A czemu nie? Nie takie rzeczy przechodziły w popkulturze.Ale musical?
A widziałeś kiedykolwiek jakiś dobry musiacal? Dźwięki muzyki, Deszczowa piosenka? Którykolwiek z klasyki Disneya?jeśli to faktycznie będzie musical to sorry, spasuję. Nie rozumiem tego gatunku i tyle.
A widziałeś kiedykolwiek jakiś dobry musiacal? Dźwięki muzyki, Deszczowa piosenka? Którykolwiek z klasyki Disneya?
Raczej nie chcą robić kopii tego co już było, podejrzewam że sequel będzie kręcony z perspektywy Harley, która na świat może patrzeć właśnie w musicalowy sposób, nie jak Arthur. Wtedy taka zmiana ma sens, a na pewno film zyska na świeżości, by działało to jako samodzielna produkcja, nie typowy sequel robiony dla kasy. Może to będzie szmira, ale zapowiada się ciekawie.w kontynuacji strasznie trąci mi pretensjonalnością. Zmianą dla zmiany.
Jokera można oglądać kilka razy,
Akurat była by to o tyle błędna retoryka, że w ogóle nie o ciężar gatunkowy chodziło w mojej wypowiedzi, tylko o fakt, że niewiele poza samymi założeniami i szeroko pojętą realizacją miał film do zaoferowania. Scenariusz napisany był na krótszy metraż, takie odniosłem wrażenie oglądając.W tym momencie mógłbym przejść do retoryki, że nie każdy lubi dramaty i że jest to gatunek filmowy, który w ostatniej dekadzie jest mało lubiany a twórcy muszą stosować różne zabiegi estetyczne, fortele które przyciągną widza do kina na nieco trudniejszą tematykę, jaką autor chciałby unaocznić szerszej widowni w przystępny dla niej sposób.
Problem w tym, że rzadko kiedy robi się to dobrze, a dzisiaj rimejków, sequeli, prequeli, sidequeli, rebootów jest tyle, że odczuwam przesyt.Czy kolejny Joker to skok na kasę? Oczywiście, że tak. Od niepamiętnych czasów tak działa Hollywood. W niczym mi to jednak nie przeszkadza, o ile jest to robione dobrze.
I nie chciałem zbytnio wchodzić w tego typu retorykę, tylko zaznaczyć fakt, że niektórzy mogą to samo odbierać w nieco inny sposób. Dla mnie Joker, czy ostatni Batman nie wydawały się zbyt długie. Ich tempo jest dla mnie ok. Choć realizatorsko ten ostatni jest według mnie trochę słabiej zrobiony.Akurat była by to o tyle błędna retoryka, że w ogóle nie o ciężar gatunkowy chodziło w mojej wypowiedzi, tylko o fakt, że niewiele poza samymi założeniami i szeroko pojętą realizacją miał film do zaoferowania. Scenariusz napisany był na krótszy metraż, takie odniosłem wrażenie oglądając.
I w tym miejscu możemy razem wznieść kufelek dobrego trunku, bo w pełni się z tobą zgadzamProblem w tym, że rzadko kiedy robi się to dobrze, a dzisiaj rimejków, sequeli, prequeli, sidequeli, rebootów jest tyle, że odczuwam przesyt.
Są sytuacje, w których od podstaw tworzy się historię tak, by miała ciąg dalszy i są takie, w których coś jest zamkniętą całością - a kontynuacje dopisuje się wyłącznie z chęci odcięcia kuponów od sukcesu oryginalnego pomysłu. Czy tak będzie tym razem - nie mam pojęcia i absolutnie nie uprzedzam się do kontynuacji Jokera z Phoenixem, ale podchodzę do niej z chłodną rezerwą.
Ja po prostu zawsze wolę w takich wypadkach, by pieniądze przeznaczone na ciąg dalszy filmu, który go wcale nie potrzebuje, zostały wydane na coś oryginalnego - a to, mam wrażenie, dzieje się teraz bardzo rzadko.
Dziwi mnie że nic o tym się tu jeszcze nie pojawiło.
być może pewny jest tylko drugi sezon Peacemakera.
Zrozumiałe. Ja coraz bardziej mam dość MCU, i choć WB nie radzi sobie lepiej, to przynajmniej liczyłem że na ich zasadzie działania na chybił trafił od czasu do czasu trafią im się ciekawe produkcje, ale w tej chwili już nawet na to nie ma co liczyć.Cóż, ja się pod tym podpisuje obiema rękami. Jestem zmęczony, mam dość, nie mam hajpu, mam wyłącznie mniejsze i większe obawy.