Od zawsze, tak właściwie.
A ponieważ na "bzdurne" uwagi padają w sumie na podobnym poziomie odpowiedzi (bez urazy) to i ja powtórzę, co już dawno temu pisałem: rzeczy, które łyka się w książce łatwo, bo się tego nie widzi, w wizualnym medium nie zawsze się sprawdzają.
Łatwo czyta się, że czarodziejki to baaaardzo dojrzałe i doświadczone kobiety zamknięte w ciałach pięknych i młodych kobiet, ale kiedy się na to patrzy dochodzi nieunikniony dysonans i ciężej wiarygodnie sprzedać coś takiego, podobnie jak relację matka - córka, kiedy obie aktorki wyglądają na będące niemal w tym samym wieku. Po prostu coś nie gra. Dlatego właśnie owszem, Yennefer powinna
wyglądać na kobietę, która jest młoda tylko z pozoru. A Anya cóż, wygląda jak młode dziewczę, które momentami stojąc groźne miny lub wydymając usta próbuje się bawić w starszą niż jest. Jak dziewczynka, która ukradła mamie szminkę w kolorze mocnej czerwieni.
Dlatego właśnie w filmach czy serialach zdarza się, że dokonuje się zmian w obsadzie względem pierwowzoru i obsadza się kogoś starszego, żeby dysonansu uniknąć. Tak zrobiono w GoT uznając, że Melisandre nie może grać nastoletnia aktorka, bo nie wypadnie to wiarygodnie. Czyli innymi słowy, mamy to, o czym niektorzy z was moi mili tak lubią wspominać, czyli zmiany konieczne z uwagi na różnicę medium
Zgadzam się natomiast, że nie można się w tym aspekcie opierać na zdjęciach "w cywilu", poza planem, ale akurat w tym wypadku jest to rzecz widoczna także w opublikowanych materiałach. I moim zdaniem bardziej tyczy się Yennefer niż Ciri. To znaczy - Ciri wygląda bardziej wiarygodnie na młodszą niż jest niż Yen na niemal 100 letnią czarodziejkę. Mogę uwierzyć, że Melisandre jest bardzo, bardzo, bardzo stara, mimo że na taką nie wygląda. W Yen absolutnie nie.