To, że każdy kolejny tom w dziełach wielotomowych jest gorszy od poprzedniego, nie jest w sumie niczym nowym.Książka jest zdecydowanie gorsza od poprzedniczek. Widać, że nad domem pana Andrzeja same jakieś nędzne muzy przelatują.
(...)
Wracając do Sezonu. Początkowo miałem podobne wrażenie. Tak jakbym czytał jakąś historie napisaną przez nieudolnego fana próbującego naśladować styl pana Sapkowskiego. Potem akcja się rozkręca i wraca to czego mi brakowało. Naprawdę czułem, że czytam kolejny brakujący rozdział sagi. Tylko wszystko popsuły te przeskoki. Historia ładnie się toczy i nagle bęc, jesteśmy całkiem gdzie indziej i całkiem co innego się teraz dzieje. Widać brak pomysłu na coś obszernego a przecież coś napisać trzeba.
(...)
Tak mi się wydaję albo pan Andrzej nie ma weny, albo próbuje przeskoczyć sam siebie i dlatego to nie wychodzi a może jedno i drugie.
IMHO zwykle najlepsze są tomy 1, 2, czasem 3, a potem im dalej tym gorzej.
Mają tak autorzy książek dla wszystkich poziomów wiekowych ("dla każdego coś miłego" ) - dorosłych, młodzieży i dzieci też.
Licznie chorują na tę przypadłość pisarze zagraniczni - np. John Flanahan ("Zwiadowcy"), Andre Norton ("Świat czarownic"), Rick Riordan ("Percy Jackson"), J. K. Rowling ("Harry Potter")... i wielu, wielu innych.
Dopada w równym stopniu też i twórców polskich - np. Alfreda Szklarskiego ("Tomek") czy właśnie Andrzeja Sapkowskiego ("Wiedźmin"). Cóż, ten ostatni po prostu dłużej trzymał poziom.