W3: Obawy

+
Znikające gałęzie to jeszcze nic. W tej grze znikają, tak wydawałoby się odwieczne twory natury, jak stalaktyty. A to już jest niewybaczalne.
Tak myślałem, że gdzieś jeszcze widziałem ten błąd, ale nie pamiętałem gdzie i już mi się nie chciało szukać :p
I jak widać, nie tylko ja mogę to zauważyć.
 
Last edited:
Ja zauważyłem, że cienie postaci pojawiają się tylko, gdy Geralt znajduje się około 2 metrów od nich. Do premiery jeszcze daleka droga i jestem pewien, że to jak i inne problemy z teksturami naprawią. Co do obaw, to martwię się że wyciek spowoduje jakieś zmiany, większe lub mniejsze w fabule, zadaniach pobocznych, postaciach, wyglądach lokacji itp. W oświadczeniu napisali, że incydent nie wpłynie na harmonogram prac, ale jakoś mnie to nie uspokoiło. Od tego zdarzenia martwię się o grę, jak nigdy dotąd. Oby ten złodziej dostał za swoje.
 
Ja zauważyłem, że cienie postaci pojawiają się tylko, gdy Geralt znajduje się około 2 metrów od nich.
Znów pewna forma optymalizacji, chociaż akurat w pobliżu gracza nie ma zazwyczaj za dużo postaci, więc nie zaoszczędza się chyba zbyt dużo w ten sposób. Jeśli problemem jest ilość trisów tych modeli, to do generowania cieni można używać niższego poziomu LOD, albo specjalnie uproszczonej wersji modelu. W W2 redzi zrobili tak z wieloma statycznymi obiektami.

Mogę pleść bzdury, ale tak mi się wydaje, że sytuacja wygląda.

Edit:

@Fartuess
fajnie jest czasem poczytać na forum posty kogoś kto rzeczywiśćie zna się na temacie
:3

T
@Fartuess
System talentów z Path of Exile z pewnością nie pasuje do Wiedźmina, nie pasuje do RPGów ogółem. Gra ma skupiać się na fabule i rozbudowanych postaciach, a nie na levelowaniu i pakowaniu w umiejętności i talenty. To nie pasuje w ogóle do gatunku. Najlepszy rozwój postaci w RPGach miało chyba Neverwinter Nights 2 wraz z dodatkami i modami opartymi o DnD 3.5.
Ja nie mówię o dosłownym przeniesieniu tego co jest w PoE. Do Wiedźmina nie pasują gamechangerowe perki w stylu Blood Magic (usuwa manę, castujemy ze zdrowia), Chaos Inoculation(ustawia max hp na 1, ale daje niewrażliwość na chaos damage. Przed pozostałymi obrażeniami bronimy się używając osłon), Eldritch Battery (konwertuje osłony na dodatkową manę), Mind Over Matter(30% obrażeń przyjmuje mana, dopiero reszta zdejmuje HP). To są już hardkory i ja tego nie oczekuje po Wiedźminie, bo rozwój postaci i mechaniki RPG nie są jego selling pointem. Poza tym drzewko pasywów PoE nie jest jedynym elementem rozwoju postaci - aktywa są rozwijane w inny sposób.

Uważam jednak, że z drzewka PoE można się sporo nauczyć i wyciągnąć coś przydatnego dla Wiedźmina. Chociażby sposób przemieszczania się po nim - mniejsze perki dające bonusy do podstawowych statystyk tworzące ścieżki pomiędzy grupami specyficznych talentów. Ciekawe też są różne punkty startowe - możnaby zrobić tak, że normalnie startujemy w centrum drzewka, ale jeśli gramy z zaimportowanego sejwa gdzie poszliśmy wyraźnie w mistrza miecza, to mamy przesunięty punkt startowy w tym kierunku. To tylko takie pomysły rzucone na szybko.

Chyba o każdej regeneracji wigoru można to powiedzieć. Nie oznacza to, że jest bezużyteczna.
No zawsze cośtam daje, ale perk sam w sobie jest bezsensowny, skoro nic nie daje w intensywnej walce w której non stop na coś zużywamy wigor. Czy to na znaki czy to na blokowanie. Teoretycznie najefektywniejszą strategią do nawalania znakami jest napierniczanie znakami aż vigor się skończy, a potem zwykła walka z rollowaniem, bez blokowania i bez znaków aż się vigor zregeneruje do końca. Zużywanie go na bieżąco jest nieoptymalne a żadne perki do jego regeneracji w tym nie pomagają. Inna sprawa jest taka, że walka mieczem na niskim wigorze też jest nieoptymalna, bo wigor ma wpływ na zadawane obrażenia od miecza.

Jakiś czas temu ludzie płakali, że bossów można zatłuc sztyletami, bo są przegięte.
To nie był czasem znowu jakiś exploit? Poza tym warto zaznaczyć, że walka z Letho w pierwszym akcie była dość unikalna i była jedyną walką w której foo tactics były nieprzydatne. Wzięcie tego talentu za bardzo stylu gry chyba nie zmieniało. Jego przydatność ograniczała się więc do pokonania Letho :F.

Zdarzało się. Odblokowuje slot na mutagen.
To, że opłaca się wziąć perk, bo są bonusy niezwiązane z działaniem tego perka, nie znaczy, że to jest dobry perk ;)
.
Na 2-3 hity nie ginie się nawet na początku gry (może na mrocznym, ale na pewno nie na trudnym), a już tym bardziej później. Ale fakt, wolę Agresję.
Ale 10% zaczyna mieć jakikolwiek wpływ przy wytrzymałości 8-9 hitów. Poniżej tego nie daje nic. Powyżej tego daje jeden hit, ale skoro daliśmy się już trafić 9 razy to ten jeden dodatkowy raz może nas nie uratować.

Ciągłe rolowanie ma sens na arenie, gdzie wypuszczają na ciebie 6 golemów, lub 5 kaczerbów i grupę trupojadów. W walce z większością ludzkich przeciwników, rolowanie jest bezproduktywne , bloki są po prostu dużo lepsze, bo odrzucają wrogów i umożliwiają riposty. W dodatku rolowanie naraża na ciosy w plecy, chyba, że rolujemy się z quenem, co zmniejsza obrażenia Geralta.
Aczkolwiek odkąd można blokować bez wigoru, faktycznie nie jest to tak kluczowe.
Ok... można grać blokami, jeśli się prawie nie używa znaków.

Ogólnie problem mało użytecznych perków nie wynika z tego, że są one złymi pomysłami. Po prostu nie mają one podparcia w mechanikach gry. Chociażby cała kwestia vigoru została położona głównie przez jedną decyzję - vigor w kapsułkach zamiast vigoru w pasku. Z tego wyniknęła mniejsza elastyczność z tym co można z nim zrobić - zmniejszanie cen znaków, elastyczne zwiększanie ilości vigoru, większa elastyczność w kwestiach jego regeneracji i mniejsza czytelność jego głębszych mechanik dla gracza - to wszystko jest znacznie utrudnione gdy mamy vigor w dropsach.
 
Last edited:
Największe obawy można mieć co do naciąganej fabuły i odejścia od kanonu wykreowanego przez Sapkowskiego co już widzieliśmy w W1 i W2 (np. "petardy" i przesadzone znaki, klątwy i "bitwa demonów" itp.)

Kopiowanie na siłe wyglądu, zachowań, a nawet tekstów postaci z książek co najbardziej widać w W1:
Ciri - Alvin,
Triss zachowująca się jak Yennefer,
Professor - Magister,
Rince - Azar Javed,
Raymond - detektyw z książek,
Iorveth - Isengrim Faolitiarna
itp.

Producenci mały apel, zmieńcie scenarzystów bo do poziomu prozy Sapkowskiego wam jeszcze sporo brakuje i zapowiada się że już tak niestety zostanie.

Czasami zastanawiam się czy w CD-Projekt Red pracują jeszcze ludzie, którzy przeczytali książki Sapkowskie, czy też tacy co pobieżnie przejrzeli pierwsze przygody, a może tacy którzy nie przeczytali nic (wielce prawdopodobne w kontekście zatrudnienia dużej liczby obcokrajowców)

Niestety z przykrością można stwierdzić, że system walki nie uległ znaczącym zmianą od W2, który był szczerze mówiąc bardzo niedopracowany a często nawet "do rzyci".

Szkoda to niezmierna, ponieważ wiedźmińska walka stanowiła zawsze jeden z głównych elementów kanonu wiedźmina.

Zapowiadało się na gruntowne przebudowanie (patrz system słabych punktów przeciwników i taktycznej walki, z którego później zrezygnowano), a wyszło jak zwykle.

Taki mały apel do producentów W3:
Panowie grafika to nie wszystko, nie jest to główny element świadczący o grywalności produktu. System walki który pokazaliście to ukłon w stronę konsolowych, mało wymagających graczy, mający często sztucznie ułatwione działanie i niepotrzebne efekciarskie wodotryski typu samurajskie animacje wiedźmina rodem z konsol, przesadzone efekty znaków czy przecinanie przeciwników jak snopek siana.
 
Last edited:
  • RED Point
Reactions: Mal
To nie jest książka tylko gra - jeśli chcesz grywalnej książki to przeczytaj sagę jeszcze raz i włącz wyobraźnię. CDPR nigdy nie będzie Sapkowskim tworzącym gry ani na odwrót. I całe szczęście!
 
@crass2012

A ja uważam, że gry CDP Red są perełką, tak jak proza Sapkowskiego. I według mnie nie odstają zbytnio od swojego pierwowzoru.
Dziwnie czyta się Twojego posta. Z jednej strony narzekasz na autorskie pomysły CDPR, a z drugiej nie pasują Ci postaci, wzorowane na tych książkowych.
Ja wręcz ich podziwiam, że są w stanie wykreować świat, który pamiętamy z książek i tchnąć w niego nowych bohaterów oraz wydarzenia, których przeżywanie (IMHO) daje tyle przyjemności, co czytanie książki.
 
Nie, no scenarzyści wykonują świetną robotę.
Nie raz i nie dwa mówiłem, że wiele mam W2 do zarzucenia, tak odnośnie ilości kontentu, jak i warstwy gameplayowej, ale za sprawą świetnego scenariusza i dialogów, gra, pomimo niedociągnięć pozostała dobrą.
To absolutnie najmocniejsza strona Wiedźminów, oczywiście dla mnie, ale jestem pewien, że nie tylko.
Kreacji postaci również nie mam wiele do zarzucenia. Owszem, Triss miała w sobie co nieco z Yen, ale przy tym pozostała wiarygodna.
Alvin był irytujący, zgoda, ale to za jego sprawą mieliśmy zacny zwrot akcji i to jego aler ego okazało się świetnym szwarc charakterem. Niejednoznacznym, z odcieniami szarości.
Azar i Magister również byli dobrzy, a że inspirowani? Czy to zbrodnia? Oczywiście, że nie, o ile owe inspiracje wychodzą produkcji na korzyść.
Ogólne wrażenie psują od czasu do czasu nie najlepiej dobrani aktorzy, np. Alvin czy Saskia, ale nie jest to zjawisko nagminne. Więcej mamy prawdziwych diamentów pokroju Letho czy Shilarda.
Tak czy inaczej, scenariusz, kreacja postaci, dialogi. Tym właśnie Wiedźmin stoi.
To coś pod czym mógłby podpisać się sam Sapkowski, w odróżnieniu od pewnego serialu.
Jest na tyle udane, że przynajmniej dla mnie, stanowi nieformalną kontynuację cyklu.
 
Największym minusem W1 było bardzo długi czas tworzenia i kilkukrotne zmiany koncepcji fabuły, był to swoisty eksperyment, a ślady tego widać w wypuszczonej wersji.

Pierwotnie głównym bohaterem miał nie być Geralt, a inny wiedźmin, i pod to przez jakiś czas tworzono części (assety) gry w tym fabułę.

Później zmieniono koncepcje na powrót Geralta do świata żywych (bardzo dobrze zresztą) ale nie było czasu na dopracowanie fabuły, przez co takie kwiatki jak nieopowiedzenie Geraltowi, o jego przeszłości przez jego przyjaciół, czy
wciskanie na silę skopiowanych fragmentów fabuły książki w lekko zmienione postacie.

Nie mówię tutaj o przeniesionych postaciach z książki bo to wyszło dosyć udanie i wiarygodnie (z jednym wyjątkiem, przedstawienie Triss z charakterem Yennefer).

Mówię o dosyć brutalnym wykorzystaniu sagi, a nawet jej fragmentów tekstów i wciśnięciu ich w usta kosmetycznie zmienionych, czasem tylko z imienia nowych postaci.

Wątek Alvina - wątek Ciri z książek (jak wiadomo dziecko Starszej Krwi było wybrańcem i jedyne w swoim rodzaju, a tu proszę takie myślenie twórców: "weźmy ten główny wątek pięcioksięgu i go przeróbmy trochę, hmm powiedzmy dajmy jasnowłosego chłopaka zamiast jasnowłosej dziewczynki i będzie git", ), Magister - czysty Profesor z książek, jego teksty i wygląd żywcem wyjęte z sagi, Raymond - Codringher, Javed - Rience, Declan Leuvaarden - Berengar Leuvaarden, Roderick de Wett - Joachim de Wett itp.

Niejednokrotnie można było odnieść wrażenie, że fabuła W1 to zlepek pomysłów w większości żywcem wziętych z książek i lekko przerobionych, z nielicznymi wyjątkami takimi jak wykradzenie wiedźmińskich tajemnic, aczkolwiek sam pomysł z mutantami uważam za chybiony i niepasujący do klimatu wiedźmina plus cała ideologia Wielkiego Mistrza / Alvina wydawała się nie mieć sensu, a na dokładkę wciśnięcie w to jeszcze Dzikiego Gonu - znowu wątek wycięty z sagi czyli pościg Dzikiego Gonu / Ludu Olch za Cirillą.

Został jeszcze dziwny zbieg okoliczności: pojawienie się Geralta w tym samym czasie co napad na Kaer Morhen. I proszę mi tu nie wymyślać na siłę jakiś "fanboyskich" teorii bo od razu widać, że fabuła W1 była kilkakrotnie zmieniana i wyszedł z niej zlepek różnych pomysłów, z naciskiem na skopiowanie jak najwięcej z fabuły książek i przerobienie tego na nowe postacie..

W W2 starano się naprawić ten błąd i to się jakoś udało bo twórcy musieli dojść do wniosku, że wierne powrócenie do kontynuowania prawdziwej historii z książek jest lepszym pomysłem - Geralt w końcu odzyskuje pamięć i przypomina sobie o Yenn i Ciri, poruszony jest wątek Dzikiego Gonu/ Ludu Olch ścigającego Ciri.

Mimo wszystko w fabule W2 nie udało się sensownie wyjaśnić kwiatków z W1 takich jak dlaczego do jasnej cholery nikt ze znajomych Geralta nie opowiedział mu o jego przeszłości. Najśmieszniejsze w W2 jest to, że po tym jak Geralt odzyskał pamięć nie ma żadnych pretensji do swoich przyjaciół o zatajenie przed nim historii jego życia opisanej w książkach (bezgraniczna miłość do Yennefer i przybranej córki Ciri)

Pojawia się nawet opcja zakochania się w Triss co jest szczytem absurdu i kuriozum po tym jak owa czarodziejka zataiła przed nim jego przeszłość celem jego uwodzenia i podszywania się pod Yennefer jako prawdziwej dawnej miłości Geralta i manipulowania nim przez mocodawczynie z Loży Czarodziejek.
 
Last edited:
Mimo wszystko w fabule W2 nie udało się sensownie wyjaśnić kwiatków z W1 takich jak dlaczego do jasnej cholery nikt ze znajomych Geralta nie opowiedział mu o jego przeszłości. Najśmieszniejsze w W2 jest to, że po tym jak Geralt odzyskał pamięć nie ma żadnych pretensji do swoich przyjaciół o zatajenie przed nim historii jego życia opisanej w książkach (bezgraniczna miłość do Yennefer i przybranej córki Ciri)

Z tego co pamiętam Geralt odzyskał całościowo pamięć dopiero pod sam koniec gry, więc czy nie ma pretensji do Triss i spólki okaże się w Wiedźminie 3
 
Przecież według wszystkich Yennefer była martwa.
Poważnie chcecie mi powiedzieć, że pierwszym co byście powiedzieli zmartwychwstałemu przyjacielowi, byłaby historia jak to był z miłością swego życia, ale ona już od 5ciu lat nie żyje?
Kto miał to powiedzieć? Kiedy? Triss zawsze chciała być z Geraltem, a teraz miała po temu okazję, bo Yen według wszelkiej jej wiedzy była martwa, a Geralt o niej nie pamiętał.
Zoltan jedyne co o tym wiedział to plotki i opowieści Jaskra z przed pięciu lat.
Jaskier uważał Yennefer za martwą, a Ciri za nieobecną. W toku trwania W1 nie bardzo miał kiedy Geraltowi o tym opowiedzieć, były ważniejsze sprawy. I tak wspomniał o Regisie i spółce.
Vesemir i reszta Wiedźminów też raczej o tym wiele nie wiedzieli, na pewno nie był to pierwszy temat, który poruszyli ze zmartwychwstałym druhem z amnezją.
 
Przecież według wszystkich Yennefer była martwa.
Poważnie chcecie mi powiedzieć, że pierwszym co byście powiedzieli zmartwychwstałemu przyjacielowi, byłaby historia jak to był z miłością swego życia, ale ona już od 5ciu lat nie żyje?
Kto miał to powiedzieć? Kiedy? Triss zawsze chciała być z Geraltem, a teraz miała po temu okazję, bo Yen według wszelkiej jej wiedzy była martwa, a Geralt o niej nie pamiętał.
Zoltan jedyne co o tym wiedział to plotki i opowieści Jaskra z przed pięciu lat.
Jaskier uważał Yennefer za martwą, a Ciri za nieobecną. W toku trwania W1 nie bardzo miał kiedy Geraltowi o tym opowiedzieć, były ważniejsze sprawy. I tak wspomniał o Regisie i spółce.
Vesemir i reszta Wiedźminów też raczej o tym wiele nie wiedzieli, na pewno nie był to pierwszy temat, który poruszyli ze zmartwychwstałym druhem z amnezją.

Fakt, że Triss i spółka nie poinformowała Geralta o Yen i Ciri, jest zwyczajną, straszliwą dziurą fabularną i niekompetencją fabuły z W1. Jest wynikiem przetasowań fabularnych i zmian koncepcji w trakcie produkcji gry. Zatem się nie czarujmy tą obawą o uczucia Geralta (obawiać to się oni powinni reakcji Geralta, gdy się o istnieniu swej rodziny dowie). Teraz w kolejnych częściach trzeba sprzątać i łatać. W W2 mieliśmy preludium w W3 już wszystko powinno zostać wyjaśnione.

Osobiście stawiam na współpracę Yen z Triss.
 
Jak już ktoś powiedział Triss opowiedziała Geraltowi o Yen i Ciri podczas podróży między prologiem a aktem 1.
 
Czasami zastanawiam się czy w CD-Projekt Red pracują jeszcze ludzie, którzy przeczytali książki Sapkowskie, czy też tacy co pobieżnie przejrzeli pierwsze przygody, a może tacy którzy nie przeczytali nic (wielce prawdopodobne w kontekście zatrudnienia dużej liczby obcokrajowców)

Weź obejrzyj film i serial. Terapia nieco szokowa, ale skuteczna. Gwarantuję, po obejrzeniu całego serialu stwierdzisz, iż Redzi to ortodoksyjni fani książek AS-a.
 
Top Bottom