pisarką z która z tego słynęła zdaje się być Katarzyna Michalak i jej książki "Rok w czymś tam" itd.
No i uważam że showrunnerka robi tu dokładnie to samo, wciskając samą siebie w opowiadanie, w którym Yennefer w ogóle nie powinna się była pojawić.
Ale w sumie niczego to już nie zmienia, bo to nie jest i nie będzie "Trochę poświęcenia", to co robi Netflix to po prostu wiedźmiński Aquamen, bo na tyle starczyło wyobraźni tym scenarzystom, którzy na co dzień właśnie robią raczej marne adaptacje komiksów Marvela bądź DC.
 
Lizzie, ale o czym my tu rozmawiamy?
Tutaj naprawdę nie ma się co spierać.
Też tak uważam :D
Punktem wyjścia było to, że napisałam, że jak dla mnie Geralt wygląda odrobinkę "zbyt azjatycko" w obranej stylistyce. Podobieństwo do Supermena oczywiście nadal jest, w końcu to ten sam Henry :p
Jednak widzę tu też pewne podobieństwo do choćby Castlevanii, ale to też nie jest klasyczna animacja rodem z Japonii...

Ale ta stojąca przy Geralcie Essi jest jak dla mnie żywcem wyjęta z japońskiej animacji :)
Ale jeżeli tylko ja mam takie wrażenie to trudno, nie upieram się.

1699899940488.png


A co do samego nazewnictwa to też nie czuję potrzeby by się o to spierać....
Netflix nazywa to "anime", nie wiem czy słusznie czy nie.
Ja nie czuję potrzeby, by koniecznie nazywać ten film animowany akurat tą nazwą, nie jest to coś o co bym się kłóciła.
Ale widzę tam pewne inspiracje japońskim stylem animacji i w moim odczuciu taka Zmora czy Castlevania są gdzieś na pograniczu stylistyki azjatyckiej i amerykańskiej, ale ostatecznie chyba nie ma znaczenia jak blisko czy jak daleko się od tej granicy znajdują.
Ważne jest by film był dobry :D Co do strony wizualnej i warstwy artystycznej to nie mam żadnych obaw, mam nadzieję, że scenariusz też będzie na odpowiednim poziomie, to najważniejsze :beer:

Mogłem się spodziewać że tylko Lizzie będzie tą produkcją podjarana, między innymi przez obecność powyższej postaci.
Wiem, że chyba tylko ja jestem tu tak entuzjastycznie nastawiona, ale chciałabym zauważyć, że po raz pierwszy od sezonu drugiego w mediach dominuje pozytywny odbiór tej zapowiedzi :D
Zwiastuny i zapowiedzi Bloor Origin oraz sezonu trzeciego zdominowane były hejtem, krytyką i marudzeniem, a tu mamy bardzo pozytywny odbiór, w tym same łapki w górę na youtubie, po raz pierwszy od dawna.
Zakładam, że spora w tym zasługa obsadzenia Douga, ale i tak cieszy mnie bardzo tak pozytywny odbiór.

A co do Yennefer to liczę jednak na to, że nie przyćmi ona postaci Essi, bo to opowiadanie jest jej opowiadaniem...
Obstawiam, że Janeczka pojawi się na 2-3 sceny, które mogą być na dodatek flashbackiem.

Jednak nie przeszkadza mi obecność Yennefer w Syrenach, nawet podoba mi się ten pomysł o ile dobrze go zrealizują.
Tak jak pisałam wczoraj, serial nie poświęcił zbyt wiele czasu ekranowego na budowanie ich związku. Poznają się w Ostatnim Życzeniu, a w następnym odcinku ze sobą zrywają. Cały ich burzliwy, wieloletni związek odbywa się gdzieś za kadrem, pomiędzy tymi odcinkami. Bardzo chętnie zobaczyłabym cokolwiek z tych chwil w Syrenach, nawet na 1 scenę, inspirowaną być może Okruchem Lodu. Jednak Yennefer nie powinno być zbyt wiele w tej historii, by nie przyćmiła ona Jaskra oraz Essi.

Ale samo opowiadanie jest krótkie, da się zbudować dookoła niego jakieś poboczne wątki by wydłużyć czas ekranowy bez szkody dla treści opowiadania....
I jak dla mnie to źródłem inspiracji powinna być oryginalna Mała Syrenka, Sezon Burz, Okruch Lodu czy Wieczny Ogień, a nie Aquaman.

wstawianie w we własnych powieściach swoich self insertów to zazwyczaj oznaka braku talentu, umiejętności, kreatywności i wyobraźni ze strony autora

Ja byłam zaskoczona tym, że kilkukrotnie w anglojęzycznych dyskusjach widziałam opinię, że Geralt jest self-insertem Sapkowskiego, z czym oczywiście się nie zgadzam...

Ale nigdy nie myślałam, że Tetra Gilcrest ze Zmory Wilka jest wzorowana na Lauren, jak już to na Yennefer. Ale tak, panuje przekonanie, że serialowa Yennefer jest jakimś odzwierciedleniem showrunnerki...
Jednak akurat fabuła Zmowy Wilka jest tworem Beau DeMayo, nie wydaje mi się by Lauren odpowiadala za cokolwiek w tamtej historii. Nie wiemy jak w Syrenach.

A z ciekawości - ta Elektra w Daredevillu jest podobna do serialowej Yennefer?
 
Top Bottom